Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta – Unia w okopach wojny handlowej

Ilustracja: Barbara Tur
Artykuł ukazał się w 18. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

            Na froncie wrze, ale nie padł jeszcze żaden strzał – tak można w skrócie opisać amerykańsko-chińską rywalizację trwającą ostatnie kilka lat. Nie jest tajemnicą, że dwa największe mocarstwa toczą bój o światową dominację. Przejawia się ona we wszystkich sferach życia – od popkultury, przez technologię, po napinanie muskułów w Cieśninie Tajwańskiej. Jednak w żadnym z tych obszarów rywalizacja nie jest tak bardzo widoczna i dynamiczna, jak w tym gospodarczym. Wojna handlowa między Pekinem i Waszyngtonem wciąż wchodzi na kolejne stopnie drabiny eskalacyjnej, a na horyzoncie pojawił się nowy gracz, który nie zamierza biernie przyglądać się bójce. Dlaczego Unia Europejska włączyła się w spór? Co może na tym zyskać i jak mogą potoczyć się przyszłe losy trzech największych gospodarek świata? Najwyższa pora zgłębić tajniki konfliktu, w którym największą bronią są pieniądze.

 

Pierwszy strzał

            Żeby jednak dokładnie zrozumieć kroki Unii Europejskiej, musimy cofnąć się do genezy konfliktu orła ze smokiem. Jego katalizatorem był m.in. dynamiczny i niespotykany w skali świata rozwój gospodarki Chin. Rozpoczęta w latach 90. XX wieku polityka maksymalizacji produkcji, zwiększenia efektywności i otwarcia na globalny rynek wyniosła chińską ekonomię z 3,6% udziału w światowym PKB w 1990 roku, do poziomu 18,7% w roku 2023[1]. Strategia ta przyniosła równocześnie przejmowanie łańcuchów dostaw i gwałtowne zalanie rynków produktami Made in China. Nietrudno się domyślić, że taki stan rzeczy nie spodobał się największym globalnym graczom, w tym przede wszystkim Stanom Zjednoczonym. W dość agresywnej i ekspansywnej polityce gospodarczej Pekinu, Waszyngton upatrywał neoimperialnych zapędów oraz chęci zmiany światowego porządku. Obawy te nie były bynajmniej wymysłem szaleńca.

            Chiny są największą fabryką świata. W 2023 roku ich udział w światowym eksporcie wynosił około 14%[2]. Siła i wzrost konkurencyjności chińskiej gospodarki opiera się przede wszystkim na nowoczesnych technologiach. Pekin dominuje w rozwoju oraz produkcji wielu produktów i zaawansowanych komponentów. Siła chińskiej gospodarki jest wyraźnie widoczna m.in. w przypadku pojazdów elektrycznych, panelach słonecznych, turbinach, półprzewodnikach i komponentach komputerowych. Państwo Środka jest również światowym liderem w wydobyciu i przetwórstwie metali oraz minerałów ziem rzadkich[3]. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej Chiny kontrolują 60% światowych surowców niezbędnych do produkcji zielonych technologii[4]. Wszystkie obszary, w których zwiększana jest przewaga ChRL, są kluczowe dla przyszłości i dalszego rozwoju światowej gospodarki, a powolne uzyskanie na tym polu monopolu jest bardzo niebezpieczne dla chińskich rywali.

            Aby przeciwdziałać rosnącej potędze Państwa Środka oraz chronić krajowy rynek, w 2018 roku administracja prezydenta Donalda Trumpa wprowadziłą dodatkowe cła na chińskie towary[5]. Nowe taryfy importowe objęły wiele sektorów, w których Amerykanie czuli się zagrożeni. Przede wszystkim dotyczyły one produkcji półprzewodników oraz zielonych technologii, takich jak panele słoneczne i baterie. Działania te nie były jedynie wymysłem kontrowersyjnego prezydenta USA, ale wynikiem ponadpartyjnego konsensusu co do potrzeby przeciwdziałania chińskim wpływom i nieuczciwej polityce handlowej. Tak rozpoczęła się wojna handlowa, której bynajmniej nie ukrócił wybór Joe Bidena na 46. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. W 2023 roku Amerykanie nałożyli kolejne sankcje na chiński przemysł półprzewodników i nowoczesnych technologii[6], a w maju 2024 roku ogłoszono drastyczne zwiększenie ceł na import wielu chińskich towarów[7]. Największy wzrost odnotowano w przemyśle motoryzacyjnym, w którym taryfy celne skoczyły z poziomu 25% do 100%, co Waszyngton motywuje ochroną amerykańskich pracowników oraz firm przed nieuczciwymi praktykami handlowymi dotyczącymi transferu technologii, własności intelektualnej i innowacji[8].

