Czy Donald stanie się Jarosławem?

Grafika: Hanna Janasik
Artykuł ukazał się w 5. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Donald Tusk wracał do krajowej polityki przez trzy kolejne lata. Najpierw latem 2019 roku, przy okazji obchodów 30. rocznicy wyborów czerwcowych, media i komentatorzy polityczni informowali opinię publiczną o planowanym Ruchu 4 czerwca, który miał dać Tuskowi zwycięstwo w zbliżających się wówczas wyborach parlamentarnych. Następnie wiosną 2020 roku, kiedy w ogarniętej pandemią Polsce trwała kampania poprzedzająca wybory prezydenckie. Koalicja Obywatelska zdecydowała się na wymianę niepopularnej kandydatki, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, na innego pretendenta. W krajowych mediach zawrzało, kiedy przez kilka krótkich dni na giełdzie nazwisk, obok Trzaskowskiego i Sikorskiego, pojawił się właśnie Tusk, który od kilku miesięcy nie pełnił już funkcji Przewodniczącego Rady Europejskiej i wydawało się, że może podjąć się kandydowania. W końcu latem bieżącego roku, kiedy sondaże uwidaczniały niespotykany dotąd spadek poparcia Koalicji Obywatelskiej, a kolejni parlamentarzyści PO składali swoje CV na biurkach Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, dziennikarka Agnieszka Burzyńska poinformowała w podcaście Onetu Stan po Burzy, że Donald Tusk wraca.

Tym razem plotki okazały się prawdą. Na oczach biernych i czynnych obserwatorów polskiej sceny politycznej odegrał się rytualny powrót króla. Pomniejsi magnaci i baronowie Koalicji Obywatelskiej złożyli powracającemu hołd lenny, a słupki sondażowe KO powędrowały w górę, wywołując wśród pozostałych polityków opozycji zgrzytanie zębów, a wśród niektórych – znanych z tego – być może nawet łzy.

Od powrotu króla mijają trzy miesiące. I chociaż Tolkien zakończył na nim swoją opowieść, to polityczny sequel z życia Tuska dopiero się rozpoczyna.

Akcja równa się reakcja

Polityków opozycji w Polsce trudno określić mianem responsywnych. Wydaje się, że od 2014 roku tematy i rytm w krajowej polityce narzucała partia rządząca, chociaż jej żywotność
i aktywność w naturalny sposób słabły z biegiem lat. Wpisuje się to w dostrzegalne także
w przypadku poprzednich rządów tzw. zmęczenie władzą, którego Prawo i Sprawiedliwość niewątpliwie doświadcza. W czasie pandemii dało się równocześnie zauważyć poprawiającą się kondycję niektórych polityków i formacji zasiadających w centrum i na lewicy. Jednak to nie Jarosław Kaczyński czy Mateusz Morawiecki sprowokowali liderów opozycji do działania
w minione wakacje.

Zjednoczonej Prawicy łatwo było atakować niewydolnego politycznie Budkę
i permanentnie niezdecydowanego Trzaskowskiego. Jak już wspomniałem, to przede wszystkim ich politycznej impotencji Koalicja Obywatelska zawdzięczała rekordowe, sondażowe spadki. Tymczasem Tusk zburzył status quo, kiedy błyskawicznie – bo już trzeciego lipca – przejął władzę w swojej partii korzystając z Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej i niedoskonałych przepisów jej statutu. Jego kolejnym krokiem stała się seria pogłębionych konferencji prasowych, na których w wyczerpujący sposób odpowiadał na pytania wielu dziennikarzy i tym samym zarysował niejako kontur swojej nomen omen platformy programowej. Wszystkie te działania – szybkie przejęcie władzy w partii, konferencje prasowe, duża dostępność medialna i zainteresowanie samych mediów osobą Tuska – wywołały gwałtowną reakcję wszystkich środowisk politycznych, z wyróżnieniem tych znajdujących się po stronie opozycji.

