Napięcia na Półwyspie Koreańskim

Ilustracja: Barbara Tur
Artykuł ukazał się w 15. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

Nie byłoby przesadą nazwać Półwysep Koreański istną puszką Pandory. Ten stosunkowo mały fragment terenu na obrzeżach kontynentu azjatyckiego stanowi jeden z najbardziej znaczących reliktów zimnej wojny. Podział półwyspu na strefy wpływów USA i ZSRR miał być jedynie okresem przejściowym do pełnej unifikacji państwa koreańskiego. Trwa jednak od ponad 70 lat i naznaczony był okresami odprężenia i zaostrzenia stosunków między Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną, potocznie nazywaną Koreą Północną, a Republiką Korei, czyli Koreą Południową. Relacje między sąsiadami od zawsze były i są więcej niż skomplikowane. Od czasu wojny koreańskiej w latach 50. XX wieku, następowały co najmniej 3 okresy zbliżenia między państwami, w trakcie których organizowano spotkania przywódców i tworzono organizacje współpracy. Oba ośrodki władzy zarówno w dokumentach rządowych, jak i wystąpieniach przywódców wskazywały jako ostateczny cel zjednoczenie całego półwyspu i utworzenie jednego państwa koreańskiego. Oczywiście każdy chciał zrobić to we własny sposób, a obie wizje były trudne lub niemożliwe do pogodzenia. Prowadziło to do postępującej fali przemocy i wzajemnych oskarżeń, a wizja unifikacji była odsuwana w czasie.

            Jak dotąd nie udało się osiągnąć trwałego pokoju, a sporadyczne starcia przygraniczne i prowokacje nadal mają miejsce. Ufortyfikowana i pilnie strzeżona granica między Koreami rozdziela dwa odrębne światy: demokratyczną, wolnorynkową i wysoko rozwiniętą Koreę Południową oraz komunistyczną i zacofaną Koreę Północną. Jakikolwiek kontakt i swobodna wymiana towarów, ludzi i poglądów jest nieosiągalna. Pomimo ogromnych różnic politycznych, gospodarczych i społecznych, oba państwa łączy jedna rzecz: stanowią dla siebie największe zagrożenie, zwłaszcza w obliczu ostatniej eskalacji napięć, która jest bezprecedensowa w całej powojennej historii Korei. Co obecnie dzieje się na Półwyspie Koreańskim? Dlaczego tak gwałtowna eskalacja nastąpiła akurat teraz? Jak poważne może mieć to konsekwencje? Zapraszam na wyprawę do Innego Świata, jakby wprost wyjętego z powieści Herlinga-Grudzińskiego.

Rogue State

            Korea Północna to państwo niewątpliwie niezwykłe, oczywiście w negatywnym znaczeniu tego słowa. Społeczeństwo jest całkowicie kontrolowane przez aparat państwowy, własność prywatna nie istnieje, podobnie jak wolność słowa, prawa obywatelskie, a także większość praw człowieka. Państwo cierpi również z powodu słabej sytuacji ekonomicznej, związanej ze skrajną niewydolnością produkcyjną gospodarki. Z tego powodu szacowane PKB per capita Korei Północnej w 2022 roku było 44 razy mniejsze od jej południowego sąsiada[1].

            Sytuację życiową Koreańczyków z północy komplikuje dodatkowo duży stopień militaryzacji państwa. Na obronność i zbrojenia przeznaczane jest aż 26% PKB, czyli około 4 mld dolarów[2]. Dla porównania Polska na ten sam cel wyda w tym roku 3,1% PKB, co stanowić będzie 118 mld dolarów. Wynika to z faktu, że najwyższe kierownictwo Partii postrzega silną armię i posiadaną broń jądrową, do której wrócę później, jako gwarant przetrwania reżimu. Dynastia Kimów widzi w swoim otoczeniu samych wrogów, którzy tylko czekają, aby napaść i podbić ich terytorium. Z tego powodu, strategia bezpieczeństwa Korei Północnej zakłada jak największą rozbudowę armii, mającą odstraszać potencjalnych agresorów i zniechęcać do zbrojnej napaści. Założenie to wciąga państwo w zjawisko tak zwanego dylematu bezpieczeństwa. Koncepcja ta, stworzona przez amerykańskiego badacza Johna Herza, głosi, że dane państwo chcąc zwiększyć swoje bezpieczeństwo, paradoksalnie prowadzi do jego zmniejszenia. W opisanym mechanizmie państwo dynamicznie zwiększa swoje zdolności militarne, aby być gotowe do obrony swojej suwerenności. Państwa ościenne widząc zbrojenia sąsiada również rozpoczynają militaryzację z obawy o własne bezpieczeństwo. Prowadzi to do zwiększenia napięcia i nieprzyjaznych relacji między tymi ośrodkami, a w efekcie jeszcze bardziej zmniejsza się ich poczucie bezpieczeństwa. Mechanizm ten dokładnie opisuje charakter relacji między Koreami od lat 50. XX wieku.