            Wojna toczy się dalej i, mimo że strzały nie padły, to żadna ze stron nie zamierza złożyć broni. Dynamika rozwoju wypadków nie wskazuje na zakończenie rywalizacji w najbliższym czasie. Dodatkowo Prezydent-elekt Donald Trump w trakcie swojej kampanii wielokrotnie podkreślał konieczność utrzymania drastycznych ceł na Chiny, a nawet jeszcze większe ich podniesienie, w celu ochrony krajowego rynku. W ostatnim czasie do wyścigu dołączył niespodziewanie też nowy gracz, który próbuje wykorzystać sytuację na własną korzyść i ugryźć swój kawałek tortu. Czy jednak wchodząc do okopu, Unia Europejska wiedziała, na co się pisze?

 

Na zachodzie bez zmian

            Początek trzeciej dekady XXI wieku jest, lekko mówiąc, nie najlepszy dla Unii Europejskiej. Kryzys gospodarczy spowodowany pandemią, wojna w Ukrainie, wzrost tendencji autorytarnych i populistycznych, niestabilność wewnętrzna, braki w dostawach surowców oraz spadek rodzimej produkcji to jedne z wielu przykładów trudnej sytuacji, w której znalazł się Stary Kontynent.

            Unia powoli traci na znaczeniu, uginając się pod ciężarem własnych problemów wewnętrznych oraz pod naciskiem rosnących potęg takich jak Chiny. Jednocześnie unijna gospodarka nadal pozostaje trzecią największą na świecie, odpowiadając za 14,5% światowego PKB[9].

            Piętą Achillesową UE jest jednak transformacja energetyczna. Optymistyczne plany osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2030 roku nie odpowiadają możliwościom unijnej gospodarki, która nie potrafi dokonać tak szybciej konwersji na odnawialne i odpowiedzialne źródła energii. Europie brakuje nie tylko surowców naturalnych wymaganych do transformacji czy minerałów do produkcji paneli fotowoltaicznych i turbin wiatrowych, ale także wolnych mocy produkcyjnych i technologii do ich wytwarzania. Tworzy to bardzo niebezpieczną sytuację, w której decyzje polityczne wprowadzające ambitną politykę klimatyczną stają w sprzeczności z zapewnieniem bezpieczeństwa gospodarczego i energetycznego rynku wewnętrznego.

            W ten dylemat między klimatem i gospodarką bardzo płynnie weszły Chiny, dzieląc się swoimi zabawkami. Oczywiście nie bezinteresownie. Chińskie przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej wjechały na unijny rynek w rytm „The East is Red” oferując swoje samochody elektryczne w cenie średnio 20% niższej niż ich amerykańscy czy unijni odpowiednicy[10]. To właśnie branża samochodów elektrycznych jest największą siłą Chińczyków. Tylko w 2023 roku wyprodukowali oni 14 mln sztuk, co odpowiada 60% (!) światowej produkcji[11]. Jednocześnie 2/3 z nich sprzedano w Chinach, które obecnie są największym rynkiem samochodów elektrycznych na świecie[12]. Drugie miejsce zajmuje rynek unijny, a więc nie dziwne, że to jeden z pierwszych kierunków zainteresowania chińskich producentów. Potrzeba podjęcia drastycznych środków w celu transformacji energetycznej napędza popyt na unijnym podwórku, które chińskie EVs (ang. Electric Vehicle) skutecznie zaspokajają. W 2019 roku samochody elektryczne sprowadzone z Państwa Środka odpowiadały za 1% wszystkich elektryków jeżdżących po unijnych drogach, a 5 lat później ten udział wzrósł już do 8%[13]. Producenci europejscy nie są w stanie konkurować z bardzo tanimi produktami z ChRL, których liczba stale rośnie i przewiduje się, że mogą odpowiadać za nawet 15% wszystkich samochodów elektrycznych w UE do 2025 roku[14].

