Efekt CNN — wojna w twoim salonie

Ilustracja: Łucja Żochowska
Artykuł ukazał się w 4. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Współczesne środowisko medialne stale się rozwija i adaptuje do kolejnych zdobyczy technologicznych z zakresu komunikacyjno-informacyjnego. Platformy społecznościowe, takie jak Twitter czy Facebook, jeszcze 15 lat temu stawiały swoje pierwsze kroki. Postrzegane wtedy w kategoriach ciekawostek, obecnie stanowią jeden z głównych trzonów komunikacji i wymiany informacji na poziomie globalnym. Oba wymienione portale nie tylko stanowią platformę politycznego dyskursu, ale także stają się zarówno jego uczestnikami jak i celami. Gdy Twitter i Facebook na początku stycznia bieżącego roku, po serii wpisów ocenionych jako nawoływanie do przemocy permanentnie zablokowały konta ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa, stały się celami ataków słownych republikanów[1]. Niektórzy z nich grozili korporacjom oraz ich założycielom poważnymi konsekwencjami politycznymi i prawnymi, podczas gdy inni wybierali bardziej ostentacyjne formy protestu[2].

Innym przykładem współczesnej relacji między polityką i sferą medialną było przesłuchanie założyciela Facebooka, Marka Zuckerberga przez amerykański kongres. Przez dwa dni Zuckerberg był przepytywany w sprawach takich jak: prawo do prywatności, sprzedaż danych użytkowników czy rosyjska ingerencja w wybory 2016 roku[3]. Zuckerberg został również poproszony o wytłumaczenie, dlaczego jego platforma nie zareagowała, gdy w Mjanmie Facebook zaczął pełnić funkcję tuby propagandowej nawołującej do wypędzenia muzułmańskiej mniejszości Rohingya z kraju[4]. W 2012 roku Mjanma była najbardziej wykluczonym telekomunikacyjne i informatycznie krajem na świecie. W tym okresie zaledwie 1,1% ludności ponad 54-milionowego kraju posiadał dostęp do internetu[5]. W stosunkowo krótkim czasie nastąpiła liberalizacja ograniczeń do internetu i kart SIM co koncerny pokroju Facebooka postrzegały jako okazję do łatwej ekspansji. Społeczeństwo Mjanmy nie było jednak gotowe na tak gwałtowną zmianę, o czym wkrótce miały przekonać się ponad 2 miliony Rohingya.

Z powodu niekompatybilności algorytmu platformy i birmańskiej czcionki, automatyczny system administrujący treść wpisów nie mógł prawidłowo tłumaczyć oraz interpretować postów, przez co nie wykrywał zawartej w nich mowy nienawiści[6]. W sytuacji gdy algorytm nie działał prawidłowo, cała odpowiedzialność za moderacje i nadzór spadła na recenzentów treści. Jak się jednak okazało, znalezienie moderatora znającego jednocześnie języki birmański i angielski było nad wyraz trudne. W efekcie w 2015 roku na 7,3 miliona birmańskich użytkowników Facebooka przypadło zaledwie czterech moderatorów[7]. W tym czasie Tatmadaw (Birmańska armia) oraz ekstremistyczni buddyjscy mnisi pokroju Ashina Wirathu zaczęli wykorzystywać platformę Zuckerberga do prowadzenia kampanii dezinformacyjnej wymierzonej przeciwko Rohingya. W ten sposób wyprodukowane zostało społeczne przyzwolenie na eskalacje przemocy wobec tej mniejszości etnicznej. Pomimo późniejszych prób poprawy sytuacji, Facebook został uznany przez misję fact-findingową Rady Praw Człowieka ONZ za „użyteczne narzędzie dla tych chcących szerzyć nienawiść w kontekście, w którym dla większości użytkowników Facebook jest internetem”[8].

