Gdy kończy się komedia. O upadku Draghiego, wyborach i prawicy we Włoszech

Ilustracja: Zuzanna Jacewicz
Artykuł ukazał się w 9. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Włosi w końcu złapali oddech. Po dwóch latach obowiązywania pandemicznych obostrzeń i szalejącego kryzysu gospodarczego sytuacja na półwyspie Apenińskim zdaje się wracać do normy. Zakłady przemysłowe pracują pełną parą, ulice Mediolanu, Rzymu i Wenecji znów wypełniły się turystami stęsknionymi za widokiem włoskiej sztuki i smakiem lokalnych potraw. Pewne obostrzenia pandemiczne, co prawda, wciąż pozostają w mocy, jak na przykład obowiązek zakładania maseczek w komunikacji publicznej. Poza tym niewiele rzeczy przypomina nam, że pandemia się jeszcze nie skończyła. Mimo to mieszkańcy Włoch spoglądają w przyszłość z dużym sceptycyzmem. Wielu wie, że prędzej czy później pandemia na pewno wróci. Do tego dochodzi kryzys gospodarczy, wojna w Ukrainie, no i jeszcze jakby tego było mało – wybory i nowy rząd.

Upadek rządu Mario Draghiego w lipcu tego roku doprowadził do przedterminowych wyborów, które zostały zaplanowane na 25 września. Dla jednych stały się one nadzieją na wybór nowego, stabilniejszego rządu, który będzie w stanie sprostać wyzwaniom przyszłości. Dla innych zaś widmem objęcia władzy przez skrajną prawicę.

Półtora roku nadziei

Gdy w 2021 roku rozpadła się poprzednia koalicja rządząca, polityka Włoch znalazła się w impasie. Dla mieszkańców półwyspu Apenińskiego nie było to specjalne zaskoczenie. Na rozdrobnionej scenie politycznej Italii rzadko kiedy jakaś pojedyncza partia jest w stanie uzyskać stabilną większość. Rządy opierają się więc zazwyczaj na koalicjach dwóch lub kilku partii, a premierzy zmieniają się mniej więcej co dwa lata. Tym razem do upadku gabinetu doszło w szczególnym momencie, gdy Włochom przyszło zmagać się z kolejną falą pandemii i kryzysem gospodarczym, który jak w soczewce uwypuklił wszystkie problemy państwa.

W obliczu fiaska prób wyłonienia większości rządzącej, partie polityczne zdecydowały się wówczas powołać rząd jedności narodowej, w skład którego weszły zarówno partie prawicowe, takie jak Liga (dawna Liga Północna) i Forza Italia Berlusconiego oraz centrolewicowa Partia Demokratyczna. Największy udział w rządzie przypadł jednak antyestablishmentowej, lewicowej i proeuropejskiej partii Ruchu Pięciu Gwiazd (Movimento 5 Stelle). Powstała ona zaledwie dekadę wcześniej, lecz dzięki głoszeniu haseł silnego państwa socjalnego i całkowitej wymiany elit politycznych na ludzi z włoskich ulic zyskała sobie sympatię większości społeczeństwa południowej Italii. W rezultacie w wyborach w 2018 roku osiągnęła ona najlepszy wynik stając się najsilniejszą partią w Izbie Deputowanych. W rządzie jedności narodowej znaleźli się jeszcze przedstawiciele Italia Viva i Articolo Uno. Obok reprezentantów sześciu partii w gabinecie Draghiego zasiadł również szereg bezpartyjnych ekspertów, co nadało mu technokratycznego charakteru. Jedyną istotną siłą polityczną, która pozostała w opozycji, byli prawicowi Bracia Włosi (Fratelli d’Italia) Giorgi Meloni.

