Blask gwiezdnego kręgu gaśnie? O tym, co mamy dzięki UE i co możemy z tym zrobić

Ilustracja: …
Artykuł ukazał się w 16. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

Europa jest śmiertelna, to, czy umrze, zależy od naszych wyborów[1]. Powiedzieć, że Prezydent V Republiki Francuskiej bije na alarm, to jak nic nie powiedzieć. Wybór dokładnie tego cytatu jako zdania otwierającego ten tekst może zdawać się kliszą, zwłaszcza w zestawieniu z tysiącami nagłówków europejskich i światowych serwisów informacyjnych[2]. Nie powołuję się na ten konkretny cytat bezrefleksyjnie, ponieważ moim zdaniem służy on jako doskonała ilustracja dwóch fenomenów. Pierwszym jest sam Emmanuel Macron, który jest jednym z nielicznych przywódców, na którego przemówienie – dotyczące idei, a nie konkretów – czeka niemal cały świat. Poszukując przyczyn takiego stanu rzeczy, można z dużą dozą pewności stwierdzić, że dwuletni okres asystentury Macrona u boku Paula Ricœura nie był przypadkowy. Drugim fenomenem jest to, jak dobrze ten cytat oddaje ducha epoki, w której żyjemy. Europa w przywołanym cytacie nie oznacza kontynentu, lecz uosabia pewne uniwersalne wartości, sposób myślenia, prowadzenia polityki, a w końcu styl życia. Czas, kiedy państwa członkowskie UE były u progu swojej europejskiej przygody i nie miały nic do stracenia, minął bezpowrotnie – dziś do stracenia jest wszystko, każde ze znaczeń zakodowanych w słowie Europa. Prezydent Francji nie pozostawia złudzeń: stawka nadchodzących wyborów do Europarlamentu jest wysoka. Ale słowa to tylko słowa. Nawet jeżeli pobieżnie rozłożymy je na czynniki pierwsze pod względem leksykalnym, nadal mogą stanowić zagadkę dla swoich odbiorców. W istocie, poruszona przez Macrona problematyka stawia przed Europejczykami zasadnicze pytanie: czy korzyści, które osiągnęliśmy z tytułu członkostwa w najbardziej elitarnym klubie politycznym w historii starego kontynentu, zdążyły nam już spowszednieć? Nie poznamy odpowiedzi na to pytanie, jeżeli nie dowiemy się, o czym tak naprawdę rozmawiamy. Zapraszam zatem w podróż, będącą jednocześnie częściowym spisem inwentarza naszych europejskich zdobyczy ostatnich dekad. Bon voyage!

Wsiąść do pociągu…

Co za fatalny świat

Podzielony granicami

Z ludźmi, których kochasz

Rozmawiasz tylko listami

Czujesz ich jedynie przy pomocy pocztowego kleju

Tylko dlatego że mieszkają w innym kraju[3]

Od 1989 roku, kiedy zespół Kult wydał album zawierający cytowany powyżej utwór, zmieniło się niemal wszystko. Listy zastąpiły komunikatory i e-maile, pocztę zdeklasował powszechnie dostępny Internet, zaś przejścia graniczne z ponad połową sąsiadujących z Polską państw mają już jedynie rolę symboliczną. Nie zmienił się jedynie ogólny wydźwięk tekstu utworu, ale uniwersalność przekazu można uznać za stały topos w twórczości Kazika Staszewskiego i spółki. To właśnie kwestia granic zdaje się być jedną z najbardziej namacalnych i dostrzegalnych korzyści związanych z członkostwem w Unii Europejskiej. Przekraczać granice państw członkowskich UE możemy dzięki postanowieniom Układu z Schengen, który zawdzięcza swoją nazwę luksemburskiej miejscowości, gdzie został podpisany. Polska dołączyła do strefy Schengen w 2007 roku. Strefa komfortowego przekraczania granic państwowych konsekwentnie się rozszerza. W ten sposób w 2022 roku zasiliła ją Chorwacja, zaś wraz z początkiem kwietnia bieżącego roku, dołączyły do niej częściowo Rumunia i Bułgaria[4]. To oznacza, że spośród państw członkowskich UE, poza strefą Schengen pozostały tylko Cypr i Irlandia.

