COP26 – cienie i blaski polskiej rezygnacji z węgla

Ilustracja: Zofia Waga
Artykuł ukazał się w 6. numerze kwartalnika „Młodzi o polityce”

Tegoroczny Szczyt Klimatyczny był w pewien sposób przełomowy. Jesienią w Glasgow po raz pierwszy padła zobowiązująca deklaracja Polski do rezygnacji z energii pozyskiwanej z węgla. Według porozumienia największe gospodarki mają całkowicie wyeliminować węgiel z polityki energetycznej do końca lat 30., natomiast państwa rozwijające się pożegnają się z czarnym złotem maksymalnie przed półmetkiem XXI wieku[1].

Taka deklaracja w przypadku Polski jest bezprecedensowa. Rząd Mateusza Morawieckiego wcześniej nie wyznaczał daty granicznej rezygnacji z węgla. Działania rządzących wręcz kreowały politykę promującą polski węgiel, co widzimy chociażby na przykładzie trwającego od wielu miesięcy konflikcie na linii Polska – Czechy o kopalnię Turów. Czy zatem zasadnym jest mówienie o zmianie energetycznego dyskursu? W zasadzie w niedalekiej przyszłości możemy się tego spodziewać, jednak Polska próbuje obrać jak najprostszą ścieżkę, nie unikając przy tym licznych potknięć i niekiedy odwrotów. Co ciekawe, nieprzyjacielem na polskiej drodze jest w tej sytuacji stan gospodarki krajowej.

Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, sklasyfikowanych przez Statistic Times, w 2020 roku Polska uplasowała się na 23. miejscu w rankingu wielkości PKB w skali świata[2]. Najnowsze dane za październik również wskazują, że zachowaliśmy miejsce z minionego roku. Spośród europejskich sąsiadów daleko za nami są m.in. Czesi, Portugalczycy, natomiast wyżej na podium znaleźli się Szwajcarzy oraz Niemcy. Biorąc pod uwagę wielkość gospodarek, Polska całkiem nieźle wypada na arenie międzynarodowej. Dlatego dziwić może fakt, że podążając szlakiem krajów rozwijających się, a nie tych rozwiniętych, pożegnamy się z energetyką węglową dopiero w połowie XXI wieku:

Transformacja w najbliższych latach musi być przede wszystkim zaplanowana i sprawiedliwa. Przyjęta przez Rząd RP umowa społeczna zakłada odejście od węgla kamiennego do 2049 r. Bezpieczeństwo energetyczne, jak i zapewnienie miejsc pracy jest dla nas priorytetem[3]napisała na Twitterze Anna Moskwa, która od 6 października pełni rolę ministry środowiska i klimatu.

Na węglu oparte jest niecałe 70% polskiej energetyki[4]. Nie jest to jednak powód, by przedłużać o dekadę odejście od surowca,tak jak kraje, które niekiedy dopiero wchodzą w proces uprzemysławiania. Obecna władza, choć dzisiaj trzyma się czarnego złota coraz mniej kurczowo, przez ostatnie lata niewiele zrobiła w ramach polityki klimatycznej, aby oswoić społeczeństwo z nieuniknioną transformacją w kierunku nowych źródeł energetycznych. Dlatego proces odchodzenia od węgla w kraju nad Wisłą będzie przebiegał niewspółmiernie do warunków. Za tę decyzję przedstawicielstwo polskie otrzymało na Szczycie Klimatycznym w Glasgow ironiczną nagrodę „Skamieliny Dnia”, przyznawaną codziennie dla najbardziej „zasłużonych” państw oraz organizacji. Dzień wcześniej wyróżnienie od ekologów otrzymała Japonia. Antynagrodę dostały również Norwegia oraz Australia.

