One ring to rule them all — o potencjale ukrytym w weganizmie

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz
Artykuł ukazał się w 8. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Kwestia weganizmu to bardziej zróżnicowany temat, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. To dieta i styl życia, ponieważ weganizm, w zależności od jego postrzegania, oznacza nie tylko rezygnację ze spożycia produktów odzwierzęcych, ale również i zaprzestania kupna rzeczy, które są wykonane z części zwierząt — a więc ich skór, wełny itd. Osoby, które są niezaznajomione bliżej z ideą weganizmu, często mają problem z dokładnym ustaleniem z jakich produktów rezygnują weganie. Jest to mięso (a więc rezygnacja z jedzenia zwierząt), kości (żelatyna), nabiał (mleko, sery, jogurty) oraz jaja i miód. Chociaż dostępność roślinnych alternatyw i zamienników w sklepach, szczególnie marketach, stale rośnie, to odsetek wegan i wegetarian w Polsce od dziesięciu lat utrzymuje się na stałym poziomie 2%[1]. Z kolei 17% stara się je ograniczać[2]. Oznacza to, że coraz więcej osób jedzących zwierzęta i produkty od nich pochodzące, wprowadza do swojej diety takie alternatywne urozmaicenia. Znamienne jest jednak, że nie oznacza to spadku produkcji odzwierzęcej – popyt na mięso cały czas rośnie, również za granicą, co przyczynia się do coraz większego udziału eksportu w ogólnym bilansie handlowym. Spożycie mięsa w Polsce również utrzymuje się na podobnym poziomie — choć w 2019 roku spożycie spadło do 77 kg na osobę, to w 2020 znów wzrosło do 80 kg na mieszkańca[3]. Drugie tyle kilogramów przypada na spożycie nabiału[4].

Weganizm budzi ponadto duże społeczne emocje. Warto wobec tego przyjrzeć mu się bliżej, żeby zrozumieć motywacje i cele osób na diecie wegańskiej.

Bukiet z trawy — czyli argumenty na korzyść weganizmu.

Tyle już pościsz, a ty jakoś niewiele schudłaś, powiedziała mi babcia, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek przedstawiłam jej moją decyzję w taki sposób. Powodów dla mojego weganizmu było sporo, ale zrzucenie wagi nie było żadnym z nich.

Wydaje mi się, że pierwszym z nich, choć obecnie trudno już ustalić mi hierarchę moich motywacji, było środowisko. Zmiany klimatyczne to olbrzymi problem świata. Ludzie od zawsze silnie wpływali na środowisko, ale przez ostatnie dekady to oddziaływanie stało się po prostu zabójcze dla milionów gatunków na Ziemi[5]. Nie chcę i nie chciałam planety w takim stanie. Czułam w dodatku, że rezygnacja z plastikowych słomek to po prostu zbyt mało, by ją uratować. Raporty dotyczące czynników, które wpływają na globalne ocieplenie, różnią się od siebie, ale jednoznacznie pokazują, że rolnictwo jest jedną z głównych przyczyn zmian klimatycznych. Oprócz niego jest to również przemysł, transport oraz budownictwo. Raport przygotowany przez Worldwatch Institute mówi, że rolnictwo nie tylko jest największym źródłem zmian klimatycznych, ale również stanowi ponad połowę wydzielanych gazów cieplarnianych. Przemysłowa hodowla zwierząt to 51% naszego problemu[6]! Ta analiza bierze pod uwagę wszystkie elementy związane z przemysłowym chowem zwierząt. Krowy oraz inne zwierzęta hodowlane są największym producentem metanu oraz tlenku węgla na świecie. Te dwa gazy mają kolejno 34- i 310- razy większy potencjał cieplarniany niż dwutlenek węgla, na którego emisje zwraca się obecnie tak często uwagę. To porażająco więcej, a przecież nie jest to jedyny wkład hodowli w zmiany klimatyczne. Chów zwierząt jest również główną przyczyną wylesiania — rosnący popyt na mięso powoduje konieczność wycinki pod pastwiska i, przede wszystkim, pod pola na uprawę roślin na paszę. Szacuje się, że gdyby obszary tropikalne (wycinane obecnie w celu umożliwienia zaspokojenia popytu na produkty odzwierzęce) przywrócić jako lasy, emisja antropogenicznych gazów cieplarnianych spadłaby o połowę. A przecież zwierzęta również oddychają, więc podwójnie przyczyniają się do zwiększenia objętości zatrzymywanego w atmosferze dwutlenku węgla[7]. Hodowla zwierząt to też gigantyczne ilości odchodów, które, nasycone dodatkowo hormonami i antybiotykami, zanieczyszczają środowisko, szczególnie wodne[8]. Chyba żaden sektor gospodarki nie zatruwa planety na tyle różnych sposobów, na ile robi to hodowla zwierząt. Dotyczy to również połowów ryb oraz owoców morza z oceanów, które powoduje przeławianie łowisk oraz zabijanie śmieci — gatunków, na których nie zależało rybakom, a które zaplątały się w sieci[9]. W każdym połowie na otwartym morzu ginie w ten sposób wiele delfinów, rekinów oraz innych gatunków zwierząt żyjących w wodzie. Hodowle wcale nie są bardziej przyjazne ekosystemowi – one również nadwyrężają zasoby morskie, ponieważ ryby karmi się innymi odławianymi stworzeniami. Aktywiści z grupy Feedback wyliczyli, że każda tona łososia hodowlanego zjada ok. 2,5 tony dzikich ryb odławianych z oceanów.[10]

