Dziś, jak każdego dnia od ponad miesiąca, do śniadania przy jednym stole zasiadło wiele polskich i ukraińskich rodzin. Dla wielu z nas będzie to kolejny niemal taki sam dzień, dla wielu z nich będzie to kolejny dzień nowego, zupełnie innego życia. Jak owo życie będzie dalej wyglądało może zależeć w dużej części od nas.
Skala pomocy i wsparcia, jakimi każdego dnia staramy się obdarowywać naszych gości, jest wspaniała. W przeciągu minionych tygodni wszyscy zdajemy sprawdzian z człowieczeństwa. Możemy być bardzo dumni z naszych miast, kraju i społeczeństwa. Jednak za naszą wschodnią granicą ciągle trwa wojna. Giną dzieci, cywile i żołnierze. Tak długo, jak ten horror będzie rzeczywistością naszych sąsiadów, powinniśmy dalej być gotowi udzielać wsparcia zarówno tym, którzy wyjechali, jak i tym, którzy zostali.
Profesor Maciej Duszczyk sformułował prorocze słowa, iż czeka nas nie sprint, a maraton. Pozwolę sobie do nich dodać, że jako wspólnota musimy być gotowi nawet na sztafetę i odciążenie tych z nas, którzy dziś pomagają na pierwszej linii. Niesienie pomocy to nie rywalizacja. Jedni ludzie mieli możliwość przyjęcia pod swój dach uchodźców, inni nie. Część osób mogła poświęcić kilkadziesiąt godzin w tygodniu na wolontariat, a część zrobiła zakupy i przekazała darowizny dla organizacji humanitarnych. Samorządy ze wschodu Polski zetknęły się z falą uchodźców już pierwszego dnia wojny, a te z zachodu stopniowo przyjmowały gości w kolejnych dniach i wysyłały transporty żywności tam, gdzie były najbardziej potrzebne. Każda pomoc była, jest i będzie na wagę złota. Dlatego tym, którzy uważają, że ciągle robią zbyt mało chciałbym powiedzieć, że wykonują niesamowitą pracą. Tym zaś, którzy czują potrzebę większego zaangażowania, ale z jakiś powodów nie mogą dać z siebie tyle, ile by chcieli, chcę powiedzieć: jeszcze będzie czas, żeby dołączyć. Ponieważ konsekwencje i trauma, jakie niesie za sobą ta wojna, nie znikną z dnia na dzień. A my nie możemy dopuścić do tego, aby Ukraińcy zostali z tym sami.
My, młodzi, oddajemy do Waszych rąk to specjalne wydanie naszego kwartalnika z głęboką nadzieją, że piekło, jakie Rosja urządziła Ukrainie, jak najszybciej się skończy oraz deklaracją, że nie pozostaniemy obojętni na cierpienie innych i nie pozostawimy drugiego człowieka w potrzebie. Pomagamy dalej!