Czy wyobrażamy sobie jeszcze życie bez podróży? Europejski city break dla pochłoniętych pracą i nauką młodych dorosłych to nie tylko szansa na chwilę wytchnienia w zabieganym świecie. To także okazja do niezwykle cennej nauki o innych państwach: ich kulturze, naturze, historii lub (last but definitely not least) kuchni. Tani lot do Lizbony lub Rzymu, czy natchniona duchem przygody podróż pociągiem do Pragi lub Berlina? Można z pewnością przyznać, że od kiedy nie musimy dbać o paszport i kontrole na granicach, staliśmy się jako podróżnicy dużo bardziej spontaniczni. Branża podróżnicza zdecydowanie skorzystała na istnieniu UE. Publikowane przez unijne instytucje plany, strategie i komunikaty Komisji Europejskiej dają wyraźnie do zrozumienia, że turystyka to jeden z priorytetów Wspólnoty. Europa pozostaje niekwestionowanym liderem pośród destynacji turystycznych podróżników z całego świata. Zgodnie z rankingiem Euromonitora z 2023 roku, 6 na 10 miast–liderów turystycznych znajduje się w państwach członkowskich UE, zaś Paryż dumnie dzierży palmę pierwszeństwa[5]. Rada Unii Europejskiej opublikowała Agendę Europejską dla Turystyki 2030, w której określone zostały priorytety dalszego rozwoju. Wskazano w niej między innymi zwiększoną ochronę konsumentów, dostępność obiektów turystycznych oraz przystosowanie sektora podróży do zmian w zakresie cyfryzacji i zrównoważonego rozwoju. Zainteresowanie Unii Europejskiej branżą podróżniczą nie powinno być zaskoczeniem dla nikogo, ponieważ sektor podróży to samonakręcająca się spirala inwestycji i rozwoju. Można to omówić na prostym schemacie: środki unijne wędrują do regionu i pozwalają mu się rozwinąć. Rozwinięty region przyciąga turystów lepszą infrastrukturą i jakością świadczenia usług. Wygenerowane w ten sposób zyski trafiają częściowo do budżetu państwa, które buduje infrastrukturę transportową pozwalającą na lepszy dojazd do regionu. W konsekwencji, przyjeżdża więcej turystów, korzystając z takich udogodnień jak nowe pociągi czy autostrady. I tak w koło.

Podróże między państwami UE nie muszą wiązać się jedynie z turystyką i odpoczynkiem. Mogą być związane również z nauką i pracą. Program ERASMUS (wcześniej SOCRATES-ERASMUS) już od końca lat 80-tych XX wieku zapewnia możliwość wymiany studenckiej między uczelniami wyższymi w państwach UE. ERASMUS daje młodym Europejczykom szansę nie tylko na rozwój intelektualny, kulturowy czy po prostu sprawdzenie w praktyce swoich umiejętności lingwistycznych. To również wielki test niezależności i zaradności życiowej (zwłaszcza we włoskim odpowiedniku dziekanatu), a ponadto okazja na zawarcie znajomości i przyjaźni na całe życie. Natomiast swoboda przepływu pracowników to jeden z filarów swobodnego przemieszczenia się osób wewnątrz UE w celach ekonomicznych. Artur Szmigielski przyjmuje, że istotą tej swobody jest zakaz dyskryminacji pracowników państw członkowskich UE ze względu na ich przynależność państwową w zakresie zatrudnienia, wynagrodzenia i innych warunków pracy[6]. Z problematyką pracy związane jest kolejne ciekawe zagadnienie, zwłaszcza w naszym rodzimym kontekście. Chodzi o możliwość zatrudnienia w instytucjach Unii Europejskiej, z której – jak się okazuje – Polki i Polacy nie korzystają. Według raportu stowarzyszenia Network PL z 2021 roku, obywatele RP stanowią zaledwie 4,5% personelu Komisji Europejskiej, zaś jedynie 4% stanowisk zarządzających jest obsadzonych przez Polaków[7]. Nie jest to jednak spowodowane domniemywaną przez niektórych niechęci Unii Europejskiej względem Polaków[8]. Nietrafionym w mojej opinii jest również argument, że Polska powinna cierpliwie zaczekać na szerszą reprezentację w unijnych strukturach ze względu na to, że jest relatywnie nowym państwem członkowskim. Moim zdaniem grzechem pierworodnym kształtowania unijnych kadr przez Polaków jest to, że to kształtowanie w praktyce nie istnieje na poziomie społecznej świadomości. Przykładowo we Francji, która słynie z jakości kadr urzędniczych, młodzież już od lat szkolnych jest przygotowywana do pełnienia służby w strukturach europejskich. W Polsce najwyraźniej wciąż pokutuje przekonanie, absolutnie niczym niepoparte, że praca w Brukseli to nie dla nas. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że posiadanie rodaków w strukturach unijnych daje państwu członkowskiemu handicap w procesie decyzyjnym Unii Europejskiej, obecne podejście Polaków musi się zmienić. I najlepiej by było, gdyby ta zmiana zadziała się na gruncie systemowym.

