Droga do referendum „Voice”, czyli o marginalizacji Aborygenów w Australii.

Ilustracja: Ada Biały
Artykuł ukazał się w 15. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

            Jak Australijczycy obchodzą Dzień Australii przypadający na 26 stycznia? Gdyby zadać to pytanie jeszcze kilka lat temu, odpowiedź byłaby znacznie prostsza. Przeciętny Australijczyk opowiadałby o wywieszonych państwowych flagach, imprezach nad basenem i aromatycznym barbecue. Pewnie nie zabrakłoby w tej wypowiedzi wspomnienia o defiladach wojskowych, regatach czy licznych zawodach surfingowych. W takim razie, czemu odpowiedź na to pytanie z roku na rok przestaje być jednoznaczna? Cóż… Od niedawna można mówić o coraz większej zmianie postrzegania Dnia Australii. Coraz więcej Australijczyków decyduje się spędzać ten dzień w inny sposób niż dotychczas, biorąc udział w protestach pod hasłem „Dzień Inwazji”, podczas których ludzie wyposażeni są we flagi o aborygeńskich barwach[1]. Dla wielu osób to już nie tylko okazja do wspólnego świętowania, lecz również dzień refleksji nad historią kraju, bardziej krytyczne spojrzenie na kolonizację i wpływ, jaki miała ona na rdzenną ludność.

            Jest 2024 rok. Spróbujmy scharakteryzować, jak w tym roku przebiegły styczniowe obchody tego święta państwowego. W Melbourne praktycznie wycięto pomnik Jamesa Cooka (czyli kierownika wyprawy, w wyniku której pierwszy europejski statek dopłynął do wybrzeży Australii. Dzięki jego badaniom mogła być skolonizowana), a na jego cokole pojawił się napis The colony will fall[2]. Trochę łagodniej potraktowano królową Wiktorię, której pomnik oblano czerwoną farbą. Co ciekawe, te incydenty nie stanowią odosobnionych przypadków, lecz są jednymi z wielu corocznych aktów wandalizmu, wyrażających sprzeciw wobec kultu postaci związanych z kolonizacją Australii. 26 stycznia nie tylko bowiem upamiętnia pierwsze wzniesienie flagi brytyjskiej na ziemi australijskiej w 1788 roku, lecz także symbolicznie rozpoczyna erę kolonialną na tych obszarach. Brytyjscy osadnicy, zasiedlając Australię, przyjęli koncepcję prawną Terra nullius — uznali Australię po prostu za ziemię niczyją, która niemalże czekała na oświeconych białych osadników. Rdzenna ludność tych terenów uznaje, że celebracja daty, symbolizującej kradzież ziem Aborygenów i Wyspiarzy Cieśniny Torresa oraz początek wypierania ich kultury, jest niewłaściwa.  Wielu ludzi zdecydowanie bojkotuje to święto. Około 49% ludności Australii uważa, że Dzień Australii nie powinien przypadać w dniu obraźliwym dla rdzennej ludności[3]. W końcu, biorąc pod uwagę trudną historię wzajemnych kontaktów pomiędzy osadnikami a tubylcami, celebracja daty związanej z podbojem i krwawym kolonializmem stanowi kolejną przeszkodę w dążeniu do pojednania.

            Na tegoroczne obchody ogromny wpływ miało zamieszanie związane z referendum dotyczącym uznania Aborygenów w konstytucji australijskiej i rozszerzenia ich praw. W przeciwieństwie do sąsiedniej Nowej Zelandii, Australia do dziś nie zawarła porozumienia ze swoimi rdzennymi mieszkańcami. Referendum „The Voice” miało być przełomowe po stuleciach ucisku i marginalizacji ludności aborygeńskiej. Niestety, jego wyniki okazały się krzywdzące dla ludzi pierwszych narodów, gdyż zwyciężyła kampania przeciwko reformie.

Kim są Aborygeni?