Wykorzystywanie mediów przez rządy czy grupy interesu do zdobycia przychylności społeczeństwa jest praktyką znacznie starszą od internetu i nowych środków masowego przekazu takich jak Facebook, czy Twitter. W czasie II wojny światowej w Stanach Zjednoczonych powstało Biuro ds. Kinematografii. Między 1942 i 1945 rokiem biuro dokonało przeglądu 1652 scenariuszy, odrzucając każdy, który ukazywał Stany Zjednoczone i ich wojsko w niekorzystnym świetle[9]. W efekcie Hollywood pomagało „sprzedawać” wojnę amerykańskiej opinii publicznej. Inną instytucją zajmującą się promowaniem decyzji rządzących za pośrednictwem filmów było Biuro Informacji Wojennej. Stworzyli m.in krótkometrażowy film „Japanese Relocation”, w którym Milton Eisenhower stara się usprawiedliwić konieczność przeniesienia Amerykanów japońskiego pochodzenia z ich domów na zachodnim wybrzeżu do obozów internowania w odizolowanych obszarach na zachodzie. Cały proces jest ukazany jako w pełni demokratyczny i przeprowadzony z poszanowaniem praw osób internowanych[10].

Wkrótce, dzięki rozwojowi technologii rządzący zyskali nowe narzędzie do budowania społecznego poparcia za pomocą mediów. Wojna w Wietnamie zbiegła się w czasie ze wzrostem liczby gospodarstw domowych posiadających odbiornik telewizyjny. Gdy w 1950 roku zaledwie 9% wszystkich amerykańskich domostw posiadało dostęp do telewizji, w 1966 roku było to już 93%[11]. Ten wzrost w połączeniu ze wzmożonym medialnym raportowaniem o poczynaniach amerykańskich wojsk i przebiegu wojny sprawiły, że wojna w Wietnamie przez wielu nazywana jest „pierwszą wojną w telewizji” oraz „wojną w salonie”. Relacje z Wietnamu odbiegały jednak od podnoszących na duchu filmów z okresu II wojny światowej. Skupiały się na prezentowaniu punktu widzenia pojedynczego żołnierza, przez co były bardziej przyziemne, a momentami po prostu posępne i przygnębiające[12]. W opinii wielu badaczy to właśnie telewizja stała się jednym z głównych powodów niechęci amerykanów do kontynuowania tej wojny. Jeszcze w 1965 roku aż 64% respondentów uważało, że Stany Zjednoczone słusznie wysłały wojska do Wietnamu[13]. Punktem zwrotnym okazała się ofensywa Tet z 1968 roku, kiedy Wietkong przypuścił atak na 120 amerykańskich i południowo-wietnamskich placówek. Mimo że utracone terytorium szybko zostało odbite, amerykańskie media ogłosiły Tet jako kompletną porażkę, a zdjęcia oblężonej ambasady Stanów Zjednoczonych w Sajgonie zszokowały opinię publiczną[14]. Od tego momentu amerykańskie społeczeństwo zaczęło być bardziej podejrzliwe względem rządu. Zaczęto podejrzewać, że sytuacja na linii frontu diametralnie różni się od wizji przedstawianej społeczeństwu. Nagła zmiana w poparciu dla wojny w Wietnamie pokazała, że media potrafią znacznie wpływać na odbiór działań i decyzji rządu przez społeczeństwo.

Dalsza proliferacja nowoczesnych technologii, takich jak telewizja satelitarna, zaczęła dynamicznie wpływać na przepływ informacji. Jak zauważył Piers Robinson, dzięki telewizji opinia publiczna krajów zachodu oglądała wydarzenia z placu Tiananmen czy upadek muru berlińskiego praktycznie w czasie rzeczywistym[15]. Proces przekazywania informacji zyskał na dynamice do takiego stopnia, że zaczęto zastanawiać się jak bardzo media wpłynęły na proces decyzyjny rządów, zwłaszcza w zakresie polityki zagranicznej[16]. W celu nazwania tej relacji ukształtowało się wyrażenie „efekt CNN”, które według Robinsona, oznaczało „wyobrażenie, według którego technologia komunikacji w czasie rzeczywistym mogła sprowokować odpowiedzi krajowych odbiorców oraz politycznych elit na wydarzenia o globalnym zasięgu”[17]. Wyrażenie pochodzi z okresu pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, kiedy stacja CNN jako jedyna miała niezbędne zasoby i sprzęt, żeby relacjonować przebieg wydarzeń przez całą dobę[18]. Międzynarodowa publiczność pierwszy raz w historii na ekranach własnych telewizorów mogła zobaczyć i usłyszeć prawdziwą wojnę, która odgrywała się w czasie rzeczywistym. Wraz ze zniszczeniem irackiej sieci komunikacyjnej, z której korzystały zarówno stacje ABC jak i NBC, ich relacje nadawane z Bagdadu zostały momentalnie przerwane. Jedyną stacją, która posiadała własny dedykowany obwód, zainstalowany przed wojną było właśnie CNN[19]. W efekcie była to jedyna amerykańska stacja, która przez dwa kolejne lata relacjonowała konflikt bezpośrednio z Iraku. W ten sposób młoda stacja założona zaledwie dekadę wcześniej zyskała na prestiżu i rozpoznawalności. Nawet ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, George H. W. Bush miał stwierdzić, że dowiaduje się więcej z CNN niż od CIA[20].