Polska energetyka

3 lata przed spotkaniem w Glasgow delegacje z całego świata pojawiły się na Szczycie Klimatycznym w Polsce. Na otwarciu spotkania padły pamiętne słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który zaznaczył, że zasoby węgla w kraju wystarczą jeszcze na 200 lat. Po kontrowersyjnym rozpoczęciu, efekty wypracowane w trakcie 2-tygodniowych negocjacji nie zbliżyły krajów do rozwiązania problemu emisji gazów cieplarnianych. Polska retoryka opierała się w głównym stopniu na wzbogaceniu poziomu lesistości oraz zamianie silników spalinowych na auta elektryczne. Metoda małych kroków w tym przypadku nie zdała jednak egzaminu. Po powrocie przedstawicieli do rodzimych krajów, jedynym zapewnieniem dotyczącym zmniejszenia emisji dwutlenku węgla były dobre chęci, z których nie wyniknęły uregulowania prawne.

Mimo licznych apelów ekspertów podpartych analizami i badaniami naukowymi, w retoryce partii rządzącej wpływ człowieka na zmiany klimatu jest cały czas marginalizowany. 16 listopada na antenie Kanału 1. Polskiego Radia, prezes PiS Jarosław Kaczyński wskazał, że choć zmiany klimatu mają miejsce, nie mamy pewności, że odpowiada za nie człowiek. Dodał jednak, że część naukowców jest zdania, że jest to związane z działalnością człowieka, dlatego należałoby temu przeciwdziałać.

Jak przebiega zatem transformacja energetyczna w Polsce? Według danych Forum Energii, wskazanych w raporcie „Transformacja energetyczna w Polsce Edycja 2021” udział węgla w energetyce faktycznie się zmniejszył. W 2020 roku wyniósł 69,7%, przy czym rok wcześniej wynik był o 3,3 pp. wyższy. Autorzy raportu zaznaczają jednak, że miniony rok charakteryzował się recesją w gospodarce – PKB spadło o 2,8%, a zapotrzebowanie na energię elektryczną zmniejszyło się o 2,1%. Z kolei spadek emisji gazów cieplarnianych wyniósł w 2020 roku 7,4% w zestawieniu z rokiem wcześniejszym. Zatem polskie podwórko choć powoli, rezygnuje z węglowej energii. Konsumenci coraz chętniej wybierają energię z odnawialnych źródeł. W 2020 roku udział OZE w produkcji energii elektrycznej wyniósł 17,7%, z czego ponad połowa wynika z zainteresowania fotowoltaiką. Według narracji obozu rządzącego to właśnie popularyzacja czystej energii, w tym coraz częstsze wybieranie energii z paneli słonecznych, ma doprowadzić do neutralności klimatycznej. Fotowoltaika i elektromobilność były głównymi hasłami, z którymi polska delegacja pojawiła się na Szczycie Klimatycznym w Glasgow. Mateusz Morawiecki mówił m.in. o potencjale OZE do stworzenia 300 tys. miejsc pracy oraz o wzroście zainteresowania energią z fotowoltaiki o 2-2,5 raza.

Wydaje się więc, że Polska, choć bardzo powoli, w końcu wkracza na drogę pozbycia się łatki ostatniego bastionu węgla w Europie. Możemy się spodziewać, że udział energii ze źródeł odnawialnych będzie się zwiększał, natomiast sektor ten wymaga jeszcze intensywnych inwestycji finansowych. Pytanie zatem, czy obecnie, w dobie pandemii koronawirusa, rząd podoła wyzwaniu transformacji energetycznej. czy też odejście od węgla spadnie na kolejny plan wyzwań.

COP26 – za mały krok w przód

Wracając jednak do spotkania w Glasgow, wymieniona wyżej deklaracja, która zakłada odejście od węgla do lat 30. dla krajów rozwiniętych oraz lat 40. dla krajów rozwijających się, zebrała poparcie ponad 40 państw-sygnatariuszy. Mimo ogromnej mobilizacji, część krajów nie zdecydowała się jednak na podpisanie porozumienia. Są to m.in. Stany Zjednoczone, Australia, Chiny i Indie, które jednocześnie plasują się wysoko wśród głównych emitentów gazów cieplarnianych. Opór tych państw stanowi problem w międzynarodowych negocjacjach dotyczących celów klimatycznych, bo to właśnie sektor węglowej energetyki najbardziej wpływa na ocieplanie się klimatu. Zaraz za węglem plasuje się metan, który jako gaz cieplarniany jest bardziej szkodliwy, natomiast krócej utrzymuje się w atmosferze. Dlatego na Szczycie Klimatycznym państwa pochyliły się również nad problemem drugiego gazu. W Glasgow zawarto porozumienie w sprawie metanu, pod którym podpisało się ponad 100 krajów. Dokument „Global Methane Pledge” zakłada zredukowanie emisji gazu o 30 proc. do 2030 roku w stosunku do roku 2020. Niestety i tym razem kilku największych emitentów nie przystąpiła do porozumienia. Emisji metanu nie zredukują Chiny, Rosja oraz Indie.