Liczba ludności rośnie, wobec tego potrzebujemy coraz więcej jedzenia. Czy, nawet jeżeli zaczniemy jeść roślinnie, nie będziemy musieli wylesiać kolejnych terenów, żeby móc wszystkich wykarmić? Zwierzęta hodowlane, które tuczy się w intensywny sposób, jedzą dużo więcej od nas. Pola, z których rośliny zostają przetworzone na zwierzęcą paszę, mogłyby służyć karmieniu ludzi. Większość ziemi można byłoby zwrócić przy tym przyrodzie, ponieważ, ogólnie rzecz biorąc, rośliny dostarczają więcej białka oraz kalorii na hektar ziemi uprawnej niż da się uzyskać przy hodowli zwierząt. Wyprodukowanie kilograma białka zwierzęcego to 19 kg białka dostarczonego w paszy. Białko zwierzęce nie jest wcale naturalnym źródłem białka, które trzeba zastępować substytutami roślinnymi, jak uważa wiele osób, ale tak naprawdę białkiem wtórnym — bo żeby zjeść je w mięsie, należy najpierw nakarmić zabijane później zwierzę białkiem roślinnym. Z hektara ziemi, który przeznaczymy na uprawę roślin strączkowych, otrzymamy od 135 do 230 kg białka, podczas gdy ze zwierząt karmionych paszą z tego samego hektara będziemy mieć tylko 18 kg. Różnica jest porażająca również w przypadku proporcji kaloryczności — chociażby owies jest 6 razy bardziej kaloryczny niż wieprzowina i 25 razy bardziej niż wołowina w przeliczeniu na zbiory z hektara[11]. Przejście na dietę roślinną jest zatem najlepszym rozwiązaniem, jeżeli myślimy o zachowaniu środowiska naturalnego i zatrzymaniu (choć może lepiej mówić — minimalizacji) zmian klimatycznych. Tymczasem badanie przeprowadzone przez Ipsos pokazało, że ludzie w błędny sposób priorytetyzują działania, które mają na celu dbałość o środowisko. Najchętniej zmieniają zachowania, które są proste w działaniu, ale mają niewielki wpływ na zmianę (unikanie dodatkowych opakowań, oszczędzanie wody w domu), a najbardziej opornie podchodzą do tych, które mogłyby przyczynić się do rzeczywistych zmian systemowych — a więc również do ograniczenia spożycia mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego[12].

Hodowla zwierząt na mięso pochłania również inne zasoby — kilogram wołowiny to również prawie 10 tysięcy zużytych litrów wody, erozja 6 kilogramów gleby oraz energia równoważna 4 litrom benzyny[13]. Kiedy pilnujemy, by zakręcać wodę przy myciu zębów i bierzemy krótkie prysznice, działamy proekologicznie. To jednak, dosłownie, kropla w morzu naszych potrzeb, ponieważ aż ⅓ używanej świeżej wody trafia do zwierząt hodowlanych, a jedynie dziesięć razy mniej zużywane jest w gospodarstwach domowych. W dokumencie „CowSpiracy: The Sustainability Secret”, dostępnym na Netflixie[14], pada pytanie: dlaczego w programach ekologicznych zwraca się uwagę na krótkie prysznice oraz dokręcanie wody, ale nikt nie mówi o tym, że aby oszczędzać wodę, należy zrezygnować ze spożycia produktów odzwierzęcych? Dlaczego pomijamy główną zmienną, na którą możemy w bezpośredni sposób wpłynąć? Urzędnicy odpowiadają: tak potężny nawyk, jakim jest jedzenie określonych produktów, bardzo ciężko zmienić. Często inicjatorzy takich akcji wolą postawić na niewielkie zmiany niż narazić się na społeczną niechęć. Niestety nie lubimy mieć poczucia, że ktoś od nas czegoś wymaga. To naturalne, a dodatkowo podejmowanie drobnych zmian jest częstym sposobem na uspokojenie budzącego się sumienia. Urzędnicy, ekolodzy i politycy często milczą również dlatego, że biznes mięsny to wielkie, olbrzymie wręcz, pieniądze.

