Przeszłość jako atrybut władzy?
Jest na ustach polityków od zawsze, służy jako swoiste narzędzie polityczne, rzadko pojawia się jednak jako oficjalny postulat, a na tle tematów takich jak kryzys gospodarczy, dostęp do służby zdrowia czy reforma edukacji zdecydowanie blednie. Jakie miejsce we współczesnej polskiej polityce odgrywa historia? Czym jest dla Polaków? Czy polityka historyczna koniecznie musi być związana z manipulacją i mieć pejoratywne skojarzenia? A może da się ją prowadzić w sposób zrównoważony? Zbliżające się obchody Dnia Niepodległości to idealna okazja do powrotu do tych pytań i głębszej refleksji nad tym, czy jako naród jesteśmy pogodzeni z naszą przeszłością.
Czym właściwie jest polityka historyczna?
Według najogólniejszej definicji polityka historyczna jest zespołem działań podejmowanych przez podmioty polityczne (najczęściej partię znajdującą się u władzy), mających na celu promowanie pewnej wizji przeszłości w społeczeństwie, a w konsekwencji wzmocnienie publicznego o niej dyskursu. Zdaniem Eugeniusza Ponczka wynika ona z potrzeby mitologizacji przeszłości i tworzenia dziedzictwa kulturowego danego narodu[1]. Brzmi to dosyć niejednoznacznie. Po co przecież bawić się przeszłością, tym, co tak odległe i nieaktualne? Odpowiedź jest prosta, a może wręcz rozczarowująca: to klucz do legitymizacji władzy.
Wizja ta z założenia musi być wybiórcza, nieco subiektywna i wartościowana. Ale czy to źle? W Polsce po 1989 roku nieświadomie wręcz pogodziliśmy się z istnieniem silnej polityzacji historii. Co więcej, sami staliśmy się częścią tego dyskursu, poddając się niejednokrotnie pewnym narracjom. Kolejne rządy usiłowały w jakiś sposób raz na zawsze ustalić spójną wersję przeszłości i doprowadzić do asygnowania jej przez społeczeństwo. Do tej pory nieskutecznie. Dowód? Gdyby tak było, nie mielibyśmy corocznej dyskusji na temat słuszności wybuchu Powstania Warszawskiego, wspólnie szlibyśmy w marszu w Święto Niepodległości, a termin żołnierze wyklęci być może nie przyprawiałby tak wielu o zawroty głowy.
Sam termin polityki historycznej nie będzie się odnosić do historii jako nauki, a raczej do sfery emocji i stosunku społeczeństwa do określonych wydarzeń. Aby przekonać swoich wyborców, politycy nie bazują przecież na samej faktografii, a jak często się im zarzuca, odwołują się do sfery ludzkich uczuć i skojarzeń, często zwyczajnie podyktowanych opowiadaniami zasłyszanymi w rodzinie czy osobistymi przeżyciami. Wniosek? Tego typu przekaz nigdy nie trafi do wszystkich odbiorców w tym samym stopniu. Polityka historyczna, choćby nie wiadomo jak uniwersalna, to bynajmniej nie zupa pomidorowa, z czego politycy doskonale zdają sobie sprawę.
