Kiedy państwo mnie nie chroni, swoje siostry będę bronić – czyli wciąż decydują za nas

Grafika: Karolina Jaworska
Artykuł został opublikowany w 2. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Od wielu tygodni na ulicach polskich miast, miasteczek i wsi toczy się walka o prawa kobiet. Sytuacja po wydaniu orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, które de facto wprowadziło na terenie Polski całkowity zakaz aborcji, rozgrzała cały kraj pomimo pandemii i kryzysu w państwie. Już na wstępie warto zaznaczyć, że zgodnie z Konstytucją RP, orzeczenia Trybunału mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.[1] Tym samym, 22 października 2020 r., w Polsce przestał obowiązywać wypracowany 27 lat temu kompromis aborcyjny, który zakładał możliwość legalnego przerwania ciąży w trzech przypadkach:

  1. Jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla matki (niezależnie od wieku płodu).
  2. Jeśli istnieje podejrzenie, że ciąża pochodzi z czynu zabronionego (od poczęcia do 12 tyg. ciąży).
  3. Jeśli badania prenatalne świadczą o możliwości ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu lub nieuleczalnej chorobie płodu zagrażającej jego życia.

To właśnie trzeci przypadek, przesłankę embriopatologiczną TK Przyłębskiej uznał za niezgodną z art. 30 (niezbywalna godność człowieka), z art. 31 ust. 3 (zasadą proporcjonalności) i art. 38 Konstytucji (zapewnienie prawnej ochrony życia). Utrudniony dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji jest jednym z bardziej kontrowersyjnych i dzielących Polaków od pokoleń tematem.

Niepodległa Polska 102 lata temu zaczęła funkcjonować zgodnie ze spuścizną kodeksów karnych pochodzących z państw zaborczych. W związku z tym na terenie II RP terminacja ciąży nie była legalna, a za jej wykonanie groziły kary (zgodnie z austriackim kk z 1852 r. kary były przewidziane dla kobiety, lekarza i jego pomocników.)[2]. Z brakiem dostępu do legalnej aborcji, a co za tym idzie do bezpiecznego zabiegu, wiązało się to, że podczas prób usuwania ciąży umierały kobiety. Zakaz wykonywania aborcji nie przyczynia się do jej zaniku – w latach 20 w Polsce wykonywano około 300 tysięcy aborcji rocznie.[3] Dopiero w 1932 roku nowy kodeks karny wprowadził możliwość przerwania ciąży w przypadku ścisłych.wskazań medycznych lub gdy ciąża pochodzi z gwałtu, związku kazirodczego lub współżycia z nieletnią poniżej 15 roku. życia.[4] Oczywiście przed wprowadzeniem tych przepisów toczyła się ideologiczna wojna między środowiskami konserwatywnymi, a liberalnymi i lewicowymi, których bodaj najsłynniejszymi przedstawicielami byli Irena Krzywicka i Tadeusz Boy- Żeleński. By skłonić Komisję Kodyfikacyjną do liberalizacji przepisów dot. aborcji Boy napisał serię felietonów „Piekło Kobiet”, które uderzają aktualnością przeszło 90 lat po ich publikacji….

I tak sobie wszystko załatwili; kilku panów w sile wieku rozstrzygnęło o losach milionów kobiet i poszli, zadowoleni z siebie, na kolację. Ani słowa o tym, co najistotniejsze, o prawach życia, które urąga w żywe oczy tym artykułom kodeksu, o bezmiarze niedoli, które z niego płyną, o tym, że paragraf ten popiera zbrodnicze partactwo, które rzekomo ma tępić, o tym, że paragraf ten szkodzi zamiast pomagać, że znaczy się co rok tysiącami śmiertelnych wypadków! Nie pytano się lekarzy, nie pytano społeczników, nie pytano kobiet… Załatwiono od ręki.[5]

Mimo działań podjętych przez działaczy proaborcyjnych w Kodeksie Karnym z 1932 roku widoczne jest stanowisko bardziej konserwatywne, częściowo penalizujące terminację ciąży.

