Smutna historia polskiej floty podwodnej

Grafika: Karolina Jaworska
Artykuł ukazał się w 3. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Marynarka Wojenna RP bez kursu?

Marynarka Wojenna jest tym Rodzajem Sił Zbrojnych, który, pomimo że towarzyszy nam już od lat, nadal sprawia wiele kłopotów. De facto, tradycji morskich w historii Polski nie ma aż tak dużych jak wśród państw skandynawskich czy nawet w Niemczech. W czasach nowożytnych z racji skąpego dostępu do morza doszło do jednej znacznej bitwy morskiej naszej floty (bitwa pod Oliwą), a okres II RP również nie przyniósł tu większych zmian, bez względu na ówczesnych polityków, którzy pomimo wyzwań, budowali flotę wojenną wraz z nowym portem w Gdyni. Obecnie, już od niemal 80 lat Polska posiada szeroki dostęp do Bałtyku, co jednak nie przekłada się na poważne traktowanie przez nas marynarki wojennej, co widać najlepiej na przykładzie historii łodzi podwodnych typu Kobben, które w styczniu 2021 roku odeszły ze służby – a wraz z nimi – flota podwodna RP.

Kobbeny – czym są, jak do nas trafiły?

Okręty podwodne typu Kobben stanowiły do niedawna trzon floty podwodnej RP. Z sześciu jednostek, pięć to były właśnie one. Wszystkie zostały zakupione na początku lat 2000. jako pewne rozwiązanie przejściowe. Wtedy decydenci z jednej strony chcieli zastąpić zużyte, radzieckie jednostki ORP Wilk oraz ORP Dzik na modele spełniające kryteria NATO, ale z drugiej zdawali sobie sprawę z ograniczeń finansowych.[1] Dlatego, by ograniczyć koszty, podjęto decyzję o zakupie okrętów z drugiej ręki, które miały służyć polskiej Marynarce przez kilka lat, do czasu aż będzie nas stać na zakup nowych, lepszych jednostek. Zgodnie z przyjętymi założeniami, wybór padł na okręty typu Kobben z Norwegii.

Kobbeny były okrętami wiekowymi już w momencie przyjęcia ich pod polską banderę. Produkowane w Niemczech w latach 60, były małymi jednostkami tworzonymi z myślą o wzmocnieniu Norwegii, a przez to NATO, w obszarze arktycznym.[2] W krainie fiordów przesłużyły niemal 40 lat, przeszły gruntowną modernizację w latach 80-tych, a w 2000 roku władze w Oslo zaczęły rozglądać się za możliwością utylizacji wysłużonych Kobbenów. Do niej finalnie nie doszło, ponieważ pojawiła się oferta z Polski. Wtedy Norwegowie zdecydowali się oddać Polsce bezpłatnie 5 okrętów podwodnych tego typu wraz z kompletem części i uzbrojenia. Tym samym Polska spełniła swoje cele – zaoszczędziła pieniądze i pozbyła się radzieckich okrętów.

Samo pozyskanie Kobbenów można było uznać za sukces. O wiele gorzej wypadła druga część zakładanego planu – przewidywana modernizacja Marynarki Wojennej i zakup nowych okrętów podwodnych w następnych latach. Okręty, które miałby być w Polsce tylko na kilka lat, zostały bowiem w Marynarce Wojennej RP aż do 2021 roku.

Po co Polsce okręty podwodne?

Zanim przedstawię historię problemów z wymianą floty podwodnej, warto zastanowić się po co są one w ogóle obecne w naszej Marynarce i jakie cele mają one spełniać. Już na pierwszy rzut oka widać bowiem, że Bałtyk nawet z racji swoich parametrów nie jest idealnym akwenem dla tego typu jednostek. Średnia głębokość Bałtyku wynosi zaledwie 52 metry, a co gorsze, szacuje się, że ponad połowa tego akwenu ma głębokość poniżej 50 metrów, którą to uznaje się za absolutnie minimalną dla działań okrętów podwodnych.[3] Ponadto, eksperci wskazują, że niekorzystne dla tych jednostek są znaczne różnice zasolenia i temperatur pomiędzy poszczególnymi częściami Bałtyku oraz szczególnie intensywne burze i sztormy w okresie zimowym.