Zjadanie zwierząt oraz produktów od nich pochodzących to jedna z największych części gospodarki. To nie tylko sektor bezpośredniego żywienia — fermy, rzeźnie, sklepy, ale też i książki kucharskie, kursy gotowania, restauracje, moda, kultura[15]. To wszystko nas otacza z każdej strony, jest częścią życia codziennego, przestajemy więc to zauważać. Martwe zwierzęta są obecne na wielu płaszczyznach naszego społeczeństwa, ale rzadko poświęca się im uwagę. Nie zmienia to jednak faktu, że stoją za tym wielkie pieniądze. Nie zawsze jednak tak było, ponieważ przemysłowa hodowla zwierząt istnieje na dobrą sprawę dopiero od zakończenia II wojny światowej. Bardzo szybki rozrost tego sektora wiązał się z wieloma czynnikami, które niekoniecznie były związane ze zdrowiem oraz potrzebami ludzi.

Druga wojna światowa wiązała się z koniecznością długiego przechowywania żywności — do czego nadawało się idealnie chociażby mleko kondensowane. Jednak po 1945 roku zapotrzebowanie na mleko spadło, ponieważ ludzie nie mieli w zwyczaju spożywania dużych ilości nabiału, a produkcja pozostała na tym samym poziomie. Rozwiązano to na kilka różnych sposobów: rząd skupował nadwyżkę produkcji (w Stanach Zjednoczonych ma to dalej miejsce!); ustalono minimalne ceny za produkty rolne, co oznacza, że są one sztuczne, a rolnictwo w olbrzymiej mierze jest dofinansowywane (tak jak na przykład w Unii Europejskiej). Z drugiej strony, by zachęcić do spożywania (a więc i kupna) produktów odzwierzęcych, działano poprzez różnego rodzaju akcje promocyjne, takie jak chociażby Got milk albo Pij mleko! Będziesz wielki![16]. W UE 20% budżetu przeznaczanego jest na rolnictwo, głównie hodowlane. W Wielkiej Brytanii 90% wszystkich dotacji na rolnictwo przeznaczanych jest na rolnictwo związane z hodowlą zwierząt. Prawda jest taka, że tanie mięso oraz nabiał w sklepach są dla rolników po prostu nierentowne. Dotacje rządowe dla rolników w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku stanowiły ok. 40% ich przychodów netto[17]. Bez państwowych subwencji połowa angielskich (w przypadku Walii i Szkocji ten odsetek jest wyższy) gospodarstw rolnych przynosiłaby straty[18]. Mówi się o niskich cenach mięsa jako o jedynej alternatywie dla wielu osób, których po prostu nie stać na inną dietę, czy to w Polsce, czy innych krajach zachodnich. Okazuje się jednak, że utrzymujemy ten system z naszych podatków — a jest to system pod wieloma względami dla nas szkodliwy. Jest on nierentowny, ale również niszczy naszą planetę bardziej niż cokolwiek innego. Wielkie firmy z branży hodowlanej robią jednak wiele, by ten status quo utrzymać — jako lobbyści oraz w ramach datków na kampanie polityczne przekazują politykom olbrzymie pieniądze, zbliżone do tych otrzymywanych od koncernów paliwowych[19]. Dotacje dla rolników to nie jedyne koszty wspierania jedzenia martwych zwierząt, które ponosimy jako społeczeństwo. Należy również powiedzieć o ukrytym koszcie środowiskowym i zdrowotnym – szacuje się, że rocznie kosztuje on 12 tryliardów dolarów. Za te pieniądze dałoby się zreformować cały system i przekształcić go w ekologiczne rolnictwo roślinne. Jedną z dróg do tego jest opodatkowanie mięsa i produktów odzwierzęcych. Gdyby zrobić to tak, by w podatkach zawierały się koszty zdrowotne – opieki medycznej spowodowanej przemysłem hodowlanym — ceny nieprzetworzonego mięsa podrożałyby o 20%, a przetworzonego o ponad 100%[20].