Lewica z miejsca stwierdziła, że Tusk wzmacnia PiS. Podobne tezy padły z ust zarówno Adriana Zandberga[1], Włodzimierza Czarzastego[2], jak i Roberta Biedronia[3]. To reakcja, którą trudno określić jako zaskakującą, szczególnie ze strony środowiska, które od maja tego roku boryka się ze spadkami sondażowymi, których przyczyn można doszukiwać się m. in. w wiosennym porozumieniu Lewicy z Prawem i Sprawiedliwością w sprawie Krajowego Planu Odbudowy[4].

Kwestia Tuska wydaje się w sporym zakresie dotykać także dotychczas odosobnionej na opozycji Konfederacji. Według dziennikarzy Onetu[5] Tusk rozważa zawiązanie szerokiego paktu o nieagresji na opozycji, z którego wyłącza jedynie Lewicę, którą uważa za nieobliczalną. Tym samym jedyna parlamentarna siła polskiego alt-rightu staje się ważnym elementem układanki starego-nowego szefa PO, w której jakakolwiek formacja znajdująca się na prawo od PiS,
w szczególności zaś na prawo od Solidarnej Polski, jest na wagę złota w walce o pozyskiwanie wyborców z małych i średnich miast. To właśnie w tych ośrodkach tryumfy święci Konfederacja, tam też zamieszkuje największa część elektoratu TUP-u, czyli Tymczasowego Ugrupowania Protestu[6], który nie głosuje ani na koalicję centrową, skupioną wokół KO, ani na jej centroprawicową alternatywę, skupioną wokół PSL.

Jeżeli już mowa o ludowcach, to Władysław Kosiniak-Kamysz z miejsca stwierdził, że powrót Tuska nie jest dla niego zaskoczeniem[7] i w przeciwieństwie do polityków Lewicy wyraził raczej pozytywne emocje związane z politycznym restartem dawnego koalicjanta. To o tyle ciekawe, że od blisko czterech miesięcy lider PSL jednoznacznie odcina się od wizji dużej, centroprawicowej listy opozycji z wiodącą w niej KO, zamiast tego promując własną formułę Koalicji Polskiej, która w ostatnim czasie – według słów samego prezesa PSL – rozpoczęła proces otwierania się na uwolnione spod skrzydeł Zjednoczonej Prawicy Porozumienie Jarosława Gowina[8]. W takim scenariuszu oczywistym jest, że jakakolwiek koalicja w układzie PSL (Koalicja Polska) + KO staje się obecnie niemożliwa. Nie trzeba być stałym bywalcem biura krajowego PO przy ulicy Wiejskiej żeby wiedzieć, że Donald Tusk nie zgodzi się na żadną koalicję, w której znajdzie się Jarosław Gowin. Panowie są ze sobą skłóceni od 2013 roku, kiedy to walczyli o przewodniczenie Platformie Obywatelskiej. Kwestią do rozważenia pozostaje zatem jedynie porozumienie przypominające wspomniany już, zawiązany w 2019 roku Pakt Senacki, a zatem swoisty pakt o nieagresji, który zamiast tworzenia wspólnych list wprowadził zasadę niewystawiania kandydatów przeciwko sobie. Jak jednak taki pakt miałby funkcjonować w wielomandatowych okręgach sejmowych, pozostaje niewiadomą.

Najbardziej na powrocie Tuska do czynnej polityki krajowej ucierpiał Szymon Hołownia, który swoje sondażowe rezultaty, oscylujące w granicach 15, a nawet 20 punktów procentowych, zawdzięczał przede wszystkim migrującym wyborcom KO, zniecierpliwionym wspomnianą już polityczną impotencją Budki i Trzaskowskiego. Pojawienie się na scenie politycznej znanej twarzy, która dla wielu kojarzy się ze stabilnymi, wieloletnimi rządami, zadziałało na zawiedzionych wyborców centrum i przyciągnęło ich ponownie pod skrzydła KO. Dało się odczuć, że dla przeciętnego wyborcy nadal nie jest pewne, czy Szymon Hołownia pozycjonuje swoje ugrupowanie pomiędzy KO a PSL, czy też może pomiędzy KO a Lewicą. Ocenę owego stanu utrudniać może fakt pozyskiwania przez Polskę 2050 parlamentarzystów zarówno z Lewicy, KO, jak i ze Zjednoczonej Prawicy. Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że Szymon Hołownia prowadził przez krótki czas rozmowy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, te jednak nie dały owocnego rezultatu i wydaje się, że w chwili pisania tego tekstu prezes PSL smali cholewki wyłącznie do prezesa Porozumienia Jarosława Gowina. Szymon Hołownia pozostaje zatem na lodzie, wypuszcza własną aplikację i w kolejnych wywiadach, ustami swoich posłów, coraz niżej szacuje swój stały elektorat, przyznając równocześnie, że wszystkie sondażowe spadki to efekt migrowania jego elektoratu do starej-nowej Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska[9].

