Najważniejszy sprawdzian dla węgierskiej opozycji

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz
Artykuł ukazał się w 7. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

W kwietniu 2006 roku Ferenc Gyurcsany mógł świętować zwycięstwo w wyborach parlamentarnych na Węgrzech. Jego partia – Węgierska Partia Socjalistyczna – minimalnie wygrała z Fideszem, dzięki czemu on sam mógł ponownie objąć stanowisko premiera, które piastował od 2004 roku. Jednak euforia nie trwała długo. Zaledwie po pięciu miesiącach doszło do największego skandalu w postkomunistycznej historii Węgier, którego niechlubnym bohaterem stał się sam Gyurcsany. 17 września 2006 roku publiczne radio nadało audycję, gdzie ujawniono nagranie lidera socjalistów z maja tego samego roku, chwilę po wygranych wyborach. Premier zwracając się do członków partii, przyznaje się do kłamstw podczas kampanii wyborczej, która przyniosła mu zwycięstwo[1]. Dla Węgrów jest to ogromny szok. Na ulicach Budapesztu i innych, mniejszych miast zorganizowano demonstracje oraz pikiety antyrządowe. W stolicy protestujący starli się z policją w największym proteście od czasów komunizmu, według szacunków policji pod węgierskim parlamentem mogło być nawet dziesięć tysięcy protestujących[2]. Mimo ogólnego niezadowolenia Gyurcsany nie podał się do dymisji, a w październiku tego samego roku węgierski parlament przegłosował wotum zaufania dla jego rządu[3].

Z tytułu madziarskiej wersji afery taśmowej zyskuje Viktor Orban, lider największej opozycyjnej partii Fidesz. Były premier z przełomu wieku XX i XXI potrafi wypromować to jako polityczny sukces dla siebie i swojej formacji. Z powodu specyfiki ordynacji wyborczej nad Dunajem mimo zdobycia większej ilości głosów przegrywa wybory parlamentarne w 2002 oraz 2006 roku, jednakże po wspomnianej wcześniej aferze udaje mu się znaleźć nową dynamikę oraz zmienić narrację, która trafia do Węgrów. Przywódca partii Fidesz wskazuje na proces ubożenia w portfelach „zwykłych” obywateli z powodu polityki socjalistów oraz liberałów – państwo Madziarów posiada zadłużenie na poziomie 9% PKB. Kiedy w 2008 roku premier Gyurcsany, dla ratowania budżetu państwa oraz wiarygodności rodzimej waluty, podnosi podatki oraz zmniejsza płace w sektorze publicznym, powodując kolejne niezadowolenie i panikę zagranicznych inwestorów, Viktor Orban prowadzi w sondażach i zmierza do objęcia władzy[4]. W związku z problemami gospodarczymi i społeczną niechęcią w marcu 2009 roku Ferenc Gyurcsany ogłasza, że jest gotowy odejść ze stanowiska[5]. W kwietniu parlament w Budapeszcie przegłosowuje konstruktywne wotum nieufności, a nowym premierem zostaje Gordon Bajnai, który piastuje to stanowisko do maja następnego roku. W 2010 roku pierwszy raz w XXI wieku Fidesz uzyskuje większość konstytucyjną w parlamencie, a premierem zostaje Viktor Orban. To wydarzenie jest uznawane za najważniejsze i stanowi cezurę w historii współczesnych Węgier.

Nowe otwarcie

Fidesz jest partią prawicową, konserwatywną z elementami nacjonalistycznymi oraz protekcjonistycznymi. Dzięki większości bezwzględnej kwalifikowanej w jednoizbowym parlamencie – Zgromadzeniu Narodowym podejmują pracę nad zmianą Konstytucji. Ówczesna ustawa zasadnicza obowiązywała od 1948 roku, czyli pochodziła jeszcze z czasów Węgierskiej Republiki Ludowej. Mimo protestów opozycji i społeczności międzynarodowej nowy najwyższy rangą akt prawny został uchwalony po roku od objęcia władzy – w kwietniu 2011, a wszedł w życie z początkiem następnego. Znalazły się w nim zapisy m.in. o ochronie instytucji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, życia poczętego, a także zmiany ustrojowe, jak np. zmniejszenie liczby członków parlamentu. Miało to ułatwić Fideszowi utrzymanie władzy i przeprowadzenie reform w przyszłości, z powodu specyficznej węgierskiej ordynacji wyborczej, która podobnie jak w Polsce premiuje duże partie.

