20 lat minęło… – porcelanowe gody Polski z Unią Europejską

Ilustracja: …
Artykuł ukazał się w 16. numerze kwartalnika „Młodzi o Polityce”

1. maja tego roku stanowi wyjątkową datę i to nie tylko ze względu na początek przerwy majowej. Niegdyś obchodzony jako święto pracy, dziś 1. maja przede wszystkim kojarzy się z dołączeniem Polski do Unii Europejskiej. W tym roku minęła 20. rocznica tego wydarzenia, co celebrowano w całym kraju festynami europejskimi, koncertami i wywieszaniem obok biało-czerwonej flagi dwunastu gwiazd. Z tej okazji wystąpił także m.in. prezydent Andrzej Duda, mówiąc o tym, że z perspektywy 20 lat z całą pewnością możemy powiedzieć jedno: to był i to jest bardzo dobry czas dla Polski[1]. Trudno odmówić mu racji.

W małżeństwie 20-lecie związku nazywane jest porcelanowymi godami i jest to okazja do refleksji nad minionym czasem, nad przyszłością małżonków oraz do docenienia siebie nawzajem. W tak okrągłą rocznicę to samo powinna uczynić Polska z Unią Europejską.

Trudne początki

Pierwsze oficjalne kroki, które miałyby ją zbliżyć do Wspólnot Europejskich, Polska podjęła jeszcze przed rokiem 1991. Bezpośrednio po upadku komunizmu, Polacy dążyli do szeroko pojętego Zachodu, który dotąd był raczej nieosiągalny. Krzysztof Skubiszewski, pierwszy minister spraw zagranicznych III Rzeczypospolitej, już w swoim exposé z kwietnia 1990 roku zaznaczył, że nowym głównym nurtem w polityce zagranicznej Polski będzie zwiększanie powiązań z Europą Zachodnią oraz Stanami Zjednoczonymi[2]. Już wtedy głosił, że kluczową kwestią dla kraju jest zjednoczona Europa – ją zaś można uzyskać przede wszystkim poprzez tworzenie Wspólnoty Europejskiej. W następnej kadencji, podczas exposé z 1993 roku, mówił już wprost o planach dołączenia Polski, do nowopowstałej Unii Europejskiej.

Oficjalnie negocjacje akcesyjne zostały otworzone 31 marca 1998 roku. Polska ubiegała się o dołączenie do Unii Europejskiej razem z pięcioma państwami, do których później miało dołączyć kolejne sześć. Do tej szóstki należały Rumunia i Bułgaria, które ostatecznie dołączyły do Unii później niż pozostała dziesiątka, w 2007 roku. Proces negocjacji, będący standardową procedurą przy dołączaniu nowych państw do Unii, miał na celu wypracowanie takich warunków dołączenia Polski, które byłyby korzystne zarówno dla naszego kraju, jak i dla samej organizacji. Był on podzielony na 30 obszarów polityk unijnych, tzw. rozdziałów negocjacyjnych. Mimo wzrostu gospodarczego w latach 90., który zaskoczył właściwie cały świat, Polska wciąż znacząco odstawała od unijnych gospodarek pod względem rozwoju. Ostatecznie, aż w 9 rozdziałach wypracowano tzw. okresy przejściowe, które miały ułatwić Polsce dostosowanie się do różniącego się od krajowego, prawa europejskiego.

Mimo wszystko to nie był koniec trudności. Polacy zostawili najtrudniejsze aspekty negocjacji na koniec, co znacznie wydłużało cały proces. Temu zaś z niechęcią przyglądały się zarówno Bruksela, jak i inne państwa kandydujące. Pojawiały się nawet głosy postulujące, aby Polska dołączyła do Unii w późniejszym terminie. Z 30 rozdziałów negocjacyjnych, zakończono dyskusje o 25. szczególnie trudno było osiągnąć kompromis w temacie dopłat dla rolników (m.in. tzw. kwoty mlecznej, czyli górnego pułapu produkcji mleka do zbycia po cenach gwarantowanych przez UE – obecnie zniesionego całkowicie), ale również dostęp Polaków do europejskich rynków pracy, a nawet podatek VAT w budownictwie mieszkaniowym[3]. Pod koniec 2001 roku, gdy nowym premierem został Leszek Miller, sytuacja z perspektywy Polski wyglądała fatalnie.

Nowy rząd zwiększył wysiłki, aby usprawnić rozmowy. Dały jednak o sobie znać środowiska eurosceptyczne. Zaledwie w grudniu, a zatem dwa miesiące po powołaniu nowego rządu, przeciwko ministrowi spraw zagranicznych przeprowadzono votum nieufności. Włodzimierz Cimoszewicz, który pozostał ostatecznie na stanowisku do 2005 roku, spotkał się z krytyką ze strony partii takich jak Samoobrona czy Liga Polskich Rodzin.