Biorąc pod uwagę powyższe determinanty, jak i znaczny koszt budowy okrętów podwodnych, nie powinno dziwić, że ich obecność w krajach regionu jest niska i maleje systematycznie od zakończenia Zimnej Wojny. Przykładowo, w 1978 roku Szwecja miała dwadzieścia okrętów podwodnych, ZSRR (Flota Bałtycka) również tyle, Dania sześć, a Polska cztery.[4] W 2015 roku Szwecja posiadała ich już tylko pięć (spadek o piętnaście jednostek), Flota Bałtycka Rosji trzy (spadek o siedemnaście jednostek), Polska posiadała pięć (choć w złym stanie, o czym więcej w dalszej części artykułu) a Dania w ogóle zrezygnowała z posiadania floty podwodnej.[5] Niemniej, ich posiadanie wcale nie jest bezzasadne. W strategicznych dokumentach, jak w „Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej” z 2017 roku, możemy przeczytać, że okręty podwodne odgrywają ważną rolę we wspomaganiu innych Komponentów Sił Morskich RP jak np.: prowadzenie rozpoznania i dozoru morskiego, zabezpieczania działań specjalnych, prowadzenie wojny minowej. Ponadto, posiadanie okrętów, które swoją zabójczą skuteczność pokazywały we wszystkich konfliktach o wysokiej intensywności w naszym regionie, (takich jak obie wojny światowe) na pewno wzmacnia potencjał odstraszania Polski. Ponadto, warto zauważyć, że nawet pojedynczy okręt podwodny, odpowiednio wyposażony, jest w stanie krępować ruchy wielu, nawet potężnych, jednostek nawodnych. Przykładowo, wielokrotnie udowodniono, że nowoczesne szwedzkie okręty podwodne, przewidziane do operowania na Bałtyku i Morzu Północnym, są w stanie wpływać w grupy okrętów nawet tak silnych jak US Navy, pozostając niewykrytymi. Podczas ćwiczeń w 2005 r. okazało się, że już szwedzkie okręty A-19 (Gotland) są w stanie się zakraść i skutecznie ostrzelać lotniskowiec atomowy USS Ronald Reagan.

Ujmując tę problematykę całościowo, można stwierdzić, że rola okrętów podwodnych na Bałtyku jest pozornie ograniczona, a ich ilość jest uzależniona od napięć w regionie. W czasie napięć, ich liczba i potencjał rosną, ponieważ ich posiadanie wzmaga odstraszanie, a w okresie pokoju spada, ponieważ są drogie. Niemniej, w przypadku Marynarki Wojennej RP, obserwowanie procesu rozwoju (czy raczej zacofania) floty podwodnej daje dodatkowe refleksje wykraczające daleko poza teorię morskiej wojskowości, ukazujące głębsze problemy całego naszego sektora obronnego.

Kobbeny idą na dno

Jeszcze nie tak dawno, 19 października 2020 roku, grupa posłów Konfederacji wystosowała interpelację do Ministra Obrony Narodowej i Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie stanu i perspektyw rozwoju Marynarki Wojennej. Pytania dotyczyły właśnie okrętów typu Kobben, a dokładniej rzecz ujmując ich fatalnego stanu. Posłowie jedno z pytań sformułowali wręcz w następujący sposób: Czy ministerstwo planuje użycie wyposażenia Wojska Polskiego takiego jak np.: okręty Kobben czy wozów BWP-1 do promocji polskiej myśli technicznej w dziedzinie utrzymywania i konserwacji zabytków, które są w użyciu?.[6] Na odpowiedź przyszło im poczekać, ponieważ nadeszła ona ze strony MON dopiero 11 stycznia 2021 roku. Ministerstwo w zwięzły sposób odcinało się od uwag posłów i wskazywało, że: Okręty podwodne typu KOBBEN są zdolne do bezpiecznego zanurzania i wynurzania.[7] Jednocześnie zaskakiwało, że już w kolejnym zdaniu właściwy sekretarz stanu w MON pisał, że ostatnie ze wspomnianych bezpiecznych zanurzeń i wynurzeń miało miejsce we wrześniu 2020 roku. Jest to zadziwiające, ponieważ budzi wątpliwości, dlaczego rzekomo sprawny sprzęt jest nieużywany przez 4 miesiące.

