Powyborczy krajobraz Polski

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz
Artykuł ukazał się w 14. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

Poranne exposé Donalda Tuska we wtorek 12 grudnia ostatecznie przypieczętowało wyborcze zwycięstwo opozycji w październikowych wyborach parlamentarnych. To koniec spekulacji nad kształtem parlamentarnej większości i składu nowej rady ministrów. Jednocześnie to zaledwie pierwsze zdanie odpowiedzi na pytanie: jak będzie wyglądać Polska po 15 października?
 
Podzielone ławy poselskie
Marszałkiem sejmu został Szymon Hołownia – wielokrotnie wymieniany jako kandydat na drugą osobę w państwie, choć do samego końca poddawany w wątpliwość. To świeżo wybrany poseł nie mający jeszcze żadnego doświadczenia parlamentarnego, co wzbudza głosy politowania i szyderstwa ze stron ław Prawa i Sprawiedliwości. Jego wskazanie na marszałka sejmu również jasno podkreśla podział mandatów. Nie zobaczyliśmy w tej funkcji, zapowiadanego wielokrotnie, Władysława Kosiniaka-Kamysza, który miał budować most między poprzednią i obecną władzą, co, wraz z odrzuceniem szczególnie kontrowersyjnej kandydatury Elżbiety Witek na wicemarszałkinię, ugruntowało trwający konflikt. Nowa większość parlamentarna wchodzi więc w swoją kadencję zdecydowanym krokiem i nic nie wskazuje na to, by planowała dialog z ustępującymi rządzącymi. Nie jest to zresztą konieczne z punktu widzenia równowagi sił w sejmie – umowa koalicyjna, podpisana między komitetami Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, daje im bezwzględną większość głosów oraz gwarantuje komfortowe podejmowanie decyzji. Sytuacja stabilizuje się, wraz z utrzymującą się sejmową większością poniżej ⅗ głosów niezbędnych do podjęcia najważniejszych decyzji oraz stojącym w opozycji prezydentem nie kryjącym swoich politycznych afiliacji. Wątpliwe są więc duże zmiany, postawienie polityków PiS-u przed Trybunałem Stanu czy odrzucanie prezydenckich wet, których, zgodnie z zapowiedzią Andrzeja Dudy na pierwszym posiedzeniu sejmu, możemy się spodziewać. Sytuacja w parlamencie klaruje się więc raczej stabilnie i nie powinniśmy się spodziewać prędko wprowadzanych, dużych zmian systemowych. Pod znakiem zapytania stoją jednak flagowe projekty poszczególnych partii opozycyjnych, takie jak legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży czy refundacja programu wspomaganego zapłodnienia pozaustrojowego in vitro, które, z przyczyn ideologicznych, pozostają solą w oku poprzedniej władzy. Zapowiadane rozliczenia wyjdą z kolei za pewne spod rąk sejmowych komisji śledczych – najwydajniejszych narzędzi w rękach nowej większości.
Zdecydowanie mniej uwagi poświęca się senatowi, zarówno z powodu jego mniejszej sprawczości, ale również z powodu niższej stawki leżącej na szali w dniu wyborów. Według większości analiz Pakt Senacki miał zdobyć około sześćdziesięciu mandatów i tak też się stało. Sam Senat straci jednak na wartości, gubiąc swoją rolę kontrolną. Z kolei dla prominentnych niegdyś polityków Platformy Obywatelskiej  – Grzegorza Schetyny czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – stanie się domem spokojnej starości. Tym samym, z dala od spojrzeń kamer, oddadzą przestrzeń młodszym działaczom.
Za nami pierwsze posiedzenia i zgłoszone projekty ustaw. Niemniej za wcześnie jeszcze na wyrokowanie o wydajności pracy parlamentu nowej kadencji, którą zweryfikuje proces ustawodawczy. Już teraz jednak wiadomo, że przynajmniej do wyborów prezydenckich będzie to proces wyjątkowo żmudny, konserwujący silne wpływy PiS-u.