Najmniej interesująca z polityczno-publicystycznego punktu widzenia okazała się reakcja polityczna obozu Zjednoczonej Prawicy. Poza nikogo niedziwiącą aktywnością tzw. telewizji publicznej, która dzień w dzień starała się ukazać byłego premiera w jak najgorszym świetle, Prawo i Sprawiedliwość nie wszczęło żadnego rodzaju ofensywy politycznej wymierzonej bezpośrednio w Tuska. Szeroko zakrojona krytyka Campusu Polska Przyszłości uderza raczej
w Rafała Trzaskowskiego i szeroko rozumianą KO, niż w lidera Platformy Obywatelskiej. Tuska nie obudzono o piątej rano. Nie postawiono mu żadnych zarzutów. Nie wszczęto wobec niego wyraźnie zaznaczonego ataku politycznego. Niewątpliwie pozostaje on na ustach gabinetu politycznego PiS i wszystkich jego działaczy, ale czy jest tak również w przypadku elektoratu partii rządzącej? Pytaniem otwartym pozostaje kwestia, czy Zjednoczona Prawica nie chce atakować Tuska w ogóle, czy też nie chce robić tego obecnie, czekając na kampanię wyborczą przed wyborami parlamentarnymi, kiedykolwiek miałyby one nastąpić.

Ukryte działania

Ponad dwumiesięczną obecność Donalda Tuska na polskiej scenie politycznej można określić jako wyważoną, nie widowiskową i – dla wielu obserwatorów sceny politycznej sprzyjających centrum – niezadowalającą. Poza intensywnym okresem pierwszych dwóch tygodni, podczas których Tusk pojawił się na wspomnianych już konferencjach prasowych czy na wydarzeniu wiecowym w Gdańsku, pełniący obowiązki przewodniczącego PO zaliczył tylko jeden, duży występ polityczny i to na dodatek na cudzej imprezie. Na Campusie Polska Przyszłości odbyła się pogadanka-debata Tuska i Trzaskowskiego, ważna właściwie wyłącznie jako sygnał oficjalnego pojednania się obecnego i niedoszłego lidera PO. Pomimo tego, że obydwaj panowie zaznaczyli istnienie istotnych różnic programowych i światopoglądowych między sobą, podali sobie publicznie rękę i zakopali topór wojenny, który wisiał w powietrzu od czasu lipcowej Rady Krajowej PO, podczas której Trzaskowski planował swojego czasu rzucenie rękawicy Tuskowi w wyścigu po przewodniczenie partii.

Tymczasem rozpoczęły się ukryte działania sztabu, który w międzyczasie zgromadził się wokół Donalda Tuska. Ten uformował swoją polityczną drużynę zarówno z wiernych mu urzędników unijnych, którzy współpracowali z nim jeszcze w Brukseli, jak i z wykorzystaniem rwących się do awansów pracowników warszawskich struktur PO oraz tamtejszego biura krajowego partii, którzy jeszcze niedawno dzielili się na Borysowców i Rafałowców.

