W ostatnich dniach sierpnia kolejne 1300 osób przybyło do Olsztyna, serca Warmii i Mazur, na trzecią już edycję Campusu Polska Przyszłości, organizowanego z inicjatywy prezydenta m. st. Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Tegoroczny Campus różnił się jednak od dwóch pozostałych. Przed organizatorami stało bowiem ogromne wyzwanie, to jest jak pogodzić galopującą już kampanię wyborczą z gośćmi reprezentującymi nierzadko różne formacje polityczne, a którzy chętnie dzielili się swoimi obietnicami wyborczymi na forum. W związku z tym, podjęto decyzję o wprowadzeniu zakazu agitacji politycznej na terenie całego Campusu. Okazało się to być trudne zadanie i nie zostało wykonane oczywiście w stu procentach, ale w większości przypadków udawało się uniknąć agitacji.
O tegorocznym Campusie było już głośno na różnych platformach na długo przed jego rozpoczęciem. Organizatorzy regularnie ogłaszali kolejnych gości oraz panele o różnorodnej tematyce. Wśród przewidywanych gości były takie nazwiska jak Holland, amb. Brzeziński, Turski, Kliczko czy prof. Łętowska. Jednak najwięcej kontrowersji wzbudziła zapowiedź, a później również aksamitne odwołanie panelu “symetrystów”. Miał go poprowadzić Marcin Meller, a jego gośćmi mieli być: Dominika Sitnicka (OKO.press), Jan Wróbel oraz Grzegorz Sroczyński (TOK FM). Kością niezgody w tym sporze miał się okazać właśnie ten ostatni. Na kilka dni przed odwołaniem panelu dziennikarz poprowadził audycję w radiu TOK FM, w której porównał internetową grupę największych fanatyków PO (Silnych Razem) do “kundelków”, którzy tylko swoich kąsają[1]. Po tych słowach, kilka dni później Sławomir Nitras (KO) zadzwonił do Mellera z prośbą o poprowadzenie panelu, tylko że bez Sroczyńskiego, na co dziennikarz się zdecydowanie nie zgodził. W związku z tym zrezygnowano w ogóle z tego panelu na Campusie.
Ta cała sytuacja szybko odbiła się czkawką organizatorom, a przede wszystkim pomysłodawcy – Rafałowi Trzaskowskiemu. Mimo oficjalnego oświadczenia Fundacji Campus Polska, reputacja tego wydarzenia uległa poważnemu zarysowaniu. Przecież od pierwszej edycji głoszono, że to właśnie Campus jest miejscem wolnej, otwartej debaty w Polsce i nie ma na nim miejsca na cenzurę czy ograniczenie wolności słowa. Ale czy na pewno? Czy ta wolność nie kończy się, gdy zaczyna się krytyka samej opozycji?
Symetryści (jak wskazuje znaczenie tego słowa) nie stają po żadnej ze stron, by jak najbardziej obiektywnie oceniać i opisywać otaczającą nas rzeczywistość. Nie ma wątpliwości, że każda formacja polityczna w Polsce ma zarówno swoje jasne, jak i ciemne strony. A zadaniem symetrystów jest ich odkrycie oraz przedstawienie światu, niezależnie od swoich poglądów. Jednak uwaga Sroczyńskiego w TOK FM mogła zostać odebrana przez władze Koalicji Obywatelskiej jako próba sabotażu opozycji w nadchodzących wyborach, co poskutkowało odcięciem się Fundacji Campus Polska (stworzonej przez liderów KO) od samej idei symetryzmu.
W ciągu kilku dni od pojawienia się pierwszych informacji o zrezygnowaniu z panelu symetrystów, w internecie wybuchła fala sprzeciwu wobec tej decyzji, a także wraz z dziennikarzami z udziału w Campusie zaczęli rezygnować kolejni goście, m.in. Maciej Orłoś czy przedstawicielki organizacji “Wschód”. Jednak zgodnie z powiedzeniem czas goi rany, Campus odbył się bez szwanku oraz bez wspomnień o symetrystach. Przykry jest fakt, że silna opozycja, mająca dużą szansę w walce ze Zjednoczoną Prawicą w październiku, już przed wyborami posuwa się do ograniczenia jakichkolwiek głosów krytyki w swoim kierunku na jednym z ważniejszych wydarzeń politycznych w Polsce. Nasuwa się przy tym pytanie, czy jeśli wygrają, to czy głosy nieprzychylne nowemu rządowi również będą zagłuszane? Nie jest to optymistyczna prognoza.
Odnośnie tej sytuacji, przypomniał mi się także jeden z moich ulubionych paneli tegorocznej edycji, dotyczący wiarygodności w mediach, poprowadzony przez Agatę Młynarską. Dziennikarka z ponad 30-letnim stażem w sposób zajmujący i fascynujący przez niecałą godzinę mówiła o swoim doświadczeniu w telewizji oraz o momentach próby swojej wiarygodności. Tym, co przykuło moją największą uwagę w czasie tego panelu był fakt, iż pani Agata nie zawahała się ani razu, gdy mówiła w ciągu całej godziny spotkania. Niewątpliwie wzbudziła respekt publiczności swoją odwagą, pewnością siebie i niesamowitymi przeżyciami. Dziennikarka mówiła między innymi o dużym znaczeniu bycia w zgodzie z samym sobą, ze swoim sumieniem w momencie wykonywania tego zawodu. Szacunek widza czy czytelnika zdobywa się bowiem poprzez bycie wiernym własnym wartościom, wiedzy oraz doświadczeniu. Nie można być wiarygodnym i zmieniać swoją narrację za każdym razem, gdy ktoś tak powie. Nie można się również bać krytyki. Aby zdobyć szacunek innych, trzeba być najpierw wiarygodnym przed samym sobą po drugiej stronie lustra. Agata Młynarska powołała się przy tym na tekst piosenki swojego ojca, Wojciecha Młynarskiego, którym to pożegnała się z widzami programu “Świat się kręci” w 2016 roku, gdy siła rządząca na dobre zadomowiła się w Telewizji Polskiej. Moim zdaniem idealnie podsumowuje obie trudne sytuacje w życiu dziennikarza, gdy jest poddawany cenzurze czy mówi się mu, co ma robić, o czym ma pisać. Nie jest to łatwe zadanie – żyć tak, by móc sobie codziennie spojrzeć w oczy, a potem i innym. Jednak ważne jest, żeby spróbować…
Bo przecież jest
Nie jeden szlak
Gdzie trudniej iść
Lecz idąc tak
Nie musisz brnąć
W pochlebstwa dym
I karku giąć
Przed byle kim
Rozważ tę myśl
A potem idź
Idź swoja drogą
-
https://oko.press/campus-polska-symetrysci-i-mobilizacja-w-stylu-huzia-na-jozia-dramatyczna-komedia-omylek [dostęp 3.09.2023 r.]. ↑