 
Rząd mniejszościowy
         Dyskusja nad tym, kto powinien otrzymać misję tworzenia rządu, zdominowała powyborczy miesiąc, utrzymując na dobre kampanijną polaryzację. Zgodnie z literą prawa prezydent powierza misję tworzenia rządu dowolnie wybranemu przez siebie kandydatowi, zwyczajowo wyłaniając go ze zwycięskiego komitetu. Z tego przywileju skorzystał Andrzej Duda, desygnując obecnego premiera Mateusza Morawieckiego. Jak na ironię, przypadło to akurat na dzień podpisania przez komitety dotychczasowej opozycji umowy koalicyjnej formującej tym samym zdecydowaną większość parlamentarną. Kandydat z pierwszego kroku konstytucyjnego stanął więc przed niewykonalnym zadaniem i zrobił to najprawdopodobniej wyłącznie dla podtrzymania chwilowej iluzji ciągłości władzy przy braku innych kandydatów do tej samobójczej misji. Tego samego dnia, w drugim kroku przewidzianym konstytucją, sejmowa większość wskazała nowego prezesa rady ministrów, gdzie żadne zaskoczenie nas nie spotkało – premierem został Donald Tusk.  To będzie rząd silnej ręki, ze znaczącą pozycją jego lidera. Od kiedy Donald Tusk wrócił do krajowej polityki, cieszy się w swoim środowisku niezachwianym autorytetem. Były szef PO, Borys Budka, wycofał się w cień, Rafał Trzaskowski nie wychyla się przed szereg i nawet tak kontrowersyjne decyzje jak umieszczenie na listach Romana Giertycha są przyjmowane z – jak się zdaje – pełnym zaufaniem. To Tusk stał się zarówno twarzą wyborczej kampanii KO, jak i  antykampanii prowadzonej przez PiS. Pomimo licznych resentymentów społecznych podgrzewanych przez politycznych przeciwników, były przewodniczący Rady Europejskiej był w stanie zjednoczyć liczne środowiska polityczne i dowieźć wynik gwarantujący rządy dotychczasowej opozycji.
         Silny premier nie rezygnuje jednak z kontroli ministerstw i wiemy już, że kluczowe resorty przypadną jego bliskim współpracownikom z KO. W nowym rządzie zastaniemy Adama Bodnara w fotelu ministra sprawiedliwości, Borysa Budkę jako szefa Aktywów Państwowych, Andrzeja Domańskiego odpowiedzialnego za Ministerstwo Finansów. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych powróci zaś Radosław Sikorski[1]. Polskiemu Stronnictwu Ludowemu przypadnie tradycyjnie już resort rolnictwa, na którego czele stanie Czesław Siekierski, oraz Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza w randze wicepremiera. Drugim wicepremierem zostanie Krzysztof Gawkowski, obejmując resort cyfryzacji i będąc jednym z dwóch ministrów z ramienia Lewicy, obok nowej ministry Rodziny i Polityki Społecznej – Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Mimo egalitaryzmu, feminizmu i wspólnotowości na sztandarach dawnej opozycji widać, że propozycja nowego rządu konserwuje dawny układ sił. Newralgiczne resorty pozostają w męskich rękach Koalicji Obywatelskiej, kiedy pozostałym partiom pozostają sektory poboczne, a bardzo nieliczne kobiety – obecnie dwie – stoją na czele ministerstw opiekuńczych. Trudno na ten moment ocenić czy od wybranych ministrów będzie faktycznie wiele zależało i czy w ramach swoich resortów dostaną swobodę wykraczającą poza decyzje premiera. Znamy ustalenia umowy koalicyjnej odnośnie choćby wzrostu nakładów na system ochrony zdrowia, edukacji i szkolnictwa wyższego czy systemowego przyznawania praw reprodukcyjnych kobietom, jednak zapisy te pozostają miękkie oraz niesprecyzowane[2]. W tej sytuacji wiele może zależeć od szefów resortów, którym z pewnością jednak na przeszkodzie staje długa przerwa w rządzeniu – dla KO i PSL to 8 lat, dla Lewicy ponad 20. Trudno jest w tych warunkach przygotowywać kadrę kierowniczą i zdobywać polityczne know-how. To w końcu nie tylko kwestia rządzących, ale także pracowników wyższych szczebli instytucji, członków wszelkich rad czy zarządów spółek skarbu państwa. W tych warunkach można więc przypuszczać, że ustrojowo zaczniemy zwracać się ku systemowi gabinetowo-parlamentowemu, gdzie silna funkcja quasi-kanclerza w kulturze prawnej popandemicznego kraju, pisanej rozporządzeniami, z pewnością zostanie sprawnie wykorzystana przez Donalda Tuska.