            Zanim jednak zajmiemy się meritum tego artykułu, warto krótko przedstawić kontekst kolonialny, który stanowi klucz do zrozumienia sytuacji rdzennej ludności. Aborygenów australijskich najczęściej opisuje się jednym zdaniem — jako tych, którzy byli od początku. Etymologia tej nazwy wynika z połączenia łacińskich słów ab i origo, oznaczających „tych, którzy byli pierwsi”. To stwierdzenie nie pochodzi znikąd, gdyż badania genetyczne jednoznacznie wskazują, że są bezpośrednimi potomkami społeczności, które jako pierwsze opuściły Afrykę. W związku z tym, można ich uznać za najstarszą obecną cywilizację ludzką. Na kontynent australijski przybyli już nawet między 50 a 65 tysięcy lat temu. Przez wieki prowadzili koczowniczy tryb życia, głównie zajmując się łowiectwem, zbieractwem oraz rybołówstwem. Ich funkcjonowanie w wymagających warunkach buszu i na pustyni wpłynęło na utrzymanie stosunkowo niskiego poziomu rozwoju kultury materialnej. Mimo to Aborygeni zdołali rozwinąć wyjątkowo rozbudowane życie duchowe i rodzinne. Społeczność opierała się głównie na silnych więzach pokrewieństwa, skoncentrowanych zarówno na bliższych, jak i dalszych krewnych, co formowało zjednoczoną wspólnotę plemienną. To właśnie stosunki pokrewieństwa według antropologów były największym osiągnięciem ich cywilizacji.

            Australia Aborygenom zawdzięcza wiele swoich symboli narodowych. To właśnie rdzenni mieszkańcy tego kontynentu byli użytkownikami dobrze wszystkim znanych bumerangów. Jednak najbardziej wyraziste ślady pozostawione przez nich można dostrzec w nazwach, takich jak emu czy kangur, które są powszechnie obecne na każdym etapie australijskiego krajobrazu. Ich świętym miejscem jest Uluru, imponująca formacja skalna, obecnie wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO dzięki licznym malowidłom w jaskiniach, datowanym nawet na 30 tysięcy lat[4].

            Gdy James Cook dotarł do Australii w 1770 roku, istniało między 500 a 600 plemion aborygeńskich[5]. Celem jego wyprawy było odnalezienie właśnie Terra Australis Incognita, czyli tajemniczego, niezasiedlonego, południowego kontynentu. Faktyczna kolonizacja rozpoczęła się jednak w 1788 roku. Wspomniany we wstępie Dzień Australii upamiętnia datę, gdy kapitan Arthur Philip (późniejszy Gubernator Australii) założył pierwszą stałą brytyjską osadę w Australii, czyli kolonię karną w Port Jackson (dzisiejsze Sydney). Australijska kolonia szybko osiągała sukces stając się krajem przystępnym dla białych osadników, którzy stopniowo odkrywali bogactwo i ogrom nowych ziem. Niestety ich niepohamowana żądza zagarniania zasobów, dla Aborygenów stała się śmiertelnym zagrożeniem. Kolonizatorzy nie zadali sobie trudu zrozumienia ich kultury, a ich obecność na kontynencie stała się czasem szerzącego się rasizmu. Rdzenni mieszkańcy byli traktowani nie jako ludzie, lecz bardziej jako elementy fauny i flory, uważani za coś poniżej godności ludzkiej. Tych, którzy nie zginęli wskutek przywiezionych przez osadników chorób lub brutalnych ataków, chciano skutecznie zasymilować, co w praktyce oznaczało rzecz jasna stopniową eliminację tej rasy.

            Mówi się, że najczarniejszą kartą w dziejach Australii jest okres Skradzionego Pokolenia, czyli plan swoistego „wybielania” rdzennych mieszkańców. Ten haniebny proceder spowodował tak wielką traumę u Aborygenów, że do dzisiaj widoczne są jego skutki. Mianem Skradzionego Pokolenia określa się dzieci, które zostały siłą odebrane swoim biologicznym rodzinom przez służby australijskie i umieszczone w prowadzonych przez kościelne misje ośrodkach lub rodzinach zastępczych. Dzieci były poddawane przymusowej asymilacji, a wiele z nich nigdy już nie odnalazło swojej prawdziwej rodziny. Aborygeni nie wiedzieli, gdzie trafia ich potomstwo, a jak wspomniałam wyżej, to stosunki pokrewieństwa były czymś, co najskuteczniej pielęgnowali przez wieki. Proceder trwał od początku XX wieku do 1970 roku[6]. Temat Skradzionego Pokolenia był traktowany jako tabu aż do momentu opublikowania raportu „Bringing Them Home” w 1997 roku[7]. Ten przełomowy raport wykazał, że praktyka rządu australijskiego wobec rdzennej ludności stanowiła ludobójstwo, zgodnie z postanowieniami Konwencji ONZ z 1948 roku. Ta konwencja bowiem uznaje różne historyczne polityki usuwania dzieci i przymusowej asymilacji za akty o charakterze ludobójczym, a rząd australijski jednoznacznie naruszał prawa rdzennej ludności. Śledczy ustalili, że w okresie od 1910 do 1970 roku co najmniej 100 tysięcy dzieci zostało odebranych swoim aborygeńskim rodzicom[8]. Co więcej, proceder nawet nie osiągnął zamierzonego celu, a spowodował u ofiar problemy z depresją, kryzysy tożsamości oraz problemy z kierowaniem własnym postępowaniem[9]. Spośród 54 zaleceń skierowanych do rządu australijskiego po opublikowaniu raportu, jednym z postulatów była konieczność udzielenia odszkodowań dla ofiar przymusowej asymilacji w kontekście naruszenia ich praw człowieka. Ponadto, zalecono zapewnienie im wsparcia psychologicznego oraz publiczne przeprosiny ze strony rządu Australii. Sprawujący wówczas funkcję premiera, John Howard odmówił ich wystosowania, argumentując, że nie ponosi odpowiedzialności za cudze błędy z przeszłości[10]. Mimo to temat urósł do rangi poważnej kwestii politycznej. Dopiero dekadę później, premier Kevin Rudd zdecydował się publicznie przeprosić Aborygenów: Nadszedł czas, aby naród otworzył nowy rozdział w historii Australii, naprawiając błędy przeszłości i kierując się z pewnością ku przyszłości. Przepraszamy za ustawy i polityki kolejnych parlamentów i rządów, które zadały głęboki smutek, cierpienie i straty naszym współobywatelom Australijczykom[11]. Tymi słowami w australijskim parlamencie w Canberrze chciał rozpocząć nową erę w stosunkach z rdzenną ludnością. Czy jednak możemy mówić dzisiaj o poprawie sytuacji Aborygenów?

