Wspólnota uniwersytecka
Uniwersytet z łaciny to Universitas magistrorum et scholarium, czyli wspólnota nauczycieli i uczniów. Jest to miejsce, instytucja, przestrzeń wymiany myśli, dociekań, badań, zadawania pytań i próby poszukiwania odpowiedzi. Jest to także wspólnota, czyli ludzie, którzy wspólnie budują społeczność, opartą na szacunku i otwartości.
Pierwowzoru uniwersytetu możemy doszukiwać się już u Platona i jego Akademii. Niezwykle ważny w Akademii Platońskiej był dialog. Zadawanie pytań było kluczową metodą dydaktyczną. Co ciekawe, samo postawienie pytania było ważniejsze od potencjalnej odpowiedzi. Poddanie w wątpliwość jakiejś kwestii zmuszało do refleksji, otwierało umysł i sprawiało, że uczeń zaczynał zastanawiać się, kwestionować, konfrontować swoje myśli. Jednak taki dialog, dyskusja, musi mieć pewne zasady wyjściowe. Każdy, kto bierze w niej udział, musi być gotowy do zmiany swoich poglądów, ponieważ celem jest przybliżenie się do prawdy, a nie udowodnienie swojej racji, czy przekonanie do niej kogoś innego. Taka wizja jest być może zbyt idealistyczna. Jednak, czy nie powinniśmy jako wspólnota ludzka, a szczególnie wspólnota uniwersytecka, dążyć do ideału?
Spór o uniwersytet
W 2014 roku w Polsce przetoczyła się fala dyskusji na temat stanu uniwersytetów w Polsce. Wszystko za sprawą decyzji władz Uniwersytetu w Białymstoku o likwidacji kierunku filozofia. Powodem miała być jego nierentowność. Zasadne jest zatem pytanie – czy uniwersytet jest dzisiaj firmą, która musi działać zgodnie z rachunkiem ekonomicznym? A jeżeli coś się nie opłaca, to musi zostać wyeliminowane?
W 1987 roku w Stanach Zjednoczonych została wydana książka Umysł zamknięty. O tym jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów autorstwa Allana Blooma, profesora m.in. wykładającego na uniwersytecie w Chicago. Publikacja była ostrą krytyką stanu ówczesnych uniwersytetów amerykańskich, a w szczególności postaw, jakimi wyróżniają się młodzi ludzie. Bloom twierdził, że współczesny uniwersytet jest przesiąknięty nihilizmem i całkowicie odszedł od roli instytucji, która jako najważniejsze, powinna mieć na uwadze dążenie do prawdy. Młodzież przesiąknięta relatywizmem nie dostrzega już potrzeby budowania prawdziwych przyjaźni i więzi, które są podstawą tworzenia się wspólnoty akademickiej[1]. Winą za zaistniałą sytuację obarcza filozofię neoliberalną i postmodernistyczną, która sprawy duchowe zepchnęła na margines. Krytyka Blooma jest być może zbyt radykalna i daleko idąca. Jednak zwraca on uwagę na niezwykle ważną rolę, jaką pełni edukacja liberalna na uniwersytecie. Trzeba jednak podkreślić, iż edukacja liberalna (liberal education) w rozumieniu Blooma oraz innych autorów anglosaskich, oznacza co innego niż w polskim dyskursie. Edukacja liberalna to wykształcenie ogólne – humanistyczne, polegające na studiowaniu wielkich ksiąg filozoficznych i religijnych. Poznawanie swojej kultury, języka, historii; kształtowanie młodych ludzi ku postawom obywatelskim i cnotom moralnym. Co ciekawe, podobne postulaty płyną z ust amerykańskiej filozofki liberalnej – Marthy Nussbaum (która niejednokrotnie wchodziła w spory z Allanem Bloom’em i krytykowała jego diagnozy). Edukacja filozoficzna powinna być filarem edukacji uniwersyteckiej, z tego względu, iż wiedza na temat różnych systemów, prądów czy nurtów filozoficznych i religijnych pomaga w budowaniu świadomego, wykształconego człowieka – obywatela, który potrafi prowadzić debatę. Prawdziwie wolnym jest ten człowiek, który potrafi formułować własne sądy i opinie[2]. Kluczem dla takiego wykształcenia jest właśnie kształcenie podążające za pedagogiką sokratejską, które w centrum stawia spór, debatę i wielkie pytania filozoficzne. Nie chodzi jednak o bezrefleksyjne wkuwanie regułek filozoficznych czy religijnych, a raczej ich interpretowanie i debata nad ich słusznością, bo jak wskazywał John Dewey: napychanie [dzieci] zbiorami faktów, a następnie zmuszanie do ich odtworzenia nie może być uznane za edukację[3].