Byt określa tożsamość (europejską)

Członkostwo w Unii Europejskiej się pod względem gospodarczym nie opłaca. Powiedział nikt nigdy. Chyba, że przemilczymy udział w jednolitym rynku europejskim. Wówczas faktycznie bilans może nie być już tak okazały, ponieważ według symulacji przeprowadzonej przez Polski Instytut Ekonomiczny, PKB Polski z 2021 roku byłoby na poziomie z 2014 roku[9]. Trzeba przyznać, 7 lat w rozwoju gospodarki kraju to przepaść. Jakie są podstawy prawne jednolitego rynku europejskiego? Zgodnie z art. 26 ust. 1 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, rynek wewnętrzny UE obejmuje obszar bez granic wewnętrznych, w którym jest zapewniony swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału, zgodnie z postanowieniami Traktatów[10]. Współdzielenie korzyści gospodarczych stanowiło – i patrząc na liczby można śmiało powiedzieć, że nadal stanowi – podstawowy powód przyjęcia formuły wspólnoty europejskiej. Anna Zawidzka-Łojek zwraca uwagę, że od samego początku procesu integracji europejskiej, to integracja gospodarcza była celem zasadniczym[11]. Zgodnie z danymi podawanymi przez instytucji Unii Europejskiej, na jednolitym rynku działa około 23 miliony przedsiębiorstw, a handel w ramach jednolitego rynku zapewnia około 56 milionów miejsc pracy[12]. Zadowalające wyniki funkcjonowania jednolitego rynku nie sprawiają jednak, że nie podlega on żadnym zmianom i ulepszeniom ze strony wspólnoty. Zgodnie z unijnym programem na rzecz jednolitego rynku na lata 2021-2027, planowane jest zwiększenie poziomu konkurencyjności oraz zapewnienie zrównoważonego łańcucha dostaw żywności[13].