Kluczowym elementem, który miał spajać rząd łączący ugrupowania z całego spektrum politycznego, była osoba Mario Draghiego. Ten niezwiązany bezpośrednio z polityką krajową, utalentowany i świetnie wykształcony bankier, który przez lata prowadził Bank Włoch oraz piastował stanowisko prezesa Europejskiego Banku Centralnego, cieszył się poparciem 60% obywateli. Wielu widziało w nim lidera, który odmieni obraz sceny politycznej Italii, wyciągnie kraj z kryzysu gospodarczego i zapoczątkuje nową epokę. Partnerzy za granicą traktowali go zaś jako gwaranta stabilności włoskiej polityki ukierunkowanej na zacieśnianie współpracy w Unii Europejskiej i NATO. Spoglądając na sprawę z polskiej perspektywy, należy przyznać, że rząd ten w wymierny sposób wspierał państwa Europy Środkowej oraz Ukrainę po eskalacji wojny w lutym tego roku. Choć polityki Rzymu wobec Kijowa nie można nazwać jastrzębią, to, jak na włoskie realia, Draghi wyraźnie wspierał Ukrainę w wojnie z Rosją. Przez ponad rok udawało mu się kierować państwem, pomimo że był zmuszony wypracowywać niełatwe kompromisy między tak różnymi partiami. Domek z kart musiał jednak w końcu runąć.

Rząd Draghiego upadł z przyczyn błahych, a jednocześnie nie do końca jasnych. Pod koniec lipca, chcąc przetestować lojalność koalicjantów, Mario Draghi dwukrotnie występował z wnioskiem o udzielenie mu wotum zaufania przez Izbę Deputowanych (pierwszą izbę włoskiego parlamentu). W obu przypadkach wniosku nie poparli przedstawiciele Ruchu Pięciu Gwiazd, najsilniejszej frakcji parlamentarnej. Oficjalnie było to spowodowane brakiem porozumienia co do pomocy, jaką należałoby zapewnić ofiarom pandemii. Można jednak domniemywać, że lider Ruchu Pięciu Gwiazd – Giuseppe Comte – oczekiwał, iż odmawiając poparcia Draghiemu, zaprezentuje się jako silny i asertywny przywódca. Miałoby to wzmocnić jego oraz samą partię, która mierzy się z coraz silniejszym kryzysem tożsamości i słabnącym poparciem w sondażach.

Poparcia Draghiemu nie udzieliła również Liga i Forza Italia oraz pozostający w opozycji Bracia Włosi. Partie prawicowe najwyraźniej z uwagą śledziły sondaże i zdawały sobie sprawę, że ewentualne wybory mogą być dla nich szansą na zdobycie władzy. Brak poparcia czterech partii nie wystarczył, aby obalić rząd, który ostatecznie otrzymał wotum zaufania. Sam Draghi uznał jednak, że w obliczu zdrady trzech partii współrządzących nie zamierza dłużej pełnić funkcji premiera. Poparcie, jakie otrzymał, miało być jego zdaniem niewystarczające, by dalej rządzić państwem. Podał się więc do dymisji, która (dopiero za drugim razem) została przyjęta przez prezydenta Matarellę. Można więc powiedzieć, że to w istocie premier wyraził „wotum nieufności wobec parlamentu”, który nie chciał z nim współpracować. Nie brak więc i takich, którzy zarzucają Draghiemu, że to nadmierna duma i wybujałe ego skłoniły go do rezygnacji, choć z prawnego punktu widzenia wciąż mógł rządzić Italią.

„Skończyła się komedia, zaczęła się tragedia” – takimi słowami zatytułował artykuł poświęcony dymisji premiera dziennik Il Reformista[1]. La Repubblica pisała z kolei o zdradzonych Włoszech i parlamencie, który padł ofiarą populizmu[2]. Podobnie jak wydawcy powyższych tytułów wielu Włochów nie kryło rozgoryczenia i jak mantrę powtarzało, że Draghi został przymuszony do odejścia, oszukany i niesprawiedliwie potraktowany przez współrządzących. To jednak głos jedynie części społeczeństwa. Spora część obywateli odetchnęła z ulgą. W końcu będą mogły odbyć się wybory, z których prawdopodobnie wyłoni się stabilna większość rządząca zdolna do kierowania losami państwa.