Reformy rządu Orbana spodobały się społeczeństwu węgierskiemu, które podobnie jak polskie w większości jest konserwatywne. Aby zrozumieć fenomen Fideszu, należy również wziąć pod uwagę układ demograficzny i urbanistyczny w państwie naszych „bratanków”. Z wyjątkiem Budapesztu i Debreczyna (drugie miasto pod względem wielkości, które ma tyle mieszkańców co Częstochowa) reszta kraju to tereny mało zurbanizowane, małe miasteczka i wsie. Fidesz dzięki swojej konserwatywnej i patriotycznej retoryce, a także okręgach jednomandatowych w tych rejonach jest prawdziwym hegemonem.

Rząd Orbana od początku postawił na rewolucyjne reformy, na które nie odważył się żaden dotychczasowy obóz rządzący nad Dunajem. Jak twierdzi węgierski politolog, Gabor Takacs: Nikt nie chce przyznać, że rząd Fideszu dobrze sobie radzi z reformowaniem postkomunistycznych instytucji. Orban jest pierwszym węgierskim premierem po ’89 roku, który na poważnie wziął się do modernizowania kraju instytucjonalnie tkwiącego wciąż w komunizmie. (…) Fidesz przeprowadził m.in. reformę nieefektywnej struktury samorządowej, która w przejrzysty sposób rozdziela kompetencje między państwo, powiaty i gminy. (…) Także system ubezpieczeń społecznych będzie wreszcie bardziej przejrzysty. Zlikwidowany został drugi filar emerytalny, gdyż prywatni ubezpieczyciele przejmowali zbyt dużą część pieniędzy obywateli jako zysk własny. (…) Udało się zreformować szkolnictwo i przeforsować pomysł wsparcia finansowego dla studentów z małych miast i wsi [6]. Zapewniło to wysokie poparcie dla partii rządzącej na Węgrzech, które utrzymywało się przez lata na stałym poziomie. Dzięki zdobyciu większości konstytucyjnej również w 2014 i 2018 roku podporządkowanie państwa przez Viktora Orbana zostało niemal zakończone. Krytykowane przez lokalnych ekonomistów i ekspertów międzynarodowych procesy nacjonalizacji gospodarki oraz dostosowywania prawa podatkowego pod konkretne podmioty, a także bliska współpraca gospodarcza z Rosją powodują dystans do działań rządu Fideszu w europejskiej opinii publicznej oraz wśród liderów państw członkowskich UE. Jak możemy przeczytać w raporcie Marcina A. Piaseckiego pt. Czy niekonwencjonalna polityka ekonomiczna Viktora Orbána okazała się właściwą odpowiedzią na węgierski kryzys gospodarczy?: Rząd Viktora Orbána odkupił znaczne udziały w węgierskiej, narodowej spółce paliwowej MOL oraz znacjonalizował kilka firm z sektora energetycznego i użyteczności publicznej. Rząd dokonał również akwizycji aktywów (…) mowa tu o spółkach działających w sektorze bankowym i przemysłowym. Niemniej, ekonomiści z kręgów bliskich Fideszowi wyrażają przekonanie, że intencją rządu nie jest długoterminowe zachowanie własności nad tymi aktywami. Podmioty te mają być odsprzedane rodzimemu kapitałowi, gdy tylko ten będzie gotowy je zaabsorbować[7].

Zjednoczenie

Społeczeństwo węgierskie jest pro-Fidesz, co pokazują prawie każde wybory od 2010 roku, jednak nawet na takim pomniku pojawiają się rysy. Ostatnio najpoważniejszą była nowelizacja kodeksu pracy z 2018 roku. Nowe przepisy zwiększyły liczbę dopuszczalnych nadgodzin ze 150 do 400, a wynagrodzenie z tego tytułu może zostać wypłacone przez pracodawcę w okresie trzech lat, a nie w ciągu roku jak dotychczas. Na ulice Budapesztu, ale też i mniejszych miejscowości wyszły związki zawodowe i pracownicy, pokazując swój przeciw wobec tego prawa. Orban nie przewidział, że ta sytuacja posłuży węgierskiej opozycji do zjednoczenia. Na jednej scenie wystąpiły praktycznie wszystkie ugrupowania m.in. Węgierska Partia Socjalistyczna czy prawicowy Jobbik. Od tamtego momentu węgierska opozycja zrozumiała, że w specyficznej mieszanej ordynacji wyborczej, która łączy jednomandatowe okręgi wyborcze wraz z wyborami proporcjonalnymi tylko jedna lista może gwarantować zwycięstwo.