Narzędzia polityki historycznej
Czy kiedykolwiek idąc ulicą, mijając plac, rondo, spoglądając na pomnik w parku, przyszła Wam do głowy myśl, że macie do czynienia z typową implementacją polityki historycznej? Oprócz oczywistych przykładów upamiętniania historii przez państwo, takich jak obchody świąt narodowych, finansowanie badań naukowych, kampanii edukacyjnych czy wręczanie orderów i medali osobom zasłużonym, historia jak zwykle przenika do naszego najbliższego otoczenia. Pojawia się w szkołach, w mediach, w oficjalnych przemówieniach, jak i wypowiedziach polityków oraz specjalistów. Sposób, w jaki się o niej mówi i przedstawia fakty, to, o których kwestiach się zapomina, a które pamięta z zaskakującą dokładnością jest, w oczywisty sposób, narzędziem politycznym. W Polsce na przestrzeni lat przyjął się układ, w którym osobą oficjalnie odpowiedzialną za promowanie świadomości historycznej jest Prezydent razem z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Szackiej pogląd na historię
Zależności między świadomością historyczną społeczeństwa a, kierowaną wobec niego, narracją obieraną przez władze, dawno stały się już obiektem badań. Według socjolożki Barbary Szackiej wszystkie te elementy składają się na zaistnienie w narodzie pamięci zbiorowej, będącej jednocześnie elementem jego kultury. Owa pamięć łączy wyobrażenia o przeszłości własnej grupy, konstruowane przez jednostki z zapamiętanych przez nie informacji pochodzących z różnych źródeł docierających do nich rozmaitymi kanałami[2]. Jako przedstawiciele kolejnego pokolenia Polaków sami mamy dostęp do przeszłości naszego narodu głównie poprzez schematy i kategorie naszej własnej kultury. Będą to więc często subiektywne wspomnienia osób z naszego otoczenia, poglądy powielane przez poszczególne grupy społeczne czy narracje przybierane przez media. Zadaniem polityki historycznej będzie właśnie wybieranie takich elementów i tworzenie wspólnej wizji przeszłości. Każde państwo dąży przecież do panowania nad czasem. Żadne nie zdołało jeszcze osiągnąć takiego stanu, w którym mógłby wyrzec się odwołania do czasu przeszłego jako źródła prawomocności. Trudno się więc dziwić, że politycy tak często odwołują się do historii – w końcu to bogate źródło kapitału politycznego.
Polityka historyczna w III RP
Początki nowej polskiej polityki historycznej po 1989 roku przypadły na skomplikowany okres transformacji, który odsunął nieco ten temat na boczny tor. Metafora Tadeusza Mazowieckiego o oddzieleniu przeszłościgrubą linią nadała nowe spojrzenie na poprzedzające ten moment wydarzenia. Historia zaczęła się kojarzyć z latami niepokoju, politycznej zależności, kryzysu gospodarczego, a także konieczności przeprowadzenia procedury lustracyjnej. Przez lata brakowało poważnej debaty na temat przeszłości. W trakcie wyborów prezydenckich w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski powtarza w swoim haśle wyborczym: „Wybierzmy przyszłość”, a więc zapomnijmy o tym, co było, skupmy się na odbudowie naszego państwa, biznesie, integracji europejskiej. To właśnie niechęć do wspominania wydarzeń minionych dekad niejako umniejszyła całokształtowi roli historii w życiu społecznym i politycznym lat 90. W czasach, w których historia postrzegana była jako element dzielący społeczeństwo, a nie podwaliny tożsamości narodowej, trudniej było wykorzystać ją jako skuteczne narzędzie polityki.
Pierwsze rządy Prawa i Sprawiedliwości
Sytuacja zmieniła się, kiedy w 2005 roku prezydentem został Lech Kaczyński, a rok później Prawo i Sprawiedliwość utworzyło rząd mniejszościowy. Polityka historyczna nagle wróciła do łask i została przez nowych rządzących sprytnie sfunkcjonalizowana. To właśnie wtedy powstały kultowe inicjatywy muzealne, jak np. budowa Muzeum Powstania Warszawskiego, wcześniej przez wiele lat przekładana i czasowo zaniechana. Rozwinął wówczas się również, dziś tak kontrowersyjny, Instytut Pamięci Narodowej oraz zaczęło się pojawiać coraz więcej publikacji naukowych i badań. Głównymi punktami odniesienia stały się m.in. bohaterstwo Polaków w czasie II wojny światowej, a także rządy Józefa Piłsudskiego i czasy II RP. Jednocześnie był to jednak moment pojawienia się pierwszego poważnego dyskursu. Środowiska opozycyjne zaczęły kierować coraz silniejszą krytykę w stronę polityki rządu, mówiąc o martyrologii, manipulacji faktami, a nawet zawłaszczaniu elementów polskiej historii przez prawicę. Na krótko przed śmiercią prezydent Lech Kaczyński wniósł również inicjatywę ustawodawczą o ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Mimo licznych kontrowersji projekt ten został podtrzymany przez jego następcę, Bronisława Komorowskiego.