            W ostatnim czasie Korea Północna skupiła się przede wszystkim na modernizacji swojego uzbrojenia. Prowadzone prace skupiają się głównie na testach nowych pocisków średniego zasięgu, ale również pocisków międzykontynentalnych, które posiadają możliwość rażenia celów na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Oprócz rakiet Pjongjang skupia się na rozwoju podwodnych dronów, systemów wczesnego wykrywania pocisków oraz satelitach szpiegowskich i rozpoznawczych. Swojego pierwszego satelitę Korea Północna umieściła w przestrzeni kosmicznej pod koniec 2023 roku, a kolejne trzy obiekty mają znaleźć się na orbicie do końca roku 2024[3].

            Intensywne zbrojenia KRLD dostrzegane są przez inne państwa regionu i wpływają bezpośrednio na ich politykę wewnętrzną i zagraniczną. Stany Zjednoczone stanowczo potępiają każde kolejne agresywne zachowania reżimu, a Korea Południowa i Japonia zmuszone zostały do zwiększenia swoich budżetów obronnych, aby móc skutecznie przeciwdziałać zagrożeniu[4].

Atomowy Kim

            Powszechna militaryzacja w Korei Północnej, pomimo swojego rozmiaru, stanowi jedynie dodatek do głównego atutu i asa w rękawie Kim Dzong Una – broni nuklearnej. KRLD przeprowadziła pierwszy test jądrowy w 2006 roku i od tamtego czasu broń atomowa stała się głównym gwarantem przetrwania reżimu, a więc utrzymanie jej arsenału i ciągły rozwój stanowią kwestię priorytetową. Szacuje się, że Korea Północna dysponuje około 30 głowicami, ale ich liczba jest stale zwiększana[5]. Broń jądrowa zapewnia KRLD względne bezpieczeństwo i stanowi element polityki odstraszania, gdyż groźba jej użycia ma na celu zniechęcenie potencjalnych „wrogów reżimu” od naruszenia jego suwerenności i interesów. Północnokoreański przywódca oraz wielu przedstawicieli najwyższego kierownictwa Partii, wielokrotnie grozili użyciem głowic w stosunku do swojego południowego sąsiada, jak i Stanów Zjednoczonych. Niestety dla światowego systemu bezpieczeństwa nuklearnego, Korea Północna wystąpiła z Traktatu o nieproliferacji broni jądrowej (ang. Treaty on the Non-Proliferation of Nuclear Weapons – NPT) w 2003 roku, co uniemożliwiło dalszą kontrolę i skuteczne monitorowanie rozwoju broni w tym państwie. Z kronikarskiego obowiązku muszę tutaj dodać, że KRLD nie jest jedynym państwem nuklearnym, które nie jest członkiem NPT. Poza nią do układu nie przystąpiły również Indie i Pakistan, które dodatkowo pozostają ze sobą w wiecznym konflikcie, a także Izrael, który oficjalnie nie przyznaje się jej posiadania, ale wiadomo o co najmniej kilkudziesięciu głowicach pozostających w jego arsenałach bojowych. Negocjacje w kwestii kontroli zbrojeń i rozbrojenia nuklearnego prowadził z Koreą Północną w 2019 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, jednak jego próby zakończyły się całkowitą klęską[6].

