Kultura gwałtu

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz
Artykuł ukazał się w 14. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

Każdy mąż ma swoje potrzeby
         Dorastanie wiąże się ze zrozumieniem pewnych konwenansów. Uczymy się czego nie mówić, by nie zranić drugiej osoby oraz czego nie robić, żeby nie zranić siebie samego. Staramy się rozumieć relacje międzyludzkie, budować je, a potem pielęgnować. Kłócimy się i nie zgadzamy. Wychodzimy poza proste schematy myślowe i postrzegamy rzeczy szerzej. Doświadczając różnych sytuacji kumulujemy w sobie empatię, pozwalającą na rozróżnienie odcieni szarości pomiędzy czarno-białym myśleniem. Jednocześnie robimy się ostrożni, bo utożsamienie się z kimś pozwala nam odkrywać nie zawsze dobre intencje. Dorastanie jako kobieta uczy tego ponad miarę. W pewnym momencie bowiem orientujemy się, że niektóre normy są dla nas inherentnie krzywdzące.
Przemocy używa i doświadcza każdy z nas. Nie mówię tu tylko o przemocy fizycznej, ale o wyrządzeniu jakiejkolwiek krzywdy. Nie da się niestety inaczej. W świecie, w którym istnieją emocje będziemy się krzywdzić. Jak możemy przeczytać na stronach internetowych ośrodków kryzysowych, przemoc jest to zamierzone i wykorzystujące przewagę siły działanie przeciwko drugiej osobie, naruszające prawa i dobra osobiste, powodujące cierpienie i szkody[1]. Wyróżniamy przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną, ekonomiczną albo poprzez zaniedbanie[2]. Artykuł ten poświęcony jest analizie kultury gwałtu, która jest zjawiskiem społecznym legitymizującym przemoc seksualną wobec kobiet. Termin utrwalił się w latach 70. dzięki ruchom feministycznym. Opierał się na przesłance jakoby amerykańskie społeczeństwo normalizowało gwałt poprzez utrwalanie postaw zachęcających mężczyzn do agresji seksualnej i wspierających przemoc wobec kobiet. Według tej myśli żyjemy w społeczeństwie, w którym przemoc jest uważana za seksowną, a seksualność opiera się na przemocy. Kobiety przez całe swoje życie doświadczają przemocy seksualnej[3]. Zaczyna się od komplementów z podtekstem, spojrzeń na ulicy, ocenie ilości partnerów seksualnych. Przemoc seksualna w kontekście kultury gwałtu jest rozumiana szeroko – chodzi o każde zachowanie, które legitymizuje gwałt, w tym: slutshaming, victimblaming, catcalling, uprzedmiotowienie, minimalizowanie doświadczeń ofiary, tłumaczenie oprawcy itd. Każde słowa seksualizujące i uprzedmiotawiające kobietę są podstawą piramidy, na szczycie której znajduje się gwałt[4].
Przemoc seksualna ma płeć, tak jak każda przemoc. Agresja pozostaje domeną mężczyzn. Dlatego też mówię o przemocy seksualnej mężczyzn wobec kobiet. Jednak to nie oznacza, że kobiety nie bywają agresywne. Nie oznacza to także tego, że każdy mężczyzna bije i gwałci. Oni także bywają ofiarami gwałtu co jest podwójnym tabu, a więc mogą doświadczać większego poczucia wstydu. Jednak to, dlaczego społeczeństwo stygmatyzuje pobitych i zgwałconych mężczyzn jest tylko kolejnym odzwierciedleniem tego, kto jest powszechnie uważany za oprawcę. A to przekonanie jest immanentnie związane ze społecznymi rolami płci i wynikającą z nich akceptacją zachowań agresywnych wśród mężczyzn przy jednoczesnej dezaprobacie takich samych u kobiet. A więc nawet ci negujący powszechność przemocy wobec kobiet, którzy odwołują się do zaniżonych statystyk przemocy wobec mężczyzn, skazują się na akceptację myśli, według której żyjemy w patriarchacie, w którym to mężczyzna sprawuje kontrolę i to on ma monopol na przemoc[5].
