Tożsamość kobiety w źródłach informacyjnych

Grafika: Karolina Jaworska
Artykuł ukazał się w 1. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Posiadanie tożsamości obywatelskiej, społecznej czy politycznej nie jest, bynajmniej, sferą ekskluzywną. Od społeczności oczekujemy zaangażowania lub przynajmniej podstawowej wiedzy na temat otaczającej rzeczywistości. Każdy orze jak może – każdy partycypuje jak może. Niezależnie od zajmowanej pozycji, klasy czy warstwy, wiedza na temat naszego środowiska dociera adekwatnymi do statusu jednostki kanałami informacyjnymi. Zróżnicowanie form przekazu może nieść za sobą wiele zalet: można wybrać najłatwiej przyswajalne, najprościej dostępne czy najbardziej rzetelne – choć to subiektywne kryterium. Z drugiej strony, owa selektywność może kryć w sobie zagrożenia: narażanie się na dezinformację, stronniczość, a nawet poddanie się propagandzie.

Przy wyborze źródła kierujemy się rozmaitymi kryteriami. Niekiedy okładka czasopisma staje się głównym motorem do chwycenia go w ręce, czasem chwytliwie wypromowany artykuł, ale nie raz najłatwiej wybrać nam gazetę, która na bazie skojarzeń pozwala nam się utożsamić z tematyką. Fanatyk wędkarstwa wybierze ,,przegląd Rybacki”, zaś zapalony ogrodnik postawi na ,,Ogród marzeń”.

Na jaką prasę o tematyce społeczno-politycznej stawiają kobiety? Jak prasa stawia na kobiety? Co kreuje ich opinie? W jaki sposób oddziałuje to na ich percepcję? Czy przegląd kobiecy będzie odróżniał się znacząco od tego gender-neutralnego – żeby nie powiedzieć ,,męskiego”? Co dociera do kobiet? O czym możemy wiedzieć, na czym pozwalają nam zawiesić oko, i w których momentach każą odwrócić głowę?

Patriarchalna kultura skupiona jest wokół dwóch archetypów zachowań kobiecych i męskich. W kobietach ceniona jest empatia, zaangażowanie emocjonalne czy troska, zaś w mężczyznach wzmaga się takie cechy jak odpowiedzialność, siła, i wszystkie, które w swojej konsekwencji kreują postawę pełną pragmatyzmu i rozwagi. Zapewne można to tłumaczyć wieloma przesłankami: uwarunkowaniami biologicznymi, historycznymi, społecznymi przyzwyczajeniami. Ale czy My – jako ludzie XXI wieku – nie powinniśmy oddalać się od naturalistycznych koncepcji, tworzenia ram, pozostawania przy tradycyjnych rolach, które może i są sprawdzone, ale wielokrotnie nie zdają egzaminu przy teraźniejszych potrzebach społeczeństwa?

Współczesne czasopisma wydają się to ignorować. Pod otoczką chęci zaangażowania kobiet w bieżącą problematykę czy wprowadzenia ich w dyskurs polityczny sprzedaje im się wyselekcjonowane informacje. Mówiąc wprost – prasa kobieca skupia się na innych aspektach konkretnego problemu niż prasa nie-targetowana. Ten sam news w codziennym przeglądzie będzie skupiał się na statystykach, liczbach, skutkach ekonomicznych danego problemu, a w tym kobiecych – na skutkach emocjonalnych. W czasopismach, które same przyklejają sobie łatki feministycznych wielokrotnie częściej pojawiają się argumenty, z którymi rzekomo kobietom będzie się łatwiej utożsamić. Dzieci, rodzina, przemoc domowa, niepełnosprawność, samotność, pomoc – te słowa klucze najczęściej sprzedawane są Paniom. Mężczyźni otrzymają w tym czasie hasła takie jak: pieniądze, władza, walka. Nawet jeżeli będzie chodziło o taką samą sprawę.