Powrót prawicy

Przed wyborami prawicowa partia Braci Włochów, rywalizując o tytuł lidera sondaży, musiała nieustannie prześcigać się z Partią Demokratyczną. Mimo to, jeśli w przededniu wyborów nie dojdzie do politycznego trzęsienia ziemi, zwycięstwo prawicy można uznać za pewnik. Na rozdrobnionej scenie politycznej Italii żadna partia nie może w praktyce sprawować rządów samodzielnie, przez co o faktycznym sukcesie decydują zdolności koalicyjne. Z tej sytuacji skorzystały trzy ugrupowania, które zawiązały potencjalnie zwycięską koalicję łączącą Braci Włochów, Ligę (Lega) oraz Forza Italia. Śledząc lipcowe sondaże, mogły spostrzec, że dzięki poparciu wynoszącemu wówczas odpowiednio 23, 14, 7% mają szansę przejąć władzę w kraju.

Wszystkie trzy partie łączy sprzeciw wobec imigracji, chęć zmniejszenia opodatkowania i prawicowe, a niekiedy nacjonalistyczne, hasła. Te ostatnie szczególnie głośno wybrzmiewają z ust zwolenników Braci Włochów, najsilniejszej z trzech partii. Nazwa tego założonego w 2012 roku ugrupowania pochodzi od pierwszych słów hymnu (Bracia Włosi, Italia się budzi!). Jego przedstawiciele dziś często odcinają się od bardziej nacjonalistycznej retoryki, jaka jeszcze kilka lat temu stale mu towarzyszyła. Obecna liderka partii, Giorgia Meloni, unika zbyt radykalnych wypowiedzi i twierdzi, że włoska prawica już dziesiątki lat temu oddała faszyzm historii[3]. W warstwie symbolicznej wcale do tego nie doszło. W logo Braci Włochów wciąż widnieje trójkolorowy płomień wywodzący się z symbolu postfaszystowskiego Włoskiego Ruchu Socjalnego założonego w 1946 roku. W budynku niegdysiejszej siedziby tej organizacji dziś mieści się centrala Braci Włochów. Wciąż wielu członków partii odwołuje się do faszyzmu, jak na przykład działacze lokalnego oddziału Fratelli d’Italia w miasteczku Ascoli Piceno w regionie Marche, którzy w 2019 roku zorganizowali obiad z okazji rocznicy Marszu na Rzym.

Giorgia Meloni swoją aktywność społeczną zaczęła jeszcze jako nastolatka, gdy założyła stowarzyszenie młodzieżowe sprzeciwiające się ówczesnej reformie edukacji. Była przewodniczącą Azione Studentesca, młodzieżowego ruchu wspierającego prawicowy Sojusz Narodowy. Później z ramienia właśnie tej partii weszła do Izby Deputowanych i przez 3 lata piastowała urząd minister ds. Młodzieży Włoch, jako najmłodsza w historii szefowa departamentu. Dziś jej ambicje sięgają samego szczytu włoskiej polityki. Jako że jeszcze w lipcu trzy partie koalicyjne uzgodniły, że premierem kraju zostanie lider tego ugrupowania, które uzyska najlepszy wynik w wyborach, wydaje się, że gospodarzem Palazzo Chigi-Odescalchi, biura prezesa rady ministrów w Rzymie, stanie się właśnie liderka Braci Włochów. Zostałaby ona tym samym pierwszą w historii kobietą na tym stanowisku we Włoszech.