Szczyt Klimatyczny w Glasgow miał być podwaliną do wdrażania wytycznych z Porozumienia Paryskiego z 2015 roku, zawartego w trakcie Szczytu Klimatycznego we Francji. 6 lat temu państwa zobowiązały się do ograniczenia wzrostu średniej światowej temperatury do 2°C względem epoki przedprzemysłowej. Już wtedy zespół ekspertów z IPCC (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu powołany przez Organizację Narodów Zjednoczonych) alarmował, że kraje powinny przyjąć ambitniejszy cel, jakim jest zatrzymanie wzrostu temperatury na poziomie 1,5°C. Tymczasem w 2021 roku najwięksi światowi emitenci wciąż wymigują się od zredukowania emisji gazów cieplarnianych. W efekcie postanowienia zawarte w Glasgow mogą zatrzymać wzrost temperatury na poziomie 2,4°C.

Przy obecnym tempie wzrostu stężenia gazów cieplarnianych do końca tego stulecia zaobserwujemy wzrost temperatury znacznie przekraczający cele Porozumienia Paryskiego, które wynoszą od 1,5°C do 2°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej[5]mówił sekretarz Generalny WMO (Światowej Organizacji Meteorologicznej) Petteri Taalas.

Tuż przed Szczytem Klimatycznym w Glasgow WMO opublikowała raport dotyczący emisji gazów cieplarnianych. W 2020 roku stężenie tych gazów w atmosferze osiągnęło rekordową wartość, a sam wzrost był większy niż średni przyrost zarejestrowany w ciągu ostatnich 10 lat. Autorzy wskazują, że stężenie gazów cieplarnianych w 2020 roku wyniosło 413,2 pmm (czyli cząsteczek gazów na milion cząsteczek powietrza). Zatem od 1750 roku poziom szkodliwych substancji w atmosferze zwiększył się o 149%.

Zaznaczmy, że obecnie średnia światowa temperatura jest wyższa o około 1°C w porównaniu z wartością sprzed epoki przemysłowej. Według raportu IPCC z 2018 roku zahamowanie wzrostu na poziomie 1,5°C zatrzyma również wzrost poziomu mórz o 10 cm do roku 2100 w porównaniu ze wzrostem temperatury o 2°C. Natomiast jest to możliwe tylko wtedy, gdy emisje produkowane na bieżąco będą neutralizowane przez usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery[6].

W obliczu przedstawicieli świata nauki niektórzy ze światowych liderów cały czas lekceważą skutki związane z emisją gazów cieplarnianych. Analiza Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazuje, że współcześni główni emitenci dwutlenku węgla w zasadzie cały czas budują swoją potęgę na czarnym paliwie. Udział Chin, głównego producenta, w emisji gazów cieplarnianych wyniósł w 2019 roku 27% w skali świata. Natomiast od 1990 roku do 2019 roku emisja CO2 wzrosła w kraju o 370%. W tym samym czasie emisje Indii wzrosły o 335,8%. Z kolei Stanom Zjednoczonym w blisko 30 lat udało się obniżyć produkcję dwutlenku węgla jedynie o 1%. Pocieszająca w zestawieniu pozostaje Unia Europejska, która zmniejszyła emisje o jedną czwartą.

Bez fundamentalnych decyzji największych emitentów zatrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury będzie niemożliwe. Niestety w takiej sytuacji zmiana dyskursu polskiej polityki klimatycznej, jak i odejście od węgla mniejszych emitentów, jest tylko kroplą w morzu potrzeb.