Alarmująca sytuacja Aborygenów dzisiaj

            Współczesna społeczność aborygeńska liczy około 745 tysięcy osób, co stanowi zaledwie 2,8% populacji Australii (26,5 mln)[12]. Ich liczba niestety wciąż maleje. Osiedla aborygeńskie znajdują się głównie w słabo zaludnionych obszarach Australii Zachodniej, Queensland i Terytorium Północnego, a także w uboższych przedmieściach dużych miast. W powszechnej opinii, przeciętny Australijczyk starannie unika tych pokrytych blachami, przykrych slumsów, udając, że nie zauważa głęboko zakorzenionego ubóstwa i problemów związanych z używkami, które dotykają te społeczności. Mimo posiadania praw wyborczych od 1984 roku, Aborygeni wciąż pozostają na marginesie społeczeństwa w tak rozwiniętym państwie jak Australia. Jeśli spojrzeć na to szerzej, okres, w którym Aborygeni mają prawa polityczne i społeczne, jest relatywnie krótki. Należy podkreślić, że trauma związana z historycznym traktowaniem ich jako podludzi nadal wpływa na rodziny aborygeńskie. To w końcu dziadkowie i rodzice współcześnie młodych rdzennych mieszkańców byli ofiarami Skradzionego Pokolenia, czyli pozbawiono ich doświadczenia stabilnego życia rodzinnego. Spowodowało to rozbicie pierwotnych struktur i, tak jak wspomniałam wyżej, problemy z depresją oraz kryzysy tożsamości. Rodzice następnego pokolenia borykali się z trudnościami z wychowaniem własnych dzieci, a ucieczki szukali w alkoholu i narkotykach. Dane wskazują, że uzależnienia te mają poważne konsekwencje. W ich wyniku średnia długość życia Aborygenów spadła praktycznie o dekadę w porównaniu do przeciętnych Australijczyków. Ponadto, są dwukrotnie częściej hospitalizowani z powodu chorób układu krążenia i jedenaście razy częściej z powodu niewydolności nerek[13].  Również ponad dwukrotnie częściej decydują się na popełnienie samobójstwa[14]. To jednak nie koniec smutnej listy problemów, z jakimi borykają się rdzenni mieszkańcy Australii. Sklepy spożywcze w ich osadach są znacznie gorzej zaopatrzone: produkty często są przeterminowane, a ich dostępność ogranicza się zazwyczaj do mrożonego chleba tostowego, cukru, coli i konserw. Świeże owoce, warzywa (a wraz z nimi niezbędne witaminy) rzadko trafiają do tych społeczności. Przemoc w rodzinie i przestępstwa na tle seksualnym osiągają tam alarmująco wysoki poziom. Szacuje się, że rdzenne Australijki padają ofiarą przemocy dwunastokrotnie częściej niż inne Australijki w swoim „białym” środowisku[15].

