Monopolizacja patriotyzmu

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz

Kto jest w Polsce patriotą? Ten, kto pierwszy wywiesi flagę? Ten, kto głośniej krzyknie? Czy może ten, kto bardziej od innych Polskę kocha? Jedno jest pewne. Dziś, w naszym kraju, bardzo wiele osób zwykło tym mianem określać samych siebie i owego miana odmawiać innym.

Często słyszymy o prawdziwych patriotach, ludziach i organizacjach o poglądach propolskich usilnie zestawianych z zagraniczną agenturą czy opcją antynarodową. Ten festiwal pogardy trwa od lat. Część narodu odmawia drugiej prawa przynależności do wspólnoty. Bezrefleksyjnie i bezkarnie. Skąd to poczucie wyższości i nieomylności u części społeczeństwa? Skąd przekonanie, że patriotyzm nie jest dziś dla wszystkich?

Słowa „Silny Naród. Wielka Polska!” nie brzmią jak zaklęcie, które odsunie w niepamięć wszystko co złe, a uwypukli tylko to co dobre i piękne. Na naszą historię i nas samych nie możemy patrzeć wybiórczo, a patriotyzmu nie powinniśmy definiować w wąski sposób. Tak jak nie możemy sprowadzać go do płacenia podatków, czy samego oddania głosu w wyborach, tak też nie możemy postrzegać patriotyzmu tylko przez pryzmat historyczny. Cóż nam po samej dumie z rzeczy, których dokonali nasi przodkowie, a na które my nie mieliśmy najmniejszego wpływu? Wygrana pod Grunwaldem – super; odzyskanie niepodległości – kluczowe; ale poprzestając na samozadowoleniu i nie zadając sobie pytania o to, co sami powinniśmy zrobić dla naszej wspólnoty, nie postawimy kroku naprzód.

A co możemy zrobić? Przede wszystkim szanować się nawzajem ponieważ prawdziwy patriota nie dzieli Polaków. Czy tak trudno zrozumieć, że dziś patriotyzm nie wymaga zaciśniętych pięści, lecz otwartych ramion?