Warto zauważyć, że efekt CNN nigdy nie został w pełni skonkretyzowany przez badaczy, a jego zastosowanie zależy w dużej mierze od definicji zastosowanej przez danego autora. Wielu poza Robinsonem próbowało sformułować własną definicję. Według Stevena Livingstona efekt CNN to wpływ nowych globalnych mediów na dyplomację i politykę zagraniczną[21]. Z kolei Joseph S. Nye uważa, że jest to wpływ zwiększonego przepływu informacji i skróconych cykli informacyjnych na opinię publiczną w wolnych społeczeństwach[22]. Przykłady znikomej reakcji państw zachodnich na ludobójstwo w Rwandzie czy braku zainteresowania mediów operacją Restore Hope w Somalii przed decyzją amerykańskiego rządu o interwencji pokazują, że teza mówiąca o tym, że efekt CNN to zdolność mediów do prowokowania spontanicznych reakcji ze strony decydentów za pomocą pokazywania dramatycznych i graficznych obrazów jest błędna. Niezależnie od tego jak drastyczne i przejmujące będą pokazywane w mediach materiały z miejsc katastrof naturalnych, kryzysów humanitarnych czy wojen, same w sobie nie są wystarczającym powodem do zdecydowanego działania. Zgodnie z tym podejściem, ostateczna decyzja rządzących o działaniu miałaby opierać się na czysto emocjonalnej reakcji.

Opinia Josepha S. Nye wydaje się tą najbliższą rzeczywistości. Efektem CNN według niego możemy nazwać skrócenie czasu na reakcję decydentów związaną z przyspieszeniem obiegu informacji. Rządzący, chcąc uniknąć sytuacji, w której ich polityczni przeciwnicy monopolizują przestrzeń medialną i narzucają im warunki debaty, muszą błyskawicznie podejmować decyzje odnośnie kryzysów międzynarodowych. Dodatkową presję stanowi sposób, w jaki zareaguje opinia publiczna. Przywódcy, którzy nie podejmą szybkiej decyzji, muszą liczyć się z krytyką i oskarżeniami o opieszałość. Przykładem takiej sytuacji może być krytyka spóźnionej reakcji administracji Bidena na zniszczenie przez izraelskie pociski wieżowca w Gazie, w którym znajdowały się biura m.in Associated Press oraz Al Jazeery. Nietrudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszystkie rozważania o efekcie CNN i jego właściwej definicji z każdym rokiem stają się coraz bardziej anachroniczne. Robinson, Nye czy Livingston nie mogli przewidzieć tego jak duży postęp w technologii nastąpi zaledwie w przeciągu trzech dekad. Pomimo całej debaty lat 90. efekt CNN obecnie jest postrzegany jedynie jako ciekawostka oraz wyrażenie-wytrych służące do nazwania ogólnopojętej relacji na linii polityka-media. Warto zauważyć, że mimo założeń wielu badaczy wpływ mediów wcale nie zwiększył się na skutek efektu CNN, ewoluowały natomiast ich funkcje. Media tradycyjne takie jak prasa, radio czy telewizja spełniały swoją podstawową funkcję, czyli informowanie. Często były wykorzystywane do budowy społecznego poparcia dla działań podmiotów rządzących. Istnienie platform społecznościowych pokroju Facebooka i Twittera oraz międzynarodowych stacji informacyjnych takich jak Al Jazeera czy CNN International wskazuje, że współcześnie mamy do czynienia z procesem transnacjonalizacji mediów. Dzięki przyspieszeniu procesu informacyjnego media zyskały na interaktywności. Obecna infrastruktura medialno-komunikacyjna pozwala przywódcom i politykom porozumiewać się bezpośrednio między sobą oraz z odbiorcami w innych krajach, czego przykładem jest wywiad izraelskiego premiera, Binjamina Netanjahu w programie Face the Nation, wyemitowanym przez amerykańską stację CBS 16 maja bieżącego roku[23]. Ta nowo powstała „globalna wioska” rządzi się własnymi prawami, które jak pokazuje przypadek Facebooka i Mjanmy, nie są jeszcze do końca zdefiniowane.