Jak pozwoliłem sobie zauważyć w poprzednim akapicie, zasadność uczestnictwa Polski w jednolitym rynku europejskim w gruncie rzeczy nie budzi zastrzeżeń. Inaczej wygląda sytuacja związana z innym obszarem ekonomicznym, który w większości państw członkowskich UE uległ ujednoliceniu. Chodzi oczywiście o walutę – euro. Unia Europejska wprowadziła wspólną walutę 1 stycznia 2002 roku. Strefa euro, czyli unia walutowa krajów, które przyjęły euro, obejmuje 20 państw i za pośrednictwem Europejskiego Banku Centralnego prowadzi niezależną politykę pieniężną. Pomimo członkostwa w UE od 2004 roku, Polska nie zdecydowała się na przyjęcie euro jako swojej nowej waluty. Takie rozwiązanie może budzić zaskoczenie, gdy w oparciu o kryterium „stażu” w UE porównamy Polskę do Chorwacji, która dołączyła do UE w 2013 roku, a tymczasem dołączenie do unii walutowej zajęło jej dekadę. Co zatem stoi za uporem państw UE, które nie dołączyły jeszcze do strefy euro? Przyjrzyjmy się argumentom za i przeciw. Gdy mówimy o argumentach na rzecz przyjęcia wspólnej waluty, nie sposób nie zacząć od kluczowego czynnika, czyli od stabilności walutowej. Przejście na euro może zapewnić tę stabilność poprzez eliminację ryzyka związanego ze zmiennością kursów walutowych. To z kolei może być korzystne dla inwestorów i przedsiębiorstw prowadzących działalność na rynkach międzynarodowych. Naturalną konsekwencją tego są również ułatwienia w wymianie handlowej związane z różnicami kursów walut. Przyjęcie euro to również większa transparentność finansów publicznych oraz unijne standardy zarządzania polityką gospodarczą, na co zwraca uwagę prof. Artur Nowak-Far[14]. Unijne standardy zarządzania polityką gospodarczą mogą okazać się jednak mieczem obosiecznym, ponieważ mogą przybrać formę hamującej inwestycje wstrzemięźliwości fiskalnej. Przejście na euro oznaczałoby również utratę kontroli nad własną polityką pieniężną. Po utracie własnej waluty, państwo nie mogłoby już niezależnie kształtować stóp procentowych czy emisji pieniądza, co może ograniczyć elastyczność w reagowaniu na wewnętrzne i zewnętrzne szoki gospodarcze. Ponadto, strefa euro była w przeszłości narażona na kryzysy finansowe, co może stanowić zagrożenie dla stabilności polskiej gospodarki po przyjęciu euro. Warto przypomnieć, że polska niezależność walutowa zadziałała jak bufor w 2008 roku, gdy po upadku banku Lehman Brothers, Polska była jedynym krajem, który uniknął recesji – zauważył Bartek Godusławski[15]. Niemniej, spory co do zasadności przyjmowania wspólnej waluty przez Polskę, mają obecnie głównie akademicki charakter. Jest tak z co najmniej dwóch niezwykle ważnych względów. Po pierwsze, Polska nie spełnia tzw. kryteriów konwergencji, czyli zamiany waluty ze złotego na euro. Można przyjąć, że panuje co do tego konsensus[16]. Po drugie, brak woli politycznej do zmiany waluty, co znajduje ujście zarówno w artykułowanym sceptycyzmie względem pogłębienia integracji europejskiej, ale także braku większości parlamentarnej, potrzebnej do zmiany konstytucji w zakresie prawa do emisji pieniądza[17].

Jeżeli zrobiło się zbyt abstrakcyjnie, to poszukajmy bardziej przyziemnego argumentu. Zdaje się, że obywatele Unii Europejskiej najłatwiej dostrzegają działania UE w ich okolicy, kiedy widzą materialny skutek jej funkcjonowania. Sprawę do maksimum upraszcza fakt pozostawiania na tym materialnym skutku gwiezdnego kręgu. Najlepszym przykładem takiej sytuacji są inwestycje infrastrukturalne, finansowane lub współfinansowane ze środków z budżetu Unii Europejskiej. Autostrady, koleje, wiadukty, dworce, metro, biblioteki, muzea – niektórzy twierdzą, że nawet kładki rzeczne! Unia Europejska nie daje o sobie zapomnieć w codziennym życiu mieszkańców jej państw członkowskich. Jeżeli jednak przemawia do nas mniejsza skala, unijne znaki jakości możemy znaleźć również na produktach spożywczych – odpowiednie atesty unijnych instytucji wzmacniają nasze zaufanie do produktu.

Ciężko również wyobrazić sobie sytuację praw konsumenta poza wspólnotą. Jestem ciekaw, czy czytelnik wie, ile w Polsce toczy się aktualnie tzw. spraw frankowych. Znam ludzi, którzy powiedzieliby złośliwie, że nieproporcjonalnie dużo w stosunku do ich zasadności. Ale odkładając złośliwości na bok, według portalu infor.pl, w 2023 roku przed polskimi sądami toczyło się około 120 tysięcy spraw dotyczących roszczeń z kredytów frankowych[18]. Przez pewien czas sprawy w tym zakresie stanęły w miejscu, ze względu na oczekiwanie na odpowiedź Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na pytanie prejudycjalne w sprawie państwa Dziubaków. Gdy jednak TSUE podzielił się z zainteresowanymi wykładnią, bieg spraw przyspieszył, a linia orzecznicza polskich sądów ujednoliciła się. O niebagatelnej roli TSUE dla przeciętnych obywateli opowiadał niedawno rzecznik generalny Trybunału, prof. Maciej Szpunar, który podkreślił, że nie chodzi tylko o sprawy frankowe, ale także np. o prawa pracownicze[19].