Pierwszym sprawdzianem były przedterminowe wybory na burmistrza Hódmezővásárhely, małej miejscowości na południu kraju. Z kandydatem Fideszu zawalczył konserwatywny Peter Marki-Zay, który był popierany przez opozycję. Bezpartyjny kandydat pokonał przeciwnika z partii rządzącej, co zostało przyjęte jako sensacja. Po tej bezprecedensowej sytuacji obóz antyrządowy postanowił skonstruować wspólne listy na wybory samorządowe w 2019 roku, dzięki czemu wygrał w 10 z 23 miast na prawach komitatu (największa jednostka administracyjna, odpowiednik polskiego województwa). Dla porównania w poprzednich wyborach tylko dwa takie miasta padły łupem kandydata z innej opcji politycznej niż Fidesz[8].

Prawybory i kandydat znikąd

Zaplanowane na wiosnę 2022 roku wybory parlamentarne na Węgrzech spowodowały zdecydowanie większą mobilizację wśród wyborców opozycji niż wcześniej. Aby wyłonić kandydata na premiera zorganizowano prawybory, w których w każdej z dwóch tur wzięło udział ponad 600 tysięcy osób. Na początku jesieni 2021 roku, o tytuł pretendenta do pojedynku z Viktorem Orbanem stanęło trzech polityków: Klara Dobrev, wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, a prywatnie żona byłego premiera Ferenca Gyurcsanyego; Gregly Karacsony, burmistrz Budapesztu oraz wspomniany wcześniej Peter Marki-Zay, burmistrz Hódmezővásárhely. Media dawały największe szanse dla zarządcy węgierskiej stolicy, mając w pamięci jego aktywną i zupełnie inną od poprzednich kampanię sprzed dwóch lat. Niestety rzeczywistość była brutalniejsza dla Karacsonyego. Po otrzymaniu najgorszego wyniku spośród wszystkich trzech kandydatów wycofał się i przekazał swoje poparcie Peterowi Marki-Zayowi, co wywołało niemałe poruszenie wśród węgierskiej opinii publicznej. W II turze Marki-Zayow zmierzył się z Klarą Dobrev, która obciążona opinią społeczeństwa na temat swojego męża przegrała i sensacyjnym kandydatem został burmistrz 45-tysięcznego miasteczka na południu kraju.

Oczywiście o Peterze Marki-Zayu zrobiło się głośno w 2018, ale skąd takie poparcie wyborców opozycji, aby został kandydatem na premiera? Burmistrz Hódmezővásárhely to 49-letni ojciec siódemki dzieci, bardzo religijny konserwatysta, doktor ekonomii z doświadczeniem pracy w fabryce samochodów. Jego poglądy są tożsame z poglądami większości Węgrów. Głośno krytykuje Fidesz z Viktorem Orbanem na czele za bliską współpracę z Rosją, Chinami i Turcją[9]. Co ciekawe, sam przyznaję się, że głosował na partię rządzącą, ale ta przyniosła mu rozczarowanie, niszcząc fundamenty demokratyczne w państwie. Z uwagi na swoje poglądy oraz otwartość wydaję się być trudnym do pokonania kandydatem, ponieważ może zdobyć poparcie na terenach niezdobytych wcześniej przez opozycję – na wsi oraz w małych miasteczkach. W przeciwieństwie do liberalnego Karacsonyego czy pokutującej za przeszłość męża Dobrev Marki-Zay wydaje się być najgroźniejszym kontrkandydatem dla ekipy Orbana. Cały aparat medialny Fideszu miał zaplanowaną anty kampanię wobec dwójki wcześniej wymienionych kandydatów.