Choć w ostatnich latach Giorgia Meloni przyjęła łagodniejszą retorykę, to ostentacyjnie głosi swoje konserwatywne poglądy, z dumą określa się jako Włoszka i katoliczka oraz przestrzega przed zagrożeniami, które, jej zdaniem, czyhają na europejską cywilizację. Przemawiając w styczniu na wiecu zorganizowanym przez hiszpańską partię Vox, mówiła, że nie ma możliwości kompromisu. Dziś świecka lewica oraz radykalny islam zagrażają naszym korzeniom. Albo mówimy im tak, albo nie. Tak dla tradycyjnej rodziny, nie dla lobby LGBT. Tak dla uniwersalizmu krzyża, nie dla muzułmańskiej przemocy. Tak dla bezpiecznych granic, nie dla masowej imigracji[4].

Skąd jednak wśród Włochów tyle sympatii dla prawicowych partii? Po pierwsze, Bracia Włosi są naturalną, bo i jedyną, alternatywą dla dotychczasowych rządów. Wszystkie pozostałe partie z parlamentu uczestniczyły w rządzie Mario Draghiego, więc wszelkie niezadowolenie ze sposobu działania państwa przez ostatnie 18 miesięcy naturalnie działało na ich niekorzyść. Przeciwnicy paszportów covidowych i restrykcyjnej polityki sanitarnej, przedsiębiorcy poszkodowani przez pandemię z powodu braku turystów lub ogólnego załamania gospodarki, eurosceptycy, zwolennicy zmniejszenia podatków – wszyscy, którzy chcieli uciec od rządów Draghiego musieli albo pozostać bierni, albo skierować się w stronę partii Meloni i jej sojuszników. Liga tradycyjnie przyciąga robotników z małych miast północnych Włoch – tych, których poważnie dotknęło spowolnienie gospodarcze i pierwsze, najsilniejsze uderzenie pandemii. Swój mocno uszczuplony elektorat wciąż posiada również Forza Italia Silvio Berlusconiego (który notabene ma szansę zostać wicepremierem, a napomnijmy, że ma już 85 lat).

Konkurencja na scenie politycznej nie jest zbyt silna. Ruch Pięciu Gwiazd, który jeszcze niedawno rządził Italią, dziś w sondażach uzyskuje niewiele ponad 10%. Partia nie popisała się jednak skutecznością podczas wdrażania obietnic wyborczych. Wprowadziła ona co prawda dochód podstawowy przeznaczony dla potrzebujących, zwłaszcza bezrobotnych. Nie udało się jej jednak wypracować skutecznego mechanizmu, który weryfikowałby faktyczny stan zatrudnienia. W efekcie, ku niezadowoleniu wielu pracujących Włochów z północy, wielkie pieniądze popłynęły do licznych, pracujących na czarno, mieszkańców południowej Italii. Drugim powodem słabych notowań partii jest jej kryzys tożsamościowy. Ruch Pięciu Gwiazd powstał w 2009 roku, głosząc hasła antyestablishmentowe, domagając się wprowadzenia limitu kadencji dla polityków zasiadających w parlamencie. Gdy w 2013 roku partia walczyła, skutecznie zresztą, o wejście do Izby Deputowanych, jej przedstawiciele podkreślali, że są reprezentantami ludu z włoskich barów i uliczek. Dziś ludzie ci stają się już zawodowymi politykami. O ile dziesięć lat temu domagali się ograniczenia liczby kadencji do dwóch, w tych wyborach niektórzy z nich ubiegali się o trzecią. Jedyną znaczącą siłą sprzeciwiającą się prawicowej koalicji jest więc dziś Partia Demokratyczna (zajmowała w sondażach przez ostatnie miesiące drugie miejsce, tuż za Braćmi Włochami). Określana często jako liberalna i centrolewicowa cieszy się poparciem ponad jednej piątej Włochów, głównie tych starszych, dobrze wykształconych, z dużych miast. Poparcie dla prawicowej koalicji wypływa więc nie tyle z zamiłowania do faszyzmu (choć tacy wyborcy na pewno też się znajdą), ale z frustracji, braku wiarygodnej alternatywy, złych doświadczeń ostatnich dwóch lat i niepewnej przyszłości, jaka dziś maluje się przed Włochami.