Misja uniwersytetu
Uniwersytet Warszawski przyjmuje, że jego misją jest: jedność nauki i nauczania, zapewnienie dostępu do wiedzy i nabywania umiejętności wszystkim tym, którzy mają do tego prawo. Określa on również misję obywatelską i kulturalną – kształtowanie takich elit Rzeczpospolitej, które będą w swej działalności posługiwać się imperio rationis a nie ratione imperii. Uniwersytet jest wspólnotą dialogu. Wymiana poglądów, ścieranie się argumentów, otwartość na nowe idee i pomysły wiążą się tutaj nieodłącznie z respektowaniem odmienności i poszanowaniem godności osobistej. W ten sposób Uniwersytet rozwija umiejętności współpracy niezależnie od różnic politycznych, ideowych i wyznaniowych, tworzy też wzory debaty publicznej. Kształtuje tym samym nie tylko postawy obywatelskie studentów, ale i ich osobowości[4]. Bardzo ważne jest zatem pytanie o to, czy na uniwersytecie można debatować o wszystkim? Czy każdy pogląd może być reprezentowany i dyskutowany?
Na pewno dobra debata wymaga wzajemnego zaufania i szacunku, a tego niestety często brakuje. Oczywiście uniwersytet tworzą ludzie, którzy mają swoje osobiste poglądy i sympatie polityczne, ale żadne poglądy nie mogą zdominować debaty. Uniwersytet ma być miejscem ścierania się poglądów, poddawania w wątpliwość dotychczasowego stanu wiedzy, ciągłych badań i dociekań, a nie promowania czy reklamowania konkretnych wizji, poglądów czy dogmatów.
Ciekawym przykładem dyskusji, która przetoczyła się przez polskie środowisko akademickie, było zaangażowanie uczelni w Strajk Kobiet i wykorzystanie symboli w przestrzeni akademickiej. Wydaje się, że nie ma problemu w sytuacji, kiedy to studenci, czy nawet wykładowcy manifestują swoje poglądy np. polityczne, nosząc różne odznaki czy symbole. Nawet noszenie na szyi krzyża jest już manifestacją swojej wiary i przekonań. Czy jednak np. rektor uczelni może sobie pozwolić na tego typu działanie? Czy fakt, że władze uniwersytetu opowiedziałby się po jakiejś stronie sporu politycznego, nie budzi już wątpliwości? Nawet jeśli sprawa byłaby z pozoru słuszna? Odpowiedzi na te pytania wcale nie są jasne i oczywiste, może dlatego, że po prostu świat nie jest oczywisty i czarno-biały? Nam jako ludziom często trudno oddzielić emocje od rozumu, więc instytucja powołana przez ludzi nie będzie święta i doskonała jak chcieliby tego zwolennicy konserwatywnej wizji uniwersytetu.
Uniwersytet: zderzenie tradycji i nowoczesności
Mimo tego, że uniwersytet powstał jako swoistego rodzaju enklawa dla kształtowania elit, nie może być już traktowany tak samo jak w starożytności czy średniowieczu. Świat współczesny jest światem sieci wzajemnych relacji, a są to relacje wiedzy, władzy i globalnych sieci ekonomicznych. Niezbędne jest więc utrzymywanie kontaktów ze światem rynku i polityki, chociażby ze względu na rolę, jaką uniwersytet odgrywa w życiu publicznym. Hiszpański filozof Jose Ortega y Gasset pisał, że uniwersytet to instytucja, w której uczy się jak być człowiekiem kulturalnym i dobrym fachowcem[5]. Wykształcenie techniczne, zawodowe nie może stać ponad wykształceniem humanistycznym czy społecznym, a obserwując współczesny świat nauki,3 nie da się nie zauważyć preferowania badań w obszarze nauk ścisłych, technicznych. Badania podstawowe i kształcenie idą na dalszy plan. A wiedza czy odkrywanie prawdy przestały być wartością samą w sobie. Warto również przytoczyć słowa J. Ortegi y Gasset’a dotyczące akademickiego nauczania: uniwersytet w swoich działaniach nie będzie tolerował żadnej farsy, to znaczy, że będzie żądał od studenta jedynie tego, czego praktycznie nie może od niego wymagać; w konsekwencji będzie się unikać tego, aby przeciętny student tracił część swojego czasu udając, że będzie uczonym[6].