95% ofiar przemocy domowej to kobiety lub dzieci. Największą grupę ofiar cywilnych wojny stanowią kobiety[6]. W latach 70. rozpowszechnił się termin kobietobójstwo, które oznacza zabijanie kobiety przez mężczyznę tylko dlatego, że jest kobietą. W 1993 r. ONZ przyjęło nawet specjalną Deklarację o Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. Za terminem kryje się przemoc domowa, napaści na tle seksualnym i gwałt. Kobiety są głównymi ofiarami przemocy i to w ich stronę jest ona ukierunkowana. Badania przeprowadzone przez socjologów również dowodzą większej agresji wśród mężczyzn niż u kobiet zarówno w kontekście przemocy wewnątrz płciowej, jak i międzypłciowej[7]. Przemoc to sprawa immanentnie zakorzeniona w płci. Akceptacja, że mężczyźni są bardziej agresywni od kobiet pozwala na bardziej produktywne zwalczanie przemocy seksualnej[8].
Źródeł dysproporcji między agresją obu płci można się dopatrywać w różnych miejscach. Możemy odwołać się np. do teorii selekcji seksualnej, według której zachowania agresywne u mężczyzn zapewniały większy sukces reprodukcyjny i wobec tego na stałe zakorzeniły się w ich naturze. Z tą teorią konkuruje ostatnimi laty popularniejsze wytłumaczenie, czyli teoria społecznych ról płciowych. Według niej socjalizacja mężczyzn i kobiet przebiega w diametralnie odmienny sposób. Od mężczyzn wymaga się od samego początku mniejszej wrażliwości i empatii niż od kobiet, a więc rozwijają oni twarde emocje, takie jak gniew, a zostawiają w tyle te miękkie, np. smutek[9]. Obecnie w psychologii dominuje podejście, według którego zachowanie jest wspólną pochodną czynników środowiskowych i genetycznych[10].
Teorie poświęcone genetycznemu podłożu agresji często tłumaczą różnicę w jej dysproporcji wśród mężczyzn i kobiet powołując się na występujący w większym stężeniu u mężczyzn testosteron. Ma on pobudzać zachowania agresywne. Chromosom Y, który posiadają mężczyźni, zawiera gen SRY odpowiedzialny za powstanie jąder i w konsekwencji produkowanie hormonu[11]. Jednak mówi się, że rola testosteronu w tej kwestii jest przeceniona. W pewnym badaniu przeprowadzonym na grupie kobiet połowie z nich dano tabletki z hormonem, a połowie placebo. Następnie powiedziano pierwszej grupie, że otrzymały placebo, a drugiej, że to one otrzymały testosteron. W ten sposób próbowano zweryfikować różnicę pomiędzy wagą społecznych oczekiwań a rzeczywistym naukowym działania. Jak się okazało kobiety, którym podano testosteron, a powiedziano, że dostały placebo, zachowywały się w wiele mniej bojowo niż te z drugiej grupy. W rzeczywistości badania, które próbują dowieść związku testosteronu z poziomem agresji, robią to w mało satysfakcjonujący sposób. Obecnie wierzy się, że gra on inną rolę – wpływa na potrzebę społecznej dominacji. Jednakże ta teoria także pozostaje w sferze domysłów. To, co męski hormon rzeczywiście robi, to oddziałuje na regulację popędu seksualnego u mężczyzn, dystrybucję tłuszczu, wzrost włosów i produkcję krwinek. Jest on niezwykle istotny, jednak współczesne badania dowodzą, że nie ma on bezpośredniego związku z agresją[12].