Dietę wegańską często przedstawia się jako trudną do zbilansowania oraz wymagającą dużej pracy nad swoim jadłospisem. Jeżeli nie jecie mięsa, nie będziecie mieli siły, mówią niektórzy, ale to wcale nie jest prawda. Zmiana diety na wegańską często równa się wprowadzeniu wielu dodatkowych składników do swojej diety — większej ilości warzyw strączkowych, nasion, mlek roślinnych. Należy pilnować swoich wyników, a zdrowa dieta powinna być zróżnicowana. Większość osób na diecie niewegańskiej jednak nie czuje potrzeby kontrolowania tego, co je. Polacy zjadają średnio w tygodniu półtora kilograma mięsa, podczas gdy zarówno WHO, jak i polskie strony rządowe zalecają, by było to ok. 500 gramów mięsa przetworzonego, a więc ok. 700 g mięsa nieprzetworzonego[21]. Mięso jest wymieniane przez Światową Organizację Zdrowia jako jeden z głównych czynników rakotwórczych, tuż obok papierosów, azbestu oraz spalin[22]. Nie warto również zamieniać mięsa na spożycie większej ilości serów, które zawierają dużo tłuszczy, szczególnie typu trans, których spożycie powinno zostać zredukowane do mniej niż 1% całkowitego poboru energetycznego[23]. Mit o sile wynika też z naszej wizji przodków jako myśliwych, wojowników, silnych krzepkich rolników lub żołnierzy. Badania jednak dowodzą, że na przykład gladiatorzy albo królowie anglosaksońscy i towarzyszące im elity byli głównie wegetarianami[24]. W latach 20. XX wieku Amerykanin zjadał natomiast średnio 200 g kurczaka rocznie — obecnie jest to ponad 45 kg[25]. Mięso i produkty odzwierzęce nie tylko przekładają się na większe ryzyko zachorowania na nowotwory, ale również zwiększają prawdopodobieństwo zawału czy problemów z układem zdrowotnym. Dodatkowo zwierzęta są również głównym źródłem nowych wirusów i infekcji. Szacuje się, że 75% nowych chorób pochodzi od zwierząt innych niż ludzie. W 2014 roku WHO ostrzegało, że jedzenie odzwierzęcych protein jest najważniejszym czynnikiem zwiększającym zagrożenie epidemią. Naukowcy jasno mówią, że COVID-19 nie jest najstraszniejszą pandemią, jaka mogła nas spotkać — jeżeli nie zmienimy naszych systemów żywienia, realne staną się kolejne światowe epidemie, o potencjalnym gorszym przebiegu niż koronawirus[26]. Hodowla przemysłowa wymusza ponadto szybką i masową produkcję — nie ma w niej miejsca na zajmowanie się dobrostanem pojedynczych zwierząt. Żeby zapobiec chorobom, które w warunkach przemysłowego ścisku roznoszą się bardzo szybko, zwierzęta faszerowane są antybiotykami – aż ¾ sprzedawanych globalnie antybiotyków stosuje się na zwierzętach. Prowadzi to do kolejnych mutacji oraz braku odporności u ludzi, ale również wzrostu prawdopodobieństwa zarażenia się patogenami z mięsa, które wykształciły już sobie odporność na antybiotyki zastosowane u świń czy kur[27].

System żywności oparty na wyzyskiwaniu zwierząt powoduje również ogrom cierpienia. Zwierzęta trzymane są w skrajnym tłoku. W latach 70. badacze ustalili listę pięciu wolności, które powinny być zapewniane zwierzętom: (1) od pragnienia, głodu i niedożywienia, (2) dyskomfortu, zimna, (3) urazów, chorób, (4) strachu i stresu oraz (5) do ekspresji normalnych zachowań[28]. Brojlery, czyli kurczaki hodowlane, zabija się w wieku kilku tygodni (na wolności dożyłyby kilku lat). Trzyma je się w klatkach, uniemożliwiających rozprostowanie skrzydeł. Brak możliwości ustalenia normalnej dla kur hierarchii stadnej prowadzi do kanibalizmu, więc mechanicznie ucina się im dzioby, co prowadzi do zakażeń i bólu. By szybciej rosły, nie wyłącza im się na noc światła, więc nie mają czasu na normalny odpoczynek[29]. Krowy, które w średniowieczu dawały ok. 3 litrów dziennie, obecnie dają litrów 30. Warto jednak zauważyć, że krowa, by wyżywić swoje młode, produkuje mleko w deficycie energetycznym — to znaczy, że zużywa więcej energii niż jest w stanie sama wyprodukować, co prowadzi do jej wychudzenia.[30] To poświęcenie, które powinna czynić dla swoich młodych, w stosunku do których ma bardzo silny instynkt macierzyński. Zamiast tego jednak oddziela ją się po urodzeniu od cielaka, co powoduje smutek i cierpienie u obojga (wyrażające się w długim, nieustannym muczeniu) i skrajnie eksploatuje się jej ciało dla przyjemności ludzi. Mleko ssaków jest płynem produkowanym przez dorosłe osobniki danego gatunku, by wspomóc rozwój młodych tego gatunku. Ludzie nie potrzebują mleka krowiego — nie muszą bowiem z 40 kilogramowego cielaka stać się półtonową krową. Mleko jest sztucznie fortyfikowane wapniem, więc zdrowe kości to w tym wypadku również żadna wymówka. Łososia hodowlanego pozbawia się ekspresji jego najbardziej typowego zachowania — podróży rzekami pod prąd. Świnie i krowy potrzebują urozmaiconego życia, ponieważ oprócz bólu i cierpienia (związanego chociażby z nieodpowiednią nawierzchnią powodującą zranienia) zwyczajnie odczuwają skrajną nudę w środowisku przemysłowej hodowli. Jako społeczeństwo posiadamy wiedzę, jak powinny być traktowane zwierzęta – a mimo to nic sobie z tego nie robimy, traktując je jak zasoby przemysłowe, rzeczy.