Jaki nie jest uniwersytet dzisiaj?
- Nie jest elitarny. A przynajmniej stara się taki nie być
Dzisiaj uniwersytet, czy szerzej – edukacja wyższa nie jest zamknięta i dostępna dla wąskiego grona. Nie ma co ukrywać – dostać się na uczelnię może właściwie każdy, wystarczy zdać maturę (która nie jest wybitnie trudnym egzaminem). Oczywiście – nie na każdą uczelnię, nie na każdy kierunek. Jednak uniwersytet jako instytucja jest otwarta dla każdego. Co więcej, zapewnia szereg środków ułatwiających życie w uniwersyteckim świecie: akademiki, wsparcie socjalne, stypendia. Uniwersytet stara się być otwarty i inkluzywny w jak największym stopniu. Jest wielu krytyków takiego stanu rzeczy. Jednym z nich jest Frank Furedi, który w swojej książce Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści? przedstawia zjawisko inkluzji społecznej jako coś sztucznie wykreowanego przez urzędników i biurokrację. Pisze on: starania zmierzające do stworzenia potrzeby inkluzji dają się zauważyć zwłaszcza w szkolnictwie wyższym. Akademicki estabilishment otwarcie mówi o rozbudzaniu aspiracji do wyższego wykształcenia u tych, którzy nie mają takich ambicji[7]. Szerzej – tłumaczy on, że dzisiaj w sztuczny sposób zachęca się do studiów osoby, które w gruncie rzeczy studiować nie chcą. Uczelnie zabiegają o jak najwięcej studentów ze względu na finansowanie z budżetu ministerialnego, a nie z chęci szerzenia oświaty. Na zajęciach mamy zatem tłum studentów, którzy nie mają pojęcia, dlaczego się tam znajdują i w jakim celu przyszli na studia. Może to prowadzić do sytuacji, w której uniwersytet staje się przedłużeniem szkoły. A być może nie w tym rzecz?
- Nie jest uniwersalny
Uniwersalność uniwersytetu oznacza objęcie swoim zasięgiem możliwie szerokiego obszaru wiedzy. Człowiek wykształcony na uniwersytecie powinien posiąść zatem różne umiejętności i wszechstronną wiedzę. Wielu krytyków współczesnej akademii zwraca uwagę na tworzenie coraz większej liczby nowych wydziałów, nowych kierunków czy przedmiotów[8]. Niestety nie idzie to w parze z większą wiedzą studentów. Nowatorskie przedmioty mają być bowiem swoistym chwytem marketingowym, który ma przyciągnąć potencjalnych odbiorców. A w rezultacie student wychodzi z uniwersytetu z rzeczywiście szeroką wiedzą, jednak bardzo fragmentaryczną. Często nie potrafią powiązać ze sobą pewnych faktów, nie potrafią stworzyć uniwersum wiedzy.
- Nie jest zamknięty na problemy społeczne
Allan Bloom w swojej krytyce współczesnego uniwersytetu zwrócił uwagę na fakt zaangażowania studentów w strajki i ruchy społeczne, upatrując w tym jego moralnego upadku. Dlaczego? Chodziło przede wszystkim o to, że uniwersytet nie powinien angażować się w spory ideologiczne, bieżącą politykę i konflikty.
Stoi za tym postulat neutralnej nauki, która stoi niejako ponad społeczeństwem. Jednak, jak widać, nie jest to możliwe. Uniwersytet oparty na sztywnych procedurach i neutralności jest wizją utopijną. Jako że jedną z dwóch głównych misji uniwersytetu jest kształcenie młodego pokolenia, musi opierać się na pedagogii, czyli sposobach, metodach, filozofii nauczania. Nikt z nas – ludzi – nie jest oderwany od bieżących wydarzeń i jest czymś naturalnym, że swoje przekonania, swoją filozofię wykorzystujemy w interpretacji świata. Ważne jest, aby możliwie szeroko przedstawić problem i różne strony konfliktu. Jednak nie należy wstrzymywać się od ocen moralnych i reagować, kiedy dzieje się oczywiste zło.
A więc – jaki jest?