Na jej poziom bezsprzecznie wpływa otoczenie – stresogenny i nerwowy tryb życia, nagłe zmiany, niepewność jutra i to o czym wspomniałam już wyżej – społeczne oczekiwania. Społeczeństwo nadal wymaga od mężczyzn i od kobiet całkowicie innych rzeczy, chociaż nie odczuwamy już tej nierówności w taki sam sposób jak 100 lat temu. Różnica jest bardziej subtelna i zniuansowana, jednak pozostaje znacząca w socjalizacji i w rezultacie wpływa na rolę, którą przyjmujemy w dorosłym życiu. Życie to bowiem teatr, a więc zachowujemy się w nim performatywnie – mówimy i robimy rzeczy z uwzględnieniem opinii i oczekiwań widowni – innych ludzi[13]. W rozróżnianiu aktorstwa obu płci główną rolę grają społeczne role płci. Są to zestawy norm oferowane kobietom i mężczyznom już od narodzin, które utożsamiane są z kobiecością i męskością. Zgodnie z tą teorią preferencje i zachowania charakterystyczne dla obu płci wynikają z tego, czego się ich uczy i czego potem społecznie się oczekuje. System ten funkcjonuje w prawie każdej społeczności i ma swoje konsekwencje w emocjonalności, która przecież leży u podstaw każdego zachowania, także agresji. Kobiety socjalizuje się do bycia ugodowymi. Niosą w relacjach damsko męskich większość ciężaru emocjonalnego. Wymaga się od nich, żeby były empatyczne i wdzięczne za uwagę. Od mężczyzn wymaga się z kolei czegoś całkowicie odwrotnego – logicznego myślenia i stabilności na pograniczu marazmu.[14].

Przemoc jest seksowna(?)
         We wrześniu spotkałam się ze znajomym na spacer i rozmawialiśmy o przemocy seksualnej – o tym co kobiety robią, żeby się przed nią chronić i o tym jakie sytuacje przytrafiały się nam i naszym znajomym. Opowiedział mi kilka naprawdę przykrych historii, ale jedna z nich, mimo że nie była z pozoru tragiczna, wzburzyła mną najbardziej. A to dlatego, że mówił mi o niej z przekonaniem, że przebieg wydarzeń był słuszny. Jego przyjaciel kupił gaz pieprzowy swojej dziewczynie i, żeby sprawdzić czy go nosi, napadł ją na ulicy kiedy wracała wieczorem do domu. Kolega w odpowiedzi na moje niedowierzanie odpowiedział: Jak inaczej miał sprawdzić czy rzeczywiście go ze sobą nosi? Wydaje nam się, że mężczyźni chroniący w taki sposób kobiety są odwrotnością napastnika. Ale protekcjonalizm to po prostu ogniwo łańcucha gwałtu. Świadczy bowiem o kompletnym braku zaufania do tego, co kobieta mówi i wiary, że potrafi być odpowiedzialna za siebie. Kontrolując kogoś w ten sposób manifestujemy, że ta osoba nie jest uprawniona do decydowania o sobie, że nawet jak coś nam powie, to zapewne kłamie i że trzeba jej dopatrywać tak jakby była naszą, cenną wprawdzie, ale własnością. Jeżeli chcemy tworzyć świat, w którym płcie są równe, nie możemy utrwalać postaw lekceważących kobiety pod pretekstem bezpieczeństwa.
Dlaczego jednak takie zachowania są akceptowalne? Dlaczego od mężczyzn wymaga się kursowania pomiędzy obrońcą a oprawcą, a od kobiet wdzięczności, że jeden mężczyzna chroni je przed innymi? Nasz scenariusz kulturowy nakazuje nam postrzegać mężczyzn jako tych bardziej dominujących, a kobiety jako bardziej submisywne. Mężczyźni inicjują i kontrolują, a kobiety otrzymują i zadowalają[15]. Jak pisze Mona Chollet,  w związkach heteroseksualnych, role te się utrzymują. Funkcjonujemy w ideale niemocy narzuconym kobietom. Słabość, uległość, dziecięcość – to są warunki bycia atrakcyjną dla partnera. Podnoszenie głosu, kontrolowanie i dominowanie nie są pożądane u kobiet. Posunęłabym się nawet o stwierdzenie, zgodnie z myślą autorki, że takie zachowania wśród kobiet są całkowicie nieuznawane. Raczej przymyka się na nie oko, mówi, nadal niestety, że kobieta histeryzuje. Stąd też może niektórzy twierdzą, że kobiece “nie” oznacza w rzeczywistości “może”.