W grudniu 2002 roku miał miejsce szczyt w Kopenhadze. Bardzo istotne wydarzenie, ponieważ wówczas dziesięć państw kandydujących wspólnie planowało oficjalnie zamknąć negocjacje. Miał to być kamień milowy w drodze do dołączenia do Unii, jednak Polska nie była gotowa zakończyć dyskusji. Delegacja z Leszkiem Millerem na czele, leciała do Danii nie tylko po to, by oficjalnie zamknąć negocjacje. Ambitny cel stanowił zamiar końcowego przekonania UE do ustępstw we wcześniej wspomnianych kwestiach. Na miejscu jednak spotkała się z rozczarowaniem ze strony reprezentantów unijnych. Sprawa była o tyle poważna, że nikomu oprócz Polski dalsze negocjacje nie były na rękę. Miller do dziś wspomina krytyczny moment, gdy odprawiona delegacja wracała na lotnisko, nic nie wskórawszy u przedstawicielstwa unijnego. W tamtym momencie wspólne dołączenie Polski z resztą kandydatów do UE wisiało na włosku. W ostatnim momencie, w trakcie jazdy na lotnisko, dyplomaci zostali zawróceni i zdecydowano się na kontynuację rozmów z Polakami[4].

Tak oto dramatycznie zamknięto ostatni rozdział negocjacji z Polską. Parę miesięcy później, 16 kwietnia 2003 roku, Polska podpisała w Atenach traktat akcesyjny, umożliwiający jej dołączenie do Unii. Na dokumencie swój podpis złożyli Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz oraz Danuta Hübner, ówczesna sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Ostatnim etapem był podpis prezydenta, który musiał ratyfikować traktat, aby ten mógł wejść w życie. Jednak z powodu jego wagi i znaczenia dla państwa nie mógł uczynić tego samodzielnie. Wymagało to zezwolenia ze strony parlamentu lub obywateli. Dzień po podpisaniu umowy, Sejm zdecydował się na tę drugą ścieżkę, zarządzając referendum na 7 i 8 czerwca ówczesnego roku.

Przez ostatnią dekadę XX w. oraz pierwsze lata XXI w opinia publiczna zdecydowanie popierała starania polityków. Według danych Centrum Badania Opinii Społecznej, aż do 1997 roku ponad 70% badanych wyrażało pozytywny stosunek do integracji europejskiej. Przeciwko było mniej niż 15%. Niemniej, z biegiem czasu, ten stosunek zaczął się zmieniać. Procent zwolenników stopniowo się zmniejszał, odwrotnie proporcjonalnie do sceptyków. W kwietniu 2003 roku ledwie 59% badanych pragnęło dołączenia Polski do Unii, podczas gdy 24% stało w opozycji do tego pomysłu[5]. Jednakże, wraz ze zbliżającym się referendum, nastroje prointegracyjne zaczęły ponownie wzrastać.

Na postawę Polaków wpływała kampania informacyjna, którą uruchomił rząd w celu promowania postawy prounijnej. Znaczącymi dla Polaków były także zdecydowanie popierające akcesję opinie takich osób, jak Aleksander Kwaśniewski czy Jan Paweł II. Jednak istniały obawy o frekwencję wyborczą. Referendum, aby było wiążące, musiało mieć frekwencję powyżej 50% uprawnionych do głosowania. W przeciwnym razie posiadałoby jedynie wartość opiniodawczą, a państwo nie musiałoby uszanować jego wyniku. Przed 2003 roku w III RP miało miejsce już kilka głosowań referendalnych, lecz nigdy nie udało się osiągnąć wymaganego pułapu, nawet w przypadku referendum konstytucyjnego z 1997 roku Najbardziej obawiano się zatem nie tego, że Polacy zagłosują przeciwko akcesji, tylko że nie zagłosują wcale.

Na przełomie kwietnia i czerwca zarówno partie proeuropejskie, jak i eurosceptyczne dokładały starań, aby zachęcić wyborców do swoich argumentów. Ci pierwsi, do których można zaliczyć Kwaśniewskiego oraz ówczesny rząd, organizowali kampanie informacyjne, mające uświadamiać społeczeństwo o tym, z czym wiąże się członkostwo w UE. Ci drudzy przede wszystkim grozili utratą suwerenności przez Polskę i załamaniem się krajowego rolnictwa z powodu zalania rynku produktami z innych państw członkowskich. Wielu Polaków wyrażało pogląd sceptyczny do wysiłków rządowych, uznając akcje promocyjne jako zbyt pozytywne i za mało obiektywne. Uznawali je za komfortowo przemilczające słabe strony i zagrożenia związane ze wstąpieniem kraju do Unii.

Wreszcie, nadszedł czerwiec. 7. i 8. przypadały w tamtym roku na weekend. W głosowaniu wzięło udział ok. 59% uprawnionych – wówczas był to rekordowy wynik. Około 77% głosujących było za dołączeniem Polski do Unii, zaś 23% było na „nie”[6]. Najwięcej głosów sceptycznych oddano we wschodniej Polsce, szczególnie w województwach lubelskim i podlaskim, jednak także i tam stanowiły one mniejszość. Polacy opowiedzieli się za dołączeniem Polski do UE. Niebawem, bo 23 lipca, prezydent Kwaśniewski ratyfikował traktat akcesyjny, zaś 1 maja 2004 roku Polska, razem z Maltą, Litwą, Łotwą, Estonią, Czechami, Węgrami, Słowacją, Słowenią oraz Cyprem dołączyły do Unii Europejskiej.