- Jest pełen biurokracji
Polskie uniwersytety są przepełnione biurokracją. Załatwienie jakiejkolwiek sprawy zabiera wiele czasu i energii. Niestety w wielu miejscach nie da się otrzymać dokumentu w formie elektronicznej, czy podpisać coś poprzez podpis kwalifikowany lub profil zaufany. Co gorsza, naukowcy często są zasypywani tonami papierów, które muszą wypełnić, zanim otrzymają granty naukowe, pojadą na konferencję czy rozpoczną pracę dydaktyczną ze studentami. Nadmierna uwaga skupiona na raportowaniu, ocenianiu, statystykach czy rankingach sprzyja niskiej jakości badań i edukacji. Kiedy całą energię spożytkujemy na administrację, na inne sprawy nie mamy już zwyczajnie czasu ani ochoty.
- Jest nastawiony na zysk
Uniwersytety są dzisiaj ogromnymi przedsiębiorstwami, organizacjami o dużych budżetach. W uniwersytetach dzisiaj dominuje logika korporacyjna[9]. Liczy się to, aby odnieść sukces, a co za tym idzie zysk finansowy, ale także wizerunkowy. Oczywiście, pieniądze są potrzebne, aby funkcjonować, finansować badania, utrzymywać infrastrukturę itp., ale sytuacja, gdzie korzyści ekonomiczne górują nad rzeczywistym celem – kształceniem i dociekaniem prawdy, debatą, jest wysoce niezgodna z ideą uniwersytetu. Na uczelni liczy się ilość studentów.
Drugą stroną problemu nastawienia na zysk jest przekonanie, że uniwersytet musi jak najlepiej przygotować studentów do wpisania się w ramy i potrzeby rynku pracy. Obietnica przyszłej kariery zawodowej przyciąga studentów nowo tworzonych kierunków, które mają wpisywać się w potrzeby rynkowe. Uniwersytety nierzadko próbują stawać się szkołami zawodowymi, a kierunki z nauk podstawowych tracą zainteresowanie. Bo co można robić po filozofii, socjologii, filologii?
- Jest otwarty i powszechny
Uniwersytet to wspólnota, a wspólnota to coś więcej niż tylko zbiór osób, które działają w ramach jednej instytucji. Wspólnota opiera się (a przynajmniej powinna) na wzajemnym szacunku, zaufaniu, współpracy. Uniwersytet jako wspólnota uczonych i uczących się powinna opierać się na zasadach relacji mistrz – uczeń. Niestety, współcześnie jest to postulat bardzo trudny, gdzie większość wykładowców nawet nie zna imion swoich studentów, nie mówiąc już o jakimkolwiek zaangażowaniu. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, jednak zbudowanie relacji jest bardzo trudne, kiedy mamy do czynienia z dużą grupą, z którą widujemy się raz w tygodniu. Wykładowcy właściwie nie rozmawiają ze studentami, nie toczą wspólnych dyskusji, wymiany myśli.
Chyba każdy student potwierdzi, że w grupie zajęciowej bardzo duża część uczestników wcale nie jest zainteresowana przedmiotem, a co gorsza trafiła na studia z przypadku, z powinności, dlatego, że wszyscy idą na jakieś studia.
Nienowoczesny uniwersytet
Niestety, paradoksalnie – współczesny uniwersytet nie idzie z duchem czasu. Ilość stoi wyżej niż jakość. Dzisiaj już tyle wiemy o tym, jak efektywnie uczy się człowiek, jednak wielu dydaktyków uniwersyteckich nie korzysta z tej wiedzy. Zajęcia to w większości nudne, nic niewnoszące wykłady czy konwersatoria prowadzone na siłę. I tak – w dużej mierze jest to wina studentów, niezainteresowanych de facto przedmiotem lub nawet swoim kierunkiem studiów, jednakże wielu nauczycieli akademickich nawet nie stara się, żeby zajęcia były ciut bardziej przyswajalne, a treści zrozumiałe. Kto z nas, studentów, nie uczestniczył w zajęciach, które polegały na przygotowywaniu prezentacji przez każdego studenta i wygłaszane na kolejnych konwersatoriach aż do końca semestru? I powiedzmy sobie szczerze, kto wynosi cokolwiek z takich zajęć? Chyba tylko prowadzący, który ma spokój i odhaczone oceny semestralne. Reforma szkolnictwa wyższego, wprowadzona w 2017 roku przez ministra Jarosława Gowina, wprowadziła jeszcze więcej zamieszania. Na niespotykaną dotąd skalę wzrosła konkurencyjność – zarówno między uczelniami, jak i badaczami. A rywalizacja polega na tym: kto uzyska więcej punktów. Punkty wymienia się na… pieniądze, a konkretnie o subwencje przyznawane uczelniom wyższym.
