Wilno. Rozbiegówka do Waszyngtonu

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz

Od 11 do 12 lipca 2023 trwał szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie. Pierwszy raz poza 31 sojusznikami do stołu zasiedli także partnerzy azjatyccy, przyszły członek — Szwecja, a także Ukraina.

Wileńskie spotkanie przejdzie do historii jako udane, lecz na pewno nie zapisze się na kartach jako przełomowe. To było wiadome jednak jeszcze przed jego rozpoczęciem. NATO znajduje się obecnie w trakcie reform i adaptacji, a realna praca widoczna jest w całorocznych działaniach, zmieniających się politykach państw członkowskich, mozolnej pracy dyplomatów czy na poligonach.

Dyskusję w litewskiej stolicy zdominowały 2 tematy — wojna Rosji z Ukrainą i jej implikacje dla bezpieczeństwa w regionie euroatlantyckim oraz realizacja zobowiązań sojuszniczych. Ten drugi został niejako zepchnięty na drugi plan, co nie jest jednak niczym dziwnym. W obecnej sytuacji oraz przy bezpośrednim udziale Ukrainy w szczycie kluczowe było podniesienie kwestii jej członkostwa oraz dyskusji na temat architektury bezpieczeństwa flanki północ-wschód. Wilno traktować można jako check point pomiędzy ubiegłorocznym szczytem w Madrycie, podczas którego podpisana została nowa strategia sojusznicza, a przyszłorocznym spotkaniem w Waszyngtonie. To raczej tam będą się dokonywały ostateczne rozliczania dotyczące implementacji koncepcji startegicznej czy współpracy z Ukrainą.

Jakie wnioski płynął ze szczytu w Wilnie? Komunikat końcowy składa się z 90 punktów i nie stanowi rewolucji w natowskiej komunikacji. Sojusz ostrożnie podchodzi do ewolucji języka, czując zdaje się czkawkę po Bukareszcie z 2008 r. Na uwagę zasługują 3 paragrafy poświęcone Ukrainie, określające sposób zaproszenia kraju (11-13[1]) oraz dalszej implementacji zobowiązań sojuszniczych. Potwierdzono, że przyszłość Ukrainy jest w NATO, a jej zaawansowana integracja sojusznicza wykracza poza potrzebę nadania jej Membership Action Plan, czyli tak zwanej mapy do akcesji, określającej działalności niezbędne do podjęcia przez kraj kandydujący w celu osiągnięcia statusu członka. To ważny krok pozwalający na skrócenie drogi Kijowa, a jednocześnie honorujący już zaawansowane postępy, jakie zostały przez niego dokonane w ciągu ostatnich kilku lat. Podjęto także decyzję o utworzeniu Rady NATO-Ukraina, co znacznie wpłynie na usprawnienie komunikacji i procesów integracyjnych między tymi stronami.

Poza tym zagwarantowane zostało dalsze wsparcie Ukrainy przez kraje sojusznicze, nie tylko w wymiarze czysto finansowym, ale także — a może przede wszystkim — militarnym. Prezydent Wołodymyr Zeleński przyjechał do Wilna z mocnym przesłaniem i prośbą o konkrety. Zdawał się nie być zadowolony z decyzji, jakich mógł się spodziewać jeszcze przed rozpoczętym szczytem, jednak finalnie jego ton zelżał. Świat obiegły zdjęcia ,,samotnego” Zeleńskiego z komentarzem ,,lekcja realpolitik”, co uznać można za medialne rozdmuchanie decyzji ze szczytu. Nie należało się spodziewać wielkiego przełomu, co nie oznacza jednak, że można było (i dalej nie należy) od liderów polityki międzynarodowej tego wymagać. Tu warto wspomnieć o deklaracji państw grupy G7, które zdecydowały się wesprzeć Kijów. W dokumencie czytamy, że „w razie przyszłego ataku zbrojnego Rosji wyrażają zamiar natychmiastowych konsultacji z Ukrainą w celu określenia dalszych odpowiednich kroków”[2]. Oznacza to, że państwa gotowe są na udzielenie szybkiej i trwałej pomocy wojskowej, dostarczenia sprzętu w domenie lądowej, powietrznej i morskiej, wsparcie ekonomiczne i nałożenie na Rosję sankcji.

Wracając do natowskiego komunikatu końcowego, warto spojrzeć na punkt 34, w którym wymienione są środki mające na celu dalsze wzmocnienie odstraszania i postawy obronnej NATO we wszystkich domenach, w tym wzmocnienie wschodniej flanki (potencjalne rozbudowanie batalionowych grup bojowych do formatu brygady) oraz całego systemu odstraszania i obrony, chociażby poprzez nowe plany regionalne czy sojusznicze siły reagowania (Allied Reaction Force).

Ostatnim tematem omawianym w Wilnie, na którym warto jest położyć akceny, jest współpraca z nowymi członkami oraz partnerami sojuszu. Finlandia została oficjalnie powitana (pkt 35) na swoim pierwszym szczycie w roli sojusznika, Szwecja — dzierżąca ten tytuł in spe — kontynuowała rozmowy wynikające z wyrażenia w przeddzień szczytu zgody Ankary na akcesję Sztokholmu (co nastąpić może zapewne najwcześniej jesienią tego roku). Dla polityki sojuszniczej ważna była obecność na Litwie szefów rządów i państw czterech partnerów z obszaru Indo-Pacyfiku (IP4) – Australii, Japonii, Nowej Zelandii i Korei Południowej. NATO od 2019 r. zdaje się obserwować wydarzenia związane z tym rejonem, monitorując przede wszystkim działania ze strony Chińskiej Republiki Ludowej, określonej w Strategii z Madrytu jako wyzwanie dla interesów, bezpieczeństwa i wartości sojuszników. Sojuszowi zależy na jak najsprawniej działającym dialogu i współpracy z partnerami, co pozwoli na lepsze przygotowanie organizacji do stawiania czoła wyzwaniom przyszłości związanymi z aspiracjami Pekinu.

Wilno pokazało, że świat nie musi już pytać quo vadis, NATO?, ponieważ sojusz zdaje się mieć obrany konkretny kierunek, którym zmierza powoli, ostrożnie i wspólnotowo. Pierwszych realnych rozliczeń spodziewać możemy się dopiero za rok na kolejnym szczycie w Waszyngtonie, jednak część decyzji podjęta w tym roku jest kluczowa, by sojusznicy mogli wziąć odpowiedni rozbieg. Czy, idąc za sportową metaforą, za oceanem padnie rekord (lub coś podobneg na miarę natowskich możliwości)? Wynik zależy od następnego roku ciężkich przygotowań.

 

  1. Vilnius Summit Communiqué, https://www.nato.int/cps/en/natohq/official_texts_217320.htm?utm_source=multichannel&utm_medium=smc&utm_campaign=230711%26vilnius%26summit%26declaration [dostęp: 13.07.2023]

  2. M. Świerczyński, Po szczycie NATO. Jakie gwarancje dla Ukrainy. I co z postulatami Polski, ,,Polityka”, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2219592,1,po-szczycie-nato-jakie-gwarancje-dla-ukrainy-i-co-z-postulatami-polski.read [dostęp: 13.07.2023]