Rozwikłanie tych pytań nadeszło niedługo po uspokajającej odpowiedzi MON. Już kilka dni później Agencja Mienia Wojskowego zakwalifikowała 3 formalnie pozostałe w służbie Kobbeny: ORP Sęp, ORP Bielik, ORP Kondor (ta jednostka de facto od 2017 roku była wyłączona ze służby) do piątej kategorii sprzętu wojskowego, czyli takiego, którego dalsze modernizowanie i eksploatacja jest bezcelowa.[8] Niedługo później zaś, bo 25 stycznia 2021 roku, Komenda Portu Wojennego Gdynia wystosowała zapytanie ofertowe do wyjęcia baterii akumulatorów wraz z oprzyrządowaniem na ORP Bielik oraz ORP Sęp, co de facto oznacza faktyczne pozbycie się tych jednostek z floty.[9] Na papierze bowiem pozostaje nam jeden okręt podwodny – ORP Orzeł. Problem z nim jednakże jest taki, że to jeszcze radziecki sprzęt, który od awarii w 2017 roku sporadycznie wychodzi w morze i jest cały czas w trakcie napraw.[10]

W całej sytuacji najbardziej niepokoi to, jak odpowiedź sekretarza stanu w MON, Wojciecha Skurkiewicza nie tylko nie adresowała pytań zadanych przez posłów, ale też jak bardzo rozminęła się ze stanem faktycznym, co udowodniły kolejne wydarzenia następujące w przeciągu zaledwie dwóch tygodni od wspomnianej odpowiedzi. Tym bardziej cała sytuacja jest zaskakująca, gdy zwróci się uwagę na fakt, że o złym stanie floty podwodnej wiadomo było od dawna. Wśród wspomnianych 3 okrętów, które zostały w tym roku zakwalifikowane do piątej kategorii sprzętu wojskowego, ORP Kondor został wycofany z czynnej służby już w 2017 roku i przez trzy lata nic się z nim nie działo, więc wiadomo było, że wycofanie kolejnych jednostek to tylko kwestia czasu.[11] Podobny sygnał miał miejsce w 2018 roku, gdy wycofany został ORP Sokół. Biorąc to pod uwagę, można mieć poważne zarzuty nie tylko w kierunku programu modernizacji okrętów podwodnych „Orka”, ale też względem tego, czy Wojsko Polskie i MON mają w ogóle klarowną wizję wobec tego jak powinna wyglądać Polska Marynarka Wojenna.

Rozwiązania na horyzoncie?

Program modernizacji floty okrętów podwodnych w różnych formach towarzyszy nam już od blisko 20 lat, ale ten, który dziś znamy pod kryptonimem „Orka” powstał w 2012 roku w „Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP na lata 2013-2022”. Tamten plan zakładał pierwotnie pozyskanie 3 nowoczesnych jednostek podwodnych.[12] Niestety, żadne z założeń „Orki” nie zostało zrealizowane przez 8 lat, a sama koncepcja, jakie jednostki mają być pozyskane, od kogo i w jakiej ilości, zmieniała się aż 4 razy.[13] W 2021 roku czas na modernizację się skończył i trzeba zacząć myśleć o budowie floty podwodnej praktycznie od zera. Obecnie najczęściej mówi się o pozyskaniu nowych okrętów z Niemiec (okręty U-212A, U-214), Francji (okręty Scorpene) lub Szwecji (okręty A-26), ale to, na które padnie wybór, pozostaje niewiadomą. To, co zaś wiadomo na pewno, to że pozyskanie czegokolwiek będzie wiązać się ze znacznymi kosztami, ponieważ biorąc pod uwagę wymagania stawiane programowi „Orka”, szacuje się, że zakup każdego okrętu pochłonie 500-600 mln euro, a cały program, z uwzględnieniem zbudowania odpowiedniej bazy i infrastruktury dla nowych łodzi, może kosztować nawet 10 mld zł na samym starcie.[14]