Natomiast przykład Protokołu Montrealskiego, choć wymagający mniejszych nakładów finansowych niż redukcja emisji gazów cieplarnianych, pokazuje, że arena międzynarodowa oprócz deklaracji i chęci do zmiany, potrafi zmobilizować się do efektywnego działania związanego ze środowiskiem. W tym wypadku przedmiotem dyskusji międzynarodowej była kurcząca się warstwa ozonowa, której niedobór uniemożliwiłby pochłanianie promieniowania ultrafioletowego. A to, jak pamiętamy z lekcji fizyki, jest szkodliwe dla człowieka i innych organizmów żywych.

Jaki był zatem efekt negocjacji? Strony – sygnatariusze Protokołu Montrealskiego były zobowiązane do ograniczenia zużycia substancji, które działały niszcząco na warstwę ozonową. Jest to jedno z nielicznych międzynarodowych porozumień mających działać na rzecz środowiska, które można nazwać sukcesem nie tylko wizerunkowym. Dokument wprowadzony w 1989 roku, zgodnie z oczekiwaniami, ograniczył kurczenie się warstwy ozonowej.

Zmiany klimatyczne. Czego możemy się spodziewać?

Dyskusja nad antropogenicznymi zmianami klimatycznymi rozgrzewa zarówno lewicowych zwolenników, jak i często jej konserwatywnych przeciwników. Obecnie temat ten lawiruje między jedną, a drugą stroną barykady, przy czym przeciwnicy niekiedy podważają teorie, jakoby to człowiek miał doprowadzić do wzrostu temperatur. Odrzucanie autorytetu nauki jest w tej sytuacji dość problematyczne, bo bez mobilizacji większości parlamentarzystów z różnych frakcji politycznych, niemożliwe staje się wprowadzenie jakichkolwiek rozwiązań dążących do zmniejszenia emisji na poziomie krajowym.

Co ważne, mówiąc o zmianach klimatu, chodzi o zmianę w średnich rocznych trendach, badanych zarówno na poziomie lokalnym, jak i tym międzynarodowym. Rok 2019 ogłoszono drugim najgorętszym w historii prowadzenia obserwacji temperatury. Z kolei po 12 miesiącach rekordowo wysokie średnie wartości odnotowano w Europie i Azji. W tych regionach rok 2020 zajął pierwsze miejsce na podium[7]. Natomiast w lipcu tego roku słupki rtęci wskazały najwyższą temperaturę odnotowaną dotąd w Europie – 11 sierpnia na włoskiej Sycylii wartość na termometrach wyniosła 48,8°C[8]. Dlatego obserwacja zjawisk związanych ze zmianą klimatu musi sięgać szerzej niż na podwórko za oknem w chłodny i nieprzyjemny jesienny wieczór.

Co w takim razie oznacza wzrost temperatury? W perspektywie polskiej problem leży m.in. w suszy hydrologicznej. Coraz rzadsze opady śniegu i niższy poziom zgromadzonej pokrywy śnieżnej uniemożliwiają zasilanie koryt rzecznych w okresie wiosennym. Z kolei latem możemy spodziewać się jeszcze bardziej intensywnych burz. Warstwa glebowa nie jest w stanie przyjąć w czasie długich i silnych opadów wystarczającej ilości wody, zatem powodzie błyskawiczne to kolejny ze skutków, który w najbliższych latach będzie problematyczny dla polskiego rolnictwa oraz infrastruktury.

Gwałtowne ulewy i okresy suszy będą pojawiać się jednak zdecydowanie częściej na całym świecie. Pożary w Kalifornii już w minionych latach osiągały rekordowe wielkości[9]. Lipcowe nawałnice, które miały miejsce w Europie Zachodniej, przyniosły masywne opady deszczu. W Niemczech tylko w czasie dwóch dni suma opadów wyniosła miejscami około 150 mm – tyle deszczu rejestruje się w tym rejonie średnio w czasie 2,5 miesiąca. W kilku powiatach wprowadzono na ten czas stan klęski żywiołowej, a same ulewy doprowadziły do śmierci około 200 osób. Niemiecki ambasador w Wielkiej Brytanii przypomniał, że straty wycenione po ostatniej wielkiej powodzi w kraju z 2013 roku wyniosły 12 mld euro. Jego zdaniem nawałnica z lipca 2021 roku będzie jeszcze bardziej kosztowna[10]. Co ważne, wspomniane przykłady dotyczą krajów rozwiniętych, którym zdecydowanie łatwiej jest adaptować się do przyszłych zmian. Najbardziej dotknięte skutkami ocieplającego się klimatu będą kraje rozwijające się, które mają mniejsze możliwości przystosowania się z powodu ograniczonego kapitału.