Chociaż do wyborów pozostało niewiele czasu to nadal nie wiadomo, w jakim kształcie przetrwa opozycja. Zwycięzca prawyborów po ogłoszeniu wyników określił wyborców Klary Dobrev jako „zdrajców”, a sam chce coraz większych wpływów w bloku opozycyjnym, mimo że umowa koalicyjna tego nie przewiduje. Powoduje to napięcia wewnątrz formacji, co może doprowadzić do buntu niektórych działaczy po kwietniowych wyborach.

Sojusz z Kremlem, a inwazja na Ukrainę

Dystans europejskich liderów budzi nie tylko polityka dyskryminująca mniejszości („słynna” ustawa antyLGBT) czy polityka antyimigracyjna w wykonaniu Fideszu, ale także coraz bliższe kontakty z Rosją. Dla społeczeństwa węgierskiego jednym z kluczowych aspektów jest bezpieczeństwo energetyczne. Obok energii jądrowej to gaz ziemny jest najbardziej popularnym i kluczowym surowcem. Przez to zbliżenie z Kremlem tak bardzo się opłaca – nie tylko z powodu wielomilionowych dotacji m.in. na rozwój energetyki atomowej, ale także z bardzo lukratywnych kontraktów na przesył gazu. Tak jak przed wyborami w 2014, gdy obniżono cenę gazu o prawie jedną trzecią, dzięki czemu Fidesz wzmocnił swoje poparcie i powiększył swoją reprezentację w parlamencie.

Dzięki wyjątkowej relacji z Rosjanami Węgrzy mają najtańszy gaz w całej Unii Europejskiej[10]. Oczywiście taka bliskość z administracją Putina i Gazpromem jest powodem napięć nie tylko wewnątrz wspólnoty, ale także m.in. z Ukrainą. Ostatnia umowa spowodowała, że rosyjski gaz popłynie przez Austrię i Serbię, omijając naszych wschodnich sąsiadów. Pokłosiem tej decyzji jest konflikt dyplomatyczny, przez który odroczono dwustronne spotkanie międzyrządowe dotyczące współpracy gospodarczej. W 2016 roku Viktor Orban przypomniał opinii publicznej, że powinno się wrócić do pomysłu wybudowania Gazociągu Południowego (South Stream), którego nitka miała doprowadzać gaz z Rosji przez Morze Czarne na tereny byłej Jugosławii oraz Włoch czy Grecji – omijając terytorium Ukrainy[11].

Co ciekawe, w Moskwie w 2009 roku w obecności poprzedniego premier Ferenca Gyurcsanyego i Władimira Putina podpisano umowę na gazociąg South Stream, który narodowa węgierska spółka paliwowa MOL miała współtworzyć z Gazpromem. Gazociąg Południowy miał być odpowiedzią Federacji Rosyjskiej na gazociąg Nabucco, który był planowany w tym samym czasie przez kraje wspólnoty europejskiej. Jednym z największych krytyków zbliżenia Węgier z Rosją w sprawach energetycznych był…Viktor Orban, ówczesny lider opozycji.

Agresja Rosji na Ukrainę pokazała, jak istotne dla całego obozu rządzącego nad Dunajem są relacje polityczne i gospodarcze z Kremlem. Na niecały miesiąc przed inwazją swoją wizytę w Moskwie miał premier Orban, który jako „ambasador” Unii Europejskiej oraz szeroko rozumianego Zachodu miał przekonać Władimira Putina do zaniechania ataku na ziemie ukraińskie. Przy okazji poprosił rosyjskiego przywódcę o zwiększenie ilości gazu, który popłynie do Węgier. Minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto w ubiegłym roku przyjął Order Przyjaźni z rąk swojego kremlowskiego odpowiednika Siergieja Ławrowa za „znaczący wkład w rozwój stosunków dwustronnych”. Nie może zatem dziwić reakcja Węgier na proponowane sankcje czy pomoc militarną dla Ukrainy. Madziarowie długo zastanawiali się, czy poprzeć unijny pakiet sankcji wymierzonych w Federację Rosyjską. Ostatecznie poparli je, a nieoficjalnie mówi się, że stawką była ewentualna wypłata pieniędzy ze wspólnotowego Funduszu Odbudowy. Polska oraz Węgry to ostatnie państwa, które od startu programu nie dostały z niego ani jednego centa. Podobnie wyglądała sytuacja z zamknięciem przestrzeni powietrznej dla rosyjskich linii lotniczych. Dopiero kolektywne działanie Unii Europejskiej spowodowało zamknięciem nieba nad Dunajem dla takich linii jak np. „Aeroflot”.

