Edukacja i demokracja w kryzysie pandemii

Grafika: Karolina Jaworska
Artykuł ukazał się w 4. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

 

Jakże uciekać od czegoś, czym się jest,
gdzie znaleźć punkt oparcia, podstawę oporu?
Forma nasza przenika nas, więzi od wewnątrz równie, jak od zewnątrz.
Witold Gombrowicz,
Ferdydurke

 

Ferment szkolny

Premierostwo, Ministerstwo, Dyrektorstwo – to określenia tych, którzy centralnie rządzą edukacją. To, że dzisiejsza Polska jest zarządzana partyjnie a nie oddolnie czy samorządowo – wiemy wszyscy. Jednak okazało się, że nie wiemy, że może nas spotkać coś takiego jak epidemia. No cóż! Kto by się spodziewał? Nieprzewidziany kryzys zaskoczył wszystkich i niestety, nikt nie był na niego przygotowany. Mimo wiary w silne przywództwo, wspaniałe regulacje prawne, administrację rządową, coś jednak poszło nie tak.

Chaos – spowodowany strachem i niepewnością – obciążył nie tylko rządzących, ale i całe społeczeństwo. Warto bliżej przyjrzeć się sytuacji związanej z zawirowaniem w edukacji.

W systemie politycznym edukacja pełni bardzo ważną funkcję. Rola szkoły, jako środowiska życia, jest nieoceniona. Polityka oświatowa, jako część polityk publicznych, wzbudza wiele emocji w społeczeństwie. Każdy w mniejszym lub większym stopniu był/jest zakorzeniony w danym systemie oświaty. Szkoła zajmuje wszystkich, co więcej – każdy ma na nią swój pomysł i receptę na wszelkie edukacyjne zło.

Nad systemem edukacji ubolewa wielu z nas, a na dodatek każda partia polityczna ma swój pomysł na reformę, która uzdrowi naszą szkołę i wprowadzi idealny, wspaniały świat edukacyjny. Jednak, aby system mógł naprawdę przewrócić się do góry nogami, potrzeba było jakiejś większej burzy.

Taka burza rozpętała się w marcu 2020 r. Szkoła musiała zamknąć się z dnia na dzień i wprowadzić nauczanie na odległość. Presja czasu, coraz większy strach i poczucie zagrożenia zdrowia publicznego spowodowały, że ministerstwo edukacji narodowej musiało podjąć decyzję bardzo szybko.

Nikt nie był przygotowany na taki scenariusz mimo tego że wiadomości o zagrożeniu epidemicznym pojawiły się na świecie już kilka miesięcy wcześniej. Harmonogram postępowania w sytuacji kryzysowej mógłby choć w minimalnym stopniu zostać przygotowany.

Działania były podejmowane pospiesznie, bez konsultacji ze środowiskiem szkolnym. Nauczyciele, rodzice, dzieci, dyrektorzy – wszyscy zostali postawieni w sytuacji nagłej zmiany organizacyjnej.

Sytuacja ta trwa już ponad rok. Mogłoby się wydawać, że doświadczenie zdalnej nauki (chociażby miesięczne) powinno stanowić głęboki punkt odniesienia dla władz oświatowych i sprowokować do zastanowienia się nad systemem edukacji. Zarówno jego stroną merytoryczną, jak i organizacyjną. Niestety, mimo rzekomych działań Ministerstwa, wielu decydentów na szczeblu samorządowym i szkolnym czuło nieprzygotowanie i niepewność. Doświadczenie tego czasu nie pozwoliło na wyciągnięcie wniosków. Ministerstwo przedstawiło wiele rekomendacji, wytycznych sanitarnych dla szkół, ale nie było jasno sprecyzowanej strategii, ani planu działania długofalowego. We wrześniu 2020 r. uczniowie powrócili do stacjonarnej nauki w atmosferze niepewności. Resort edukacji przygotował szereg wytycznych, jednak nie były one ani spójne, ani szczególnie przemyślane. Dało się odnieść wrażenie chaosu i podawania zasad zupełnie oczywistych. A jak wytłumaczyć sześcio-, siedmioletnim dzieciom, że nie mogą wymieniać się przyborami szkolnymi i bawić na korytarzu szkolnym w czasie przerwy?