Podczas II wojny światowej obowiązywały niezmiennie przedwojenne przepisy dot. aborcji. W latach 1943-45 na terenie Generalnego Gubernatorstwa prawo aborcyjne całkowicie zliberalizowano, Polki mogły przerywać ciążę w każdym przypadku – wynikało to z nazistowskiej polityki czystości rasowej.[6]

Czas PRL-u, choć dla wielu kojarzą się z czasem masowego skrobania, wcale nie świeciły przykładem jeśli chodzi o prawa reprodukcyjne, zwłaszcza biorąc pod uwagę dostęp do edukacji seksualnej. Do 1956 roku w Polsce Ludowej obowiązywał przedwojenny Kodeks Karny, który w znaczącym stopniu ograniczał dostęp do legalnej aborcji.

(…) podejście do kwestii prawa kobiet do samostanowienia w Polsce w okresie powojennym było pod silnym wpływem Związku Radzieckiego, w którym w tym okresie rządził Józef Stalin. O ile w wyniku rewolucji bolszewickiej i kierownictwa Lenina w 1920 roku zliberalizowano przepisy w zakresie aborcji, o tyle w 1936 roku Stalin na nowo jej zakazał i wprowadził restrykcyjne prawo. Polityka Stalina wobec prawa do przerywania ciąży wynikała z chęci przejęcia kontroli nad liczbą urodzeń i wprowadzenia takiego sposobu postrzegania kobiety, zgodnie z którym jej celem jest jedynie produkcja i reprodukcja.[7]

27 kwietnia 1956 roku do przepisów przedwojennego kk dodano przesłankę, zgodnie z którą kobieta mogła przerwać ciążę ze względu na trudne warunki socjalne, a od 1959 roku wystarczyło jedynie oświadczenie o trudnej sytuacji materialnej. Ustawa z 1956 roku obowiązywała w Polsce do 1993 roku.

W 1992 roku zaczęto zbierać podpisy pod wnioskiem przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum, w którym to społeczeństwo miało zadecydować o dalszym losie praw reprodukcyjnych. W tamtym okresie, większość obywateli w wieku 25-50 lat była przeciwna delegalizacji aborcji (…) Wskazuje się, że był to jeden z największych – po „Solidarności” – ruchów społecznych. Pod wnioskiem o referendum zebrano 1,7 milionów podpisów[8] Referendum nie przeprowadzono, a konserwatyści i środowiska katolickie doprowadziły do uchwalenia w styczniu 1993 roku Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.[9] Ustawa ta zapewniała kobietom dostęp do aborcji w trzech sytuacjach, w których możliwość dokonania aborcji miały mieć kobiety do 22 października 2020 r. W 1996 roku dodano przesłankę umożliwiającą aborcje z powodów społecznych (ciężkie warunki życiowe/sytuacja osobista)[10].

Pierwsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dot. aborcji przedstawione zostało w maju 1997 roku, przewodniczącym składu był wtedy sędzia Andrzej Zoll. 23 lata temu TK uznał, że przerywanie ciąży z powodów społecznych jest niezgodne z ówczesnymi przepisami konstytucyjnymi.

Do wyroku zgłoszono trzy zdania odrębne, w których wskazywano, że „nie jest rolą ani zadaniem Trybunału Konstytucyjnego rozwiązywanie kwestii generalnych o charakterze filozoficznym, religijnym czy medycznym, są to bowiem kwestie pozostające poza wiedzą sędziów i kompetencją sądów” (cytat ze zdania odrębnego sędziego Lecha Garlickiego).[11]