            Największym problemem koreańskich głowic jest ich nieprzewidywalność. Decyzja o użyciu broni nuklearnej pozostaje w osobistej gestii przywódcy państwa – Kim Dzong Una – a więc nie jest ograniczona żadną społeczną presją, opiniami ekspertów i doradców. Czy jednak możliwość jej użycia jest realna? Jest to bardzo mało prawdopodobne. Kolejne testy pocisków zdolnych przenosić broń jądrową są jedynie pokazowym prężeniem muskułów i ocenia się, że mają charakter wyłącznie odstraszający, zwłaszcza, że są szeroko prezentowane w mediach.

Perspektywy na pokój?

            W przeciwieństwie do swojego północnego sąsiada, działania Korei Południowej były zawsze bardziej wyważone. Kolejne rządy na pierwszym miejscu zawsze stawiały bezpieczeństwo państwa, ale dominowało przeświadczenie o potrzebie utrzymania dialogu i pojednania na Półwyspie Koreańskim. Przynosiło to wymierne efekty, między innymi pod postacią tzw. Słonecznej Polityki lat 1998-2008, która stanowiła przykład największego zbliżenia międzykoreańskiego w powojennej historii. W rezultacie doszło do poprawy stosunków, częstych spotkania przywódców obu państw, współpracy kulturalnej i postępującego dialogu na rzecz przyszłego zjednoczenia.

            Radykalna zmiana w stanowisku Korei Południowej nastąpiła dopiero po wyborach prezydenckich w 2022 roku, które wygrał Yoon Suk-yeol, określający samego siebie jako konserwatystę. W trakcie swojej prezydentury doprowadził do zmiany dyskursu w stosunku do północnego sąsiada, zwiększając wydatki na obronność, modernizując armię oraz zacieśniając sojusz ze Stanami Zjednoczonymi      poprzez organizację wspólnych manewrów wojskowych[7]. Trudno powiedzieć w jakim stopniu działania południowokoreańskiego prezydenta przyczyniły się do zmiany w działaniach Korei Północnej, ale różnica w podejściu i narracji jest mocno dostrzegalna.

            Stosunki między Koreami zaczęły się coraz bardziej komplikować. Punktem zwrotnym ostatnich wydarzeń było plenum Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei Północnej w grudniu 2023 roku, na którym zaprezentowane zostały ramy polityki państwa na rok 2024. Wystąpienie Kim Dzong Una było niezwykle ostre i niepokojące z perspektywy zagranicznych obserwatorów. Przywódca KRLD zdecydowanie zaostrzył narrację, stanowczo odrzucając przyszłą możliwość zjednoczenia Korei. Wezwał również kierownictwo do mobilizacji i zwiększenia gotowości bojowej żołnierzy, których celem ma być przygotowanie do siłowego rozwiązania tzw. problemu koreańskiego[8]. Ponadto zapowiedział zmiany w konstytucji KRLD, w której artykuły o potrzebie i chęci unifikacji zastąpione zostaną zapisami określającymi Republikę Korei jako państwo wrogie i bezpośrednie zagrożenie egzystencjalne dla północnokoreańskiego reżimu. Te odważne i bardzo dosadne słowa wstrząsnęły sceną polityczną Korei Południowej, która odebrała je jako zapowiedź realnych działań i zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa.

            Za słowami Kima poszły również czyny, choć na szczęście nie o charakterze wojskowym. W połowie stycznia 2024 roku zdjęcia satelitarne ujawniły, że Korea Północna zburzyła Pomnik Zjednoczenia Korei[9]. Monument wybudowany w 2000 roku przy głównej drodze łączącej stolicę kraju z międzykoreańską granicą, stanowił symboliczny wyraz jedności Koreańczyków i chęci przyszłego zjednoczenia. Po 24 latach obietnice obróciły się w pył. Doszło również do likwidacji instytucji utworzonych w celu utrzymania dialogu między obiema Koreami, za pośrednictwem których organizowano spotkania przywódców i budowano środki zaufania, między innymi Inter-Korean Cooperation Fund.

           

Umysł szaleńca czy racjonalna kalkulacja?

            Sytuacja na Półwyspie Koreańskim w ostatnim czasie coraz bardziej się zaostrza. Pozostaje jednak jedno kluczowe pytanie: dlaczego akurat teraz? Odpowiedź niestety nie jest taka prosta, ponieważ brak jest jasnych danych na ten temat, a północnokoreańska propaganda nie dostarcza pewnych informacji.

            Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że reżim Kim Dzong Una próbuje w najlepszy dla siebie sposób wykorzystać sytuację międzynarodową. Początek trzeciej dekady XXI wieku jest czasem postępującej zmiany porządku międzynarodowego, któremu towarzyszą wzrost znaczenia autorytaryzmów, narastanie napięcia między państwami oraz coraz liczniejsze konflikty wewnętrzne i międzynarodowe. Jednocześnie jesteśmy świadkami wielkiej gry mocarstw, w której Chiny i Rosja próbują obalić dominującą pozycję Stanów Zjednoczonych. Waszyngton zaangażowany jest w wiele sojuszniczych formatów i z tego powodu bierze pośrednio udział w konfliktach międzynarodowych we wszystkich częściach świata. Poprzez wspieranie dostawami sprzętu walczącej Ukrainy oraz obecność Amerykańskich oddziałów w Cieśninie Tajwańskiej, zdolności do projekcji siły przez USA ulegają bardzo dużemu rozciągnięciu. Nie dysponują one wystarczającymi zasobami, aby być w pełni obecne we wszystkich wspomnianych regionach i mieć realne zdolności powstrzymywania wschodzących potęg[10]. Potencjalny konflikt w Korei jeszcze mocniej postawiłby pod znakiem zapytania sojusznicze wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych i ich możliwości wojskowego wsparcia Korei Południowej. Z tego też powodu Korea Północna wybrała idealny dla siebie moment na zwiększanie       zdolności militarnych poprzez szybką modernizację i rozbudowę armii. USA, zajęte rywalizacją z Rosją i Chinami, nie są w stanie jej przed tym powstrzymać.

            Co więcej, Korea Północna czerpie dodatkowe benefity ze współpracy z Chinami i Rosją. Wyczerpana wojną z Ukrainą i odcięta od zachodnich rynków Federacja Rosyjska panicznie wręcz potrzebuje nowych źródeł dostaw i znajduje je w północnokoreańskim reżimie. Moskwa otrzymuje dostawy koreańskich pocisków i amunicji, a w zamian Pjongjang zyskuje dostęp do rosyjskich surowców i technologii potrzebnych do dalszej modernizacji armii[11]. Z kolei Chiny stanowią dla Korei Północnej fundament gospodarczego przetrwania. Północnokoreańska gospodarka jest skrajnie niewydolna, a pandemiczne obostrzenia jeszcze bardziej pogorszyły jej sytuację. Z tego powodu KRLD uzależnione jest od importu towarów z Chin. Współpraca opiera się na dostawach właściwie wszelkiego rodzaju dóbr od produktów spożywczych, przez narzędzia, do sprzętu elektronicznego, których przemysł krajowy nie jest w stanie wyprodukować.

            Współpraca Pjongjangu z Moskwą i Pekinem w ostatnim czasie wyraźnie się zwiększyła, jednak błędem byłoby nazwać ją sojuszem. Kim Dzong Un traktuje rozwój relacji ze swoimi sąsiadami niezwykle instrumentalnie. Wymiana handlowa i technologiczna ma na celu jedynie poprawę sytuacji Korei Północnej i zwiększenie jej potęgi, a przez to również zapewnienie przetrwania reżimu. Korea Północna wspiera sąsiadów dostawami uzbrojenia oraz popiera ich działania na forum międzynarodowym, w tym w trakcie głosowań w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, jednak robi to jedynie dla własnych zysków. Jeśli polityczne wsparcie dla działań Rosji i Chin na arenie międzynarodowej zostałoby wycofane, bardzo prawdopodobne, że także wymiana handlowa i technologiczna zostałaby ograniczona.

Co dalej?

            Zasadnym jest w tym momencie zastanowienie się nad możliwym dalszym rozwojem wydarzeń na Półwyspie Koreańskim. Czy Korea Północna faktycznie szykuje się na wojnę? Jest to bardzo mało prawdopodobne.