Pierwszym krokiem na drodze do budowy nowego, lepszego wizerunku Tuska w krajowej polityce było sprostanie sondażom, z których wyłaniał się obraz sporego, społecznego niezadowolenia z powrotu Tuska do polityki[10]. I chociaż trzeba zauważyć, że w przypadku wszystkich tych sondaży odsetek ankietowanych wyrażających entuzjazm z powodu powrotu Tuska oscylował w granicach 30-35 punktów procentowych (a więc ogólnie przyjętego tzw. sufitu sondażowego dla KO), to ponad połowa ankietowanych wyrażała
z tego powodu wyraźną lub częściową dezaprobatę, co mogło w konsekwencji utrudnić np. wspomniane już wcześniej zawiązywanie koalicyjnych sojuszy lub paktów o nieagresji. Wiodącym celem działań związanych z ww. problemem stało się zatem wyznaczone przez Tuska zadanie zwiększenia skojarzeń pozytywnych i (przede wszystkim) neutralnych,
w szczególności w elektoracie Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Oba te ugrupowania są bowiem dla pełniącego obowiązki przewodniczącego PO potencjalnymi koalicjantami (lub sygnatariuszami paktów o nieagresji).

Kolejnym mankamentem dostrzeżonym przez zespół zajmujący się obecnością Tuska
w przestrzeni publicznej były niewystarczające zasięgi w Internecie, w szczególności
w wykorzystywanym do komunikowania się z bańkami Twitterze oraz na Facebooku. Działania sztabu Tuska nie zawsze okazywały się jednak skuteczne i moralnie godne pochwały. Dla przykładu, w ostatnim czasie drastycznie wzrosła liczba obserwujących Tuska na Twitterze, spośród czego prawie połowa – tj. prawie 600 tysięcy! – okazała się kontami fałszywymi[11], tzn. pustymi, wzmagającymi popularność konta przez podbijanie częstotliwości jego występowania jako konto proponowane do obserwowania. Nie należy ich mylić ze sztucznymi kontami wykorzystywanymi przez oponentów politycznych, czyli z tzw. trollami. Te, w przeciwieństwie z pustymi kontami, wchodzą z politykami w interakcję i reagują na ich aktywność, tymczasem lwia część obserwujących Tuska fałszywych kont jest bierna i zwiększa jedynie rangę jego konta.

Warto zauważyć, że owe zwiększanie rangi odnosi jak do tej pory sukces. Z rezultatem ponad 1 200 tys. obserwujących Tusk wyprzedza obecnie prywatne konto prezydenta Andrzeja Dudy, którego jednak obserwuje zaledwie 280 tysięcy kont fałszywych[12].

Bieżące wydarzenia polityczne stają się dla Tuska krótkimi momentami skierowanej na zewnątrz aktywności, która momentalnie staje się obiektem zainteresowania mediów. Sztab Tuska wykorzystał na przykład formę wideo do zaprezentowania jego komentarza m. in. w sprawie kryzysu granicznego w Usnarzu Dolnym[13]. Tego rodzaju bieżąca działalność wpisuje się jednak w pozycję de facto przewodniczącego dużej partii politycznej i trudno ocenić ją jako wyjątkową w jakikolwiek sposób.

Umiarkowana aktywność Tuska w sferze publicznej wydaje się jednak, przynajmniej dla politologa, zrozumiała. Dopiero co dobiegł końca sezon wakacyjny. Wybory, przynajmniej teoretycznie, nie odbędą się jeszcze co najmniej przez ponad rok. Pod znakiem zapytania stoi sens prowadzenia intensywnej kampanii, która w obecnej chwili mogłaby nie przyczynić się do żadnych politycznych zysków. Najważniejszy cel związany z powrotem Tuska do polityki osiągnął się sam i to już w kilka dni po jego powrocie do kraju: Koalicja Obywatelska znów jest najsilniejszym sondażowo ugrupowaniem opozycji. Wraz z początkiem września notuje średnią sondażową na poziomie blisko 24 punktów procentowych (PiS ok. 33 pp. )[14], co w obecnej konfiguracji poparcia dałoby jej podczas wyborów około 130 mandatów i szansę na formowanie koalicji jako wiodące ugrupowanie opozycji. Przewaga KO nad Polską 2050 Szymona Hołowni wzrosła w sierpniu do dziesięciu punktów procentowych i poza ukrytymi działaniami Tuskowi pozostaje czekać na dogodny moment polityczny, w którym będzie mógł zareagować
i przypomnieć o sobie opinii publicznej. Tymczasem pozostaje mu czekać.