Ile demokracji w edukacji

Szkoła w formie, jaką znamy dzisiaj, nie jest instytucją, którą można określić mianem demokratycznej. Warunkiem demokracji jest podmiotowość społeczeństwa, a  także możliwość kontrolowania wybieranych władz, samorządność, współodpowiedzialność. Każdy, kto miał styczność ze szkołą publiczną, wie, że hierarchia jest w szkole podstawą. Nie ma mowy o gwarancji równości i wolności wszystkich uczestniczących w edukacji szkolnej. Wielu z tych, którzy posiadają władzę w szkole, prawdopodobnie uważa, że są otwarci i tolerancyjni. Jednocześnie nie dopuszczają, aby ktokolwiek przeciwstawił się ich autorytetowi. Uczniowie w relacjach z dorosłymi występują w roli podrzędnej. W całym procesie edukacyjnym nie są oni partnerami, ale wykonawcami poleceń, zadań i roszczeń. Bo przecież dorośli wiedzą lepiej.

Główne podstawy prawne systemu edukacji stanowi Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, mówi ona między innymi, że:

  • każdy ma prawo do nauki, nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa;
  • nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna;
  • rodzice mają wolność wyboru dla swoich dzieci szkół innych niż publiczne, obywatele i instytucje mają prawo zakładania szkół i uczelni;
  • władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia – w tym celu tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów i studentów;

Według przepisów prawa oświatowego[1] – system oświaty zapewnia:

  • dostosowanie treści, metod i organizacji nauczania do możliwości psychofizycznych uczniów;
  • opiekę nad uczniami niepełnosprawnymi przez umożliwianie realizowania zindywidualizowanego procesu kształcenia, form i programów nauczania oraz zajęć rewalidacyjnych;
  • zmniejszanie różnic w kształceniu, między ośrodkami miejskimi i wiejskimi;
  • utrzymywanie bezpiecznych i higienicznych warunków nauki;
  • opiekę uczniom pozostającym w trudnej sytuacji materialnej i życiowej;

Jak te wszystkie zasady były realizowane w czasie pandemii? Wygląda na to, że największy problem sprawił powszechny i równy dostęp do nauki, a także opieka i wsparcie dla tych najbardziej potrzebujących. Poważnym uchybieniem było wykluczenie, zwłaszcza cyfrowe, części uczniów. Nadal nie ma danych, które pokazywałyby ilu uczniów nie brało udziału w zdalnych lekcjach i jakie dokładnie były tego powody. Ministerstwo nie podaje takich informacji. Dyrektorzy szkół w miarę możliwości starali się monitorować sytuację, ale bardzo trudno sprawdzić, czy w każdym domu dziecko ma odpowiednie warunki do nauki.

Według badań co piąty rodzic przyznał, że jego dziecko jest uczniem o specjalnych potrzebach edukacyjnych (ma orzeczenie o niepełnosprawności, opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej).[2] Duża część uczniów potrzebowało wsparcia i specjalnych warunków do nauki i rozwoju. Dziecko, które ma trudności i zostaje pozbawione wsparcia, jest narażone na jeszcze większe problemy po powrocie do stacjonarnej nauki. W miesiąc nie da się nadrobić zaległości – i nie ma tu mowy o zaległościach w nauce konkretnych przedmiotów, a raczej zaległościach emocjonalnych, poznawczych, rozwojowych.

Znaczna część społeczności szkolnej nie miała dostępu do sprzętu komputerowego lub nawet jeśli sprzęt miała, nie mogła z niego często korzystać. Około 14% nauczycieli nie miało dostępu do komputera z kamerą (Znaczna część taki dostęp miało, ale mogło korzystać ze sprzętu rzadko). Niemal 30% uczniów nie miało dostępu do sprzętu (albo miało bardzo utrudniony)! Bardzo często też z jednego sprzętu musiało korzystać jednocześnie dwoje lub więcej dzieci.[3] W związku ze zdalną edukacją wielu nauczycieli, rodziców musiało zakupić nowy sprzęt i dodatkowy transfer danych.[4] Przypomnijmy w tym miejscu Konstytucję: nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna, władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia – w tym celu tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów i studentów.