Polska w Unii

Rozszerzenie UE na jak dotąd niespotykaną skalę wiązało się z wieloma obawami ze strony starej Unii. Jednak także i nowi obywatele unijni nie byli całkowicie pewni, jak będzie wyglądać ich przyszłość. W powszechnej świadomości zachował się obraz ludzi tańczących na ulicach z powodu dołączenia do UE w 2004 roku, jednak w rzeczywistości Polacy żywili także wiele obaw. Jak prezentowała się pierwsza dekada naszego romansu z Brukselą?

Nowy budżet na lata 2007-2013 przyniósł Polsce ogromne zyski. Przyjmując kryterium wartości bezwzględnych, największe spośród wszystkich państw członkowskich. W latach 2004-2014 państwo otrzymało od Brukseli, w ramach wszystkich założonych celów, ponad 132 mln euro. Po odjęciu od tej kwoty składek członkowskich, Polska wciąż wzbogaciła się o niemal 89 mln euro[7]! Był to efekt dosyć skutecznych negocjacji polskiego rządu.

Kolejne lata przyniosły również Polsce członkostwo w strefie Schengen. 21 grudnia 2007 roku zniesiono kontrole na granicy niemieckiej, czeskiej, słowackiej i litewskiej, zaś parę miesięcy później, 30 marca 2008 roku, zniesiono kontrole również na morskich i lotniczych przejściach granicznych.

Powyższe wpłynęły znacząco na saldo migracyjne Polski. Dołączenie państwa do Unii wywołało znaczący wzrost emigracji, nawet o kilkanaście tysięcy osób w 2005 i 2006 roku. Po 2004 Polacy chętnie korzystali ze swobodnego przepływu ludzi, jednej z podstawowych zasad wolnego rynku UE. Typowa migracja zarobkowa koncentrowała się na krajach starej Unii, m.in. Francji czy Hiszpanii. Napływ był szczególnie silny do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jednak, co warto zauważyć, zaledwie po kilku latach saldo migracyjne zaczęło wzrastać. W porównaniu do stanu sprzed 2004, do Polski migruje więcej osób, a mniej Polaków decyduje się na wyjazd[8].

Za jedno z bardziej kontrowersyjnych wydarzeń, które miały miejsce w Unii, w pierwszej dekadzie członkostwa Polski, był traktat konstytucyjny. Dokument wzbudzał zachwyt u jego zwolenników i nienawiść u przeciwników – kraje Wspólnoty nie były przekonane odnośnie potrzeby jego wprowadzenia. Niektórzy zarzucali mu znaczne ograniczenie suwerenności rządów krajowych i dążenie do utworzenia super-państwa. Jedną z bardziej znaczących zmian dla Polski była reforma głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Dotychczasowy system, ustanowiony w 2001 w Nicei, dosyć korzystny dla Polski pod względem jej wpływu na decyzje podejmowane w Radzie, miał zostać zastąpiony przez zasadę podwójnej większości. Zmiana godziła w siłę głosu Rzeczypospolitej, potencjalnie utrudniając jej blokowanie niekorzystnych decyzji w przyszłości. Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy, bo tak brzmiała jego pełna nazwa, został podpisany 29 października 2004 roku w Rzymie. Rozpoczął się proces jego ratyfikacji przez państwa członkowskie. W Polsce już na początku 2005 roku przedłożono go Marszałkowi Sejmu, tym samym czyniąc pierwszy krok w tym kierunku, jednak Sejm ostatecznie nie podjął decyzji w sprawie sposobu ratyfikowania. Ostatecznie nie miało to większego znaczenia, z powodu referendów we Francji i Holandii, które odrzuciły traktat w ówczesnej formie.

Nie doprowadziło to jednak do całkowitego odrzucenia jego postanowień. Podpisany w 2007 roku, a ratyfikowany przez Polskę w roku 2009 Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej zawiera wiele zapisów podobnych do Traktatu Konstytucyjnego, m.in. o zasadzie podwójnej większości. Choć zrezygnowano w nim z analogii do państwa, wiele reform strukturalnych, jakie proponował, finalnie wprowadzono w życie.

Warto wspomnieć też o tym, jak Polska wpływała na Unię. Jako członek, Polska także brała udział w tworzeniu i funkcjonowaniu Unii. W porównaniu do innych państw, które dołączyły w 2004 roku, osiągnęliśmy niebagatelne sukcesy. Pierwsza i jak na razie ostatnia prezydencja Polski w Radzie UE miała miejsce w 2011 roku. Okres ten pokrył się z pogłębiającym kryzysem strefy euro, a z perspektywy międzynarodowej przypadł także na Arabską Wiosnę. Odwróciło to uwagę Europy od największego pomysłu prezydencji, czyli rozwinięcia inicjatywy Partnerstwa Wschodniego. Z perspektywy osiągnięć i sukcesów Polacy nie wykazali się niczym nadzwyczajnym. Niemniej, dzięki sprawnej polityce ówczesnego ministra spraw zagranicznych, Radosława Sikorskiego, Polska wykazała się pod aspektem administracyjnym i zarządczym, co zostało docenione choćby u naszego zachodniego sąsiada[9]. Już wtedy RP pokazała otwartość i serdeczność dla pomysłów dalszego rozrostu Unii o nowych członków, szczególnie ze wschodniej i południowej Europy. Przy tym stanowisku trwamy do dziś.