            Gdy zapyta się przeciętnego Aborygena, jakie emocje towarzyszą mu na widok policjanta, najprawdopodobniej odpowie: strach. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci ponad 400 osób aborygeńskich zmarło będąc w areszcie, zarówno w więzieniach, jak i pod nadzorem policji[16]. Wielu z nich straciło życie w podejrzanych okolicznościach, niektórzy z powodu zaniedbań lub braku pomocy medycznej. Nikt nie poniósł odpowiedzialności za żadną z tych tragicznych śmierci.  Mając na uwadze, że populacji Aborygenów nie liczymy w milionach, a tysiącach, skala problemu staje się jeszcze bardziej znacząca. Pomimo tego niewielkiego udziału w społeczeństwie, stanowią oni ¼ wszystkich dorosłych więźniów[17]. Można postawić tezę, że przeciętne dziecko aborygeńskie wychowując się w takim środowisku ma większe szanse trafić do więzienia niż na uniwersytet (nie wspominając o kosztach edukacji wyższej w Australii). Społeczność rdzenna nadal walczy o pełne uznanie swoich praw, a do utrzymania strukturalnej i kulturowej przemocy, przyczyniają się media. Często przedstawia się rdzennych mieszkańców jako mniej udanych społecznie, co utrwala przekonanie, że jest to rezultat wrodzonych cech grupy (chociażby kwestie uzależnień czy braku inicjatywy), a nie skutek szerszych czynników strukturalnych i polityki, która utrudnia im osiąganie celów. Powstaje błędny krąg, a kulturowo-przemocowe postawy są szeroko rozpowszechniane. Główną przeszkodą w procesie pojednania w Australii jest brak powszechnego uznania, że konflikt nadal trwa, a kontekst kolonialny pozostaje aktualny. W ostatnich dziesięcioleciach zauważalny jest wzrost symbolicznego wykorzystania rdzennej kultury w ramach australijskiego projektu budowy narodowej tożsamości. Obejmuje to degradowanie prawdziwych doświadczeń rdzennej ludności Australii i przywłaszczanie historii kraju poprzez kreowanie fałszywego związku między osadnikami a ziemią, co osłabia roszczenia rdzennej ludności do suwerenności.

            Co prawda, każdy kolejny rząd federalny zobowiązuje się do pomocy rdzennej ludności. Trzeba przyznać, że wiele rzeczy uległo poprawie w ostatnich dziesięcioleciach, niemniej jednak większość z projektów piorunujących sukcesów nie odnosi. Wynika to z tego, że wysiłki są zazwyczaj połowiczne. Zamknięte społeczności aborygeńskie niechętnie korzystały z programów rządowych mających na celu redukcję nierówności rasowych. Widać wyraźnie brak zaufania ze strony rdzennej ludności wobec osób o białym kolorze skóry, co wynika częściowo z historii wzajemnych w minionych dekadach. Nie da się problemu zniwelować, dopóki nie zmieni się nastawienia rdzennej ludności. Wielu Aborygenów uważa, że nie doświadczą prawdziwej sprawiedliwości, dopóki nie uzyskają materialnych praw do ziemi i większego wpływu na własny los. Świat aborygeński nadal jest mocno skontrastowany w porównaniu do środowiska, w którym żyje przeciętny, wykształcony Australijczyk.

Głos dla ludów tubylczych — przegrana szansa na porozumienie

            Po przedstawieniu pełnego kontekstu, należy w końcu przejść do samego referendum „Voice”. Inicjatywa do jego przeprowadzenia była jedną z obietnic wyborczych Anthony’ego Albanese, a oficjalna zapowiedź pojawiła się już 21 maja 2022 roku, kiedy to Australijska Partia Pracy wygrała wybory. Jej lider, obecny premier Albanese, podczas przemówienia po ogłoszeniu korzystnych wyników, zapowiedział przeprowadzenie referendum rozszerzającego prawa ludności rdzennej w trakcie pierwszej kadencji jego rządu[18]. Można powiedzieć, że premier Albanese, decydując się na ten krok, naprawdę zadał sobie trud, aby Aborygenów zrozumieć. Referendum to miało dotknąć w końcu tego, na czym tej społeczności naprawdę zależy: praw do ziemi. Wzorował się w końcu na „Oświadczeniu z serca Uluru”, dokumencie z 2017 roku opracowanym przez przywódców rdzennych mieszkańców, w którym określono plan działania na rzecz pojednania z resztą Australii. Pomysłem rządu Albanese’a było dodanie do konstytucji trzech punktów[19]. Chodziło o uznanie Aborygenów i Wyspiarzy Cieśniny Torresa za pierwsze ludy Australii oraz utworzenie w parlamencie ciała złożonego z ich przedstawicieli, czyli Głosu Aborygenów i Wyspiarzy Cieśniny Torresa, w skrócie Głosu w Parlamencie (stąd nazwa referendum to „Voice”). Dzięki temu zyskaliby oni możliwość wpływania na prawo i politykę, co przyniosłoby w końcu obustronne wysiłki dotyczące poprawienia sytuacji tych ludności.