Dzieci z mniej uprzywilejowanych środowisk tracą najwięcej

Badacz z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Tomasz Gajderowicz, wskazuje na kilka aspektów nierówności edukacyjnych spowodowanych kryzysem:

  • nierówności ekonomiczne (rodzice mogli stracić pracę, potrzebne dodatkowe wydatki na sprzęt)
  • nierówności społeczne (problemy z relacjami, uzależnienia, nierówny dostęp do pomocy psychologiczno-pedagogicznej)
  • nierówności edukacyjne (strata edukacyjna, zamożniejsi mogą pozwolić sobie na dodatkowe lekcje, różny kapitał kulturowy rodzin).[5]

Zdaniem ponad połowy rodziców, nauczyciele prowadzili edukację zdalną w sposób mało interaktywny, najczęściej wskazywali uczniom filmy edukacyjne do samodzielnego oglądania w domu (63%), przesyłali wiadomości z informacjami, które strony z podręczników i zeszytów ćwiczeń należy przerobić samodzielnie (62%) lub przekazywali materiały/zadania do samodzielnego wykonania przez uczniów w domu (56%).[6]

Dzieci, które nie dość, że mają niełatwą sytuację rodzinną i dodatkowo posiadają trudności rozwojowe zdecydowanie stracą najwięcej. Potrzeba będzie dużo czasu, wyrozumiałości i empatii, aby mogły one wrócić do normalnego, szkolnego funkcjonowania.

Nauczyciele – rodzice – uczniowie

Nauczyciele mają obowiązek regularnie się dokształcać, ale nie ma co do tego konkretnych wytycznych, dlatego nauczyciele szkolą się pozornie. Szkolenia często są niskiej jakości i nie wnoszą nic nowego. Centrum Cyfrowe wskazuje, że prawie dziewięciu na dziesięciu nauczycieli przed okresem pandemii nie miało żadnych doświadczeń z prowadzeniem zdalnej edukacji.[7] Żeby przystosowali się oni do nowej sytuacji, musiało minąć trochę czasu. Jako ludzie jesteśmy przyzwyczajeni do pewnej formy życia, komfortu. Nagła zmiana, przemodelowanie stylu życia może wywołać niemały stres i zamieszanie. Wielu nauczycieli spotkało się z niezrozumieniem i wyrzutami ze strony uczniów i rodziców. Jest to całkowicie zrozumiałe, bo to dziecko i jego dobro zawsze powinno być w centrum zainteresowania nauczyciela.

Prawie 90% nauczycieli musiało w ekspresowym tempie nauczyć się korzystać z platform e-learningowych.[8] Okazało się też, że mimo tego że dzieci już wcześniej spędzały w sieci dużo czasu, wcale nie mają zaawansowanych kompetencji cyfrowych. Szkoły w miarę możliwości starały się przygotowywać odpowiednie platformy i szkolenia dla nauczycieli, jednak musiało potrwać kilka, a nawet kilkanaście tygodni, aby zdali sobie sprawę z wielu możliwości prowadzenia zajęć zdalnie. Nauczyciele i uczniowie musieli zupełnie inaczej zaplanować czas pracy. Ponadto dla 90% nauczycieli edukacja zdalna wiązała się z poświęcaniem większej ilości czasu na przygotowanie się do prowadzonych lekcji. W przypadku uczniów wydłużenie czasu poświęcanego na naukę dotyczyło ok. 62% badanych, co drugi rodzic (52%) musiał poświęcać więcej czasu na naukę z dzieckiem lub dziećmi.[9]