Czekoladowe orły
Rządy Platformy Obywatelskiej w mniejszym stopniu odnosiły się już do wątków historycznych, chociaż nie można stwierdzić, że całkowicie je pomijały. Wspomnieć można tutaj chociażby o budowie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z inicjatywy premiera Donalda Tuska. Bronisław Komorowski, podążając niejako ścieżką wyznaczoną przez jego poprzednika, w swojej prezydencji również zadbał o akcenty historyczne (od tej pory rola ustrojowego prekursora pamięci o historii stała się nieoficjalnie domeną Prezydenta, co potwierdziła również prezydencja Andrzeja Dudy). Wśród inicjatyw Komorowskiego wyróżnić można liczne odniesienia do okresu II RP oraz zwycięstwa roku 1989, jak i nowe sposoby celebracji świąt państwowych poprzez popularyzację kokard w barwach narodowych oraz… czekoladowych orłów. Ostatnie z wymienionych spotkało się jednak z dosyć cynicznymi komentarzami i stało się obiektem wielu żartów.
Do kultowych już orłów odniósł się także w 2015 roku Andrzej Duda, wówczas już kontrkandydat Komorowskiego w wyborach prezydenckich, oskarżając go o infantylizację polskich symboli narodowych. Czy istnieje więc balans między martyrologią a infantylnością w zmaganiach z historią na polskiej scenie politycznej? Nie ulega wątpliwości, że wielu szukało złotego środka, a niewielu go znalazło. Jedno jest pewne: nasz naród niełatwo „kupuje” takie zapędy, …a z pewnością już nie zapomina wpadek.
Polityka historyczna Andrzeja Dudy
Obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda miał całą dekadę na wywarcie wpływu na polską politykę historyczną. Zbliżający się koniec jego prezydentury upoważnia więc niejako do pierwszych podsumowań.
Już w 2015 roku, na samym początku swojej kadencji Duda wziął udział w inauguracji prac nad powstaniem Strategii Polskiej Polityki Historycznej. W swoim przemówieniu podkreślał, że – ze względu na nasze położenie geograficzne – Polacy jako naród powinni być zjednoczeni i pamiętać o tym, co ich łączy, czyli wspólna historia. Wskazywał również na liczne błędy popełniane przez poprzednie rządy, a także stwierdził, że prowadzenie polityki historycznej jest dla niego, jako prezydenta, najważniejszym zadaniem[3]. Po latach przyznać należy, że spośród wszystkich prezydentów III RP Andrzej Duda do historii rzeczywiście odwoływał się najczęściej. Na oficjalnej stronie Prezydenta dostępna jest nawet odrębna zakładka polityka historyczna, której zawartość nakierowuje nas na główne obszary, wokół których oscyluje narracja Andrzeja Dudy. Czytamy tam dużo o żołnierzach wyklętych, co wskazuje na kontynuację dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego w tym zakresie. Z uwagi na setną rocznicę odzyskania niepodległości, przypadającą na kadencję Dudy, spora część jego wystąpień jest związana właśnie z celebracją tego wydarzenia i nawiązuje do okresu zaborów, II RP, a także czasów II wojny światowej. Prezydent zaangażowany jest również w akcję ustanawiania Pomników Historii – ze 123 takich obiektów ustanowionych od lat 90. Andrzej Duda zatwierdził ich 65[4]. Inną inicjatywą jest też akcja Lekcja RP, w ramach której w Pałacu Prezydenckim mają miejsce cykliczne spotkania, debaty, prelekcje, a nawet koncerty i spektakle poświęcone tematyce patriotycznej[5]. Głowie państwa udało się do tej pory zrealizować również projekt, będący jednym z jego postulatów z czasów kampanii wyborczej w 2015 roku, czyli Muzeum Historii Polski, otwarte we wrześniu 2023 roku w Warszawie.