            Australijska konstytucja weszła w życie w 1901 roku, czyli w czasie, gdy Aborygeni żadnych praw nie mieli. Rzecz jasna więc, że byli wykluczeni z procesu jej tworzenia. Australijska Komisja Praw Człowieka wskazuje, że konstytucja z 1901 roku nie gwarantuje żadnych zabezpieczeń przed dyskryminacją rasową[20]. Budowana była również na bazie mitu terras nullius, czyli przekonaniu, że w momencie zasiedlania Australii przez Brytyjczyków, kontynent nie należał do nikogo. Zmiana ta obaliłaby więc ten mit i uznała Aborygenów za pierwszych właścicieli ziemi. Uznanie ludów tubylczych w konstytucji oznaczałoby w końcu ochronę ich praw w ramach systemu politycznego. Australia jest obecnie jedynym krajem należącym do Wspólnoty Narodów, który nigdy nie zawarł traktatu z rdzennymi mieszkańcami, w przeciwieństwie do innych brytyjskich dominiów, takich jak Nowa Zelandia czy Kanada, gdzie podobne umowy zostały już wcześniej zawarte. Dodając do tego utworzenie z rdzennych przedstawicieli ciała doradczego w parlamencie, byłby to naprawdę duży krok w kierunku pojednania. Głos w Parlamencie miałby możliwość występowania przed parlamentem i rządem wykonawczym w sprawach dotyczących ludności aborygeńskiej oraz Wyspiarzy Cieśniny Torresa. Według rządu australijskiego byłby to idealny sposób na naprawę wyrządzonych krzywd, spowodowanych kolonializmem. Szczególnie znaczenie dla historii tych ludności zostałoby w pełni uznane, a żaden kolejny rząd nie mógłby tego zanegować.

            Po wyrażeniu przez Albanese’a chęci przeprowadzenia owego referendum, początkowe badania pokazywały, że w przypadku jego zrealizowania aż 75% Australijczyków wyraziłoby poparcie[21]. Szczególnie wśród młodych osób zauważa się rosnące pragnienie pojednania z Pierwszymi Narodami poprzez ich uznawanie i poszerzenie praw. Nie trzeba było jednak długo czekać, aby usłyszeć głosy przeciwników reformy. Kampanie na rzecz obu stron kwestii rozpoczęły się na początku 2023 roku.      

            Wiemy już jakie korzyści niosłoby za sobą referendum „Voice”, więc teraz przeanalizujmy argumentację oponentów takiego rozwiązania. Kampania na rzecz „głosuj nie” podkreślała, że wprowadzenie do konstytucji takiego zapisu będzie nadmiernie uprzywilejowywało ludność rdzenną. Z pomocą Głosu w Parlamencie, rdzenni mieszkańcy (a w dalszej perspektywie ich potomkowie) zyskaliby dodatkowe narzędzie wpływania na politykę publiczną, wykraczające poza korzyści demokracji przedstawicielskiej, które już są dostępne dla wszystkich obywateli, niezależnie od rasowej przynależności[22]. Argumentowano, że stanowi to istotne zagrożenie dla równości obywatelskiej. Duże kontrowersje wywołał fakt, że Głos w Parlamencie miałby możliwość występowania także przed rządem wykonawczym, co w Australii jest szerokim pojęciem obejmującym od generalnego gubernatora po gabinet i urzędników państwowych.