Aktualne pozostaje natomiast pytanie o to, kiedy na dobre ruszy program „Orka”. Perspektywa 2013-2022 okazała się nie do utrzymania i są powody ku temu by stwierdzić, że nic w tym kierunku nie zmieni się aż do 2035. Taki wniosek można wysnuć biorąc pod uwagę nie tylko znaczny koszt programu, ale również to, że w obecnym planie modernizacji Marynarki Wojennej do 2035 roku priorytetem jest modernizacja jednostek nawodnych, a dla floty podwodnej przewiduje się pozyskanie dwóch używanych okrętów z zagranicy, czyli powielenie rozwiązania z 2002 roku. W konsekwencji, wszystko wskazuje na to, że rozwiązanie pomostowe, prowizoryczne, znów wygra i stanie się normą. Co do terminów realizacji programu można mieć tym większe obawy, że 22 lutego 2021 r. Minister Obrony Narodowej napisał na swoim twitterze: Zakup pomostowych okrętów podwodnych uzależniamy od oferty szwedzkiej. Niezbędne są korekty w kwestii ceny i czasu realizacji.[15]

Najbardziej pesymistycznym wnioskiem wynikającym z historii Kobbenów i programu „Orka” jest jednak to, że przez 20 lat nie byliśmy w stanie ukuć jednej całościowej wizji rozwoju Marynarki Wojennej RP. Niestabilność oczekiwań sprawia, że trudno jest rozpoczynać nowe negocjacje z dostawcami sprzętu, a i polskie stocznie nie wiedzą jakich zamówień mogą oczekiwać w dłuższej perspektywie czasowej. W efekcie polska flota starzeje się i pesymistycznie patrzy w przyszłość, niepewna tego jaki kurs ma obrać.

  1. Okręty podwodne typu Kobben, Defene24, 24 października 2012, https://www.defence24.pl/okrety-podwodne-typu-kobben, dostęp: 15 lutego 2021.

  2. Tamże

  3. Tomasz Smura (red.), Program okrętów podwodnych nowego typu Orka – wyzwania i perspektywy dla Marynarki Wojennej RP, Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego, Warszawa 2016, s. 11.

  4. Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego Rzeczypospolitej Polskiej, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Warszawa-Gdynia 2017, s. 20.

  5. Tamże.

  6. Interpelacja nr 13047 do ministra obrony narodowej, ministra spraw zagranicznych w sprawie okrętów podwodnych i współpracy międzynarodowej, sejm.gov.pl, 19 października 2020, http://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=BUSB7E, dostęp 15 lutego 2021.

  7. Odpowiedź na interpelację nr 13047 w sprawie okrętów podwodnych i współpracy międzynarodowej, sejm.gov.pl, 11 stycznia 2021, http://www.sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=BXAG4W, dostęp 15 lutego 2021.

  8. Marek Świerczyński, Stare okręty i morze. Polska pod wodą właśnie staje się bezbronna, Polityka, 22 stycznia 2021, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2099585,1,stare-okrety-i-morze-polska-pod-woda-wlasnie-staje-sie-bezbronna.read?src=mt, dostęp 15 lutego 2021.

  9. Maksymilian Dura, Koniec ery Kobbenów, Defence24, 26 stycznia 2021, https://www.defence24.pl/koniec-ery-kobbenow, dostęp 15 lutego 2021.

  10. Marek Kozubal, Sprawdzamy stan Sił Zbrojnych: Nasza flota wojenna powoli tonie, Rzeczpospolita, https://www.rp.pl/Sluzby-mundurowe/306289897-Sprawdzamy-stan-Sil-Zbrojnych-Nasza-flota-wojenna-powoli-tonie.html, dostęp 16 lutego 2021.

  11. Marek Świerzyński, cyt. dz.

  12. Tomasz Smura (red.), cyt. dz., s. 15.

  13. Zbigniew Lentowicz, Polskie okręty podwodne znikają za horyzontem, Rzeczpospolita, 23.10.2019, https://radar.rp.pl/przemysl-obronny/15039-program-orka-odsuwa-sie-w-czasie, dostęp 24.02.2021.

  14. Tamże.

  15. https://twitter.com/mblaszczak/status/1363863637128019968?s=20, dostęp 24.02.2021.