            Nie jest to jedyny przejaw chińskiej kampanii handlowej w Europie, ponieważ unijny rynek zalewa wiele innych tanich produktów, które stopniowo wypierają produkcję wewnątrz UE. W 2023 roku Chiny były największym importerem dla krajów Unii Europejskiej, co wciąż przekłada się na zwiększanie deficytu handlowego[15]. Skalę uzależnienia Europy od Chin dobrze pokazuje fakt, iż 16% całkowitego chińskiego eksportu trafia do UE, a jedynie 9% eksportu unijnego płynie do Chin. Również inna gałąź transformacji energetycznej – produkcja energii odnawialnej, jest stopniowo przejmowana przez Chińczyków. W 2022 r. aż 96% paneli słonecznych i 61% turbin wiatrowych importowanych do UE pochodziło z Państwa Środka[16]. Tak ogromne uzależnienie kluczowego obszaru rynku Unii stwarza bardzo niebezpieczny precedens oddawania przyszłości gospodarki w ręce Chińskiej Republiki Ludowej. Nie powinno więc dziwić, że Unia złapała za broń, chcąc przeciwdziałać gospodarczej inwazji. Dlaczego jednak dziwi?

 

Nowy front

            4 października 2024 roku Unia Europejska podjęła decyzję o zwiększeniu ceł na samochody elektryczne produkowane w Chinach[17]. Oprócz obowiązującej stawki celnej wynoszącej 10% dla pojazdów nałożono dodatkową taryfę na największego chińskiego producenta EVs – firmę SAIC, wynoszącą aż 35,3%[18]. Dodatkowy podatek nie ominął również amerykańskiego producenta – firmy Tesla, której podniesiono opłatę o 7,8 punktu procentowego. Komisja Europejska określiła dodatkowe taryfy celne jako konieczne, aby Unia mogła skutecznie przeciwdziałać nieuczciwym subsydiom, dotacjom oraz finansowaniu stosowanym przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej[19].

            Plan podniesienia podatków od importu był szeroko dyskutowany w ramach UE od maja 2024 roku, w kontekście amerykańskiego podniesienia ceł, o których wspomniano wyżej. Ze względu na dość szeroki sprzeciw wśród państw członkowskich, nie spodziewano się jednak uchwalenia nowego prawa. Największym przeciwnikiem nowych podatków były Niemcy, a konkretnie ich wielkie koncerny motoryzacyjne, takie jak Volkswagen i BMW. W głośnym sprzeciwie podkreśliły one potrzebę utrzymania wolnego handlu, aby w ramach wolnych procesów kapitalistycznych móc nadrobić technologiczne zaległości. Wskazuje się jednak, że bez międzynarodowej współpracy niemiecka branża samochodowa nie jest w stanie z dnia na dzień dogonić chińczyków w produkcji akumulatorów ani samochodów elektrycznych[20]. Ma to również drugie dno. Niemieckie koncerny martwią się o swoje własne interesy. W odpowiedzi na unijne cła, Chiny już teraz nałożyły swoje kontr-taryfy w wysokości 30-40% na import brandy z Europy oraz rozważają objęcie nimi również sektora mleczarskiego[21]. Niemcy boją się również ceł na import dużych samochodów benzynowych, które są głównym produktem eksportowym tego państwa do Chin, a których wprowadzenie poważnie uderzy w ich interesy.

            Z drugiej strony, zdecydowanym zwolennikiem nakładania na Pekin dodatkowych ceł jest Francja. Prezydent Emmanuel Macron w swoim wystąpieniu na Paris Motor Show 14 października 2024 r. podkreślił, że popiera wolny handel, ale pod warunkiem, że będzie on uczciwy[22]. Stwierdził dodatkowo, że rynek europejski się kurczy, a konkurencja ze strony Chin jest bardzo duża. Unia powinna więc podjąć działania w celu ochrony krajowych firm i wdrożenia sprawiedliwych zasad.

            Stanowisko to jest zgodne z prezentowanym przez unijnych urzędników. Według Komisji Europejskiej powinno się podjąć wszelkie dostępne działania w celu osiągnięcia strategicznej autonomii, aby uniknąć uzależnienia od chińskich technologii i chronić rodzimy przemysł. W tym celu Unia opracowała szereg narzędzi, które pomogą jej w dążeniu do obranego celu. Są to między innymi mechanizm kontroli bezpośrednich inwestycji zagranicznych, regulacje dotyczące subsydiów zagranicznych oraz instrumenty antyprzymusowe. Każdy z nich ma na celu wyposażenie Komisję w uprawnienia do nakładania taryf celnych oraz innych środków handlowych w odpowiedzi na politycznie motywowane ograniczenia handlu zagranicznego i kontrolę inwestycji[23].