W 2006 roku próbowano nadać nowe brzmienie art. 38 Konstytucji tak, aby zawierał ochronę życia od poczęcia. Władzę sprawowali wtedy Liga Polskich Rodzin, Samoobrona i Prawo i Sprawiedliwość. Nie udało się to jednak i w 2007 roku projekt został odrzucony. Cały czas widoczny jest jednak utrudniony dostęp do aborcji – chociażby ze względu na klauzulę sumienia. Klauzula sumienia pozwala lekarzom na powstrzymanie się od wykonywania świadczeń medycznych niezgodnych z ich sumieniem.[12] Jedną z konsekwencji takiego stanu rzeczy było kilkukrotne orzekanie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu przeciwko Polsce w sprawie uniemożliwiania Polkom aborcji i dostępu do badań prenatalnych. W 2007 roku ETPC nakazał Polsce zmianę prawa w taki sposób, by pacjentka (w tym konkretnym przypadku Alicja Tysiąc, której odmówiono aborcji mimo stosownego orzeczenia lekarskiego) miała możliwość odwołania się od decyzji i miała możliwość uzyskania zagwarantowanych jej prawnie świadczeń.[13] Od tamtej pory jednak nic się nie zmieniło. Zdaje się to tym bardziej przerażające, że całe placówki mogą powoływać się na klauzulę sumienia i odmawiać przeprowadzenia aborcji w przypadkach dopuszczonych przez prawo.

W sierpniu 2016 roku do Sejmu wpłynął projekt ustawy bardzo radykalnie zaostrzający przepisy dotyczące terminacji ciąży – ustawa zakazywała jej bowiem w przypadkach ciąży pochodzącej z gwałtów oraz przesłanek embriopatologicznych. W odpowiedzi na ten projekt powstał Ogólnopolski Strajk Kobiet i odbył się pierwszy Czarny Protest. Czarny poniedziałek (masowe protesty 3 października 2016 r. odbywające się w wielu miejscach na świecie) zorganizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet przyczynił się odrzucenia projektu zaostrzającego prawo aborcyjne. W 2017 roku do TK wpłynął wniosek o uznanie przesłanki embriopatologicznej za niezgodną z Konstytucją, został on przetrzymany (prawdopodobnie ze względu na maraton wyborczy w latach 2018-19) i umorzony z rozpoczęciem w związku z rozpoczęciem nowej kadencji Sejmu.

Już 23 grudnia 2019 Piotr Uściński (poseł PiS) pochwalił się na Twitterze złożeniem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie aborcji eugenicznej za niezgodną z Konstytucją RP. Pod wnioskiem podpisało się ponad 100 posłów. Wniosek wydawać by się mogło zdejmował z Sejmu odpowiedzialność za ustawę zakazującą aborcji, której procedowanie trwałoby miesiącami. Dużo łatwiej okazało się zakazać aborcji rękami magister J. Przyłębskiej i tzw. Trybunału Konstytucyjnego, którego orzeczenia od 2015 roku mogą wzbudzać wątpliwość w kwestii ich legalności. Wiąże się to z dwuznaczną legalnością obsadzenia na stanowiskach sędziowskich w 2015 roku trzech sędziów – Mariusza Muszyńskiego, Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego, których po śmierci zastąpili Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak. Istotnym problemem stała się również nominacja J. Przyłębskiej na Prezesa Trybunału Konstytucyjnego – brak kworum sędziowskiego podczas posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału oraz wynik głosowania nad wyborem kandydatów na Prezesa TK, w którym J. Przyłębska otrzymała jedynie 5 z 15 możliwych (obecnych było jedynie 6 sędziów) głosów sprawiło, że Prezydentowi RP zostały przedstawione kandydatury nie mające poparcia większości sędziów TK. Konsekwencją powyższych zdarzeń jest wada prawna, jaką jest orzekanie w nieprawidłowym składzie.

W następstwie wydanego 22 października br. orzeczenia zakazującego wykonywania aborcji z przesłanek embriopatologicznych (nie eugenicznych jak starają się wmówić opinii publicznej prawicowi politycy i publicyści) na ulicach wybuchły protesty. Masowe gromadzenie się, które w środku pandemii mogło i nadal może doprowadzić do tragedii, za którą jak twierdzą organizatorki odpowiadać będzie Jarosław Kaczyński, który zmusił obywatelki i obywateli do wyjścia na ulice i domagania się respektowania ich praw. Mimo zagrożenia, w każdy poniedziałek kobiety i mężczyźni zbierają się w różnych miejscach Polski by blokować ulice i manifestować swoją niezgodę na to co dzieje się w państwie.