Zagadnienia związane z gospodarką i codziennym bytowaniem Europejczyków w znacznym stopniu przyczyniły się do integracji europejskiej, przynajmniej na poziomie ekonomicznym. Czy można jednak powiedzieć, że wyżej wymienione uwarunkowania miały wpływ na przekonanie ludzi co do wartości projektu zjednoczonej Europy? W mojej opinii – tak. Czy można mieć o to do kogokolwiek pretensje? Moim zdaniem – nie.

Yesterday

Suddenly
I’m not half the man I used to be
There’s a shadow hanging over me
Oh, yesterday came suddenly[20]

Wielka Brytania czeka na upragnione wakacje. Po całym roku angielskiej pogody, mieszkańcy najsłynniejszej wyspy na świecie będą mogli zaznać słońca zalewającego europejskie kurorty wypoczynkowe. Emeryci udadzą się na leżakowanie, młodzi dorośli dadzą się ponieść wizjom niczym z drugiego sezonu Białego Lotosu, zaś najmłodsi, puszczając drżące ramiona swoich rodziców, pojadą na swoje pierwsze letnie obozy. Windsurfing w Portugalii, Costa Brava, St. Tropez i Rimini. Kontynent stoi otworem i zaprasza do zabawy. Jest tylko jedna problematyczna kwestia, która może skutecznie zepsuć nastrój Brytyjczyków na samym początku wakacji. Tą kwestią jest Dover[21]. Miasto, w którego okolicy zaczyna się (lub kończy – w zależności od perspektywy) Eurotunel, łączący Wielką Brytanię i Francję. Każda osoba, która opuszcza Wielką Brytanię, będzie musiała odczekać swoje w kolejce, aby otrzymać majestatyczny stempel Zjednoczonego Królestwa w paszporcie. First time? To pytanie, znudzonym dzieciom czekającym w kolejce do Eurotunelu mogliby zadać biznesmeni z londyńskiego City, którzy ze względu na swoje obowiązki często odwiedzają Europę. Raz po raz zmagają się z okrucieństwem ręcznej kontroli paszportów na lotniskach, nerwowo spoglądając na zegarki. Wszak powszechnie wiadomo, że czas to pieniądz. Jak donosi Bloomberg, czekanie na bramkach jest na tyle uciążliwe, że premier Sunak poruszał ten temat podczas bilateralnego spotkania z przewodniczącą Komisji Europejskiej[22].

Czerwiec 2016 roku sprawił, że świat zadrżał w posadach. Zszokowani wynikami referendum brexitowego byli Polacy, Niemcy, Francuzi, a najbardziej chyba sami Brytyjczycy, którzy powoli zdawali sobie sprawę z konsekwencji swojej decyzji. Szok nie ominął również rynków walutowych i w wypadku funta brytyjskiego nie można powiedzieć, że był to szok ozdrowieńczy. Kurs waluty ustabilizował się dopiero po roku od referendum brexitowego i to na poziomie o 12% niższym względem wartości sprzed głosowania[23]. Marcin Święcicki, cytując członka brytyjskiej Rady Polityki Pieniężnej, Jonathana Haskela, stwierdza, że od czasu Brexitu, gospodarka Wielkiej Brytanii utraciła wydajność na poziomie 1,3% PKB[24]. Oznacza to, że Brytyjczycy tracą na brexicie ok. 29 miliardów funtów rocznie[25]. Jak podaje Mirosław Ciesielski, spadek handlu z krajami UE w Wielkiej Brytanii jest szacowany na od 20% do 26%, zaś udział handlu zagranicznego w brytyjskim PKB spadł od 2019 roku o ok. 8 pkt proc.[26]. Trzeba oddać losowi sprawiedliwość i uczciwie zauważyć, że nie da się sprawiedliwie rozsądzić, ile z tych spadków wywołał Brexit, a ile pandemia COVID-19. Jak zauważa jednak sam Ciesielski: Wielka Brytania w mniejszym stopniu uczestniczyła w odrodzeniu popandemicznym handlu światowego niż kraje europejskie[27]. Niezależnie od tego, czy straty spowodowała pandemia, czy inne czynniki, Wielka Brytania – w przeciwieństwie do państw członkowskich UE – nie otrzyma pomocy z Krajowego Planu Odbudowy. Handel Wielkiej Brytanii z UE nie ustał i nie ustanie, ale nie oznacza to, że Brytyjczycy mają powody do radości. Nawet pomimo opuszczenia Unii Europejskiej, Wielka Brytania, chcąc eksportować towary na rynek unijny, będzie musiała przestrzegać unijnego prawa w tym zakresie. Tego samego prawa, na kształtowanie którego w unijnym procesie legislacyjnym zrezygnowała z własnej woli. Jednakże, Brytyjczycy byli gotowi na tę mało przyjemną ewentualność i postanowili zrobić to, co każdy rozsądny kupiec powinien zrobić, czyli oczywiście znaleźć nowy rynek zbytu. Wielka Brytania zgłosiła akcesję do CPTPP (Całościowe i Progresywne Partnerstwo Transpacyfistyczne), czyli umowy partnerstwa handlowego w regionie Azji i Pacyfiku. Wyspiarze chcieli w ten sposób zawojować nowe rynki za sprawą swojej przewagi w produkcji przetworzonej żywności. Nie przewidzieli natomiast, że niedługo po nich, status kandydata otrzymają Korea Południowa i Tajlandia, z którymi konkurencja może się zakończyć dla Wielkiej Brytanii mało satysfakcjonującym wynikiem[28]. Wygląda na to, że w Londynie po raz kolejny drastycznie pomylono się w obliczeniach.