            Październikowe cła są właśnie przejawem dążenia UE do strategicznej autonomii. Poprzez nałożenie dodatkowych taryf, które w przypadku Chin osiągnęły aż 45%, tanie, chińskie samochody osiągają na unijnym rynku dużo wyższe ceny, niż te wyprodukowane na innych rynkach. Z tego powodu są mniej konkurencyjne i zmniejsza się na nie popyt. Jest to również istotne z powodu faktycznego zamknięcia amerykańskiego rynku przed napływem EVs z Chin. Decyzja administracji Joe Bidena o nałożeniu 100% cła na chińskie samochody elektryczne skutecznie ograniczyła ich sprzedaż na terenie całego kraju, więc producenci musieli szukać dla swoich produktów nowych rynków zbytu. Europa, jako drugi największy rynek samochodów elektrycznych, była tutaj naturalnym kierunkiem.

Wojna się przedłuża i rozciąga na kolejne fronty. Napięcia między potęgami ciągle rosną i nie zapowiadają uspokojenia sytuacji. Czy w takich warunkach można negocjować pokój? Czy jest on w ogóle możliwy?

 

Wojna pozycyjna czy błyskawiczna       

            Paradoksalnie, rozmowy negocjacyjne toczą się cały czas. Pomimo oburzenia, jakie wśród chińskiego establishmentu wywołała decyzja Unii Europejskiej, nie zrezygnowano z prób załagodzenia sytuacji. Pekin za wszelką cenę próbuje uniknąć rozszerzenia wojny handlowej, która uderza w jego interesy. Chińczycy potrzebują znaleźć dogodny rynek zbytu, na którym będą mogli sprzedawać swoje produkty. Na ten moment rokowania utknęły jednak w martwym punkcie, a zarówno Państwo Środka, jak i UE wniosły przeciwko sobie oskarżenia do Międzynarodowej Organizacji Handlu. Jednak arbitraż w tej sprawie może trwać lata[24].

            Trwająca wojna handlowa znacząco wpływa na globalne łańcuchy dostaw. USA oraz Unia Europejska kreują swoje polityki handlowe w sposób, który ma zrównoważyć wpływy gospodarcze Chin. Takie działanie otwiera możliwość wejścia na ich rynki innych, do tej pory spychanych na margines producentów samochodów elektrycznych, a w przyszłości wpłynąć na dynamiczny rozwój zielonych technologii.

            Na ten moment nic nie wskazuje jednak na szybkie zakończenie konfliktu. Żadna ze stron nie chce odpuścić, pomimo że wojna wpływa negatywnie na gospodarki wszystkich stron. Tworzy bariery w wolnym handlu oraz zmniejsza przepływy dóbr, pracowników i kapitału[25]. Sytuację zaostrza dodatkowo retoryka reprezentowana przez Donalda Trumpa, który postrzega Chiny jako największe zagrożenie oraz wyzwanie dla przyszłości Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu żadne ustępstwa, które mogłyby potencjalnie zwiększyć chińskie zdolności, nie wchodzą w grę. Co więcej, prezydent-elekt zaproponował w ostatnim czasie zwiększenie ceł na cały import towarów do USA o 10-20%, co uderzy nie tylko w Chiny, ale również w Unię Europejską. Szacuje się, że takie działanie może kosztować samą tylko gospodarkę Niemiec ponad 180 mld euro w ciągu następnych 4 lat[26]. Uwikłanie się Unii w konflikt z dwiema największymi gospodarkami świata nie leży więc w dobrym interesie Brukseli.

            Jak więc powinniśmy interpretować ostatnie działania Wspólnoty? Jest to na pewno próba prowadzenia samodzielnej, asertywnej polityki, nastawionej na samodzielny rozwój oraz zwiększenie konkurencyjności i autonomii. Cel jest słuszny, jednak efekt może bardzo odbiegać od ideału. Unia zaprezentowała, że może stanowić silne centrum decyzyjne, jednak musi również przeprowadzić analizę zysków i strat. Jeśli Bruksela chce zrealizować swoje ambitne plany dotyczące ochrony klimatu i transformacji energetycznej, to niezbędny będzie jej dostęp do chińskich surowców, produktów oraz technologii. Dalsze zaostrzanie sytuacji może opóźnić lub całkowicie uniemożliwić osiągnięcie neutralności klimatycznej, zwłaszcza jeśli na poziomie unijnym nie będzie współpracy i zgody co do przyszłości jej polityki gospodarczej. O sile Unii Europejskiej świadczy jej jedność i chęci do wypracowania porozumienia, nie tylko wewnątrz wspólnoty, ale również z partnerami, czy to na zachodzie, czy wschodzie. Na wojnie nie ma wygranych, są tylko mniejsi przegrani. Jedynie od polityków w Brukseli zależy, czy Unia pozostanie w okopie wojny handlowej, czy zasiądzie przy stole pokojowym.