Pandemia pokazała całemu środowisku szkolnemu, jak ważne jest współdziałanie w szkole wszystkich, zarówno nauczycieli, uczniów, jak i ich rodziców. Sytuacja ta pozwoliła dostrzec wielu rodzicom, jak naprawdę wygląda nauczanie ich dzieci, jak są obciążone programem, jak dużo zadań muszą wykonywać. Dodatkowo mogli oni dostrzec elementy pracy nauczyciela i system pracy całej szkoły. Pedagodzy mieli możliwość przyjrzeć się środowisku domowemu uczniów. Niejednokrotnie, dopiero w edukacji zdalnej, dzieci otworzyły się bardziej, czuły się bezpieczniej będąc w domu. Nie zawsze jednak tak było, wiele dzieci nie czuło się komfortowo z tym, że muszą w obecności rodziców, rodzeństwa czy innych domowników odpowiadać na pytania czy publicznie zabierać głos. Warto zaznaczyć, że szczególnie dzieci na etapie szkoły podstawowej są bardzo wrażliwe na opinie bliskich osób.

Nauczyciel jest w szkole dla dziecka

Czas pandemii zmienił życie dzieci i młodzieży. Nowe warunki zostały dzieciom narzucone nagle, nikt nie dał im alternatywy. Dzieci musiały się przystosować, a dorośli, jako odpowiedzialni za ich rozwój, powinni zagwarantować im jak najlepsze ku temu warunki. Przejście na warunki zdalne pokazało, że w systemie szkolnym dziecko niejednokrotnie jest traktowane jako problem do rozwiązania. Jeśli coś idzie nie tak, dzieci tracą najwięcej. A niestety – zdarza się, że to przerobienie podstawy programowej, odklepanie lekcji, wypełnienie dokumentacji szkolnej jest w centrum zainteresowania nauczyciela.

Pomoc psychologiczna

Badanie emocji i stanów psychicznych podczas nauki zdalnej ukazało, że uczniowie często czuli złość, że nauczyciele zadają zbyt dużo zadań do wykonania, przez co nie mieli oni chęci do nauki. Badane dzieci często wstydziły się swojego wyglądu na kamerze internetowej.

Liczba dzieci, które wymagają pomocy psychologicznej, z roku na rok wzrasta. Wynika to między innymi z narastających problemów z komunikacją w środowisku domowym i rówieśniczym. Niestety coraz częściej zdarza się też, że pierwszy kontakt z pomocą psychologiczną ma miejsce, kiedy stopień zaawansowania problemów jest już bardzo duży. W przypadku młodych osób (zwłaszcza w czasie pandemii) głównymi przyczynami konieczności poszukiwania pomocy psychologicznej były: długotrwałe odcięcie od kontaktów rówieśniczych, niepokój, stres związany z sytuacją na świecie, uzależnienia. Obciążone psychicznie były nie tylko dzieci, ale i ich rodzice.

Uczniowie z niepełnosprawnością nie mieli możliwości samodzielnego uczenia się, a dodatkowo nie mieli zapewnionej terapii, rehabilitacji, integracji sensorycznej. Stracili bardzo ważne dla nich w edukacji poczucie bezpieczeństwa, stabilności, relację z nauczycielem. Zostały pozbawione dodatkowego wsparcia. Nie każdą pomoc psychologiczno-pedagogiczną da się zrealizować online. Część aktywności pomijano. Przyznanie prawa do świadczeń pielęgnacyjnych jest procedurą długą, uciążliwą. Często rodziny po prostu z nich rezygnują, bo czują się bezsilne w zderzeniu z biurokracją.

Problemy psychiczne dotykają w takim samych stopniu dzieci z niepełnosprawnościami i dzieci z chorobami ciężkimi i rzadkimi. Można odnieść wrażenie, że zapomina się o rodzinach niesłyszących. Osoby niesłyszące mają ciągle ograniczony dostęp do informacji. Podczas epidemii transmitowano program edukacyjny “Szkoła z TVP” – nie sposób tam zauważyć tłumacza języka migowego.

Edukacja domowa czy edukacja zdalna?