Je regrette quite a lot[29]. To tytuł tekstu jednego z autorów The Economist, który bardzo celnie wskazuje, że rzadko kiedy się zdarza, że bezpośrednio po podaniu do wiadomości wyników referendum, opinia społeczna w danym temacie zmienia się diametralnie[30]. Gdy Brytyjczycy decydowali o opuszczeniu wspólnoty europejskiej, za Brexitem głosowało 52%, zaś przeciwko 48%. W 2023 roku, w badaniu prowadzonym przez YouGov, 60% Brytyjczyków stwierdziło, że decyzja z czerwca 2016 roku była błędem[31]. Wiem, że kolejne już w tym tekście odniesienie do popularnego utworu muzycznego może zdawać się nie na miejscu. Niemniej, przyjmując, że najlepsze piosenki pisze samo życie, nie sposób nie stwierdzić, że nieważne jak bardzo Brytyjczycy przyznawaliby się do błędu, UE będzie usprawiedliwiona, odpowiadając: It’s too late to apologize[32].

Coś więcej

Chciałem poświęcić ten tekst na przypomnienie czytelnikowi, ale też sobie samemu, jak dużo daje nam członkostwo w Unii Europejskiej i jak wiele można stracić, gdy się z niego rezygnuje. Jednakże, pisząc ten artykuł, zacząłem się zastanawiać, czy nie wpadam w pewną pułapkę intelektualną. Jak z większości pułapek tego typu, można z niej wyjść poprzez zadanie sobie kilku bardzo ważnych pytań. Czy to źle, że chcę czegoś więcej? Czy lepsze jest wrogiem dobrego? Czy to nasi rodzice mają rację, kontrując nas po wielokroć swoim ulubionym powiedzeniem, czyli ciesz się z tego co masz? Otóż rodzice równie często zapominają, że ani ich marzenia, ani ich potrzeby nie muszą być marzeniami i potrzebami ich dzieci. Czy nasi rodzice i dziadkowie nie byli marzycielami? Oczywiście, że byli, tylko ich marzenia już się spełniły. Marzyli o Europie bez granic, wolnej nauce i otwartym handlu. Ale to nie oznacza, że my nie możemy chcieć czegoś więcej niż to. Tak samo nie oznacza to, że tego dorobku nie szanujemy. I wydaje mi się, że w tym myśleniu jest klucz do zrozumienia wykładu Emmanuela Macrona z paryskiej Sorbony. Europa, jaką znamy, może umrzeć, jeżeli przestanie się rozwijać. Ten podprogowy, niewypowiedziany przekaz, powinien rezonować na falach płynących przez europejskie serca. Jeżeli nie podąży za estońską cyfryzacją, jeżeli nie będzie inwestować w wielkie projekty infrastrukturalne, jeżeli nie będzie rozwijać koncepcji państwa dobrobytu – czyli tych cech, które stanowią o naszej europejskiej soft power. Mamy prawo oczekiwać od europejskich przywódców, że nie będą kontynuować polityki nazywanej przez prof. Marcina Piątkowskiego fiskalną anoreksją[33]. Mamy prawo oczekiwać odpowiedzialnej polityki klimatycznej oraz budowania niezależności Unii Europejskiej od pozostałych światowych mocarstw. Pozostałych, ponieważ uważam, że Unia Europejska również jest mocarstwem, ale nie powinna dłużej czekać z uwierzeniem w to. Fortune favors the bold, Europo. Sam negatywny przykład Wielkiej Brytanii nie wystarczy – sama pokaż, że nie warto cię opuszczać.