Traktowanie zwierząt w przemyśle powinno być powodem naszego wielkiego, społecznego oburzenia, szczególnie wśród osób, które reagują oburzeniem na doniesienia o przemocy wobec zwierząt domowych. Skoro opinia publiczna zareagowała gniewem na informacje o byłym senatorze Prawa i Sprawiedliwości, który maltretował psa, ciągnąc go po asfalcie za samochodem[31], powinna podobnie walczyć o to, by zwierzęta nie były przewożone w ścisku i bez dostępu do jedzenia i picia do rzeźni, o to, by nie były zabijane będąc ciągle przytomnymi, by nie bito ich i nie kopano, by matki i dzieci nie były rozdzielane po urodzeniu, by miały przestrzeń do swobodnego poruszania się oraz zachowań typowych dla własnego gatunku. To wszystko jest brutalne, a jako ludzie mamy skłonność do wypierania makabrycznych obrazów z naszej świadomości. One jednak istnieją i mają miejsce każdego dnia. Zdanie sobie z tego sprawy może być ciężkie i powodować wyrzuty sumienia, ale to nie one są celem — celem jest zmiana systemu, w którym żyjemy. Świadomość cierpienia i problemów nie powinna nas wpędzać w poczucie winy — wręcz przeciwnie, należy w tym dostrzec szansę na lepszy, bardziej sprawiedliwy świat.

W tym wszystkim chodzi o możliwość i potencjał, które przynosi nam zmiana naszych zachowań i nawyków. Odejście od jedzenia zwierząt i produktów od nich pochodzących to zdrowsze życie, mniejsze zanieczyszczenie środowiska oraz lepsze traktowanie zwierząt. To też większa sprawiedliwość społeczna. Spożywanie mięsa i produktów odzwierzęcych nadal jest w bardzo silnym stopniu zależne od poziomu naszych dochodów, pochodzenia i miejsca zamieszkania. To na Zachodzie spożywa się najwięcej mięsa, a w wielu państwach reszty świata mają do niego dostęp tylko osoby o wyższym statusie społecznym[32]. Walkę z głodem można toczyć wobec tego również poprzez rezygnację z jedzenia mięsa, ponieważ często w biednych rejonach uprawy roślin nie są wykorzystywane do żywienia ludzi, ale zwierząt hodowlanych. Bogaci ludzie zaspokajając swoje pragnienia o pewnym określonym daniu na talerzu pozbawiają setek innych dostępu do posiłku. Warto również zauważyć, że zmiany klimatyczne, powodowane przez przemysł zwierzęcy, również nie rozkładają się proporcjonalnie do szkód, które wyrządzamy jako społeczeństwa. Jednym z najbardziej zagrożonych państw katastrofą środowiskową jest Bahrajn — a jest to państwo, które ma znikomy wpływ na zmiany klimatu. Posiada on jeden z najmniejszych śladów węglowych na mieszkańca i przeciętnie zjada się tam tylko 4 kilogramy mięsa rocznie na osobę[33]. To 20 razy mniej niż w Polsce.

Mielone mojej mamy, czyli dlaczego jest nam tak trudno

Możemy mieć wszystkie argumenty w garści, a i tak opierać się przejściu na weganizm. To duży krok, tym trudniejszy, że jedzenie jest jedną z najważniejszych czynności, które wykonujemy społecznie. Jedzenie i spotykanie się przy stole silnie wpływa na to, jak żyjemy, spędzamy czas, jak się czujemy. Trudno uwierzyć, że gdy zmienimy nasz styl jedzenia dalej będziemy mogli tak cieszyć się tym elementem naszego wspólnego życia. Rezygnacja z diety, którą stosuje większość, jest trudna, ponieważ oznacza często dyskusje z członkami rodziny, przyjaciółmi i bliskimi o tym, dlaczego podjęliśmy taką decyzję — a jak sami wiemy, takie tłumaczenie często prowadzi do dalszych konfliktów, poczucia zagrożenia itd. Oznacza również konieczność powiedzenia nie, radzenia sobie z pewnym ostracyzmem. To zmiana (która może wydawać się nam drastyczna) w tym, jak celebrujemy ważne dla nas momenty — w jakich restauracjach jemy, gdy wydarzy się coś szczególnego, jakie dania przyrządzamy na wyjątkowe okazje, przy czym świętujemy sukcesy. Nie jest to jednak aż tak trudne, jak może się wydawać, najważniejszy jest tylko pierwszy krok i danie szansy żywieniowej alternatywie.