  1. M. Issac, K. Browning, Fact-Checked on Facebook and Twitter, Conservatives Switch Their Apps, https://www.nytimes.com/2020/11/11/technology/parler-rumble-newsmax.html, dostęp: 30.05.2021.

  2. B. Moore, Trump Impeachment a War of Words and Masks, https://wwd.com/fashion-news/fashion-features/trump-impeachment-masks-masks-marjorie-taylor-greene-1234695346/, dostęp: 30.05.2021.

  3. C. Watson, The key moments from Mark Zuckerberg’s testimony to Congress, https://www.theguardian.com/technology/2018/apr/11/mark-zuckerbergs-testimony-to-congress-the-key-moments, dostęp: 30.05.2021.

  4. J. Kirby, Mark Zuckerberg on Facebook’s role in ethnic cleansing in Myanmar: “It’s a real issue”, https://www.vox.com/2018/4/2/17183836/mark-zuckerberg-facebook-myanmar-rohingya-ethnic-cleansing-genocide,dostęp: 30.05.2021.

  5. International Telecommunication Union, Measuring the Information Society Report 2014 Executive Summary, https://www.itu.int/en/ITU-D/Statistics/Documents/publications/mis2014/MIS_2014_Exec-sumE.pdf, dostęp: 30.05.2021.

  6. Human Rights Council, Report of the independent international fact-finding mission on Myanmar, 12.08.2018, https://www.ohchr.org/Documents/HRBodies/HRCouncil/FFM-Myanmar/A_HRC_39_64.pdf, dostęp: 30.05.2021.

  7. S. Stecklow, Why Facebook is losing the war on hate speech in Myanmar, Reuters, https://www.reuters.com/investigates/special-report/myanmar-facebook-hate/, dostęp: 30.05.2021.

  8. Human Rights Council, Report of the independent international fact-finding mission on Myanmar, 12.08.2018, https://www.ohchr.org/Documents/HRBodies/HRCouncil/FFM-Myanmar/A_HRC_39_64.pdf, dostęp: 30.05.2021.

  9. CBC Radio, How Hollywood became the unofficial propaganda arm of the U.S. military, https://www.cbc.ca/radio/ideas/how-hollywood-became-the-unofficial-propaganda-arm-of-the-u-s-military-1.5560575, dostęp: 30.05.2021.

  10. C-SPAN, Japanese Relocation, https://www.c-span.org/video/?323978-1/japanese-relocation, dostęp: 30.05.2021.

  11. R. Gregory, Cold War America, 1946 to 1990, New York 2002, s. 469.

  12. L. Roselle, Media and the Politics of Failure: Great Powers, Communication Strategies, and Military Defeats, Hampshire 2006, s. 25.

  13. P. Seib, Beyond the Front Lines: How the News Media Cover a World Shaped by War, New York 2006, s. 44.

  14. Ibidem.

  15. P. Robinson, The CNN Effect: Can the News Media Drive Foreign Policy?, Review of International Studies, 1999, nr 2, s. 301- 309.

  16. T. J. McNulty, Television’s Impact on Executive Decision-Making and Diplomacy, The Fletcher Forum of World Affairs, nr 17, 1993, s. 67-83.

  17. Op.cit P. Robinson.

  18. B. Bahador, The CNN Effect in Action, New York 2007, s. 28.

  19. Ibidem.

  20. Ibidem.

  21. S. Livingston, Beyond the ‘CNN Effect’: The Media – Foreign Policy Dynamic, 1997, s. 291–318.

  22. J. S. Nye, Redefining NATO’s Mission in the Information Age, NATO Review, 1999, nr 4, s. 12–15.

  23. CBS News, Transcript: Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu on „Face the Nation,” May 16, 2021, https://www.cbsnews.com/news/transcript-benjamin-netanyahu-israeli-prime-minister-face-the-nation-05-16-2021/, dostęp: 30.05.2021.