 
Umarł król, niech żyje król
Metafora zmiotki[3] zdominowała wypowiedzi polityków dotychczasowej opozycji, dla których odsunięcie PiS-u od władzy służyło przez całą kampanię za siłę napędową. Ten sam motyw utrzymuje się również po 15 października i odnosi się zarówno do usunięcia partyjnych nominatów, jak i nierzadko do usunięcia samych instytucji. Wciąż niemożliwym jest postawienie przed Trybunałem Stanu na przykład ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobro. Nietykalna również jest, wybrana relatywnie niedawno, prezeska Trybunału Konstytucyjnego, Julia Przyłębska. Pożegnamy się jednak z dużą częścią pracowników ministerstw czy członkami KRS, choć będzie to jedynie połowiczny sukces. Radykalne zmiany proponują posłowie KO. Cezary Tomczyk zapowiada likwidację marki Wiadomości – trudno jednak stwierdzić, czy są to realne plany demontażu telewizji publicznej czy pragnienie jak najszybszego doprowadzenia do przewrotu w wiernym PiS-owi TVP[4]. Wielu wyborców bowiem, zwłaszcza tych Zjednoczonej Prawicy, prawdziwie doświadczy zwrotu u władzy dopiero wraz ze zmianą prowadzących wieczorny serwis informacyjny.
Jednak nie tylko nad TVP zbierają się czarne chmury – na włosku zawisło także istnienie CBA. Choć głosy o jego rozwiązaniu uruchamiają falę oburzenia z prawej strony sceny politycznej to nie są to pierwsze kontrowersje wokół tej, założonej w czasie pierwszych rządów PiS-u, instytucji. Przez lata ta niezależna i wyjęta spod jurysdykcji innych organów ścigania służba specjalnapełniła instrumentalną rolę w rękach partii rządzącej, czego znamiennym przykładem jest niedawna afera z udziałem, słynnego  Agenta Tomka. Według ujawnionych przez Gazetę Wyborczą faktów, miał na zlecenie ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika udostępniać prasie informacje pozyskane w trakcie śledztwa w celu realizacji interesu politycznego partii rządzącej[5].
Status quo nie zostało jeszcze zerwane – wkrótce możemy nie tylko spodziewać się coraz większej liczby ujawnianych afer: zarówno dzięki pracom sejmowych komisji śledczych i zmieniającym afiliacje polityczne organom ścigania, jak również od byłych działaczy Zjednoczonej Prawicy, którzy w panice zdecydują się ratować ucieczką do przodu wprost w szeregi partii dawnej opozycji. Integralność środowiska politycznego, które przez wiele lat było beneficjentem swojej dominującej pozycji, wisi obecnie na włosku i nic nie wskazuje, by osłabiony Jarosław Kaczyński był w stanie je na tym włosku utrzymać.
