Wina zamiast dzieci

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz

Mam 23 lata. Studiuję i pracuję. Mieszkam w dużym mieście i nie mam dzieci. Rozwijam się i często spędzam wieczory ze znajomymi. Czasem na dawaniu sobie w szyję. Czy powinnam zostać skazana na prawicową banicję? Być może. Z pewnością powinnam trafić na ideologiczny drenaż Prawa i Sprawiedliwości. Spełniać się jako matka, a co najmniej jako żona. Bo po co politykom Zjednoczonej Prawicy wykształcone i świadome kobiety? Takie, które wychodzą na ulice i protestują, krzyczą i stawiają granice – także te polityczne. Dlaczego tak bardzo oburzyły nas słowa starego mężczyzny, który traci kontakt z rzeczywistością?

Powodów jest wiele. Przede wszystkim argument o odraczaniu lub rezygnacji z macierzyństwa ze względu na to, że wolimy pić alkohol jest co najmniej absurdalny. W Polsce co czwarta para zmaga się z niepłodnością. W realiach katodyktatury, która jest serwowana kobietom w Polsce, a przez którą tysiące par zostało pozbawionych możliwości skorzystania z najnowocześniejszej metody leczenia tego schorzenia jaką jest in vitro, słowa Jarosława Kaczyńskiego otworzyły niejedną ranę. Procedura ta, poza ogromnymi kosztami (co najmniej 20 tys. zł), wiąże się również z uciążliwą terapią hormonalną i wymaga wiele czasu i samozaparcia. Oczywiście w wielu przypadkach jedna próba nie wystarcza, a staranie się o dziecko może trwać latami. Jeśli politykom PiSu tak bardzo zależy na tym, by w Polsce zaczęło rodzić się więcej dzieci, in vitro po prostu musi zostać ponownie finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie zapominajmy też o zakazie aborcji, który skutkuje tym, że kobiety zwyczajnie obawiają się zachodzenia w ciążę.

Kolejnym z ważnych powodów, dla których kobiety nie mają dzieci jest to, że czasem po prostu nie mają z kim ich mieć. Znalezienie odpowiedniego partnera/partnerki do założenia rodziny wcale nie jest takie proste. Jarosławowi Kaczyńskiemu jak widać nie udało się to przez 73 lata… Być może był zbyt zajęty budową IV RP, tak jak wiele młodych osób jest zajętych spełnianiem swoich marzeń i realizowaniu się zanim podejmą się zadania jakim jest rodzicielstwo. A może ktoś kiedyś powiedział prezesowi: „Olej typa, rób karierę”? Na to pytanie niestety nie znam odpowiedzi. Wiem jedynie, że nie moją sprawą jest to, że u boku Kaczyńskiego nie stoi żona, gromadka dzieci i tabun wnuków.

Co jeszcze wkurzyło młodych ludzi po słowach Kaczyńskiego? To, że zwyczajnie mało kogo stać na dziecko. Szaleje inflacja, ceny mieszkań, zarówno nowych, jak i tych na wynajem, są niewyobrażalnie wysokie. Może młode kobiety są więc bardziej odpowiedzialne niż się prezesowi wydaje i mają świadomość, że dziecko po urodzeniu musi gdzieś mieszkać i co jeść (bo, uwaga, nie da się go wykarmić jedynie mlekiem). Wiele osób czeka również na zmianę sytuacji politycznej w Polsce – skazywanie kolejnego człowieka na życie w Polsce oraz momencie, w którym nieuchronnie zmierzamy ku katastrofie klimatycznej jest po prostu nie fair i może wydawać się egoistyczne.

Last but not least – wiele par po prostu nie chce mieć dzieci. Tylko tyle i aż tyle. Jest to świadomy wybór dorosłych obywateli. I nie są to wyłącznie lewaczki, komunistki i złodziejki (patrz: Krystyna Pawłowicz). Są to osoby, które z wielu powodów podjęły taką, a nie inną decyzję. A, że w Prawie i Sprawiedliwości „od rana bełkot. Bełkocą, bredzą (…)” nie sprawi, że zmienią zdanie.

Bezdzietnemu Jarosławowi Kaczyńskiemu życzę, by na łożu śmierci wodę podał mu chociaż Mariusz Błaszczak. A do tego czasu niech wyjrzy za okno i usłyszy krzyk polskich kobiet, że czas już wypierdalać. Problem alkoholizmu w Polsce jest wystarczająco poważny, by tak trywializować dawanie w szyje.