Jedzenie mięsa (szczególnie niektórych jego rodzajów) bywa również kojarzone z prestiżem, wysokimi zarobkami oraz sukcesem — a weganizm z jedzeniem nudnych warzyw. Marchewka chyba nigdy nie była kojarzona z zamożnością i nawet to, że warzywa są obecnie często droższe niż mięso, tego nie zmienia. Bycie mięsożercą jest również kojarzone z męskością, dlatego to tak często u mężczyzn pojawia się odrzucenie bezmięsnej diety[34]. Odgrywa ono również szczególną rolę w społeczeństwie — jego brak kojarzy się z posiłkami postnymi, a więc w pewnym sensie niepełnymi, gorszymi, oznacza odmawianie sobie pewnych rzeczy. To jednak nie jest odmawianie sobie, gdy czujemy, że to dobry wybór — tak samo jak większość z nas nie myśli o tym, że sobie odmawia czegoś, gdy decyduje nie kraść niczego ze sklepu.

Prawda jest taka, że zaczynamy jeść zwierzęta, zanim zdamy sobie sprawę z tego, co tak naprawdę robimy. W dzieciństwie nikt nie mówi nam, że to, co mamy właśnie na talerzu, zostało zabite po to, żebyśmy mogli to zjeść. Później, gdy dokonujemy wyborów konsumenckich, również nie jesteśmy postawieni przed wszystkimi faktami, które idą za przemysłową hodowlą zwierząt. W sklepach, na witrynach, w restauracjach, wszystko zdaje się sugerować, że tak naprawdę nie jemy zwierząt — a nawet jeśli to robimy, to że wiodły one najpierw długie i szczęśliwe życie. Uśmiechają się do nas szczęśliwe kury i ryby. Na zapakowanym mięsie nigdzie nie znajdziemy informacji, że mięso, które jemy, pochodzi od zabitego porażeniem prądu przytomnego zwierzęcia. Mówimy o drobiu, wieprzowinie, wołowinie a nie o martwej kurze, świni, krowie[35]. Mamy nabyte społecznie przeświadczenie, że to, co robimy, jest naturalne, niezbędne i normalne, przez co się nad tymi działaniami nie zastanawiamy. Jednak jest rzeczą zdrową, by we wszystkich sprawach od czasu do czasu postawić znak zapytania po tym, co długo uważało się za pewnik[36]. Może to powodować silne reakcje, przed którymi mózg będzie próbował się bronić. To naturalne, że racjonalizujemy post factum wybory, które podejmowaliśmy bez zastanowienia.

Sama śmiałam się z wegetarian i wegan. Raz, gdy pomyślałam o przejściu na wegetarianizm, zrezygnowałam jeszcze tego samego dnia, gdy moja mama zrobiła moje ulubione mielone. Jednak pomimo tego, że ciężko jest pokonać tkwiące głęboko w nas bariery społeczne, warto poświęcić swoją energię po to, by dokonać zmiany, która nie ma być poświęceniem ani odmawianiem sobie przyjemności, a drogą do lepszego życia dla nas samych i dla wielu innych istnień.

Posthumanizm, czyli lepszy świat dla nas wszystkich

Zmiana systemu żywienia pozwoli na pójście w dobrą stronę na wielu płaszczyznach, ale również pozwoli nam na kierowanie się w życiu innymi wartościami. Zrozumienie ogromu cierpienia i bólu, które są zadawane zwierzętom w imię zaspokajania kulinarnych czy modowych zachcianek to również otwarcie się na bardziej empatyczne podejście do relacji między ludźmi a innymi zwierzętami, ale również pomiędzy samymi sobą.

Żeby zrozumieć, jak to, co jemy, wpływa na świat dookoła nas, musimy dać sobie oraz dzieciom możliwość kwestionowania społecznych pewników, rozważania konsekwencji naszych działań. To również postawienie dużego nacisku na empatię i szacunek dla drugiej istoty, zrozumienie, jak pośrednie wybory wpływają na inne życia[37]. Musimy również postarać się być bardziej wyrozumiali — system istniał nie dlatego, że podejmowaliśmy złe decyzje w sposób celowy, ale dlatego, że nie zastanawialiśmy się nad konsekwencjami naszych działań. Weganizm nie jest pokutą za grzeszne życie w przeszłości, ale pewną decyzją, by zmieniać swoje życie na lepsze i dostrzegać jego inne strony. Nie jest odmawianiem sobie niczego, ale otwarciem się na nowe możliwości oraz szanse dla siebie i innych — na zdrowe życie, zdrowy klimat, mniej głodu na świecie. Jeden z moich profesorów porównał kiedyś weganizm do sekty religijnej, mówiąc o jej radykalnych poglądach oraz czerpania z poczucia winy, wyrzutów sumienia. Zmiana nie musi się brać z negatywnych odczuć — odniesiemy lepsze efekty, gdy uwierzymy w jej pozytywne aspekty, a nie tylko minimalizację złych.