Nowe i bardzo stare wyzwania

Jakkolwiek będzie wyglądał nowy rząd Włoch, będzie musiał się zmierzyć z całą gamą problemów. Niektóre z nich można uznać za tak stare, jak same zjednoczone Włochy. Stałym wyzwaniem jest nierównomierny rozwój gospodarczy państwa. Regiony takie jak Piemont, Lombardia i Trydent – Górna Adyga należą do najbogatszych w całej Europie, podczas gdy PKB per capita Sycylii czy Kalabrii jest bardziej zbliżone do tego notowanego we wschodnich województwach Polski niż w jakimkolwiek regionie Europy Zachodniej. Wielu młodych ludzi wyjeżdża przez to na północ, by tam szukać lepszej przyszłości. Drenaż mózgów tylko pogarsza sytuację południa, które traci na konkurencyjności i standardzie życia. Na to wszystko nakłada się kiepskie funkcjonowanie administracji publicznej na południu. Problemy tej części Italii mają charakter systemowy i są bardzo głęboko zakorzenione historii. Czterdzieści lat temu Robert Putnam w swojej głośnej książce „Demokracja w działaniu” wskazywał na ułomność instytucji państwowych i samorządowych południowych Włoch[5]. Brak tradycji zdecentralizowanych organizacji, także państwowych, miał się jego zdaniem przełożyć na słabość współczesnej administracji samorządowej i państwowej w tej części Włoch. Należy równocześnie zastrzec, że w Północnych Włoszech sytuacja również nie jest idealna. W Ligurii i Toskanii wciąż można spotkać wiele odizolowanych wsi, położonych z dala od linii kolejowych i dróg, do których rzadko kiedy docierają jacykolwiek urzędnicy.

Ta słabość państwa rodzi kolejne problemy. Włochy wciąż zmagają się z przestępczością zorganizowaną. Tradycyjne mafie Południa wyemigrowały na Północ, by zająć się zbrodniami w białych rękawiczkach. Na ich miejsce przyszły gangi z Afryki trudniące się przemytem narkotyków, ludzi i wyzyskiwaniem pracowników przymusowych. Osobnym problemem pozostaje niewydolna służba zdrowia i niski poziom edukacji. Ponad 40% dorosłych Włochów posiada tylko podstawowe i niższe średnie wykształcenie (pierwszy i drugi stopień w ośmiostopniowej skali ISCED). Dla porównania w takiej sytuacji znajduje się mniej niż 10% Polaków i ok. 20% Francuzów. Wśród Włochów w wieku 25-34 lata zaledwie 27% zdobyło wyższe wykształcenie. To drugi najsłabszy wynik w całej Unii Europejskiej. Gorsza sytuacja panuje bowiem tylko w Rumunii[6]. Warto pokusić się tu o refleksję nad tym, jak słaby poziom wykształcenia społeczeństwa przekłada się na sukcesy partii głoszących populistyczne hasła.

Ostatnie lata uwidoczniły również nowe wyzwania. Zmiany klimatyczne w szczególny sposób dotykają Półwysep Apeniński. Coraz częstsze stają się pożary lasów oraz niedobory wody, które uderzają przede wszystkim w rolnictwo. Największe obawy mają plantatorzy ryżu, zboża którego uprawy zajmują szerokie połacie Doliny Padu i wymagają dużych ilości wody. Susza, jaka dotknęła północne Włochy w lipcu tego roku, była największa od 70 lat, co odbiło się na cenach produktów spożywczych. W środku lata ceny oliwy extra virgin były o 28% wyższe niż przed dwoma laty. Pomidory i włoski ryż zdrożał w tym okresie niemal dwukrotnie. Klęsce suszy towarzyszy również ekstremalna fala upałów. Te, zdaniem ministra zdrowia Włoch, miały doprowadzić w pierwszych dwóch tygodniach lipca do wzrostu umieralności w całym kraju o 21%. Wysokie temperatury naturalnie nie sprzyjają również pracy, zwiększają natomiast zapotrzebowanie na energię elektryczną, co negatywnie przekłada się na wyniki gospodarki kraju.