Z transformacją będzie musiał zmierzyć się również sektor turystyczny. Zagrożona jest między innymi działalność kurortów zimowych, zarówno tych polskich jak i zagranicznych. Rzadsze i mniej obfite opady śniegu wpływają m.in. na większe koszty energii we Francji, które wydawana są chociażby na produkcję sztucznego śniegu. W przyszłości lokalizacja kurortów będzie musiała być przenoszona na wyższe wysokości, również skutkując wzrostem kosztów ich utrzymania. Natomiast temperatury w obrębie Morza Śródziemnego będą wyższe i przeplatane falami upałów, co może ograniczyć ruch turystyczny w regionie[11].

Skutki zmian klimatu dotkną więc nie tylko mieszkańców obecnie najgorętszych rejonów Ziemi, często obywateli krajów „biednego południa”, ale i kraje „bogatej północy”, które w zasadzie odpowiadają za większość emisji gazów cieplarnianych (wyłączając rosnącą potęgę Chin i Indii). Następny Szczyt Klimatyczny w przyszłym roku będzie miał miejsce w Egipcie. Doświadczenie pokazuje, że interesy największych graczy biorą górę. W odpowiedzi na rosnące potrzeby wypracowanie coraz bardziej radykalnych rozwiązań, będzie jeszcze trudniejsze.

  1. https://www.gov.uk/government/news/end-of-coal-in-sight-as-uk-secures-ambitious-commitments-at-cop26-summit?fbclid=IwAR22zBtk2T5ns2cDKX6mnSEvsygk5i47opcYrcxIZGYPNIbICxEGoziQTwk [dostęp 25.11.2021]

  2. https://statisticstimes.com/economy/projected-world-gdp-ranking.php [dostęp 25.11.2021]

  3. https://twitter.com/moskwa_anna/status/1456268737011613703?t=2IBE6dGz2Jk74ZDmRNhKMA&s=19&fbclid=IwAR2JbAbtaY67jV1hrT9shix9iVEyMhUOPhBuCE0OIJ9e4xmsL_i_c2DFSiU, [dostęp: 25.11.2021]

  4. Raport ,,Transformacja energetyczna w Polsce Edycja 2021”, Forum Energii, 2021 r.

  5. https://www.focus.pl/artykul/raport-onz-stezenie-gazow-cieplarnianych-osiagnelo-rekordowy-poziom-to-epicka-porazka-211026122552 [dostęp 25.11.2021]

  6. https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/ocieplenie-o-1-5-stopnia-specjalny-raport-ipcc-308/ [dostęp 25.11.2021]

  7. https://www.ncdc.noaa.gov/sotc/global/202013 [dostęp 07.12.2021]

  8. https://www.newscientist.com/article/2286967-sicily-hits-48-8c-the-highest-temperature-ever-recorded-in-europe/ [dostęp 07.12.2021]

  9. https://www.euractiv.pl/section/energia-i-srodowisko/news/kalifornia-gigantyczne-sekwoje-usa-kalifornia-pozary-strazacy/ [dostęp 07.12.2021]

  10. https://twitter.com/GermanAmbUK/status/1416096925636517893?t=hK3zZE1wl9CJElaZuTfwYw&s=19&fbclid=IwAR3EuUBgclJkUMGvMtmgGVAOd62HstC1XN-eVikv-Ji_nkrG0pqKZVZw31A [dostęp 08.12.2021]

  11. B. Stankiewicz, Zmiany klimatu a turystyka – w poszukiwaniu ponadregionalnych i regionalnych uwarunkowań koegzystencji, „Folia Pomperanae Universitatis technologiae stetinensis’’ nr 60, 2010 r.