Niemal codziennie rano otrzymuję na swoją wirtualną skrzynkę newsletter centro-liberalnego dziennika społeczno-politycznego. Gazeta Wyborcza wysyła mi garść artykułów, które przekazują mi najświeższe wieści. Co parę dni dostaję także najlepiej klikalne artykuły Wysokich Obcasów. Niejednokrotnie w obu otrzymanych przeze mnie mailach znajduje dokładnie te same treści, jednak przefiltrowane pod odbiorcę. Gazeta Wyborcza każe mi twierdzić, że poruszany case jest skandaliczny, że należy wymierzyć sprawiedliwość, że panują nastroje walki. Wysokie Obcasy każą mi w tym samym przypadku współczuć pokrzywdzonym, sprawiają, że czuję niemoc i bezsilność, wzbudzają empatię wobec dotkniętych niesprawiedliwością działań Rządu, jednocześnie budując we mnie poczucie bierności. Kobiety nie walczą.

W zakładkach WO możemy znaleźć ,,czułość i wolność”. Ten rozdział magazynu, który jest źródłem akcji społecznej Kulczyk Foundation, w kooperacji z Gazetą Wyborczą, jak sam mówi ma budować równowagę w relacjach. Zajmuje się problematyką zajmowanych ról, w rodzinie czy w społeczeństwie. Wolność i czułość. Spróbujmy wyobrazić sobie sytuację, w której ta czułość pojawi się w jakimkolwiek artykule targetowanym do mężczyzn. Ciężko, prawda? Paradoks budowania równości na nierówności przekazu.

Prasa kobieca miała być wstępem do niezależności kobiet. Miała zainteresować polityką, doprowadzić do równouprawnienia w wielu gałęziach życia. Sprawić, iż kobieta w przerwie między sprzątaniem i gotowaniem obiadu najpierw zastanowi się, dlaczego Sasin zmarnował 70 mln złotych na wybory, których nie było, i co należy z tym zrobić. A potem wyłączy palnik z ziemniakami, ale już nie zdąży posypać ich koperkiem, bo zacznie partycypować. Tymczasem dowiaduje się, co najwyżej, jak powinna ubierać się kobieta sukcesu. Mimo poświęcenia swojego czasu na czytanie wiadomości ze świata, wciąż będzie wykluczona z rozmów o aktualnej sytuacji politycznej. Ponieważ wyselekcjonowana pod nią prasa nie będzie dostarczała tylu twardych danych co mężczyźnie.

Ale i panowie na tym cierpią. Zwiększa się wobec nich oczekiwania, często wykraczające ponad ich możliwości. Oczekuje się znajomości badań, tabelek, nazwisk i bycia zawsze na bieżąco. Często kosztem czasu wolnego, rodzinnego czy rozwijania pasji. W skrajnych przypadkach selekcjonowanie newsów dla mężczyzn prowadzi do osłabienia jego empatii i wzbudzania w nim poczucia odpowiedzialności za sprawy, na które wpływu nie ma. Każe mu się udzielać na twitterze i komentować obecną sytuację, często manipulując nim na korzyść właścicieli medium, które czytuje. Ale ma być silny. Niezależny.

Czy istnieje rozwiązanie tego problemu? Najprostszym wydaje się wypromowanie wśród kobiet czytanie prasy męskiej/neutralnej. I analogicznie. Ale może się okazać wcale nie takim łatwym. Kobieta czytając ją może być wykluczona towarzysko w rozmowie z koleżankami. Jeżeli przyjaciółki czytają WO to dlaczego ona ma zacząć GW? Wbrew pozorom wymaga to pewnego przewrotu w myśleniu. Lubimy sięgać po to co jest dla nas przyjazne, co nas chce i stara się nas zaciekawić. Sięgając po jeden magazyn będziemy widzieć reklamy drogich perfum, a w drugim szybkie samochody. Zatem dla Pań może nie być atrakcyjne, bo ta motoryzacja nie zabiega o nie.

Marzenie? Aby każde źródło informacyjne chciało każdego czytelnika.