 
Zachwiany feudalizm
         Mocnym akcentem rozpoczął swoją funkcję szefa Gabinetu Prezydenta RP, Marcin Mastalerek, sugerując na antenie Radia ZET, że lider PiS-u powinien się udać na emeryturę[6]. Jego powołanie przez Andrzeja Dudę jest równie znamienne – wydarzyło się to niemal na chwilę przed przybyciem delegacji KW Zjednoczonej Prawicy na rozmowy powyborcze w Pałacu Prezydenckim. Prezydent w ten sposób jasno dał do zrozumienia, że jest wciąż ważnym graczem nie tylko w państwie, ale i w partii. Sam Mastalerek, z historią zatargu z Kaczyńskim, jest obecnie bardzo sprawnym i aktywnym politykiem wyróżniającym się na tle środowiska prezydenta. Wraz z utrzymaniem siły frakcji Zbigniewa Ziobry, Zjednoczona Prawica zdaje się być coraz mniej zjednoczona, ustępując przestrzeni podziałom. Warto wspomnieć zaskakująco ciche podsumowanie wyników wyborów w siedzibie PiS, która najwyraźniej miała nie rozniecać konfliktów i starać się utrzymać w ryzach wszystkich działaczy[7]. Co się jednak stanie, gdy partia całkiem straci wpływy, a za prominentnymi niegdyś działaczami zaczną krążyć listy gończe? Trudno wyrokować, ale na pewno zapowiada to trudny czas w dziejach PiS.
Zwłaszcza, kiedy nieubłaganie zbliżają się wybory samorządowe, które, dla zbierającej się po ostatniej porażce formacji, mogą się okazać druzgocące w skutkach. Niższe poparcie i zaufanie, wychodzące na jaw afery i nieprawidłowości czy widoczna już teraz w zachowaniu pracowników TVP bądź Straży Marszałkowskiej odwilż z pewnością wpłyną na wiosenne decyzje. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz publikowania wyników prac komisji śledczych ds. afer PiSu (jak maile Dworczyka czy respiratory Szumowskiego) na tygodnie czy dni przed wyborami. Z kryzysami wizerunkowymi zwieńczającymi kampanię parlamentarną PiS wychodził z reguły obronną ręką, nawet przy dymisji dwóch najważniejszych polskich dowódców, wtedy, kiedy sprawa dotyczyła jednej z głównych narracji Zjednoczonej Prawicy – bezpieczeństwa[8]. Jednak umiejętne wykorzystanie zgromadzonych przez 8 lat dowodów może przygnieść skalą. Problem z wyborami samorządowymi jest o tyle kluczowy, że to na feudalnym układzie lokalnych struktur PiS bazuje cała partia – lokalni liderzy skupiają wokół siebie działaczy, tworząc grupy wpływu i to od pozycji oraz sprawczości zależą ich kariery. Doskonałym case study tego przypadku okazała się, wspomniana przy okazji afery, postać Michała Dworczyka, którego kariera rozpoczęła się na dobre dopiero w momencie wzmocnienia pozycji lokalnego feudała[9]. Samorządowcy mają skłonność do zmieniania barw partyjnych, można więc się spodziewać, że przegrane wybory samorządowe zaczną rozmiękczać i rozbijać lokalne struktury w danych okręgach, co stanowi już drugie zagrożenie dla PiS-u – w tym przypadku ryba psuje się zarówno od głowy, jak i od ogona[10].
Z goła inaczej proces powyborczej weryfikacji przebiega w obozie Konfederacji. Z hukiem zawieszony w prawach członka, już na kilka dni po 15 października, został Janusz Korwin-Mikke[11]. Wieloletni działacz skrajnej prawicy po raz kolejny zasłynął równie kontrowersyjnymi wypowiedziami, które umocniły trend spadkowy ugrupowania. Już w wieczór wyborczy lider Konfederacji, Sławomir Mentzen, przyznał, że jest to porażka, z której planują wyciągnąć wnioski. To ugrupowanie jest wynikiem złożenia kilku różnych środowisk: od liberałów po skrajnych narodowców. Trudno zatem spekulować, jaki obraz przyjmie w najbliższej przyszłości, ale rozpad lub zmiana organizacji ugrupowania zdaje się być realnym scenariuszem.