W pierwszych dniach inwazji w węgierskiej telewizji państwowej, która jest całkowicie podporządkowana Fideszowi, pojawiały się materiały rodem z kremlowskiej propagandy. Agresja Rosji była nazywana „operacją wojskową”. Głównym celem agresora miało być ustanowienie neutralnego rządu w Kijowie. Pojawiały się komentarze o braku odpowiedzialności prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zeleńskiego, który miał rozdawać broń ludziom na ulicy. Dodatkowo Węgrzy mogli usłyszeć, że Ukraina prawie wywołała kolejną wojnę światową[12]. Opozycja, która stoi na stanowisku bliższym krajom członkowskim UE, wezwała obóz władzy do natychmiastowych działań, w tym pełnego poparcia dla sankcji i zamknięcia dotychczasowych projektów współpracy z Rosją, m.in. zamrożenia rozbudowy elektrowni jądrowej Paks[13].

Innym ważnym aspektem jest sytuacja zakarpackich Węgrów, która podczas inwazji wojsk Putina uznawana jest za priorytet dla Fideszu. Z powodu tej mniejszości Madziarowie oświadczyli, że przez ich terytorium nie będą przechodzić dostawy broni na Ukrainę, ponieważ mogłyby zostać użyte wobec nich. Z sondaży, które są ukazywane w mediach publicznych, wynika, że 98% społeczeństwa jest przeciwko angażowaniu się w wojnę. Natomiast ugrupowania opozycyjne nie potrafią znaleźć jednej linii narracyjnej. Andrzej Sadecki w Węgierskim monitorze wyborczym nr 2 zauważa, że ataki medialne na kandydata opozycji zaczęły się jeszcze przed startem inwazji Rosji. W jednej z wypowiedzi zasugerował on, że w przypadku wspólnej akcji NATO poparłby wysłanie uzbrojenia, a nawet węgierskich żołnierzy na Ukrainę. Media rządowe nie pozostawiły na burmistrzu Hódmezővásárhely suchej nitki, zarzucając mu „brak odpowiedzialności”, który spowodowałby wciągniecie państwa w zbrojny konflikt. Z tego powodu przedstawiciele opozycji skupiają się obecnie na krytyce władz i obietnicy odbudowy pozycji Węgier w UE oraz NATO[14]. Do momentu publikacji zachowanie władz węgierskich jest bardzo zachowawcze, co jest oczywiście spowodowane powiązaniami biznesowymi, głównie z kwestiami energetycznymi, jednakże presja międzynarodowa nad Dunajem jest coraz silniejsza, co może spowodować kolejne działania oddalające rząd Orbana od bliskiej współpracy z Moskwą.

Prawdziwy sprawdzian

Mimo niewątpliwego sukcesu opozycji i nadania nowej dynamiki politycznemu życiu nad Balatonem nadal zwycięstwo nad Fideszem wydaję się mało realne. Głównym celem bloku antyrządowego jest złamanie większości konstytucyjnej Fideszu oraz uzyskanie dostępu do rządowych mediów, w których przekaz inny niż partii Orbana obecnie nie istnieje. Dzięki temu opozycja mogłaby mocniej zaznaczyć swoją obecność w debacie publicznej i trafić do osób, do których dotychczas nie miała prawa trafić. Kolejną kwestią jest zatrzymanie obsadzania stanowisk publicznych przez osoby powiązane z obozem władzy, które reguluje krajowa ustawa zasadnicza. Już teraz trwa polityczna gra, aby jeszcze przed wyborami Fidesz mógł obsadzić stanowiska, na których kadencja trwa 12 lat jak np. sędziów węgierskiego Trybunału Konstytucyjnego.