            Jedno jednak przeciwnikom propozycji trzeba przyznać: zakres działania Głosu w Parlamencie nie był za bardzo sprecyzowany. Wiadomo było mniej więcej tyle, że byłby to organ doradczy bez prawa weta ustawodawczego, ale szczegóły dopracowane miały być już po wygranej referendalnej. Kampania głosowania na „Nie” napędzana była przede wszystkim przez partię opozycyjną do rządu Albanese’a, czyli konserwatystów skoncentrowanych wokół Petera Abbotta. Wielokrotnie oskarżano ich o rozprzestrzenianie dezinformacji na temat skutków planu[23]. Od lipca 2023 opinia publiczna zaczęła coraz bardziej kierować się w stronę opcji głosowania przeciwko[24]. To była długa walka, a najdotkliwiej odczuła ją ludność Pierwszych Narodów. Między marcem a czerwcem zeszłego roku linia wsparcia kryzysowego i zapobiegająca samobójstwom, 13Yarn, doświadczyła istotnego wzrostu. Całodobowa infolinia, stworzona i obsługiwana przez osoby tubylcze, odnotowała wzrost w porównaniu do tego samego okresu rok wcześniej o 108% w liczbie osób dzwoniących, które zgłaszały nadużycia i rasizm jako przyczynę ich cierpień[25]. Tymczasem Grupa Ekspertów ds. Konstytucji powołana przez rząd w celu rozwijania wątpliwości dotyczących „Voice”, określiła propozycję jako bezpieczną i rozsądną opcję prawną — w końcu Głos w Parlamencie nie posiadałby prawa weta ustawodawczego[26]. Aby uspokoić Australijczyków, w październiku 2023 roku aż 71 nauczycieli i profesorów prawa konstytucyjnego opublikowało otwarty list do australijskiej opinii publicznej, w którym stwierdzono, że zdaniem większości ekspertów przedsięwzięcie to nie będzie ryzykowne konstytucyjnie[27]. Czy oświadczenie jednak zdołało wspomóc zwycięstwo kampanii „głosuj tak”? Cóż… Tutaj wszystkich zwolenników kwestii aborygeńskiej może czekać niemałe rozczarowanie.

            Nadszedł 14 października 2023. Wszelkie referenda i wybory federalne są obowiązkowe dla obywateli Australii, którzy ukończyli 18 rok życia (chyba, że chcą dostać karę grzywny), więc nic dziwnego, że frekwencja wynosiła aż 89,92%[28]. Australijczycy na karcie referendalnej ujrzeli pytanie: zmiana konstytucji w celu uznania Pierwszych Ludów Australii poprzez ustanowienie Głosu Aborygenów i Wyspiarzy w Cieśninie Torresa. Czy zgadzasz się z proponowaną zmianą[29]? Zanim przedstawię wyniki, nadmienię, że konstytucję australijską zmienić nie jest łatwo. Nie wliczając „Voice”, od 1901 roku (czyli spisania konstytucji) odbyły się 44 referenda konstytucyjne, z których tylko 8 zakończyło się sukcesem[30]. Aby zaproponowana zmiana stała się częścią ustawy zasadniczej, musi zostać spełniona zasada podwójnej większości. Oznacza to tyle, że za nowym prawem opowiedzieć się musi zarówno ponad połowa wyborców ze wszystkich stanów razem wziętych, jak i ponad połowa wyborców w co najmniej czterech na sześć stanów Australii. Tymczasem referendum „Voice” nie spełniło żadnej z tych zasad. Nie tylko opcja „tak” nie została przegłosowana w żadnym ze stanów, ale również w skali całego kraju osiągnęła wynik zaledwie 39.9%. Wygrała opcja „nie”, za którą opowiedziało się 60.1% społeczeństwa[31]. Rdzenna ludność ani nie została więc uwzględniona w konstytucji, ani nie otrzymała Głosu w Parlamencie. Zamiast pojednania, referendum pozostawiło po sobie jedynie wielkie rozczarowanie. Faktu, że była to zwyczajnie porażka, nie ukrywał nawet Anthony Albanese. W swojej wypowiedzi po ogłoszeniach wyników, użył słów: kiedy robisz trudne rzeczy, kiedy mierzysz wysoko, czasami nie udaje ci się[32]. Rząd Australijskiej Partii Pracy w końcu postawił w centrum uwagi regularnie spychaną na margines kwestię ważną dla rdzennych mieszkańców. Idea była znacząca, jednak ciężko odpowiedzieć na pytanie, czy problem tkwił w aspekcie rasistowskim (a taka etykieta przylgnęła do Australii po ogłoszeniu wyników), czy też po prostu w braku gotowości społeczeństwa australijskiego do rozszerzenia praw aborygeńskich. Jednakże, wypowiedzi wielu przedstawicieli Pierwszych Narodów sugerują, że wynik został odebrany jako kolejny akt odrzucenia. Pewne jest jedno: Aborygeni wiele wycierpieli w wyniku inwazji białych, a porażka ta będzie jeszcze długo postrzegana jako cios w trudną walkę o postęp w procesie pojednania i uznania we współczesnej Australii. Ludność Pierwszych Narodów nadal doświadcza dyskryminacji, mierzy się z gorszym stanem zdrowia i niekorzystnymi warunkami ekonomicznymi.

Co dalej?