 
“Nasi” reprezentanci
Wiele zostało powiedziane na temat rekordowej frekwencji ostatnich wyborów parlamentarnych (74,38%): że to wielki sukces demokracji, że przebudzenie obywatelskie, że wygrana młodych tłumnie idących do urn. Rzadko się jednak wspomina, że główną zwyciężczynią została polaryzacja. Co widać po wynikach wyborczych Lewicy i Konfederacji – nowozmobilizowani wyborcy opowiedzieli się głównie po stronie KO, częściowo PiS, niektórzy zaś wybrali Trzecią Drogę. Narracja o konieczności odsunięcia Zjednoczonej Prawicy od władzy wywołała zaangażowanie u tych, którzy z polityką od dawna nie mieli wiele wspólnego, zaś marsze 4 czerwca i 1 października cieszyły się rekordową frekwencją, nawet biorąc pod uwagę wysoką aktywność wyborców KO. Pospolite ruszenie, przyrównywane wielokrotnie do wyborów 1989 roku, to więc przede wszystkim wyraz negacji wobec obecnej sytuacji politycznej. Pod presją emocjonalnego przekazu o czarno-białym świecie w którym wybieramy zło lub dobro, Kaczyńskiego bądź Tuska, merytoryczna debata straciła całkowicie na znaczeniu. 300-stronicowy, ideologiczny program PiS był lekturą niełatwą do zniesienia nawet dla politologów, z kolei 100 konkretów KO okazało się tak ogólnikowe, że trudno jest je nazwać jakimkolwiek spójnym programem. Oczywiście, dużą część elektoratów obu partii stanowią wyborcy ideologiczni, czyli, jak określili ich Sierakowski i Sadura, ludzie jasno identyfikujący się z poglądami swojego ugrupowania[12]. Drugą, równie ważną grupę, stanowią z kolei wyborcy cyniczni – ci, których do głosu można przekonać odpowiednim postulatem, najczęściej w obszarze polityki społecznej. W społeczeństwie o wyjątkowo niskim, jak na skalę europejską, poziomem zaufania, nauczeni, że nawet najlepiej zapowiadające się reformy nie przyniosą im korzyści, skłaniają się oni ku polityce bezpośrednich transferów. Jest to zachowanie zupełnie racjonalne – prowadzi nie tylko do realizowania niewydajnej polityki, ale daje również możliwość zwycięstwa w wyborach partii, która, oprócz kilku lukratywnych, ofert nie proponuje w swoich postulatach żadnych głębszych reform. W tej niszy doskonale radzą sobie partie populistyczne, wprost stworzone do funkcjonowania w anomicznym społeczeństwie. W dniu pierwszego posiedzenia sejmu z ulicy Wiejskiej zniknęły, rozebrane rękoma obywateli, metalowe barierki, które przez większość kadencji PiS broniły dostępu do budynków parlamentu. Ten wyrazisty symbol niesie za sobą przekaz o zaufaniu, którym darzy obywateli nowa większość parlamentarna. Wciąż jednak brakuje jasnych deklaracji na temat nadania praw reprodukcyjnych kobietom w Polsce czy wyciszona pozostaje kwestia kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Jeśli chcemy żyć w praworządnym, europejskim kraju, w którym szanuje się prawa każdego człowieka, musimy wyciągnąć jako społeczeństwo lekcję z ośmiu ostatnich lat i wciąż patrzeć nowej władzy na ręce – bez względu na to, przy jakim nazwisku postawiliśmy ostatnio krzyżyk.
Wybory 15 października zmieniły kierunek, w jakim zwraca się polska polityka i przekazały pałeczkę dotychczasowej opozycji. Mandat społeczny jest tym razem wyjątkowo silny i stoi za nim rekordowe 21 966 891 oddanych głosów. Dla części wyborców to zaangażowanie jednorazowe – patriotyczny zryw przeciw dotychczasowej władzy, dla innych moment politycznego przebudzenia w oparciu o poglądy uświadomione w czasie chociażby strajków kobiet. Tendencje się jednak zmieniają. W ciągu 10 lat ubyło ponad 6 milionów Polaków deklarujących przynależność do Kościoła Katolickiego, a to właśnie na tym elemencie polskiej tożsamości bazowała partia rządząca przez ostatnie 8 lat[13]. Zmiana warty to więc zmiana w sposobie myślenia, zmiana pokoleniowa, odrzucenie pewnych propagowanych wzorców i zachowań. Najbliższe miesiące będą odpowiedzią na pytanie, jak głęboka jest to zmiana w polskim społeczeństwie i czy fala zmian przejdzie także przez samorządy, Parlament Europejski, kończąc na wyborze Głowy Państwa w 2025 roku. 