Oczywiście sama prezydencja nie jest niczym wyjątkowym: na każde państwo członkowskie przychodzi jego kolej. Inaczej sytuacja wygląda jednak w przypadku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który jest wybierany w wyborach spośród europosłów. W latach 2009-2012 tę funkcję pełnił Polak, były premier, Jerzy Buzek. Do dziś Polska jest jednym z dwóch państw z dziesiątki z 2004 roku, którego obywatel osiągnął taki sukces. Buzek był jedynie pierwszym, któremu udało się zostać wybranym na tak wysokie stanowisko. Ledwie kilka lat później, w 2014, na przewodniczącego Rady Europejskiej zaprzysiężony został Donald Tusk, drogą głosowania głów państw członkowskich lub szefów ich rządów. Stanowisko to jest relatywnie nowe, bo powstało dopiero w 2009 roku po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego. To zaś czyni byłego polskiego premiera drugim przewodniczącym Rady Europejskiej w historii.

Kryzys w związku

Wkrótce jednak nastąpił zwrot w relacjach z Brukselą. W 2015 roku miały dwukrotnie miejsce wybory: prezydenckie w maju i parlamentarne w październiku. W tych pierwszych zwyciężył Andrzej Duda, w drugich zdecydowaną większość w Sejmie zdobyło Prawo i Sprawiedliwość, które w koalicji Zjednoczonej Prawicy bez problemu utworzyło rząd w całości złożony ze swoich polityków.

Pierwszą kością niezgody z Unią stał się kryzys migracyjny. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, istotną część kampanii PiS stanowiła krytyka polityki Brukseli. Szczególny sprzeciw wywołała propozycja Komisji Europejskiej dotycząca solidarnego przyjmowania imigrantów i rozlokowania ich we wszystkich państwach członkowskich. Asertywna pozycja rządu Beaty Szydło względem jakichkolwiek ustępstw na rzecz innych członków z jednej strony sprawiła, że rząd postawił na swoim. Z drugiej strony kryzys miał się stać zwiastunem nadchodzącego kryzysu w relacjach z Unią.

Nowa władza rozpoczęła swoje rządy z przytupem, w ciągu kilku lat doprowadzając do licznych reform na wielu płaszczyznach funkcjonowania państwa. W relacji z Unią najważniejsze jednak okazały się reformy sądownictwa. Pierwszą sprawą, która przykuła uwagę międzynarodową był spór o Trybunał Konstytucyjny. Problematyczne stało się przede wszystkim nieopublikowanie kilku orzeczeń Trybunału, które zgodnie z uchwaloną przez Sejm ustawą były nieważne, zaś zgodnie z Konstytucją powinny być niezwłocznie wprowadzone. Orzeczenia dotyczyły właśnie wspomnianej ustawy, ale też kwestii sędziów wybranych przez Sejm, których nie zaprzysiągł Prezydent, mianując wybranych w późniejszym terminie. Kontrowersyjne działania rządu wywołały protesty opozycji i poruszenie w całym kraju.

Poruszenie powstało także w Brukseli, choć oczywiście bez protestów. Komisja Europejska, odpowiedzialna m.in. za stanie na straży podstawowych wartości Unii, otworzyła dialog z Rzeczpospolitą, prosząc jej rząd o wyjaśnienia odnośnie sytuacji w kraju. Po paru miesiącach praktycznie bezowocnych wymian zdań i rozmów, na początku czerwca 2016 roku Komisja przyjęła opinię dotyczącą praworządności w Polsce. Przede wszystkim domagano się zastosowania do zignorowanych orzeczeń TK oraz wprowadzenia zgodnej z nimi nowej ustawy, uniemożliwiającej powstanie takiego problemu w przyszłości. Frans Timmermans, Komisarz ds. lepszej regulacji, rządów prawa i Karty Praw Podstawowych, nazwał sytuację wręcz systemowym zagrożeniem dla praworządności w kraju[10]. W lipcu Komisja wystosowała pierwsze zalecenie do Warszawy, potwierdzając swoje wcześniejsze stanowisko i przedstawiając Polsce szereg działań, mających na celu zreperowanie systemu[11]. Oba typy dokumentów nie miały i wciąż nie mają mocy prawnej, a zatem nie były w żadnym stopniu wiążące dla Polski. Rząd zatem je odrzucił, nie zgadzając się z żadnymi zastrzeżeniami podnoszonymi przez Timmermansa.

Na początku 2017 roku rząd polski zapowiedział generalną reformę wymiaru sprawiedliwości. W lipcu spełnił swoje obietnice, przegłosowując cztery ustawy. Jedna z tych przyjętych obniżała wiek emerytalny sędziów Sądu Najwyższego. Doprowadziło to do sytuacji, w której wielu sędziów, w tym ówczesna prezes, mieliby przedwcześnie zakończyć kadencję. Ustawa, po kontrowersjach przyjęta dopiero 7 lipca 2018 roku, wywoływała chaos i zamęt, podobny do tego powstałego wokół TK – w niebezpośredni sposób przepis podważał zapisy konstytucji, a dokładnie ten o nieusuwalności sędziów. Inne przepisy umożliwiały m. in. przez pewien okres odwoływanie prezesów sądów przez Ministra Sprawiedliwości, bez podawania przyczyny, a także zmieniały sposób wyłaniania nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa, których odtąd miał wybierać Sejm.