            Chociaż referendum „Voice” odniosło porażkę, trzeba przyznać, że całe zamieszanie, które spowodowało, zakorzeniło sprawę aborygeńską jako jedną z ważniejszych australijskich kwestii politycznych. Porażka kampanii głosuj „Tak” wpłynęła przede wszystkim na politykę samego premiera Albanese. Oskarżony o uwypuklenie polaryzacji w kraju, zachowawczo zdecydował się odłożyć w czasie plany dotyczące kolejnego referendum, które dotyczyłoby usunięcia Karola III z roli głowy państwa i przekształcenia Australii w Republikę[33]. Wygrana takiego przedsięwzięcia jest zbyt niepewna, a Anthony’emu Albanese zdecydowanie nie jest na rękę przegrana w drugim z rzędu rewolucyjnym planie. A Aborygeni? Przypomnę, że początkowo poparcie dla sprawy było znaczące. Tegoroczne protesty pod hasłem „Dzień Inwazji” również uwydatniły chęć rekompensaty wszelkich krzywd doznanych przez Pierwsze Narody. Należy stwierdzić, że „Voice” nie doświadczyło porażki głównie z powodu niechęci wobec rdzennej ludności (zwłaszcza u młodszych pokoleń, gdzie ta niechęć jeszcze bardziej zanika), a ze względu na zbyt dużą dezinformację i strach przed skutkami planu. Być może należałoby zacząć od mniejszego, a jakże znaczącego kroku, czyli samego konstytucyjnego uznania Pierwszych Narodów (co jednak przez Aborygenów uważane jest za niewystarczające). Rdzenni Australijczycy mają zdecydowanie szansę na akceptację, jednakże problem kryje się gdzie indziej: czy stopniowe zmiany nie będą zbyt mało efektywne? Względem liczby tej populacji i jej trudnej sytuacji, miejmy nadzieję, że w pewnym momencie nie stanie się po prostu za późno na ratunek. A może tak naprawdę ich zamknięcie na świat zewnętrzny i nieprzyswajanie europejskich wartości, jest ich sposobem na przetrwanie i życie zgodne ze swoimi odwiecznymi wartościami. W końcu to zachodnia cywilizacja Aborygenów skrzywdziła najdotkliwiej.

[1] The evolution of Australia Day controversy, “BBC News” https://www.bbc.com/news/world-australia-42798864 [dostęp: 12.02.2024].

[2] W wolnym tłumaczeniu: Kolonia upadnie.

[3]Ibidem.

[4] Rock Art., Uluru-Kata Tjuta National Park, https://parksaustralia.gov.au/uluru/ [dostęp: 28.02.2024].

[5]Aborygeni australijscy. Kim są rdzenni mieszkańcy Australii?, „National Geographic”, https://www.national-geographic.pl/artykul/zapamietuj-jak-aborygen-ich-mnemotechnika-dziala-lepiej-niz-slynny-palac-pamieci-starozytnych-grekow [dostęp: 11.02.2024].

[6] The Stolen Generations, https://australianstogether.org.au/discover-and-learn/our-history/stolen-generations/ [dostęp: 28.02.2028].

[7] Raport można przeczytać na stronie Australijskiej Komisji Praw Człowieka pod tym adresem: https://humanrights.gov.au/our-work/projects/bringing-them-home-report-1997 [dostęp: 28.02.2028].

[8]Więcej o procederze Skradzionego Pokolenia w Australii można poczytać tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Stolen_Generations [dostęp: 17.02.2024].

[9]Who are the Stolen Generations and what has happened to them?, “The Guardian”, https://www.theguardian.com/australia-news/2023/sep/07/who-are-the-stolen-generations-children-years-and-what-has-happened-to-them [dostęp:17.02.2024].

[10] From the Archives, 1998: Thousands say sorry, but not PM, “The Age”, https://www.theage.com.au/national/from-the-archives-1998-thousands-say-sorry-but-not-pm-20210521-p57tyr.html [dostęp: 28.02.2024].

[11] Z angielskiego: The time has now come for the nation to turn a new page in Australia’s history by righting the wrongs of the past and so moving forward with confidence to the future. We apologise for the laws and policies of successive Parliaments and governments that have inflicted profound grief, suffering and loss on these our fellow Australians. Cała treść przeprosin na oficjalnej stronie Parlamentu Australijskiego pod tym adresem: Apology to Australia’s Indigenous Peopleshttps://www.aph.gov.au/Visit_Parliament/Art/Icons/Apology_to_Australias_Indigenous_Peoples [dostęp: 20.02.2024].

[12]Mroczna Strona Australii, czyli o dramatach wśród Aborygenów, „National Geographic”, https://www.national-geographic.pl/artykul/mroki-australii-czyli-o-przemocy-wsrod-aborygenow#u-aborygenow [dostęp: 20.02.2024].