Jeżeli mężczyźni mają dominować a kobiety ulegać, to nic dziwnego, że potrzeby, oczekiwania względem siebie i ich interpretacje są różne u obu płci. Tu więc pojawia się pewien konflikt w interpretacji sympatii i oczekiwań względem związków, miłości i seksu. Mężczyźni są socjalizowani na seksualnych inicjatorów o wysokim popędzie seksualnym, podczas gdy od kobiety oczekuje się bycia dostępną, flirtowania i doceniania męskości. Warto wspomnieć jednak, że nadal istnieje podwójny standard, według którego kobiety nie mogą przecież flirtować i być dostępne dla zbyt wielu mężczyzn[16]. Może brzmi to archaicznie, ale przecież kult dziewictwa, zapoczątkowany przez adorację Maryi żyjącej ponad dwa tysiące lat temu, funkcjonuje dalej w 2023 roku. Nawet w mediach społecznościowych zdominowanych przez Gen Z, które jest najbardziej progresywnym i tolerancyjnym jak dotąd pokoleniem, ocenia się body count czy sex historykobiety. O ile odważniej zwraca się osobom rozpowszechniającym takie treści uwagę, o tyle do tematu kobiecej niewinności ewidentnie nadal podchodzi się w bardzo radykalny sposób.
Problem ten jest o tyle ciekawy, że jednocześnie powoduje sprzeczność. Nie można oczekiwać perwersyjności i aktywności od kobiet przy jednoczesnej krytyce jej seksualności. Bo jak pogodzić te dwa oczekiwania? Jak być dobrą dziewczynką i jednocześnie gwiazdą porno? Warto wspomnieć, że według badań mężczyźni częściej interpretują platoniczne interakcje jako potencjalnie seksualne[17]. A więc szukają seksualności tam, gdzie jej nie ma i tam, gdzie faktycznie jest.
Jestem z Pokolenia Z, a więc namiętnie korzystam z Tik Toka. Czasami zdarzy mi się przeczytać komentarze do tiktoków Roberta Pasuta. Były członek kanału Abstrachuje chodzi wieczorami po ulicach Warszawy, głównie po Krakowskim Przedmieściu, i przeprowadza wywiady z młodymi przechodniami. Najczęściej są to imprezowicze. Nieważne co się tam powie, odzew w komentarzach raczej nie będzie pozytywny. Szczególnie jeżeli mowa o seksie. Na myśl przychodzi mi film, w którym Robert pyta pewnej kobiety o jej body count, a ta odpowiada, że czasami lepiej być doświadczonym (dość subtelna odpowiedź). Komentarze natomiast to: “kto to wychował”, “szkoda gadać takie czasy właśnie nastały”, “jak laska ma bodycount większy niż 2 to redflag i lepiej omijać podziękujcie mi później”, “po co mi używana zabawka? zajechana przez kupę jakiś rzezimieszków”[18]. To oczywiście tylko przykład. Są też komentarze, w których możemy przeczytać prawie miłe słowa, np. “fajna blondyna” albo takie, w których Roberta nazywa się “napaleńcem”. Dominują tam raczej negatywne opinie o życiu seksualnym kobiet, po których widać, że nawet w XXI wieku młodzi ludzie często nie dopuszczają do siebie myśli, że to nie jest ich sprawa kto, z kim i kiedy spał. Człowiek jest przecież podmiotem, a kobieta to przecież człowiek. Motywuje się emocjami i oczekiwaniami. Kulturowo możemy je uznać za niepoprawne czy niemoralne. Jednak w takim wypadku oczekujmy tego samego od siebie i nie pomijajmy zniuansowania sytuacji, w której ktoś może mieć bardziej rozległą historię seksualną niż my.
W kontraście do tego, ostatnio widziałam wideo, w którym mężczyzna spojrzał się na kobietę w siłowni. Kiedy to zauważyła, ten się speszył. Ona z kolei go uspokoiła i powiedziała, że tak naprawdę to miłe i że wszystkie kobiety tak myślą, tylko boją się powiedzieć. Zamysłem filmiku było pokazanie co by było, gdyby kobiety na siłowni mówiły prawdę. Przecież dużo mówi się o tym, że kiedy spojrzysz się na kogoś sugestywnie, ten ktoś może poczuć się niezręcznie. Tam z kolei ta niezręczność jest uznana za kłamstwo. Zainteresowanie z kolei, zostało uznane za bezsprzecznie pozytywne zjawisko. Komentarze były bardzo entuzjastyczne – wyrażano żal, że kobiety nie mogą być szczere przez to co wpajają im feministki. A ja byłam w szoku.