Wielu ludziom edukacja domowa kojarzyła się z dziwactwem, niepotrzebną fanaberią. Okazało się jednak, że w marcu 2020 r. wszyscy w pewien sposób przeszli na edukację domową. Sprawiło to, że wielu rodziców od nowego roku szkolnego zdecydowało się przejść całkowicie na edukację domową. Jest to proces dość szybki i sprawny, dodatkowo – od roku szkolnym 2020/2021 nie jest wymagana opinia publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej.[10] Taka opinia sprawiała niemały kłopot, ponieważ poradnie psychologiczno-pedagogiczne są przeciążone pracą – postępowanie bywało długie i uciążliwe.

Rodzice zorientowali się, że cały proces nauczania można przeprowadzić w domu, a dzieci mogą być spokojniejsze i bardziej zainteresowane nauką. Oczywiście jest to bardzo ważny aspekt dla dzieci z trudnościami w uczeniu się, chorych i z niepełnosprawnościami. Indywidualne podejście do ucznia, zapomniane w tradycyjnej szkole, jest kluczowe w edukacji domowej. Jednakże przejście na edukację zdalną powinno być odpowiednio przemyślane. Jest to bowiem bardzo odpowiedzialna decyzja rodziców w zakresie edukacji jego dziecka.

Edukacja zdalna a edukacja domowa to dwa różne światy. Edukacja zdalna to w pewien sposób szkoła tradycyjna w domu, przed komputerem. Edukacja domowa to styl życia. Inna organizacja czasu, przestrzeni, przejęcie odpowiedzialności za naukę dziecka z nauczyciela na rodzica.

Patologie zdalnej szkoły

W czasie zdalnej edukacji na światło dzienne wyszło wiele niedopuszczalnych sytuacji, które mają miejsce w szkole. Internet jest zapełniony przerażającymi relacjami dzieci i rodziców. Można, z doniesień uczniów dowiedzieć się wiele ciekawostek o systemie nauczania. Sprawdzian z całego działu w 10 minut? Nie ma problemu! A może 5 sekund na odpowiedź ustną? Przecież kto umie, to odpowie! Zdarzało się usuwanie z lekcji z powodu: spóźnienia, braku mikrofonu, kamery, a także w czasie protestów społecznych za symbol Strajku Kobiet. Uczniowie byli pozbawieni możliwości wypowiedzi i ujawniania własnych poglądów. Brak poszanowania danych osobowych, wrażliwych, pokazywanie ocen na forum publicznym – to sytuacje wcale nie tak rzadkie.

Pod koniec maja uczniowie wrócili do szkoły. Wielu nauczycieli zapowiedziało, że będzie to czas bez kartkówek, sprawdzianów i odpytywania, jednak.. duża część nauczycieli widzi sprawę inaczej: na zdalnych mieliście odpoczynek, teraz się pomęczycie.

Take it easy! Nie wydziwiaj, inni mają gorzej

Często dorosłym wydaje się, że problemy dzieci są błahe, nieważne. Jednak dla dziecka jego problemy, rozterki są całym jego światem. Konsultanci z Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży alarmują, że pandemia znacznie pogorszyła psychiczną kondycję młodych ludzi. Zdecydowanie więcej jest sygnałów o obniżonych nastrojach, niepokojach, lękach, a nawet myślach samobójczych. W całym zamieszaniu spowodowanym pandemią, dziecko jest najbardziej poszkodowane i narażone na kłopoty. Niestety wielu dorosłych zapomina, że ich rolą jest przede wszystkim wspieranie i obecność w życiu dziecka. A jeżeli dzieje się coś złego, to dziecko jest złe, niegrzeczne, leniwe i trzeba je naprawić.

Młodsze dzieci często trzeba motywować i wspierać, pomagać przy organizacji pracy – rodzice musieli przejąć pewne funkcje nauczyciela. Nie wszystkim to się udało, co gorsze – niektórzy nawet nie podjęli próby.

Obawy uczniów często były marginalizowane, spychane na dalszy plan. Dzieci mają się uczyć i najlepiej za bardzo nie hałasować. Samopoczucie dzieci w czasie izolacji bardzo się obniżyło, a uzyskanie wsparcia psychologicznego… jest delikatnie mówiąc – trudne.

