Dla niektórych Campus to impreza jednego środowiska, dla innych wydarzenie, po którym „nic się nie dzieje”, a dla jeszcze innych – stały punkt w kalendarzu, na którym nie może ich zabraknąć. Zapraszam do przekonania się czym dla mnie jest ta inicjatywa.
Nie ukrywam, że jestem wielkim entuzjastą tego projektu. Od samego początku zdawało mi się, że pierwszy raz od bardzo dawna środowiskom opozycyjnym udało się wyjść z inicjatywą, która nie była tylko reakcją na działania drugiej strony politycznego sporu. Teraz to obóz Zjednoczonej Prawicy musiał się odnieść do tego przedsięwzięcia. Przedsięwzięcia bardzo ważnego z punktu widzenia młodych ludzi i dialogu międzypokoleniowego. Po kolejnych porażkach wyborczych, wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej pojawiła się długo wyczekiwana inicjatywa przywracająca wśród zwolenników opozycji entuzjazm. To wydarzenie umożliwiało zdobycie wiedzy i – co z perspektywy czasu może wydawać się mniej oczywiste – odbudowanie relacji zerwanych w trakcie pandemii.
Równie pozytywnie zapowiadało się w tym roku. Poszerzono i tak już bogaty program. Odpowiedziano na płynące z niektórych stron słowa krytyki za to, że wśród prelegentów nie ma młodych osób. W tym roku nie tylko zaproszono młodych w eksperckich rolach, ale też znacznie wydłużono czas przeznaczony na zadawanie pytań i zabieranie głosu w dyskusji, co zmusiło wielu polityków do jasnych deklaracji. Jednak zanim do tego przejdę, chciałbym się jeszcze odnieść do innych słów krytyki (wysuwanych przez niektórych uczestników, obserwatorów czy dziennikarzy), które padały przed i po pierwszej edycji. Dlaczego uczestnicy nie zostali jakoś zaangażowani? Dlaczego po Campusie „nic się nie działo”? Po pierwsze zostali, bowiem to właśnie uczestnicy pierwszej edycji zaangażowali się w organizację tegorocznego wydarzenia i była to ponad setka osób. Po drugie, nie zgadzam się ze stwierdzeniem, iż „nic się nie działo” a dokładniej z ukrytą w tym pytaniu (i przez wielu powtarzaną) tezą jakoby celem organizatorów było późniejsze „zagospodarowanie” uczestników w swoją działalność. Mój pogląd na cel i misję tego przedsięwzięcia jest zupełnie inny. Osobiście nie chciałbym zostać „zagospodarowany” przez tego czy innego polityka. Wydaje mi się, że wysuwanie tego typu oczekiwań przypomina bierne staniem z założonymi rękami i wyczekiwaniem na to „co jeszcze dla mnie zrobią”. Moim zdaniem właściwie postawione pytanie powinno brzmieć „Jak ja wykorzystałem/łam czas na Campusie i czas, który nadszedł po nim?”. Słowem, z jaką inicjatywą mogę wyjść, jak wykorzystać spędzony tam czas i poznanych ludzi do wzbogacenia swojej działalności. Myślę, że to indywidualna odpowiedzialność każdej i każdego z nas. I w moim przekonaniu tak było (przynajmniej u moich bliższych lub dalszych znajomych). Bardzo wiele z tych osób bardziej zaangażowało się w działalność społeczną, udoskonaliło coś w swoich projektach lub rozpoczęło nową pracę z poznanymi na Campusie osobami.
Bezczynne wyczekiwanie tego „co dalej” i formułowanie tez jakoby nic się dalej z tymi uczestnikami nie działo jest proste lecz nieprawdziwe. Zachęcam do spojrzenia na cel czy potencjał tego przedsięwzięcia z nieco innej perspektywy i nieco głębszej refleksji na temat tego co dalej dzieje się z uczestniczkami i uczestnikami Campusu.
Tak rozumiem istotę Campusu. Jest to dla mnie możliwość samodoskonalenia swoich działań, czerpania inspiracji od innych, poznawania zaangażowanych osób. Ale również jako ważny element debaty międzypokoleniowej, dzięki rozmowie czynnych polityków z młodymi. Tym ostatnim, dzięki zadawaniu odważnych pytań i wytrwałym wyczekiwaniu na jasną odpowiedź udało się zmusić polityków do wielu ważnych deklaracji. W tym roku to także inicjowanie nowych działań dzięki udanej zbiórce podpisów pod powołaniem komitetu obywatelskiego w celu złożenie w Sejmie projektu ustawy przywracającej refundację in vitro w Polsce. Pomysł aby w ten sposób dawać uczestnikom możliwość do obywatelskiego zaangażowania szczególnie mi się podoba. Jestem przekonany, że zaangażowanie w dalszą zbiórkę podpisów będzie równie wielkie, a w przyszłości pozwoli to na przedkładanie kolejnych obywatelskich propozycji. Z pewnością należy docenić też udział wielu społecznych organizacji, stowarzyszeń i fundacji, które wzbogacają Campus o różne punkty widzenia a nieraz (jak w przypadku Klubu Jagiellońskiego) zdecydowały się na udział mimo zupełnie innego światopoglądu niż ten prezentowany przez organizatorów i zdecydowaną część uczestników. Uważam, że ubogaca całe wydarzenie.
Dla mnie był to intensywny wypoczynek pełen wartościowej – nie raz nowej – wiedzy i pięknego czasu spędzonego z dawno nie widzianymi znajomymi. Są jednak osoby, które zasługują na szczególne wyróżnienie i bez których tego wszystkiego zwyczajnie by nie było. Ten tekst nie jest próbą pochlebstwa lecz powiedzeniem szczerego i potrzebnego dziękuję wszystkim wolontariuszom, organizatorom i pomysłodawcom. Każdego dnia widziałem ogrom pracy jaki wkładacie w organizację tego wydarzenia. Bardzo to doceniam. Dla mnie i dla wielu moich znajomych uczestniczenie w tym wydarzeniu było po prostu bardzo ważne, a było możliwe tylko dzięki ludziom, którzy bezinteresownie zrobili coś dla innych. Dziękuję.