Jak pisze Mona Chollet, takie sprzeczne wymagania są wyrazem chęci kontroli nad kobiecą seksualnością. Wszystko jest postrzegane przez pryzmat indywidualnych potrzeb mężczyzny. Takiego porządku zresztą się oczekuje. Wchodzimy w rolę zawsze wybaczających, empatycznych matek dziewic, które nigdy się nie złoszczą a jedynie współczują i w ten sposób utrwalamy skrajności. Obustronnie zamykamy się w schematach, które pozwalają na pozostanie w dynamice mężczyzn agresorów i kobiet ofiar. Jednak na pocieszenie współczesny świat promuje partnerstwo i równość. Nawet jeżeli w kulturze widzimy nadal chęci dominacji i poddaństwa, to rozpowszechnia się też model, w którym miłość romantyczna przestaje być tylko domeną kobiet i od mężczyzn również oczekuje się emocjonalności. W ten sposób gasi się przemoc, przynajmniej tą indukowaną przez role płci, w zarodku. Przemoc bowiem jest wyrazem potrzeby kontroli i groźbą, używaną, by tę kontrolę utrzymać[19].

Gwałt to nie komplement
Założeniem komplementu jest zrobienie komuś przyjemności, co nie? Co, jeżeli dajemy komplement, bo myślimy, że komuś zrobi się miło, ale jednocześnie ta osoba orientuje się, że patrzymy na nią w bardzo dziwny i krępujący dla niej sposób? Pewnie zależy do kogo je się kieruje i w jakiej sytuacji. Ale jakie intencje może mieć kolega, który nie zamienił z tobą nigdy słowa, ale pisze ci na Instagramie wieczorem, że masz fajny biust? Czy taka osoba jest zainteresowana tym jaka jesteś? Ciało zostało obejrzane pod lupą i zaczęto na jego temat dyskusję. Jednocześnie ktoś albo uznał, że to niewinne miłe słowa, albo że nie obchodzi go nic poza twoim biustem i musi to w jakiś sposób zamanifestować, żebyś wiedziała, że ludzie postrzegają cię w sposób uprzedmiotawiający. Nie baczą na twoje potrzeby emocjonalne. Kobiety są wychowane do bycia pogodzonym z tym, że ich ciało stale podlega ocenie. Stąd też są największą grupą konsumencką marek kosmetycznych i modowych. Dlatego diety kierowane są w stronę kobiet i to od kobiet oczekuje się odchudzania (a tak naprawdę na świecie jest większy odsetek otyłych mężczyzn).
Roxane Gay świetnie pisze o cielesności w obliczu gwałtu. W książce “Głód. Pamiętnik mojego ciała” autorka pisze o traumie związanej ze zbiorowym gwałtem, którego doświadczyła jako dziewczynka. Po tym wydarzeniu, o którym nikomu długo nie mówiła, kobieta rozwinęła w sobie nienawiść do swojego ciała. Zawiodło ją w obronie. Aby nikt już go nie naruszył Gay przytyła ponad 100 kilogramów. W ten sposób stworzyła warstwy chroniące tą małą ją od oceny i od przemocy[20].