Historia w użyciu
Jaka jest więc wizja historii proponowana przez Andrzeja Dudę? W swoich licznych przemówieniach, w których akcenty historyczne są bardzo często obecne, stara się on podkreślać wielkość Polski, bohaterstwo i wyjątkowość Polaków, a także przypominać o ich męczeństwie i szkodach wyrządzonych im przez inne narody. Zwraca przy tym dużą uwagę na nazewnictwo, czego przykładem może być chociażby zwalczanie fałszywego, jednak nadal funkcjonującego w eterze pojęcia polskie obozy koncentracyjne. Dystansuje się również od czarniejszych kart w naszej historii takich jak np. pogromu w Jedwabnem, przez co oskarżany jest często o zbyt jednostronny i ocenzurowany przekaz. Czemu to jednak służy? Celem Dudy jest z pewnością kreowanie zjednoczonego, przekonanego o swojej wielkości narodu w świecie, który jego zdaniem reprezentuje sobą układ zero-jedynkowy. Są w nim przyjaciele, tacy jak Amerykanie, a są też i wrogowie, tacy jak Niemcy i Unia Europejska. Polacy w takiej rzeczywistości muszą być pewni siebie, aby móc postawić się brukselskim biurokratom czy też chronić wschodnią flankę NATO przed rosyjską inwazją. Taka historyczna narracja z pewnością opiera się na istotnej kalkulacji, która jest próbą osadzenia Polski we współczesnym ładzie międzynarodowym. Dążeniem do usprawiedliwienia i osadzenia w głębszym kontekście decyzji politycznych – sporu o reparacje wojenne od Niemiec, czy też przepychanek o praworządność z Komisją Europejską. W granicach kreowania spójnej narracji wokół polityki państwa, taki zabieg może być nawet potrzebny. To element spajający wszystkie inne aspekty rządzenia państwem w logiczną całość. Wątpliwości może budzić natomiast wszechobecna martyrologia i silna polaryzacja związana z nurtem obranym przez obecnie urzędującego prezydenta. Na ile elastyczne wykorzystywanie faktów historycznych do własnych celów jest etyczne? Wydaje się, że po różnych stronach polskiej sceny politycznej panują na ten temat odrębne opinie.
Podsumowanie
Kształtowanie postaw patriotycznych i promowanie wiedzy o historii przez państwo, to kwestie z pewnością istotne, o ile nie wręcz esencjalne dla jego istnienia. W czasach globalizacji i postępującej ekspansji kultury masowej nawet pozornie mało znaczące symbole i desygnaty związane z polskością nabierają nowego znaczenia. To, co błahe i infantylne, jak rogale świętomarcińskie czy kotyliony, może rzeczywiście sprawić, że jako społeczeństwo będziemy bliżej niż dalej wspólnej wizji przeszłości. W obliczu postępującej polaryzacji wydaje się to bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej.
Jako obywatele musimy jednak pozostawać czujni i odróżniać patriotyzm od manipulacji. Historyczna poprawność, manipulowanie faktami oraz ich ideologizacja wydają się być już nieodłącznym elementem sceny politycznej, co zwykle jest najlepiej widoczne w trakcie kampanii wyborczej, lub przy okazji ważnych świąt państwowych. Jednym z przywilejów władzy jest wpływ na kształtowanie rzeczywistości, również tej pozamaterialnej i ten moment nic nie wskazuje na to, aby mogłoby się to zmienić.
[1] E. Ponczek, Mityzacja pamięci zbiorowej a sprawowanie władzy politycznej w sytuacji uobecniania się konfliktu, „Transformacje”, 92/93, s. 339-340, 2017.
[2] B. Szacka, Czas przeszły, pamięć, mit, s. 42, Warszawa 2006.
[3] Prezydent: polityka historyczna służy budowaniu potencjału państwa, Dzieje.pl, https://dzieje.pl/aktualnosci/prezydent-polityka-historyczna-sluzy-budowaniu-potencjalu-panstwa, [dostęp: 30.10.2024].
[4]Obiekty zabytkowe wpisane przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę, Prezydent.pl, https://www.prezydent.pl/aktualnosci/polityka-historyczna/pomniki-historii/obiekty-zabytkowe-wpisane-przez-prezydenta-rp-andrzeja-dude, [dostęp: 30.10.2024].
[5] Lekcja RP, Prezydent.pl, https://www.prezydent.pl/aktualnosci/polityka-historyczna/lekcja-rp, [dostęp: 30.10.2024].