Sondaż, który został przeprowadzony przez think-tank Instytut IDEA pod koniec stycznia ukazywał zacięty pojedynek pomiędzy ugrupowaniami. Wśród respondentów 39% zamierzało zagłosować na Fidesz, a 37% na zjednoczoną listę sześciu ugrupowań opozycyjnych. Obecnie, ta dysproporcja może być nawet większa z uwagi na wojnę w Ukrainie i efekt flagi, czyli zjawisko polegające na tym, że w sytuacji zagrożenia więcej osób jest w stanie zagłosować na obecnie rządzących dla utrzymania poczucia bezpieczeństwa. Jedno jest pewne – zaplanowane na 3 kwietnia wybory na pewno się odbędą, ponieważ premier Orban podpisał stosowne rozporządzenie, które wyłącza zakaz przeprowadzania wyborów parlamentarnych podczas trwania stanu nadzwyczajnego.

Prawdziwym sprawdzianem dla opozycji będzie próba uniemożliwienia zdobycia większości konstytucyjnej przez obóz rządzący. Jeżeli odniosą taki sukces i otrzymają większą podmiotowość w debacie publicznej to prawdopodobnie filary, na których stoi Fidesz zachwieją się, co może zwiastować początek końca Viktora Orbana jako premiera Węgier.

  1. Hungary PM: we lied to win election; https://www.theguardian.com/world/2006/sep/18/1 [dostęp 2.03.2022]

  2. D. McLaughlin, 150 injured as Hungarians riot over PM’s lies, https://www.theguardian.com/world/2006/sep/19/1 [dostęp 2.03.2022]

  3. Hungary PM wins confidence vote, http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/5411022.stm, [dostęp 2.03.2022]

  4. C. Kowanda ,Węgrzy w kłopotach, Polityka 12/2009, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/285132,1,wegrzy-w-klopotach.read [dostęp 2.03.2022]

  5. Fanny Facsar “Hungarian PM offers to step down; Per Nyberg”; http://edition.cnn.com/2009/WORLD/europe/03/21/hungary.pm/index.html?_s=PM:WORLD [dostęp 1.03.2022]

  6. Reformy Viktora Orbana dobre dla Węgier; https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art13969691-reformy-viktora-orbana-dobre-dla-wegier [dostęp 1.03.2022 ]

  7. M. A. Piasecki, Czy niekonwencjonalna polityka ekonomiczna Viktora Orbána okazała się właściwą odpowiedzią na węgierski kryzys gospodarczy?; Instytut Wolności; https://instytutwolnosci.pl/wp-content/uploads/2018/05/Skutki_reform_ekonomicznych_Orbana_raport_Instytutu_Wolnoci-1-2.pdf [dostęp 2.03.2022]

  8. S. I. Pap, Opozycja bierze węgierskie miasta. Pomogło zjednoczenie (i jeden skandal); https://krytykapolityczna.pl/swiat/ue/opozycja-bierze-wegierskie-miasta-pomoglo-zjednoczenie-i-jeden-skandal/ [dostęp 1.03.2022]

  9. M. Kokot, Jakim politykiem jest Peter Marki-Zay, który stanie w szranki z Viktorem Orbánem; https://wyborcza.pl/7,75399,27702707,peter-marki-zay-stanie-w-szranki-z-viktorem-orbanem.html [dostęp 2.03.2022]

  10. Jak Viktor Orbán flirtuje z Rosjanami, żeby umocnić się u władzy [ANALIZA]; https://wiadomosci.onet.pl/politico/jak-viktor-orban-flirtuje-z-rosja-zeby-umocnic-sie-u-wladzy-analiza/gzd1hc5 [dostęp 2.03.2022]

  11. Orban: South Stream musi powstać; https://www.forbes.pl/wiadomosci/wiktor-orban-gazociag-south-stream-musi-powstac/ft4jbgy [dostęp 1.03.2022]

  12. Tweet Veroniki Jóźwiak z dnia 25.02.2022; (https://twitter.com/verusj/status/1497305079250145283) ; [dostęp 2.03.2022]

  13. A. Sadecki, Węgierski monitor wyborczy nr 2, Ośrodek Studiów Wschodnich, https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2022-03-02/wegierski-monitor-wyborczy-nr-2; [dostęp 3.03.2022”

  14. Ibidem; [dostęp 3.03.2022]