Skuteczna edukacja zdalna łączy się z odejściem od typowego, tradycyjnego modelu nauczania w kierunku modelu konstruktywistycznego, czyli takiego, gdzie uczeń nie jest nauczany, ale uczy się. Nauczyciel jest przewodnikiem i pomocnikiem w procesie uczenia się dzieci, a uczeń sam doświadcza i jest aktywny (grupowo i indywidualnie).[11]

Dotychczas nauczyciele nie korzystali z nowych technologii edukacyjnych, zasobów online. Traktowali je jako coś dodatkowego. Wszyscy byli nastawieni na to, że to przede wszystkim nauczyciel jest aktywny w czasie lekcji. Trudno się dziwić, że wraz ze startem szkoły zdalnej nie udało się przejść na wysoki poziom realizacji zadań i materiału z wykorzystaniem cyfrowych narzędzi dydaktycznych. Potwierdzają to wyniki badań, które mówią o ocenie przygotowania do pracy zdalnej. Słabe przygotowanie nauczycieli do pracy zdalnej i niski poziom kompetencji cyfrowych przełożył się na stosowane przez nich sposoby pracy i metody dydaktyczne oraz wykorzystywane narzędzia umożliwiające kształtowanie określonych kompetencji cyfrowych uczniów.

Uczniom było się trudno skoncentrować na tym, co mówił nauczyciel podczas połączenia zdalnego (27%). Jak zwracają uwagę naukowcy[12], grupowa komunikacja face to face zapośredniczona przez media, w znacznym stopniu różni się od komunikacji bezpośredniej. Jest odbierana przez nasz mózg jako nienaturalna. Wielość bodźców, jakie umysł musi przeanalizować, prowadzi do zakłóceń koncentracji oraz zmęczenia, co nazwano zoom fatigue (pol. zmęczenie zoomem). Już sama sytuacja całkowicie innej formy komunikacji mogła doprowadzić do obciążenia poznawczego i dekoncentracji.[13]

Edukacja zdalna była dla nauczycieli przyspieszonym szkoleniem z dydaktyki cyfrowej (mimo, iż wcześniej mieli oni możliwość dokształcania się w ramach różnych programów finansowanych przez MEN). Nauczyciele nierzadko bardziej koncentrowali się na sobie i swoich umiejętnościach (ponieważ właśnie z tego byli rozliczani przez dyrektorów), a nie na rozwoju umiejętności uczniów (także tych cyfrowych).[14]

Co na to minister edukacji i nauki – Przemysław Czarnek? Pod koniec maja wszyscy wracamy do szkoły! Wielu uczniów, zdezorientowanych sytuacją, przestraszonych wizją nadchodzących klasówek, zaapelowało do ministra, aby naukę stacjonarną zacząć we wrześniu. Nie mamy czasu, by znów wrócić do nauki stacjonarnej, ponieważ uczniowie chcą się skupić na nauce do egzaminu ósmoklasisty, a nie przejmowaniem się liczbą zgonów i zachorowań w danym dniu. Dodatkowo uczniowie są zestresowani sprawdzaniem zeszytów, notatek lub że po powrocie będą musieli od nowa pisać sprawdziany w niepokoju i stresie. Petycja dotyczy również uczniów klas ponadpodstawowych – wskazano w petycji do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.[15]

Minister odpowiada: – Stres to jest rzecz, która towarzyszy nam w życiu. Każdy ma swoje obowiązki i do tych obowiązków właśnie wracamy. Nie bójmy się obowiązku – obowiązek to nie stres. Take it easy![16]

Jakoś to będzie, przecież sobie poradzimy, prawda? Wystarczy się nie stresować.

Pieniądze w edukacji

Nie ulega wątpliwości, że system edukacji wymaga wysokiego nakładu finansowego. Jako społeczeństwo jesteśmy także zgodni co do tego, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Poczucie stabilności zawodowej jest niezbędne efektywnego wykonywania swojego zawodu. Organem prowadzącym szkoły i placówki oświatowe są samorządy, jednakże potrzebują one finansowania, które zapewniają im subwencje oświatowe. Samorządy nierzadko borykają się z problemami finansowymi, a długotrwałe zamknięcie szkół postawi przed nimi nowe wyzwania (także o charakterze finansowym), np. zapewnienie wykonania zadań opiekuńczych, takich jak praca z dziećmi z niepełnosprawnościami.

Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja związana z pandemią, jednak niewątpliwie będziemy mieć do czynienia z kryzysem na dużą skalę. Potencjalnym zagrożeniem jest pogłębienie kryzysu demokracji. Strach, poczucie bezsilności powodują, że jesteśmy w stanie oddać się mechanizmom pozwalającym na centralizację.

Dylemat jest ogromny, bowiem stoimy przed odwiecznym pytaniem – wolność czy bezpieczeństwo? Zdaje się, że to są wartości do pogodzenia. Wolność, to suwerenność jednostki, możliwość decydowania o własnym losie. Bezpieczeństwo, wymaga wyrzeczenia się części wolności. Podporządkowanie się zasadom. Różnice emocjonalne między nami, powodują, że mamy różne priorytety. Prowadzi to oczywiście do polaryzacji społeczeństwa. Kryzys gospodarczy, nierówny dostęp do usług medycznych i edukacyjnych może pogłębić – ogromne już rozwarstwienie społeczne. Najbardziej poszkodowani będą najsłabsi – ci, których nie stać na sprzęt, dodatkowe lekcje czy pomoc psychologiczną.

I tu jawi nam się kolejny słaby punkt naszego systemu – niedowartościowanie służb społecznych. Brak inwestowania np. w pracowników socjalnych czy nauczycieli i pedagogów może skutkować jej niewydolnością. Skutkiem blokowania jakichkolwiek zmian oddolnych jest także struktura samego systemu:

Po pierwsze, brak jest zgody i spójności w zakresie zadań organów zajmujących się oświatą. Z jednej strony władze samorządowe (jako organ prowadzący placówki edukacyjne), z drugiej kuratoria (jako organy odpowiedzialne za jakość kształcenia). Często są one skonfliktowane na poziomie interesów politycznych.

Po drugie, decentralizacja zadań kierowanych do samorządu: z jednej strony to słuszny kierunek, aby więcej zadań oświatowych wykonywały samorządy – lecz, jak mają to robić, kiedy zmniejszane są na nie celowe dotacje?

Po trzecie, pseudodemokracja w zarządzaniu oświatą. Brak dyskusji ze środowiskami nauczycieli, rodziców, uczniów. Postawa władz skierowana na pozorną zgodę społeczności szkolnej. Unikanie i chowanie konfliktów, szerzenie propagandy sukcesu.

I w okresie pandemii, i wcześniej – władze nadużywały terminu współpracadobre praktyki, za którymi szło niewiele więcej niż pozytywny przekaz, że wszystko jest pod kontrolą. Pewnego rodzaju gładzenie prawdy, zamiast działań, które prowadziłyby do realnego procesu zmian.

Co dalej?

Można powiedzieć, że kryzys epidemii obnażył wszystkie mankamenty naszego systemu nauczania. Brak kompetencji cyfrowych to tylko jeden z nich. Tradycyjny model nauki, gdzie uczniowie przez cały dzień siedzą w ławkach i słuchają wykładu nauczyciela, po prostu się nie sprawdza. Nauka zdalna całkowicie zmieniła sposób odbioru wiedzy przez uczniów, a wielu rodziców i nauczycieli zobaczyło, że program jest zbyt obszerny i przeładowany szczegółami, które są nierealne do omówienia z klasą podczas lekcji.

Wielu naukowców, zajmujących się edukacją, alarmuje, że podstawa edukacji jest przede wszystkim RELACJA. Człowiek powinien być w centrum szkoły – nie procedury, programy, oceny, ale człowiek.

Wiedza, to oczywiście ważny składnik procesu edukacji, jednak w dzisiejszym świecie, kiedy dostęp do informacji jest niezwykle łatwy, ważniejsze jest kształtowanie umiejętności krytycznego myślenia i analizy.

Nadzieje czy złudzenia?