Często pierwszym uczuciem, które pojawia się po sytuacji, w której ktoś naruszył nasze granice poprzez nadużycie seksualne, jest wstyd[21]. Boimy się rozmawiać o tym co nam zrobiono i szukamy dla tego usprawiedliwienia. Ktoś mógł mieć złe wrażenie, mogłam komuś zwrócić uwagę, mieć gaz pieprzowy, nie wracać po ciemku do domu, nie zamawiać ubera, nie mieć znajomych mężczyzn, nie zwracać na siebie uwagi, nie chodzić na imprezy, nie chodzić do pracy, krzyczeć głośniej i mówić ciszej. Nie można rozmawiać z przyjaciółmi o tym co się przeżyło w szczegółach. Można wyłącznie używać zwięzłych i krótkich kryptonimów, np. On nie jest dobrym człowiekiem albo Żałuję, że się z nim spotykałam. Wolno mówić sobie: Następnym razem będę bardziej ostrożna, To nic takiego, dobrze, że żyję, To moja wina. Nie można mówić o tym, że się brało narkotyki albo ile się wypiło. Tak naprawdę nic co byśmy zrobiły nie uprawnia nikogo do odebrania naszego człowieczeństwa. Jeżeli wyszłaś/wyszedłeś z domu w nocy w samych majtkach i brałeś wcześniej narkotyki to nadal nie jesteś odpowiedzialny za to, co zrobił Ci ktoś inny. 
Molestowanie seksualne nie jest znormalizowane w takim sensie, że nie każdy molestuje. Ludzie uważają jednak wiele zachowań będących molestowaniem za powszechne, a nawet dopuszczalne. Przemoc seksualna dotyka rocznie 800 tys. Polek. Szacuje się, że co roku około 30 tys. zostaje zgwałconych. Ponad 90% ofiar nie zgłasza przestępstwa na policję. Najczęściej z obawy przed ostracyzmem lub przed zemstą napastnika. Większość gwałtów dzieje się w związkach[22]. W pozostałych przypadkach oprawcą jest najczęściej osoba zaprzyjaźniona. Można wręcz mieć poczucie, że nie da się ochronić, o ile zamierza się w życiu zawierać przyjaźnie lub wchodzić w związki. Jak pisze Anna Szulc:

Z badania Centrum Praw Kobiet nad wiedzą i postawami policjantów i prokuratorów wobec gwałtu wynika, że 30% prokuratorów i 39% policjantów nie ocenia jako gwałtu sytuacji, w której sprawca doprowadza do stosunku pod wpływem środków farmakologicznych, na przykład pigułki gwałtu. Co więcej, prawie 20% prokuratorów i ponad 30% policjantów i policjantek nie uznaje za gwałt wymuszenia stosunku przy użyciu przemocy. Prawie połowa funkcjonariuszy policji uważa, że niechciany kontakt seksualny nie jest gwałtem![23].

Ofiary gwałtu chorują na depresję, mają obniżoną samoocenę oraz stany lękowe, doświadczają zespołu stresu pourazowego – żyją w ciągłym lęku przed agresją ze strony sprawcy, a także często wycofują się z życia zawodowego i społecznego. W 99,15% przypadków gwałcicielami są mężczyźni. Tylko 6% zgłoszeń jest ścigana przez policję[24].

Post scriptum
         Jak widać niektórzy nadal nie potrafią się zgodzić co do tego, czym jest gwałt. Na szczęście prawo konstytuuje “niejasne” przypadki. Dziś gwałt na randce czy gwałt w małżeństwie są przestępstwem tego samego kalibru co gwałt w ciemnej alejce. Kiedy prawo stoi po stronie ofiar, warto myśleć prewencyjnie, bo groźba więzienia czy kary nie wystarczy, aby zapobiec przemocy seksualnej.
         Jestem zwolenniczką zaznajamiania się z socjologicznymi i psychologicznymi teoriami płci, bo to te dziedziny uczą nas najbardziej o tym kto i dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Tam przeczytamy, że żyjemy w porządku, według którego połowę społeczeństwa wychowuje się na agresorów, a połowę na ofiary. Porządek ma porządkować, a więc niektórzy zgadzają się z nim, bo szukają w kobiecości i męskości wartości i ideałów wychodzących poza to co może zaoferować równość. Czasy, w których mężczyźni nie płakali, a kobiety nie głosowały mogą się wydawać romantyczne. Jednak w takim wypadku skazujemy się na wieczne niezrozumienie i na miłość, która immanentnie rani, bo opiera się na grze o dominację.