Zmiany nie tylko dla Włochów

Zwycięstwo koalicji Braci Włochów, Ligi i Forza Italii będzie ważną zmianą na politycznej mapie Europy. Rząd Meloni może okazać się ważnym sojusznikiem dla innych prawicowych, eurosceptycznych partii, takich jak Prawo i Sprawiedliwość oraz Fidesz. Cała trójka współpracowała już ze sobą w Parlamencie Europejskim w ramach frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W 2021 wśród zaproszonych przez Jarosława Kaczyńskiego na spotkanie liderów partii prawicowych, obok Viktora Orbana i Marine Le Pen, znalazł się Matteo Salvini oraz Giorgia Meloni. Liderzy Ligi i Braci Włoch, którzy sami są oddani hasłom suwerenności i niezależności narodów w ramach Unii Europejskiej, mogą okazać wsparcie rządom oskarżanym przez Komisję Europejską o łamanie praworządności. Równocześnie, najważniejszym zadaniem nowego rządu w Rzymie będzie kontynuowanie współpracy z UE w ramach dystrybucji środków z unijnych funduszy odbudowy.

Obawy może budzić natomiast podejście nowego gabinetu wobec trwającej wojny w Ukrainie. Liderzy prawicowej koalicji nie są tak krytyczni wobec agresywnej polityki Kremla, jak ich partnerzy z Polski. Choć eskalacja wojny z 24 lutego zmieniła sposób, w jaki mówią oni o Rosji, trudno wymazać z pamięci zdjęcia Salviniego ubranego w koszulkę z podobizną Putina przechadzającego się w 2017 roku pod murami Kremla. Włoskie społeczeństwo tradycyjnie z większą łaskawością spogląda na odległą Moskwę i jej poczynania, dlatego niewykluczone, że Kijów nie będzie mógł liczyć na wsparcie Włoch w takim wymiarze, w jakim miało to miejsce za rządów Draghiego.

Bez względu na to jak będzie wyglądał nowy włoski rząd, będzie on miał istotny wpływ na przyszły kształt Unii Europejskiej w najbliższych latach. Jeżeli zależy nam na zjednoczonej Unii Europejskiej, w której poszczególne państwa są wrażliwe i nieobojętne na interesy swoich partnerów, nie możemy sobie pozwolić na to, by trzeci najbardziej wpływowy kraj wspólnoty poszedł drogą konserwatystów i eurosceptyków z Europy Środkowej. Pozostaje nam wierzyć, że nowy rząd w Rzymie nie zwróci się w zbyt radykalnym kierunku, dla dobra swojego, państw Unii Europejskiej i dobra Italii!

  1. La commedia è finita. Ma ora inizia la tragedia, Il Reformista, 21.07.2022.

  2. L’Aula vittima del populismo, La Repubblica, 21.07.2022.

  3. Fascismo consegnato da decenni alla storia, the Guardian, https://www.theguardian.com/world/video/2

    022/aug/11/italian-politician-giorgia-meloni-likens-brothers-of-italy-party-to-british-tories-video, dostęp: 19.09.2022.

  4. The Guardian, The Guardian view on Giorgia Meloni: repositioning Europe’s radical right, https://www.theguardian.com/commentisfree/2022/aug/15/the-guardian-view-on-giorgia-meloni-repositioning-europes-radical-right, dostęp: 19.09.2022.

  5. Robert D. Putnam, Demokracja w działaniu, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków.

  6. The Mayor EU, Which are the most highly educated countries in the EU?, https://www.themayor.eu/en

    /a/view/which-are-the-most-highly-educated-countries-in-the-eu-10514, dostęp 19.09.2022.