Humanizm umieścił człowieka w sercu wszechświata — to on był centrum badań, rozważań, to jemu podporządkowano rzeczywistość. Doprowadziło to do swego rodzaju ślepoty na nasze powiązania z innymi, z całym systemem, w którym żyjemy. Konsekwencją tego jest fakt, że chociaż żyjemy w społeczeństwie bogatszym niż kiedykolwiek, jest ono również mniej zdrowe oraz bardziej rozwarstwione niż wcześniej, a w dodatku znajduje się na skraju przepaści. Dodatkowo, człowiek humanistyczny nie obejmuje wszystkich — jest w dużej mierze bogaty, biały, uprzywilejowany i heteroseksualny, pochodzenia zachodniego/europejskiego[38]. Postawienie człowieka z innymi zwierzętami i resztą przyrody na równi pozwoli nam nie tylko na odzyskanie zdrowego kontaktu ze światem, w którym żyjemy, ale również z innymi ludźmi. Kontakt ze zwierzętami, który nie będzie opierał się na cierpieniu i zadawaniu przemocy, a wspólnej egzystencji, pozwoli na wychowanie, dzięki któremu będziemy mieli też więcej empatii dla siebie samych.

Weganizm nie rozwiąże wszystkich problemów, z którymi zmaga się świat, ale odpowiada na wiele z nich — a do innych stanowi dobry punkt wyjścia. Niektórzy uważają, że w pierwszej kolejności należy zająć się innymi tematami — to jednak, co jemy, jest naszym codziennym wyborem i nie oznacza rezygnacji z innych kwestii. Jedząc roślinnie dalej możemy walczyć o inne, ważne dla nas, kwestie polityczne.

Nie od razu szklarnię zbudowano — o długiej drodze do roślinnego świata

Przejście z dnia na dzień na weganizm dla każdego może okazać się być wielkim szokiem, szczególnie jeżeli do tej pory był przeciętnym obywatelem, konsumującym 1,5 kilograma mięsa tygodniowo. Ciężko zdać sobie sprawę z tego w jak wielu produktach znajdują się składniki pochodzenia zwierzęcego. Równie rzadko mamy świadomość tego, jakie rzeczy ich nie zawierają.

System jest olbrzymi, dlatego warto zacząć od takich zmian, które nas nie przerosną. Różni autorzy proponują różne działania, a ja proponuję po prostu zastanowić się nad nimi i wybrać te, które najbardziej was przekonują (jeżeli czujecie, że w stronę weganizmu dobrze zmierzać). Wobec tego warto na przykład wybrać sobie kilka dni w tygodniu w których nie jemy produktów odzwierzęcych (chociażby tyle, by zejść do wartości proponowanych przez WHO), albo zrezygnować z nich każdego dnia, ale tylko od śniadania do obiadu. Inną opcją jest zastępowanie poszczególnych składników z naszej diety lub wszystkich poza jednym, tym, z którego czujemy, że najciężej byłoby nam w tym momencie zrezygnować. Warto też obserwować profile, które zajmują się weganizmem, by poszukiwać nowych dań, które w prosty sposób ograniczą spożycie przez nas produktów odzwierzęcych.

Przede wszystkim jednak nie warto czuć się źle — nie musimy robić wszystkiego dobrze, by stawać się lepszymi. Potknięcia, pomyłki i zbyt wielkie pokusy zdarzają się zawsze i wszędzie. Dwa tygodnie weganizmu i zjedzenie potem plastra sera nie wymaże ich i nie spowoduje, że wszystko poszło na marne. To nie konkurs na czystość, ale wspólne budowanie nowej rzeczywistości. Warto również do zmian namawiać innych, aby zwiększać szanse na przekształcenie systemu.

Ostatnią barierą jest często wiara, że w pojedynkę nie zmienimy systemu. Tak naprawdę jednak to kwestia demokracji. Jeżeli chodzimy na wybory, bo wiemy, że każdy głos ma znaczenie, tak możemy też odłożyć na bok schabowego i wiedzieć, że wpływa to na los nas wszystkich. W końcu okazuje się, że nie ma nic bardziej społecznego niż to, co kładziemy na swój talerz.

  1. Forum Mleczarskie, Ipsos: Polacy nie odwrócili się od mięsa na rzecz diety bezmięsnej, https://www.forummleczarskie.pl/aktualnosci/8584,ipsos-polacy-nie-odwrocili-sie-od-miesa-na-rzecz-diety-bezmiesnej, 07.02.2022, dostęp: 28.05.2022 r.

  2. Raport: trendy w zwyczajach żywieniowych 2021 już dostępny, 18.09.2021, https://www.ipsos.com/pl-pl/

    raport-trendy-w-zwyczajach-zywieniowych-2021-juz-dostepny, dostęp: 28.05.2022 r.