Komisja Europejska i tym razem nie siedziała z założonymi rękami. Jeszcze w 2017 roku powtórzyła procedurę z roku 2016 – zażądała od strony polskiej wyjaśnień oraz wystosowała opinie i zalecenia wyraźnie potępiające działania rządu PiS. W jej działaniach popierał ją Parlament Europejski, wydając odpowiednie rezolucje. Ważną datą był 20 grudnia 2017 roku, kiedy to Komisja zaproponowała Radzie Europejskiej uruchomienie po raz pierwszy w historii procedury art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Głosi on, że w sytuacjach naruszenia podstawowych zasad unijnych przez państwo członkowskie, za zgodą Parlamentu, Rada Europejska większością kwalifikowaną może zawiesić takiego członka w części jego praw. W 2017 i 2018 roku w związku z ustawami Komisja wszczynała też postępowania przeciwko Polsce, które skutkowały zaangażowaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej[12].

Kolejna reforma, tym razem wprowadzająca nowy system dyscyplinarny wobec sędziów, skutkowała wszczęciem postępowania przez KE przeciwko Polsce. TSUE po raz kolejny przyznało rację Komisji, nakładając na Polskę środki tymczasowe i nakazując jej wycofanie się z wątpliwych reform. Wówczas rząd Morawieckiego odmówił. Kuriozum miało miejsce w 2021 roku, kiedy polski Trybunał Konstytucyjny zdecydował, że prawo europejskie jest nadrzędne tylko w kompetencjach przekazanych w traktatach europejskich. Komisja uznała to za poważne naruszenie zasady nadrzędności prawa wspólnotowego nad krajowym, co ostatecznie doprowadziło do oficjalnego skierowania sprawy przeciwko Rzeczpospolitej przed TSUE w lutym 2023 roku[13]. Warto też wspomnieć, że w 2021 roku Komisja przerwała przepływ funduszy z Brukseli do Polski, służących przeprowadzaniu reform i finansowaniu inwestycji publicznych. Mowa tu o m.in. funduszu spójności, z którego Polska na lata 2021-2027 miała otrzymać ponad 10 mld euro, najwięcej z wszystkich państw członkowskich[14].

Relacje Rzeczypospolitej z UE stały się zatem nagle mocno skomplikowane. Rządy zarówno premier Szydło, jak i Morawieckiego, cechował zwrot w stosunkach międzynarodowych. Polska, która we wcześniejszych latach głównie dążyła do zbliżenia z Europą Zachodnią i Unią Europejską, zmieniła kierunki polityki zagranicznej. Kadencja rządów PiS przypadła na urzędowanie prezentującego podobne do partii poglądy Donalda Trumpa, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wiązało się to ze zacieśnianiem relacji z USA. Oficjalnie minister spraw zagranicznych RP zarzucał organom Unii Europejskiej oderwanie od rzeczywistości i działanie dla własnych korzyści, wręcz szkodliwie dla społeczeństw kontynentu[15]. U samych podstaw konfliktu leżała jednak rozłączna perspektywa na dalszy rozwój Unii, o którym od lat dyskutuje się w Brukseli, choć nie tylko tam. Czy UE powinno ewoluować w kierunku głębszej integracji, aż do przekształcenia się w federację? Czy też lepszą drogą będzie zachowanie, a być może nawet zwiększenie odrębności i niezależności państw członkowskich, ograniczając się do współpracy międzynarodowej? To pytanie dzieli współczesną Unię, a niedawny rząd nie pozostawiał złudzeń odnośnie swoich przekonań. Jeszcze w ubiegłym roku, prowadząc wykład na Uniwersytecie Heidelberskim, premier Morawiecki podkreślał m.in. znaczenie europejskiego dorobku kulturowego, jednocześnie wskazując źródło siły Europy w wyjątkowości i indywidualności każdego państwa. Dla niego tylko Unia szanująca pełną suwerenność państw członkowskich będzie demokratyczna oraz sprawiedliwa[16].

Nie pomógł, a wręcz niekiedy mógł zaogniać spory fakt, że wówczas funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej piastował Donald Tusk. Pełnił tę funkcję aż do 2019 roku, zmagając się ze sporymi wyzwaniami, takimi jak choćby kryzys migracyjny czy Brexit. Nie można jednak zapomnieć, że polityk nigdy nie dogadywał się z PiS. Nawet jego współpraca z prezydentem Lechem Kaczyńskim przed 2010 rokiem nie należała do najbardziej udanych. Rządy zarówno Beaty Szydło, jak i Mateusza Morawieckiego nie potrafiły dojść do porozumienia z przewodniczącym, wielokrotnie oskarżając go o stronniczość i działanie przeciwko Polsce. Fakt, że gdy ten został wybrany na drugą kadencję swojej funkcji w 2017 roku, jedynym państwem, które nie zagłosowało za nim była właśnie Polska, jest także wymowny[17].