[1] J. Nizinkiewicz, Znamy pełny skład rządu Donalda Tuska?., Polska Agencja Prasowa, 12.112.2023, https://www.pap.pl/aktualnosci/znamy-pelny-sklad-rzadu-donalda-tuska. [dostęp: 12.12.2023].
[2] Umowa Koalicyjna Komitetów wyborczych Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi – PSL, Trzeciej Drogi – PL2050 oraz Nowej Lewicy, z dnia 10 listopada 2023 r., https://platforma.org/upload/document/203/attachments/433/UmowaKoalicyjna.pdf [dostęp: 22.11.2023].
[3] Zamiatanie po poprzedniej władzy pojawia się wielokrotnie w wypowiedziach polityków partii dotychczasowej opozycji, jako główny cel na najbliższe miesiące rządów. Oznacza to zwolnienia partyjnych nominatów czy rezygnację z ustawionego w tamtym czasie prawa.
[4] arb, PO zapowiada likwidację TVP Info i „Wiadomości”. Porównanie do „Russia Today”, “Rzeczpospolita”,  6.10.2023, https://www.rp.pl/wybory/art39228581-po-zapowiada-likwidacje-tvp-info-i-wiadomosci-porownanie-do-russia-today. [dostęp: 22.11.2023]
[5] W. Czuchnowski, „Wyborcza” ujawnia: Agent Tomek w prokuraturze sypie Kamińskiego, Wąsika i propisowskich dziennikarzy, “Gazeta Wyborcza”, 19.11.2023, https://wyborcza.pl/7,75398,30421073,wyborcza-ujawnia-agent-tomek-w-prokuraturze-sypie-kaminskiego.html. [dostęp 22.11.2023].
[6] Mastalerek chce wysłać Kaczyńskiego na emeryturę. „Zemsta odłożona w czasie”, “TVN24”, 20.10.2023, [dostęp: 22.11.2023].
[7] Pilne spotkanie w siedzibie PiS. Wiemy, w jakim celu, “Business Insider”, 16.10.2023,https://businessinsider.com.pl/polityka/rozliczenia-po-wyborach-pilne-spotkanie-w-siedzibie-pis/ctn77hw [dostęp: 22.11.2023].
[8] Dymisja generałów Andrzejczaka i Piotrowskiego. Znamy decyzję prezydenta Dudy, “Rzeczpospolita”, 15.11.2023, .https://www.rp.pl/wojsko/art39244151-dymisja-generalow-andrzejczaka-i-piotrowskiego-znamy-decyzje-prezydenta-dudy [dostęp: 22.11.2023].
[9] P. Sadura, S. Sierakowski, Społeczeństwo populistów, Krytyka Polityczna, Warszawa 2023, s. 85-132.
[10]A. Andrysiuk, Lokalsi. Nieoficjalna historia pewnego samorządu, Krytyka Polityczna, Warszawa 2022, s. 257-262.
[11] Korwin-Mikke zawieszony w prawach członka Konfederacji i wyrzucony z Rady Liderów. Jest odpowiedź polityka, “PAP”, 18.10.2023, https://www.pap.pl/aktualnosci/korwin-mikke-zawieszony-w-prawach-czlonka-konfederacji-i-wyrzucony-z-rady-liderow-jest [dostęp: 22.11.2023].
[12]  P. Sadura, S. Sierakowski, Społeczeństwo populistów, op. cit., s. 85-132.

[13] D. Sitnicka, Coraz mniej katolików, Polska się szybko sekularyzuje – najnowsze dane Spisu Powszechnego, “OKO.PRESS”, 29.09.2023, https://oko.press/spis-powszechny-katolicy [dostęp: 22.11.2023 r.].