Momentem największej mobilizacji protestujących stał się Marsz na Warszawę. 30 października na ulicę stolicy wyszło 100 tys. bardzo zaniepokojonych Polek i Polaków. Były to osoby głównie młode, dla których te wydarzenia mogą stać się doświadczeniem formacyjnym i rozbudzić poczucie wpływu na rzeczywistość. Na protestach pojawiło się wiele osób, które manifestować przyszły pierwszy raz w życiu. Jednakże nie tylko one wyszły by pokazać swój gniew. Protestowali mężczyźni, politycy, osoby starsze oraz Wanda Traczyk-Stawska i Hanna Stadnik – powstanki warszawskie. Wyszli ci, którzy mówili, że polityka ich nie obchodzi i nie dotyczy. Bardzo widocznym i kreatywnym motywem tych wydarzeń były liczne transparenty. Krótka, często prześmiewcza forma, którą znamy z memów zawładnęła ulicami razem z nami.

W mediach co rusz pojawia się dyskusja na temat języka stosowanego na protestach czy widocznego na transparentach. Rozbrzmiewają komentarze estetów protestu, którzy krytykują wulgaryzmy na ustach kobiet. Przypominać może to czasy, kiedy palące papierosy kobiety budziły zgorszenie. Dziewczynki uczy się by nie używały brzydkich słów i były spokojnie i kulturalnie wyrażały swoje zdanie. Emocje, które wzbudziła kolejna decyzja J.Kaczyńskiego, znalazły jednak ujście w haśle: Wypierdalaj! To zapowiedź chęci przełamania patriarchatu, zastanej elity politycznej, a przede wszystkim zapowiedź budowy nowego porządku, który będziemy układali tak jak chcemy. Bez kościoła w polityce, bez starych kawalerów decydujących o ciałach milionów kobiet, bez upolitycznionych sądów i obrazu Smutnego Polaka. Jeśli będziemy chcieli, to na protestach będziemy urządzać rave’y i krzyczeć brzydkie słowa. Dyscyplinowanie i straszenie konsekwencjami nauczycieli, wykładowców, rektorów i samych strajkujących, póki co nie przynosi efektu, wzbudza jedynie coraz większą niechęć do Zjednoczonej Prawicy, co można dostrzec w sondażach, nawet tych przeprowadzanych przez przychylny władzy CBOS.

Najbardziej widoczną konsekwencją orzeczenia TK jest sprzeciw na powrót do kompromisu. Z jednej strony lewica domaga się dostępu do aborcji na życzenie do 12 tyg. ciąży, z drugiej Kaja Godek ma nadzieję, że już wkrótce zakazana stanie się terminacja ciąży powstałej na skutek gwałtu. Można zadawać sobie pytania komu zależy na tak ogromnej destabilizacji w państwie i dlaczego nie możemy otwarcie mówić o tym kto finansuje Ordo Iuris (mocno zaangażowane w walkę o zakaz aborcji). Przede wszystkim warto odpowiedzieć sobie na jedno pytanie – czy prawicowym fundamentalistom naprawdę chodzi o obronę życia.

  1. Art. 190, Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz.U. nr 78, poz. 483).

  2. I. Kotiuk, Kalendarium – 100 lat historii walki o prawo do aborcji w Polsce, https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/.

  3. Tamże

  4. Art. 233, Kodeks karny (Dz. U. z dnia 15 lipca 1932 r.).

  5. T. Żeleński, Piekło Kobiet, Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN, 46.

  6. I. Kotiuk, Kalendarium – 100 lat historii walki o prawo do aborcji w Polsce, https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/

  7. I. Kotiuk, Kalendarium – 100 lat historii walki o prawo do aborcji w Polsce, https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/

  8. Tamże

  9. Dz.U. 1993 nr 17 poz. 78.

  10. Dz.U. 1996 nr 139 poz. 646.

  11. I. Kotiuk, Kalendarium – 100 lat historii walki o prawo do aborcji w Polsce, https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/

  12. Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 28 lutego 2020 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, (Dz.U. 2020 poz. 514)

  13. I. Kotiuk, Kalendarium – 100 lat historii walki o prawo do aborcji w Polsce, https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/kalendarium-100-lat-historii-walki-o-prawo-do-aborcji-w-polsce/