Tusk a sprawa KO-wska

Donald Tusk wpływa nie tylko na ugrupowania rządzące i opozycyjne, ale także na formację Koalicji Obywatelskiej, której podstawą jest zarządzana przez niego Platforma Obywatelska. Ta składa się z pięciu podstawowych bytów: ze wspomnianej już PO oraz z pomniejszych koalicjantów: Nowoczesnej, Zielonych i Inicjatywy Polskiej, w końcu także z licznej grupy posłów niezrzeszonych w żadnej z ww. partii, określanych też czasem mianem „posłów-społeczników”.

Tusk odbył spotkania z przewodniczącymi wszystkich stowarzyszonych partii. Każdej obiecał to samo: co najmniej utrzymanie obecnego stanu posiadania, czyli w przypadku Nowoczesnej 6 mandatów poselskich i 3 w przypadku Zielonych oraz Inicjatywy Polskiej. Warto zauważyć, że Tusk pojawił się także jako gość na lipcowej Radzie Krajowej Nowoczesnej i to
z tą partią, spośród wszystkich koalicjantów, ma najwięcej wspólnego. Czołowi politycy Nowoczesnej – m.in. Adam Szłapka i Monika Rosa – wywodzą się ze środowiska PO, oboje pracowali też w Kancelarii Prezydenta RP za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego.

Tusk myśli jednak o poszerzaniu formuły koalicyjnej o kolejne partie. Jest też wyraźnie niechętny Lewicy. Oznacza to, że pod znakiem zapytania staje bezpieczeństwo posłów niezrzeszonych, którym często jest blisko właśnie do Lewicy. Wśród takich parlamentarzystów warto wymienić choćby Franciszka Sterczewskiego czy Klaudię Jachirę. Nie jest obecnie jasne, czy Tusk zdecyduje się na podtrzymanie z nimi współpracy, czy też zdecyduje się na odważniejszy krok w stronę centrum i będzie nadal naciskał na odnowienie współpracy
z Polskim Stronnictwem Ludowym.

Powrót Tuska wydaje się nie zapowiadać rewolucji dla partii stowarzyszonych w KO, czego nie można powiedzieć o posłach niezrzeszonych. I chociaż formuła Koalicji Obywatelskiej, jako szeroko rozumianego centrum, jest obecnie wyczerpana, wobec sąsiadujących z nią Lewicy, Polski 2050 i Koalicji Polskiej, Tusk planuje jej poszerzanie. I będzie to najprawdopodobniej poszerzanie o elementy centrum i centroprawicy.

Co dalej?

Przed Donaldem Tuskiem stoją wyzwania, które w 2014 roku stanęły przed Jarosławem Kaczyńskim. Wówczas to umocnił on swoją władzę wewnątrz własnego ugrupowania
i podporządkował sobie atrakcyjnych koalicjantów, z pomocą których zbudował fundamenty obozu politycznego, który posiadał bazę potencjalnych wyborców na tyle szeroką, że przy odpowiedniej mobilizacji wyborców mógł zwyciężyć w zbliżającym się maratonie wyborczym. Kaczyński wykorzystał zmęczenie władzą dotychczasowych partii rządzących i bezlitośnie wykorzystał każde ich potknięcie, nie tylko mobilizując swój elektorat, ale demobilizując wyborców strony przeciwnej. Z pomocą sprawnej machiny wyborczej, wykorzystując wsparcie wyspecjalizowanych firm zewnętrznych, Kaczyński postawił na ekspertów i z ich pomocą wygrał wybory, które wydawały się niemożliwe do wygrania: najpierw prezydenckie, potem parlamentarne. PiS z partii skompromitowanych, politycznych radykałów, wspieranej przez wyśmiewane moherowe berety stał się machiną administracyjną, która od sześciu lat oplata Polskę coraz ciaśniejszym węzłem nieprzerwanej, niedemokratycznej władzy.