  1. Polska Agencja Prasowa, artykuł pt. Emmanuel Macron: Europa jest śmiertelna, to, czy umrze zależy od naszych wyborów, 25 kwietnia 2024 r., https://www.pap.pl/aktualnosci/emmanuel-macron-europa-jest-smiertelna-czy-umrze-zalezy-od-naszych-wyborow, dostęp: 12 maja 2024 r.

  2. Między innymi The Economist, The Wall Street Journal, Politico etc.

  3. K. Staszewski, tekst utworu Po co wolność, w wykonaniu zespołu Kult, album Kaseta, S.P. Records, 1989.

  4. B. Bodalska, artykuł w serwisie Euractiv pt. Bułgaria i Rumunia wreszcie w strefie Schengen. Ale tylko jedną nogą, 2 kwietnia 2024, https://www.euractiv.pl/section/polityka-wewnetrzna-ue/news/bulgaria-i-rumunia-wreszcie-w-strefie-schengen-ale-tylko-jedna-noga/, dostęp: 13 maja 2024 r.

  5. Ranking top 100 destynacji turystycznych serwisu Euromonitor za rok 2023, https://www.euromonitor.com/press/press-releases/dec-2023/euromonitor-internationals-report-reveals-worlds-top-100-city-destinations-for-2023, dostęp: 13.05.2024 r.

  6. A. Szmigielski [w:] A. Łazowski, A. Zawidzka-Łojek [red.] Podręcznik Prawa Unii Europejskiej, Warszawa, 2018, s. 305.

  7. Raport Strategia wspierania Polaków w instytucjach Unii Europejskiej, Network PL – stowarzyszenie Polaków pracujących w instytucjach międzynarodowych, 2020, s. 1.

  8. P. Łapiński, Nie chcą Polaków w Brukseli? Polska najmniej eksponowanym krajem w gremiach unijnych, Klub Jagielloński, 11 sierpnia 2022, https://klubjagiellonski.pl/2022/08/11/nie-chca-polakow-w-brukseli-polska-najmniej-eksponowanym-krajem-w-gremiach-unijnych/, dostęp: 12 maja 2024.

  9. Ł. Ambroziak i inni, Korzyści Polski z jednolitego rynku, Polski Instytut Ekonomiczny, Warszawa, 2022, s. 5.

  10. Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej z 25 marca 1957 roku (Dz.U. 2004 Nr 90, poz. 864[2]).

  11. A. Zawidzka-Łojek [w:] A. Łazowski, A. Zawidzka-Łojek [red.] Podręcznik Prawa Unii Europejskiej, Warszawa, 2018, s. 257.

  12. Oficjalne dane Unii Europejskiej, https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/deeper-single-market/, dostęp: 14 maja 2024 r.

  13. Ibidem.

  14. W. Gadomski, Polska nie spełnia żadnego z kryteriów niezbędnych do wejścia do strefy euro, Serwis Bank.pl, 26 kwietnia 2024 r., https://bank.pl/polska-nie-spelnia-zadnego-z-kryteriow-niezbednych-do-wejscia-do-strefy-euro/, dostęp: 14 maja 2024 r.

  15. B. Godusłowski, Polska droga do strefy euro. Nigdy nie byliśmy nawet blisko rezygnacji ze złotego, Business Insider, 8 lutego 2023, https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/przyjecie-euro-polska-nigdy-nie-byla-gotowa-na-wejscie-do-strefy-euro/ksqh0q5, dostęp: 14 maja 2024 r.