Kamieniem milowym w historii Polski i Unii Europejskiej okazał się też kryzys na granicy białoruskiej, który wybuchł w 2021 roku. Podobnie jak w przypadku Litwy czy Łotwy, Polska broniła nie tylko swojej własnej granicy, ale też tę Unii. Przez moment UE zdawała się  być zjednoczona wobec zagrożenia, lecz wkrótce doszło do kolejnych poróżnień między państwami. 2 września 2021 roku Polska ogłosiła na obszarze przy granicy należącym do województw podlaskiego i lubelskiego stan wyjątkowy, odcinając dostęp do regionu m.in. prasie czy pomocy humanitarnej. W przeciwieństwie do Litwy i Łotwy, Polska odmówiła udziału w okiełzaniu kryzysu Frontexowi, Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej[18], samodzielnie odpierając atak. Doprowadziło to do kontrowersji, ponieważ polskim służbom zarzucano naruszanie praw człowieka i łamanie unijnego prawa azylowego, uniemożliwiając migrantom ubiegania się o azyl.

Kolejnym wyzwaniem była i dalej oczywiście jest wojna na Ukrainie. Konflikt trwający od lutego 2022 roku doprowadził do krystalizacji jak dotąd ambiwalentnej postawy UE wobec Rosji. Kiedy Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę, wyrażono kategoryczny sprzeciw. Była w tym zasługa Polski, która przekonywała innych europejskich przywódców do szybkiej i zdecydowanej reakcji na inwazję. Odtąd Polska stała się jednym z największych orędowników pomocy dla Ukrainy. Według danych z marca 2024 roku, jesteśmy drugim po Niemczech krajem unijnym z najwyższą liczbą zarejestrowanych uchodźców z Ukrainy pod ochroną tymczasową – jest ich już niemal milion[19]. Choć nie obyło się bez sporów i konfliktów, jakim jest choćby w gruncie rzeczy nierozwiązany dylemat zboża ukraińskiego destabilizującego środkowo-europejskie rynki, Polska wciąż oficjalnie popiera akcesję Ukrainy do UE.

Wczoraj a dziś

Tak oto dochodzimy do realiów współczesnych. W ciągu ostatnich miesięcy na polskiej arenie politycznej doszło do sporych i znaczących zmian, które zmieniły sposób odnoszenia się Polski do UE. Wybory w październiku zmieniły zupełnie krajobraz polityczny rządu polskiego, zaś Tusk jako premier jest postrzegany zdecydowanie pozytywniej niż Morawiecki. Doskonale pokazuje to choćby szczyt przywódców europejskich w Brukseli z grudnia 2023 roku, na którym Ursula von der Leyen obiecała przekazać Polsce 5 mld euro w ramach zaliczki do projektu Krajowego Planu Odbudowy[20]. W jego ramach Polska ma uzyskać niemal 60 mld euro w postaci dotacji i preferencyjnych pożyczek, które zostaną wykorzystane na przeprowadzenie licznych reform i inwestycji przez rząd. Na początku tego roku przewodnicząca Komisji Europejskiej podczas wizyty w Warszawie oficjalnie ogłosiła odblokowanie funduszy. Rząd polski zadeklarował wysłanie kolejnych czterech wniosków o te środki do końca roku[21].

Działania nowego rządu zdają się także uspokajać obawy Komisji co do praworządności w Polsce. W lutym minister sprawiedliwości Adam Bodnar zaprezentował na posiedzeniu Rady UE do Spraw Ogólnych plan działania Polski, który ma zastosować zalecenia i oczekiwania Komisji dotyczące niezawisłości i bezpartyjności sądownictwa i prokuratury w kraju. Po kilku miesiącach Komisja uznała dalsze polskie decyzje za satysfakcjonujące. W ten sposób, 6 maja 2024 roku KE zakończyła analizę stanu prawnego w Rzeczpospolitej i oficjalnie wyraziła zamiar zakończenia procedury art. 7 TUE. Po zakończeniu analizy także przez Radę UE, Komisja ostatecznie formalnie wycofa się ze złożonej 7 lat temu propozycji[22].

Zwrot w polityce międzynarodowej widać nie tylko w stosunkach z Komisją. W ostatnich miesiącach ewidentna stała się próba reaktywacji Trójkąta Weimarskiego przez ministra spraw zagranicznych Sikorskiego. Polityk jeszcze w lutym wziął udział w spotkaniu szefów dyplomacji Polski, Niemiec i Francji pod Paryżem. W marcu odbył się szczyt w Berlinie, w którym wzięli udział Tusk, kanclerz RFN Olaf Scholz oraz francuski prezydent Emmanuel Macron. W ciągu ostatniej dekady inicjatywa Trójkąta Weimarskiego właściwie obumarła, mimo pojedynczych wspólnie organizowanych szczytów i kilku prób powrotu do współpracy. Także z perspektywy dzisiejszej jego przyszłość wydaje się niepewna, biorąc pod uwagę niewielkie zainteresowanie Francji i Polski pogłębianiem współpracy, czy też nieco rozbieżnych poglądów Berlina i Paryża na Rosję i Ukrainę. Niemniej, Sikorski podkreśla jego znaczenie, co też zrobił choćby we własnym exposé[23].