Kaczyński przerósł Tuska. Teraz Tusk musi przerosnąć Kaczyńskiego. Żeby to zrobić, musi się nim stać. Zbudować silną koalicję, osłabić rządzących, wzmocnić zaplecze eksperckie
i usadowić się na bezpieczny, tylnym fotelu, żeby rządzić Polską niczym szara eminencja. Innej drogi w politycznie skłóconym, walczącym o własny dobrobyt i iluzję bezpieczeństwa społeczeństwie polskim, karmionym od trzydziestu lat różnymi odmianami populizmu, nie ma. Pozostaje zatem pytanie: czy Donald stanie się Jarosławem?

  1. Adrian Zandberg: powrót Tuska służy Prawu i Sprawiedliwości, https://wiadomosci. onet. pl/kraj/adrian-zandberg-powrot-tuska-sluzy-prawu-i-sprawiedliwosci/l73nwm1, dostęp 05. 09. 2021.

  2. J. Majmurek, Powrót Tuska? Znam jego poglądy, pamiętam, jak klęczał obok biskupów, https://krytykapolityczna. pl/kraj/czarzasty-lewica-tusk-platfroma-rozmowa-2021/, dostęp 05. 09. 2021.

  3. Biedroń: powrót Tuska osłabia opozycję, https://www. wnp. pl/parlamentarny/ludzie/biedron-powrot-donalda-tuska-oslabia-opozycje,160918. html, dostęp 05. 09. 2021.

  4. Vide K. Czechowicz, Kto wygrał, kto przegrał, a kto zremisował? O sporze wokół KPO słów kilka, [w:] Młodzi o Polityce, nr 4, kwiecień-czerwiec 2021.

  5. Stan po Burzy. Zaskakujący sprzymierzeńcy Tuska. Czy Konfederacja pomoże odsunąć PiS od władzy?, https://audio. onet. pl/show/stanpoburzy/98-zaskakujcy-sprzymierzecy-tuska-czy-konfederacja-pomoe-odsun-pis-od-wadzy, dostęp 05. 09. 2021.

  6. Termin wykorzystywany przez prof. Jarosława Flisa. Pod pojęciem TUP-u można rozumieć przede wszystkim elektorat regularnie zmieniający swoje preferencje wyborcze, głosujący przede wszystkim na formacje spoza tzw. establishmentu, tj. w ostatnich latach np. Ruch Palikota, Kukiz 15, Konfederacja.

  7. Kosiniak-Kamysz: powrót Tuska nie jest dla mnie zaskoczeniem, https://www. rmf24. pl/fakty/polska/news-kosiniak-kamysz-powrot-tuska-nie-jest-dla-mnie-zaskoczeniem,nId,5336498#crp_state=1, dostęp 05. 09. 2021.

  8. Kosiniak-Kamysz: nie wykluczam koalicji PSL z Porozumieniem, https://www. rp. pl/polityka/art18464161-kosiniak-kamysz-nie-wykluczam-koalicji-psl-z-porozumieniem, dostęp 05. 09. 2021.

  9. Joanna Mucha: Będziemy procent po procencie odzyskiwali tych, którzy odeszli do PO, https://www. gazetaprawna. pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8217601,joanna-mucha-polska-2050-sondaz-wyborczy-elektorat. html, dostęp 05. 09. 2021.

  10. Powrót Tuska do krajowej polityki: Szef PO nie będzie zadowolony z wyników tych sondaży, https://www. rmf24. pl/fakty/polska/news-powrot-tuska-do-krajowej-polityki-szef-po-nie-bedzie-zadowol,nId,5401941#crp_state=1, dostęp 05. 09. 2021.

  11. https://www. twitteraudit. com/donaldtusk, dostęp 05. 09. 2021.

  12. https://www. twitteraudit. com/andrzejduda, dostęp 05. 09. 2021.

  13. https://twitter. com/donaldtusk/status/1430487410517889031, dostęp 05. 09. 2021.

  14. https://ewybory. eu/sondaze/, dostęp 05. 09. 2021.