Przy okazji można dowiedzieć się, że “feministka” nie jest i nigdy nie będzie obelgą w przeciwieństwie do tego co wielu uważa. Feminizm nie polega na nienawiści do mężczyzn albo na forsowaniu matriarchatu. Jego esencją jest pójście jako ludzie naprzód – w stronę, gdzie, to co nas definiuje to nasze słowa i czyny, a nie to kim się urodziliśmy[25]. Jeżeli potępiamy kulturę gwałtu i gwałt sam w sobie, to nie możemy ignorować słów i czynów. Musimy stale rozmawiać nad tym co rani, szkodzi i pozbawia głosu.

[1] https://www.oik.jaworzno.pl/art,6,definicja-i-rodzaje-przemocy [dostęp: 29.11.2023].
[2] https://www.niebieskalinia.info/index.php/przemoc-w-rodzinie/8-rodzaj-przemocy [dostęp: 29.11.2023].
[3] Zob. E. Buchwald, P. Fletcher, M. Roth, Transforming a Rape Culture, 2005.
[4] T. Inal, M. D. Smith, Rape Cultures and Survivors, 2018, s. 7-9.
[5] Patriarchat zakłada dominującą rolę mężczyzny. Jeżeli twierdzimy, że kobieta nie może pobić mężczyzny, potwierdzamy słuszność tego porządku tym samym negując pojęcie równości kobiet i mężczyzn. PWN, hasło: patriarchat.
[6] http://kampania16dni.pl/zasoby-edukacyjne/przemoc-podstawowe-informacje/ [dostęp 22.11.23].
[7] R. Wölfer, M. Hewstone, Intra- Versus Intersex Aggression: Testing Theories of Sex Differences Using Aggression Networks, “Psychological Science”, 26(8), s.8.
[8] R. Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat, Kraków  2017, s. 40-46.
[9] T. Claver, Roots of aggression, https://www.ox.ac.uk/news/science-blog/roots-aggression [dostęp 25.11.23].
[10] J. LeDoux, Lęk: Neuronauka na tropie źródeł lęku i strachu, 2017, s.63-70.
[11] Z. Chodkowski, Wyznaczniki agresji i metody jej przeciwdziałania, “Kultura – Przemiany – Edukacja”, tom 4/2018, s. 21.

[12] E. Chaundry, Testosterone and Agression: The Relationship, 2022, https://www.manual.co/health-centre/testosterone/testosterone-and-aggression-the-relationship, [dostęp: 01.12.23].
[13] zob. E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, 1959.
[14] J. H. Urlich, B. T. Cosell, Handbook on Gender Roles, 2009, s. 27.
[15] J. H. Urlich, B. T. Cosell… s. 4.
[16] Ibidem.
[17]Ibidem s. 5-6.
[18] https://www.tiktok.com/@pasutabstra/video/7300617748198034720 [dostęp: 01.12.23].
[19] zob. M. Chollet, Wymyślić miłość na nowo, Kraków 2017.
[20] zob. R. Gay, Głód. Pamiętnik mojego ciała, 2017.
[21] D.L. Nathanson, Understanding what is hidden. Shame in sexual abuse, “The Psychiatric clinics of North America”, nr 12/1989, 381–388.

[22] https://cpk.org.pl/media/chcialabym-zglosic-usilowanie-gwaltu-policja-prosze-przyjsc-jutro/ [dostęp 20.11.23].
[23] A. Szulc, Gwałty w Polsce – statystyki, które szokują. Czym jest gwałt w małżeństwie? , 2021, https://zwierciadlo.pl/psychologia/509304,1,gwalty-w-polsce–statystyki-ktore-szokuja-czym-jest-gwalt-w-malzenstwie-raport.read[dostęp 20.11.23].
[24] https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwiuq4zdg_OCAxUzR_EDHbQeDcYQFnoECA0QAw&url=https%3A%2F%2Fwww.niebieskalinia.pl%2Fspaw%2Fdocs%2FNotakta_prasowa_%2520konwencja_Rady_Europy.doc&usg=AOvVaw3yeLbxh4kCMTn0uoZres-c&opi=89978449 [dostęp: 01.12.23].
[25] https://www.britannica.com/topic/feminism [dostęp:25.11.23].