Można powiedzieć, że Polska w Unii nieco dojrzała. Przeszła przez okresy buntu, silniejszej współpracy, doświadczała mniejszych lub większych sukcesów, ale też paru sromotnych porażek. Nie obyło się bez skandali, kłótni i awantur, ale też momentów, które zmuszały Europę do działania razem, co wiele razy się udawało. 20 lat wpłynęło także na naszą gospodarkę, czyniąc ją bardziej konkurencyjną niż kiedykolwiek, o czym dzisiaj rozpisuje się Kancelaria Prezesa Rady Ministrów[24]. A w jaki sposób te dwie dekady wpłynęły na opinię społeczną?

Innym problemem, z jakim Polska boryka się od lat, a który wciąż trwa, jest niedoreprezentowanie w instytucjach unijnych. Mowa tu o stanowiskach zwykłych urzędników, administratorów, asystentów pracujących w biurach organów UE. Proporcjonalnie do populacji, według Komisji Polacy powinni stanowić ok. 8% tego personelu, jednak rzeczywiście wypełniają jedynie połowę ustalonego pułapu. W 2023 roku doszło nawet do pogorszenia się tego wyniku[25]. Problem nabiera dodatkowej powagi, ponieważ menedżerowie i przełożeni zespołów mają tendencję do zatrudniania na stanowiska osoby ich własnej narodowości[26]. Jest to kwestia, którą Polska będzie musiała prędzej czy później rozwiązać.

Przyszłość w różowych (albo i nie) barwach

Najbliższa przyszłość dla Polski prezentuje się nie najgorzej. W pierwszej połowie 2025 roku czeka nas kolejna, druga prezydencja Polski w Radzie UE. Dotychczasowe plany, jakie sporządzili w 2023 roku prezydent Duda i były już premier Morawiecki, dziś nie są przychylnie oceniane w Sejmie, a zarzuca im się zbyt dużą koncentrację na współpracy ze Stanami. Trudno określić dokładne cele na nadchodzące półrocze, jednak będzie to szansa dla Polski na wykazanie się, szczególnie biorąc pod uwagę wszystkie problemy, nad których rozwiązaniem pracuje Unia. Nie można też odmówić znaczenia dużo bliższemu wydarzeniu, wyborom do Parlamentu Europejskiego zaplanowanymi w Polsce na 9 czerwca 2024 roku. Ich wyniki ukształtują krajobraz europejskiej sceny politycznej na kolejne 5 lat, umożliwiając dojście do głosu partiom, jakie rzeczywiście popierają obywatele UE. Polska tym razem otrzymuje jeden dodatkowy mandat, co daje łączną liczbę 53 posłów.

Wchodząc do UE Polacy oczekiwali przede wszystkim dwóch rzeczy: stabilizacji pozycji politycznej kraju w zupełnie nowej rzeczywistości oraz pomocy gospodarczej, która wsparłaby polską gospodarkę w doganianiu przez nią tych zachodnich. Oba marzenia były powiązane z pogłębiającą się integracją z resztą Europy. Oba też zostały z całą pewnością zrealizowane. Według danych CBOS jeszcze w maju zeszłego roku aż 85% badanych Polaków deklarowało się jako zwolennicy członkostwa Polski w UE[27]. Mimo głośnej debaty w świecie medialnym, zdecydowana większość wyraziła zadowolenie z miejsca, w którym się znaleźliśmy – pomimo wszystkich problemów, z jakimi boryka się nasze państwo, większość Polaków wciąż docenia wpływ Unii Europejskiej na swoje codzienne życie. Należy jednak pamiętać, że ten stan nie jest wieczny. Zwłaszcza w obliczu obecnych protestów, które toczą się zarówno w Polsce, jak i w innych krajach Europy, potrzebna wydaje się publiczna, racjonalna debata na temat przyszłości Polski. Nie w kontekście pytania, czy należy Unię opuszczać, czy w niej pozostać, ale w kontekście przyszłych potrzeb społeczeństwa i jego miejsca we wspólnocie, którą niechybnie czekają zmiany.

  1. R. Białkowski, A. Bytniewska, A. Karwowska, Prezydent Duda o 20 latach obecności Polski w UE: to bardzo dobry czas dla naszego kraju, „Serwis Samorządowy PAP”, https://www.pap.pl/aktualnosci/prezydent-duda-o-20-latach-obecnosci-polski-w-ue-bardzo-dobry-czas-dla-naszego-kraju [dostęp 15.05.2024].

  2. Sejmowe exposé ministra spraw zagranicznych RP Krzysztofa Skubiszewskiego, Warszawa, 26.04.1990, https://www.cvce.eu/content/publication/2006/3/28/6a0b3b70-0545-43ce-be95-59e1c0cd825c/publishable_pl.pdf [dostęp 15.05.2024].

  3. Leszek Miller o swoich wspomnieniach z procesu negocjacyjnego, Droga Polski do UE – Leszek Miller, 28.12.2022, https://www.youtube.com/watch?v=1SFenpN51xs [dostęp 02.05.2024].

  4. Ibidem.

  5. Poparcie dla integracji na tydzień przed referendum akcesyjnym, Raport z badań Centrum Badań Opinii Społecznej BS/95/2003, Warszawa, 06.2003, str. 3, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2003/K_083_03.PDF [dostęp 02.05.2024].