Wnioski na przyszłość
Nie ma idealnego rozwiązania na kryzys współczesnego uniwersytetu. Świat się zmienia i za tymi zmianami również musi podążać uniwersytet. Nawet za cenę pewnych przekształceń rewolucyjnych, takich jak np. rezygnacja z ocen numerycznych dla studentów. Nowoczesna akademia powinna być przede wszystkim świątynią debaty i miejscem dyskutowania, ciągłego negowania poglądów, dotychczasowych ustaleń naukowych. Miejscem dociekania, pogłębiania ciekawości i nauki logicznego myślenia oraz wnioskowania, miejscem sporu[10]. Dążenie do prawdy opiera się bowiem na pewnym starciu wielu punktów odniesienia. Nieważne w jakiej dyscyplinie – ważne jest budowanie wspólnoty uniwersyteckiej, w której jest miejsce na naukę, kształcenie, jak i na zabawę – budowanie więzi towarzyskich i trwałej społeczności opartej na zaufaniu. Bo tego zaufania społecznego chyba dzisiaj brakuje najbardziej.
Na koniec warto przytoczyć tezy o uniwersytecie, autorstwa prof. Jarosława Płuciennika, kulturoznawcy z Uniwersytetu Łódzkiego[11]:
- Prawda i jej badanie
- Wolność badania i uczenia (się)
- Dobra robota – systematyczne praktykowanie prawdy i wolności
- Kreatywne przywództwo stwarzające twórcze środowisko
- Demokratyczna kultura zarządzania uczelnią
- Autonomia uniwersytetu
- Kultura jakości
- Zaangażowany obywatel rozwiązujący problemy
- Dbałość o kulturę lokalną, kulturę słowa, kulturę osobistą
- Debata
O tym wszystkim powinniśmy debatować w uniwersyteckich salach i na formach cyfrowych. Uniwersytet jest ideałem, który nie może wycofać się do świata analogowego, musi sprostać współczesnym wyzwaniom cywilizacyjnym. Uniwersytet stacjonarny i uniwersytet cyfrowy muszą stanowić jedność jako odpowiedź na te wyzwania[12]. Szczególnie, ostatnie czasy pandemii i zawirowań na świecie pokazały, że wszyscy musimy być otwarty na zmiany, przekształcenia, a próby trwania w starych, konserwatywnych ramach muszą kończyć się niepowodzeniem.
-
A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, Poznań 1997. ↑
-
M. C. Nussbaum, Nie dla zysku. Dlaczego demokracja potrzebuje humanistów, Warszawa 2016. ↑
-
Cyt. Za M.C. Nussbaum, Nie dla zysku…op.cit. s. 83. ↑
-
Uniwersytet Warszawski, https://www.uw.edu.pl/uniwersytet/misja-strategia-rozwoj/misja-uw/ [dostęp 16.11.2022]. ↑
-
J. Ortega y Gasset, Misja uniwersytetu, [w:] Znak 6/288, Kraków 1978., s. 728. ↑
-
Ibidem. ↑
-
F. Frudali, Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści? s. 126. ↑
-
A. Bloom, Umysł zamknięty… op. cit. ↑
-
A. Nowak, Uniwersytet dzisiaj, [w:] Uniwersytet wobec uniwersum, red. Z. Zarębianka, Kraków 2020, s. 33-44. ↑
-
A. Nowak, Uniwersytet dzisiaj, [w:] Uniwersytet wobec uniwersum, red. Z. Zarębianka, Kraków 2020, s. 33-44. ↑
-
9,5 tezy prof. Jarosława Płuciennika o Uniwersytecie, [w:] https://jaroslawpluciennik.com/home/95-tez-pr
of-jaroslawa-pluciennika-na-temat-uniwersytetu/, [dostęp: 19.11.2022]. ↑
-
9,5 tezy prof. Jarosława Płuciennika o Uniwersytecie, [w:] https://jaroslawpluciennik.com/home/95-tez-pr
of-jaroslawa-pluciennika-na-temat-uniwersytetu/, [dostęp: 19.11.2022]. ↑