            Przede wszystkim otwarty konflikt w ogóle się nie opłaca. Reżimowi w Pjongjangu zależy jedynie na przetrwaniu i utrzymaniu się u władzy, a otwarta konfrontacja byłaby ryzykownym krokiem. Kim Dzong Un wbrew pozorom nie jest oderwanym od rzeczywistości przywódcą i dobrze zdaje sobie sprawę, że nie byłby w stanie wygrać wojny z Koreą Południową. Historia wojny koreańskiej dobrze pokazała, że KRLD zostałaby całkowicie pokonana, gdyby nie wsparcie chińskich „ochotników”. Obecnie, gdy różnice technologiczne pomiędzy Koreami są jeszcze bardziej widoczne, rozstrzygnięcie takiego klasycznego konfliktu byłoby jasno przesądzone. Pozostaje jeszcze kwestia broni nuklearnej, jednak użycie jej wiązałoby się z prawdopodobną odpowiedzią i jest właściwie niemożliwe.

            Co więc będzie się dalej działo? Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest dalsze podsycanie napięć przez Koreę Północną, ale bez przekroczenia czerwonej linii otwartego konfliktu[12]. Spodziewać się można większej liczby doniesień o przygranicznych prowokacjach, groźbach Pjongjangu i kolejnych testach pocisków średniego lub dalekiego zasięgu. Prężenie muskułów i pokaz siły leżą głęboko w historii stosunków międzykoreańskich, więc nie są niczym nowym, chociaż skala rosnących napięć jest niepokojąca. Mimo iż nikt nie spodziewa się w najbliższym czasie na Półwyspie Koreańskim konfliktu na skalę drugiej wojny koreańskiej, to region ten nadal pozostaje niezwykle ciekawym przypadkiem pozimnowojennych zaszłości, które warto z uwagą śledzić.

 

[1] O. Pietrewicz, Spór o Koreę, Wydawnictwo PISM, Warszawa 2022.

[2] K. Tong-Hyung, North Korea passes new defense budget, 19.01.2023, “Defence News”, https://www.defensenews.com/global/asia-pacific/2023/01/19/north-korea-passes-new-defense-budget/ [dostęp: 26.02.2024].

[3] Korea Północna: pierwszy satelita wojskowy umieszczony na orbicie, „Space24”, https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/korea-polnocna-pierwszy-satelita-wojskowy-umieszczony-na-orbicie [dostęp: 24.02.2024].

[4] L. Chavez, South Korea to increase defense spending over five years, 13.12.2023, “Defence News”, https://www.defensenews.com/global/asia-pacific/2023/12/13/south-korea-to-increase-defense-spending-over-five-years/ [dostęp: 25.02.2024].

[5] SIPRI Yearbook 2023 Armaments, Disarmament and International Security, SIPRI, https://www.sipriyearbook.org/ [dostęp: 20.09.2023].

[6] North Korean Nuclear Negotiations, “Council on Foreign Relations”, https://www.cfr.org/timeline/north-korean-nuclear-negotiations [dostęp: 24.02.2024].

[7] J. Johnson, Is North Korea’s Kim preparing for an actual war?, 26.01.2024, “Japan Times”, https://www.japantimes.co.jp/news/2024/01/26/asia-pacific/politics/north-korea-kim-war/ [dostęp: 24.02.2024].

[8]J. McCurry, Unification with South Korea no longer possible, says Kim Jong-un, 16.01.2024, “The Guardian”, https://www.theguardian.com/world/2024/jan/16/unification-with-south-korea-no-longer-possible-says-kim-jong-un [dostęp: 20.02.2024].

[9] J. McCurry, North Korea demolishes symbol of hope for reunification with South – report, 24.01.2024, “The Guardian”, https://www.theguardian.com/world/2024/jan/24/north-korea-demolishes-the-arch-of-reunification-monument-south-korea-unity-hopes-kim-jong-un [dostęp: 20.02.2024].

[10] O. Pietrewicz, op.cit.

[11] L. Kelly, ‘Very good’ deals worked on for Putin’s visit to N. Korea -Russian envoy, 07.02.2024, “Reuters”, https://www.reuters.com/world/very-good-deals-worked-putins-visit-n-korea-russian-envoy-2024-02-07/ [dostęp: 24.02.2024].

[12] O. Pietrewicz, Stan i perspektywy stosunków międzykoreańskich, 31.01.2024, „PISM”, https://www.pism.pl/publikacje/stan-i-perspektywy-stosunkow-miedzykoreanskich [dostęp: 25.02.2024].