  6. Wyniki z Referendum ogólnokrajowego w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację Traktatu dotyczącego przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej, Państwowa Komisja Wyborcza, https://referendum2003.pkw.gov.pl/sww/kraj/indexA.html [dostęp 06.05.2024].

  7. Adrian Grycuk, Piotr Russel, Członkostwo w Unii Europejskiej a rozwój gospodarczy Polski w: Studia BAS 3(51) 2017, red. Jolanta Adamiec, „Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu”, Warszawa 2017, str. 93-95, https://orka.sejm.gov.pl/WydBAS.nsf/0/52EF573A569E810AC12581B600381921/$file/Studia_BAS_51.pdf [dostęp 02.05.2024].

  8. Z. Szweda-Lewandowska, Procesy ludnościowe w Polsce – następstwa przystąpienia do Unii Europejskiej w: Polska w Unii Europejskiej Bilans dekady, red. F. Tereszkiewicz, „Laboratorium Idei – Prezydencki Program Ekspercki” Warszawa 2013, str. 109-110.

  9. J. Ciesielska-Klikowska, Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej w ocenie Niemiec w: Prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej: bilans osiągnięć, red. nauk. Stanisław Konopacki, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2012, str. 312-316.

  10. Opinia Komisji Europejskiej w sprawie praworządności w kontekście sytuacji w Polsce,.06.2016, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/IP_16_2015 [dostęp 11.05.2024]

  11. Zestawienie informacji dostępne na stronie internetowej KE, Zalecenie Komisji w sprawie praworządności w Polsce: Pytania i odpowiedzi, 27.06.2016, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/MEMO_16_2644 [dostęp 15.05.2024].

  12. Komunikat prasowy Komisji Europejskiej o uruchomieniu procedury art. 7 TUE, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/IP_17_5367 [dostęp 15.05.2024].

  13. Komunikat prasowy KE o skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do TSUE, 15.02.2023, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/ip_23_842 [dostęp 15.05.2024].

  14. K. Schwarz, Nota informacyjna PE o Funduszu Spójności, 04-2024, https://www.europarl.europa.eu/factsheets/pl/sheet/96/fundusz-spojnosci [dostęp 15.05.2024].

  15. M. Świderska, Exposé ministra Waszczykowskiego, „EURACTIV.pl”, 09.02.2017, https://www.euractiv.pl/section/polityka-zagraniczna-ue/press_release/minister-witold-waszczykowski-o-priorytetach-polskiej-dyplomacji-w-2017-roku/ [dostęp 15.05.2024].

  16. Przemówienie Prezesa Rady Ministrów M. Morawieckiego, Europe at a historic turning point,

    https://www.youtube.com/watch?v=mGmwm9fmZ7Q [dostęp 15.05.2024].

  17. A. Widzyk, K. Strzępka, M. Cedro, Donald Tusk zostaje na stanowisku szefa Rady Europejskiej, „Bankier”, https://www.bankier.pl/wiadomosc/Donald-Tusk-zostaje-na-stanowisku-szefa-Rady-Europejskiej-3664179.html [dostęp 15.05.2024].

  18. G. Baczynska, Brussels to Poland: protect human lives, allow EU guards to Belarus border, “Reuters”, 24.09.2021,

    https://www.reuters.com/world/europe/eu-poland-protect-human-lives-allow-frontex-belarus-border-2021-09-24/ [dostęp 15.05.2024].

  19. People under temporary protection stable at 4.2 million, Eurostat, 08.05.2024, https://ec.europa.eu/eurostat/en/web/products-eurostat-news/w/ddn-20240508-2 [dostęp 15.05.2024].

  20. Ursula von der Leyen: KE jest gotowa do przekazania do przekazania Polsce 5 mld euro w ramach zaliczki, „Polska Agencja Prasowa”, https://www.pap.pl/aktualnosci/ursula-von-der-leyen-ke-jest-gotowa-do-przekazania-polsce-5-mld-euro-w-ramach-zaliczki [dostęp 15.05.2024].

  21. Ogłoszono odblokowanie funduszy europejskich dla Polski – ok. 150 mld zł trafi do samorządów, „Serwis Samorządowy PAP”,

    https://samorzad.pap.pl/kategoria/finanse/ogloszono-odblokowanie-funduszy-europejskich-dla-polski-ok-150-mld-zl-trafi-do [dostęp 15.05.2024].

  22. Informacja prasowa Komisji Europejskiej o zamknięciu procedury art. 7 TUE, https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_24_2461 [dostęp 15.05.2024].

  23. Sejmowe exposé ministra spraw zagranicznych RP Radosława Sikorskiego, Warszawa, 25.04.2024, https://www.youtube.com/watch?v=B6K6rqJfp1s [dostęp 15.05.2024].

  24. Bilans Gospodarczych Efektów Członkostwa, red. Małgorzata Kałużyńska, KPRM, Warszawa 2024.

  25. E. Kaca, A. Kozioł, Polska a polityka zagraniczna i bezpieczeństwa UE w: Raport PISM: 20 lat Polski w Unii Europejskiej, red. P. Biskup, Warszawa 2024, str. 48-50.

  26. Ibidem.

  27. Opinie o członkostwie w Unii Europejskiej, Komunikat z badań CBOS nr 55/2023, Warszawa 2023, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2023/K_055_23.PDF [dostęp 15.05.2024].