  3. Spożycie mięsa i przetworów mięsnych w Polsce i krajach UE, 20.09.2021 https://firmymiesne.pl/artykul/

    spozycie-miesa-i-przetworow-miesnych-w-polsce-i-krajach-ue,6673, dostęp: 28.05.2022 r.

  4. Joanna Cała, Ile mleka i produktów mlecznych spożywają Polacy ? Co z tego wynika, 30.03.2020 https://agrodoradca24.pl/47/ile-mleka-i-produktow-mlecznych-spozywaja-polacy-co-z-tego-wynika-4925.html, dostęp: 28.05.2022 r.

  5. Jonathan Safran Foer Klimat to my: Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2020 r., str. 94.

  6. ibidem, str. 112.

  7. Ibidem, str. 107.

  8. Kip Andersen, Keegan Kuhn, Cowspiracy: The Sustainability Secret, 2014 r., Netflix, dostęp: 01.06.2022 r.

  9. Overfishing: An overview, World Wildlife Fund,, https://www.worldwildlife.org/threats/overfishing, dostęp: 17.06.2022 r.

  10. Henry Mance, Jak kochać…, str. 169.

  11. Peter Singer, Wyzwolenie zwierząt, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018, str. 264-265.

  12. Ipsos, Earth day 2022. Public opinion on climate change, 2022 r., dostęp: 01.06.2022 r.

  13. Peter Singer Wyzwolenie… str. 266.

  14. Kip Andersen, Keegan Kuhn, Cowspiracy: The Sustainability….

  15. Tobias Leenaert “Jak stworzyć wegański świat. Podejście pragmatyczne”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019, str. 28.

  16. Ed Winters, This is vegan propaganda (and other lies the meat industry tells you), Vermilion London 2022 r., str. 39-40.

  17. Ibidem, str. 255-257.

  18. Henry Mance, Jak kochać zwierzęta w świecie człowieka, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2022, str. 312.

  19. Ed Winters,This is…, str. 223.

  20. Ed Winters This is…, str. 258.

  21. Zalecenia zdrowego żywienia, gov.pl, 17.03.2021 r., https://www.gov.pl/web/psse-wabrzezno/zalecenia

    -zdrowego-odzywiania, dostęp: 02.06.2022 r.

  22. Naukowcy: Polacy jedzą prawie dwukrotnie więcej mięsa niż zaleca WHO, 23.11.2015r., PAP, https://scienceinpoland.pap.pl/aktualnosci/news%2C407421%2Cnaukowcy-polacy-jedza-prawie-dwukrotnie-wiecej-miesa-niz-zaleca-who.html, dostęp: 17.06.2022 r.

  23. Healthy diet, WHO, 29.04.2020 r., https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/healthy-diet, dostęp: 17.06.2022 r.

  24. Cambridge University study finds Anglo-Saxon kings were mostly vegetarian, BBC, 22.05.2022, https://www.bbc.com/news/uk-england-cambridgeshire-61178452 dostęp: 02.06.2022 r.

  25. Henry Mance, Jak kochać…, str. 82.

  26. Ed Winters, This is…, 130.

  27. Atlas Mięsa 2022. Fakty i dane na temat zwierząt, które zjadamy., Heinrich Böll Stiftung, Instytut na Rzecz Ekorozwoju, Warszawa, 2022, str. 40.

  28. Henry Mance, Jak kochać…, str. 79-80.

  29. Weronika Żurek, Fakty o hodowli kurczaków, Otwarte Klatki, 25.07.2019 r., https://www.otwarteklatki.pl/blog/fakty-o-hodowli-kurczakow, dostęp: 17.06.2022 r.

  30. Peter Singer, Wyzwolenie, str. 231.

  31. Ciągnął psa za autem po asfalcie. Były senator PiS usłyszał wyrok, Rzeczpospolita, 25.04.2022 r. https://www.rp.pl/prawo-karne/art36140731-ciagnal-psa-za-autem-po-asfalcie-byly-senator-pis-uslyszal-wyrok, dostęp: 02.06.2022 r.

  32. Hannah Ritchie, Max Roser, Meat and dairy production, 08.2017 r., https://ourworldindata.org/me

    at-production, dostęp: 17.06.2022 r.

  33. Jonathan Safran Foer Klimat to my…, str. 190.

  34. Tobias Leenaert, Jak stworzyć…, str. 37.

  35. Peter Singer, Wyzwolenie…, str. 175.

  36. Tobias Leenaert Jak stworzyć…, str. 27-30.

  37. Małgorzata Obrycka, “W stronę posthumanizmu. O wychowaniu do humanitaryzmu międzygatunkowego”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2020, str. 122-123.

  38. Ibidem. str. 223-224.