 

[1] China’s share of global gross domestic product (GDP) adjusted for purchasing-power-parity (PPP) from 1980 to 2023 with forecasts until 2029, Statista, https://www.statista.com/statistics/270439/chinas-share-of-global-gross-domestic-product-gdp/ (dostęp: 24.11.2024).

[2] China Exports 1960-2024, MacroTrends, https://www.macrotrends.net/global-metrics/countries/chn/china/exports (dostęp: 21.11.2024).

[3] J. Liu, Innovate, upgrade and climb the value chain – China’s long-term growth plans, 08.05.2023, UBS Investment Bank, https://www.ubs.com/global/en/investment-bank/insights-and-data/2023/china-long-term-growth.html?form=MG0AV3 (dostęp: 19.11.2024).

[4] G. Manca, A potential trade war with China: EU strengths and weaknesses, 01.10.2024, The Diplomat, https://thediplomat.com/2024/10/a-potential-trade-war-with-china-eu-strengths-and-weaknesses/ (dostęp: 19.11.2024).

[5] P. Paszak, Wojna handlowa Chiny-USA: geneza, przebieg i skutki, 03.04.2020, https://warsawinstitute.org/pl/wojna-handlowa-chiny-usa-geneza-przebieg-i-skutki/?form=MG0AV3 (dostęp: 18.11.2024).

[6] K. Freifeld, A. Shalal, D. Shepardson, Biden orders ban on certain US tech investments in China, 10.08.2023, Reuters, https://www.reuters.com/world/white-house-detail-plans-restricting-some-us-investments-china-source-2023-08-09/ (dostęp: 19.11.2024).

[7] US announces higher China tariffs, including 100% for EVs, 14.05.2024, Deutsche Welle, https://www.dw.com/en/us-announces-higher-china-tariffs-including-100-for-evs/a-69075018 (dostęp: 19.11.2024).

[8] Ibidem.

[9] European Union: Share in global gross domestic product based on purchasing-power-parity from 2019 to 2029, Statista, https://www.statista.com/statistics/253512/share-of-the-eu-in-the-inflation-adjusted-global-gross-domestic-product/ (dostęp: 24.11.2024).

[10] P. Blenkinsop, EU slaps tafiffs on Chinese EV’s, risking Bejing backlash, 30.10.2024, Reuters, https://www.reuters.com/business/autos-transportation/eu-slaps-tariffs-chinese-evs-risking-beijing-payback-2024-10-29/ (dostęp: 20.11.2024).

[11] G. Manca, op. cit.

[12] Ibidem.

[13] P. Blenkinsop, op. cit.

[14] Ibidem.

[15] G. Manca, op. cit.

[16] Ibidem.

[17] P. Blenkinsop, op. cit.

[18] Ibidem.

[19] Ibidem.

[20] D. Yuan, Decoding China: Beijing bracing for trade war on all fronts, 18.10.2024, Deutsche Welle, https://www.dw.com/en/decoding-china-beijing-bracing-for-trade-war-on-all-fronts/a-70533454 (dostęp: 20.11.2024).

[21] Ibidem.

[22] P. Blenkinsop, op. cit.

[23] G. Manca, op. cit.

[24] J. Cash, L. Chen, China’s messy EV dispute with Europe keeps trade tensions in check, 05.11.2024, Reuters, https://www.reuters.com/business/autos-transportation/chinas-messy-ev-dispute-with-europe-keeps-trade-tensions-check-2024-11-05/ (dostęp: 21.11.2024).

[25] Z. Sabadosa, M. Rengifo, P. Resendez, A. Beato, E. Said, K. Styers, Trade Titans: The Impact of the US-China Trade War on Global Economics, 14.06.2024, Cornell SC Johnson College of Business, https://business.cornell.edu/hub/2024/06/14/trade-titans-impact-us-china-trade-war-global-economics/?form=MG0AV3 (dostęp: 20.11.2024).

[26] C. Martuscelli, A Trump trade war 2.0 will be worse than the first for Europe, 31.10.2024, Politico, https://www.politico.eu/article/a-trump-trade-war-2-0-will-be-worse-than-the-first-for-europe/ (dostęp: 19.11.2024).