Oświata w naszym kraju – co wydaje się oczywiste – wymaga zmian. Niedobre skojarzenia z dawniejszymi reformami czy pseudo reformami zniechęcają wielu do mówienia i pisania o reformie. Kryzysowa sytuacja państwa, kryzys większości dziedzin życia – także oświaty – odsuwają myśl o możliwościach przygotowania i przeprowadzenia generalnej reformy. Trudno zresztą mówić o klarownej i całościowej wizji takiej reformy.[17] Te słowa zostały napisane w 1991 roku. 30 lat później brzmią niezwykle aktualnie. Co przez ten czas poszło nie tak? Dlaczego przez tak długi czas nie udało się wypracować dobrych rozwiązań? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, jednak nie ulega wątpliwości, że każdy rząd traktuje edukację przede wszystkim politycznie i ideologicznie. Edukacja nie jest postrzegana strategicznie, a jedynie przez pryzmat doraźnych, pozornych zmian. Wszelkie reformy edukacji są przedsięwzięciem politycznym.

  1. Ustawa z dnia 14 grudnia 2016 r .Prawo oświatowe, Dz. U. z 2020 r. poz. 910 i 1378 oraz z 2021 r. poz. 4, 619 i 762.

  2. Ptaszek, G., Stunża, G. D., Pyżalski, J., Dębski, M., Bigaj, M. (2020), Edukacja zdalna: co stało się z uczniami, ich rodzicami i nauczycielami?, Gdańsk, s. 22.

  3. Tamże, s. 25.

  4. Tamże, s.26.

  5. Słowik, K. (2021), Zdalna szkoła pogłębiła nierówności, https://wyborcza.pl/7,75398,26937753,zdalna-szkola-poglebila-nierownosci-miedzy-uczniami-ale-dobre.html?fbclid=IwAR2YNj9NpkM5OXf8mxx2uUfti4xb4yk9qOIKFyYszN-SdrCbugxaAxU0waQ&disableRedirects=true#S.main_topic_2-K.C-B.1-L.1.duzy (dostęp 12.05.2021).

  6. Autor zbiorowy (2020),, Nauczanie zdalne. Jak wygląda w naszych domach, https://files.librus.pl/articles/00pic/20/04/09/librus/a_librus_raport_nauka_zdalna_LS_LR_raport.pdf (dostęp 12.05.2021).

  7. Buchner A., Szeniawska M., Wierzbicka M. (2020), Edukacja zdalna w czasie pandemii, Centrum Cyfrowe, https://centrumcyfrowe.pl/edukacja-zdalna/ (dostęp 12.05.2021).

  8. Buchner A., Szeniawska M., Wierzbicka M. (2020), Edukacja zdalna… dz.cyt.

  9. Tamże.

  10. https://www.gov.pl/web/gov/uzyskaj-zgode-na-edukacje-domowa (dostęp 13.05.2021).

  11. Juszczyk S., (2002) Edukacja na odległość. Kodyfikacja pojęć, reguł i procesów, Toruń, s.102 i n.

  12. Murphy, K. (2020). Why Zoom is Terrible. The New York Times, https://nyti.ms/35hnfN7 (dostęp 25.08.2020).

  13. Tamże.

  14. Ptaszek, G., Stunża, G. D., Pyżalski, J., Dębski, M., Bigaj, M. (2020). Edukacja zdalna: co stało się z uczniami, dz. cyt., s. 74.

  15. Burzykowski D., (2021) Minister edukacji Przemysław Czarnek odpowiada uczniom: Take it easy,

    https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/minister-edukacji-przemys%C5%82aw-czarnek-odpowiada-uczniom-take-it-easy/ar-BB1gbjt7?ocid=spartan-dhp-feeds&fbclid=IwAR1fUpLPyJg2wGaMZDubZrEkfblob7CbLW52JM32z6HjtQpZWYlL2DdlPrI (dostęp 12.05. 2021).

  16. Tamże.

  17. Lewowicki T. (1991), Brak wizji edukacji?, Ruch Pedagogiczny, nr. 3-4.