[13]The condition of indigenous Australians is a national disgrace, “The Economist”, https://www.economist.com/special-report/2018/10/25/the-condition-of-indigenous-australians-is-a-national-disgrace [dostęp: 20.02.2024].

[14] Ibidem.

[15]Mroczna Strona Australii, czyli o dramatach wśród Aborygenów, „National Geographic”, https://www.national-geographic.pl/artykul/mroki-australii-czyli-o-przemocy-wsrod-aborygenow#u-aborygenow [dostęp: 20.02.2024].

[16]Aboriginal Australians 'still suffering effects of colonial past’, “BBC News”, https://www.bbc.com/news/world-australia-53436225 [dostęp:20.02.2024].

[17] Ibidem.

[18] Prime Minister-elect Anthony Albanese’s victory speech in full, https://www.smh.com.au/politics/federal/prime-minister-elect-anthony-albanese-s-victory-speech-in-full-20220522-p5andv.html [dostęp: 28.02.2024].

[19] Referendum on an Aboriginal and Torres Strait Islander Voice, https://www.niaa.gov.au/indigenous-affairs/referendum-aboriginal-and-torres-strait-islander-voice [dostęp: 28.02.2024].

[20] Międzykontynentalny obciach: w australijskiej konstytucji ciągle nie ma Aborygenów. Będzie referendum?, „OKO.press”, https://oko.press/miedzykontynentalny-obciach-w-australijskiej-konstytucji-ciagle-nie-ma-aborygenow-bedzie-referendum [dostęp: 21.02.2024].

[21] Międzykontynentalny obciach … op.cit.

[22] The Voice Referendum: The Argument for Voting NO https://www.ruleoflaw.org.au/voice-the-case-for-voting-no/ [dostęp: 21.02.2024].

[23] Voice referendum: Lies fuel racism ahead of Australia’s Indigenous vote, “BBC News”, https://www.bbc.com/news/world-australia-66470376 [dostęp: 28.02.2024].

[24]Jak dokładnie zmieniała się opinia publiczna, można zobaczyć tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Opinion_polling_for_the_2023_Australian_Indigenous_Voice_referendum [dostęp: 28.02.2024].

[25] ‘Violent black men’: Warren Mundine defends comedian’s reference to traditional owners as ‘comedy’, “The Guardian”, https://www.theguardian.com/australia-news/2023/sep/26/violent-black-men-warren-mundine-defends-comedians-reference-to-traditional-owners-as-comedy [dostęp: 21.02.2024].

[26] The Voice and the High Court challenge: analysis of a misrepresented legal debate https://www.rmit.edu.au/news/crosscheck/the-voice-and-the-high-court-challenge [dostęp: 21.02.2024].

[27] More than 70 university law academics say Voice 'not constitutionally risky’ in letter to Australian public, https://www.abc.net.au/news/2023-10-06/open-letter-constitutional-law-university-voice-to-parliament/102937352 [dostęp: 28.02.2024].

[28] ANU Centre for Social Research and Methods, Detailed analysis of the 2023 Voice to Parliament Referendum and related social and political attitude https://csrm.cass.anu.edu.au/sites/default/files/docs/2023/11/Detailed_analysis_of_the_2023_Voice_to_Parliament_Referendum_and_related_social_and_political_attitudes.pdf, 28.11.2023 [dostęp: 24.02.2024].

[29] Ang. to alter the Constitution to recognise the First Peoples of Australia by establishing an Aboriginal and Torres Strait Islander Voice. Do you approve this proposed alteration?

[30] Międzykontynentalny obciach: w australijskiej konstytucji ciągle nie ma Aborygenów. Będzie referendum?, „OKO.press”, https://oko.press/miedzykontynentalny-obciach-w-australijskiej-konstytucji-ciagle-nie-ma-aborygenow-bedzie-referendum [dostęp: 21.02.2024].

[31] Oficjalne wyniki referendum znajdują się tutaj: https://www.abc.net.au/news/elections/referendum/2023/results?filter=all&sort=az&state=all&party=all [dostęp: 22.02.2024].

[32] Z ang. when you do the hard things, when you aim high, sometimes you fall short. Cała przemowa premiera Albanese po ogłoszeniu wyników: chttps://www.smh.com.au/politics/federal/no-campaign-confident-of-victory-as-albanese-remains-hopeful-20231010-p5eb5r.html [dostęp: 22.02.2024].

[33] Australia puts republic referendum plan on hold, “BBC News”, https://www.bbc.com/news/world-australia-67916228 [dostęp: 28.02.2024].