  16. M. Lis, Euro w Polsce? To niemożliwe. Spełniamy pół z czterech kryteriów i to nie koniec problemów, Business Insider, 8 lutego 2023, https://businessinsider.com.pl/gospodarka/makroekonomia/euro-w-polsce-sprawdzilismy-kryteria-i-nie-wyglada-to-dobrze/hpjsn8v, dostęp: 14 maja 2024 r., oraz A. Zandberg w programie Graffiti, cytowany i weryfikowany przez portal Demagog, https://demagog.org.pl/wypowiedzi/czy-polska-spelnia-warunki-przyjecia-do-strefy-euro-sprawdzamy/, dostęp: 14 maja 2024 r.

  17. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz.U. z 1997 r. nr 78, poz. 483).

  18. Artykuł dla portalu Infor.pl, Coraz więcej spraw frankowych, coraz bardziej niewydolne sądy. Widać światełko w tunelu?, 9 sierpnia 2023, https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6229950,coraz-wiecej-spraw-frankowych-coraz-bardziej-niewydolne-sady-widac-s.html, dostęp: 14 maja 2024 r.

  19. Wywiad P. Rochowicza z prof. M. Szpunarem, Prof. Maciej Szpunar: Unijny Trybunał jest też dla ludzi, Rzeczpospolita, 30 kwietnia 2024, https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art40275641-prof-maciej-szpunar-unijny-trybunal-jest-tez-dla-ludzi, dostęp: 14 maja 2024 r.

  20. P. McCartney/J. Lennon, tekst utworu Yesterday w wykonaniu zespołu The Beatles, album Help!, Parlophone, 1965.

  21. O czekaniu nawet 16 godzin na przejściu w Dover pisze H. Donovan, Der Brexit wird zur Shitshow – leider im wahrsten Sinne, 19 kwietnia 2023, Die Welt, https://www.welt.de/debatte/kommentare/plus244849118/Grossbritannien-Der-Brexit-wird-zur-Shitshow-leider-im-wahrsten-Sinne.html, dostęp: 16 maja 2024 r.

  22. A. Wickham, Sunak Wants EU Passport Checks Deal After Post-Brexit Chaos, 25 kwietnia 2023, https://www.bloomberg.com/news/articles/2023-04-25/sunak-wants-eu-deal-on-passport-checks-after-post-brexit-chaos, dostęp: 16 maja 2024 r.

  23. S. Dhingra, E. Fry, S. Hale, N. Jia, The Big Brexit: An assessment of the scale of change to come from Brexit, The Resolution Foundation, 2022, s. 6.

  24. M. Święcicki, Pytania o Unię Europejską i euro, Polska Fundacja im. Roberta Schumana, s. 32.

  25. Ibidem.

  26. M. Ciesielski, Gospodarka brytyjska po brexicie, 13 maja 2023, Obserwator Finansowy, https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/gospodarka-brytyjska-po-brexicie/, dostęp: 16 maja 2024 r.

  27. Ibidem.

  28. M. Ciesielski, Gospodarka brytyjska po brexicie, op.cit.

  29. Tytuł stanowi połączenie wyrażeń z dwóch języków: francuskiego i angielskiego. Je regrette z francuskiego oznacza żałuję, zaś quite a lot z angielskiego oznacza bardzo. Całość można przetłumaczyć jako Bardzo żałuję. Tytuł artykułu może również stanowić pośrednie nawiązanie i zarazem parafrazę tytułu jednej z najbardziej znanych utworów wykonywanych przez francuską wokalistkę, Edith Piaf – Non, Je Ne Regrette Rien, tj. Nie, niczego nie żałuję [przyp. M.K.].

  30. Artykuł dla The Economist, Je regrette quite a lot. Why most people regret Brexit, 11 kwietnia 2024 r., https://www.economist.com/britain/2024/04/11/why-most-people-regret-brexit, dostęp: 16 maja 2024 r.

  31. Ibidem.

  32. R. Tedder, tekst utworu Apologize, w wykonaniu zespołu One Republic, album Dreaming Out Loud, Mosley, Interscope, 2006.

  33. B. Bednarz, M. Maciuch, wywiad z prof. M. Piątkowskim, Marcin Piątkowski: Nie warto być skromnym. „Jesteśmy mistrzem wzrostu gospodarczego”, 1 maja 2024, https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-marcin-piatkowski-nie-warto-byc-skromnym-jestesmy-mistrzem-w,nId,7473445, dostęp: 16 maja 2024 r.